Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Norwegian literature. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Norwegian literature. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 lipca 2025

Jørn Lier Horst, Jan-Erik Fjell, Krzyk (Skriket)

Nowa seria, nowy bohater, nowe media

Nieśpiesznie sięgnęłam po pierwszy napisany w duecie Jorn Lier Horst – Jan-Erik Fjell kryminał Krzyk, prawdopodobnie pierwszy z serii o niedoszłym policjancie Markusie Hegerze, który obecnie zajmuje się publikowaniem podcastów kryminalnych Krimcast. Mężczyzna wraca do sprawy zaginięcia siedmioletniej Leah Forsberg z 2008 roku, ponieważ na światło dzienne wypływają nowe fakty, a skazany zabójca wydaje się w ich świetle niewinny.

Wielu bohaterów i pędząca naprzód akcja

Uczucia mam mieszane. Dla mnie Horst samodzielnie lepiej buduje atmosferę i ma charakterystyczne dla siebie sceny grozy, które tutaj nie doszły w pełni do głosu. Bohaterów było dość wielu, z niektórymi, jak dociekliwą dziennikarką Mathilde Wold, trzeba się było szybko pożegnać, ale w sumie żaden z nich, oprócz oczywiście głównego bohatera, nie został dobrze nakreślony. Dwie ofiary w zasadzie są nieważne w toku śledztwa, są tylko ciałami, które napędzają akcję, ale niewiele o nich wiemy. Zwłaszcza o zamordowanej dziewczynce.

Pewnie nieprawdopodobieństwa fabularne

Akcja toczy się wartko, ale mało prawdopodobne wydaje mi się to, że czego policja nie mogła rozwiązać w przeciągu kilku lat śledztwa, to domorosły detektyw rozwiązał w 4 dni. Najpierw mężczyzna popełnia kardynalny błąd, ściąga techników kryminalnych do złego miejsca pochówku, ale już w mniej niż 24 godziny ma ponowną szansę i pełne zaufanie policji. Potem podejmuje bardzo ryzykowne działania w scenie wieńczącej rozwiązanie zagadki, narażając życie wszystkich obecnych podczas jego zabawy. Ten błąd ma bardzo poważne konsekwencje, ale to też nie wydaje się zaprzątać głowy autorów. Za dużo sensacji, a za mało starego, dobrego Horsta i mozolnej pracy kryminalnej. Za to najbardziej cenię serię o Williamie Wistingu – za jej realizm i oddanie trudów śledczej pracy. Tu tego nie ma.

Podcast kryminalny

Z pewnością ciekawym posunięciem jest wpisanie podcastu w literacką treść książki. Ta forma literatury cieszy się rosnącym powodzeniem, a dostrzeżenie i docenienie jej stanowi dowód spostrzegawczości i świadomości tego, co się dzieje na czytelniczym rynku. Uważam to za wartościowy zabieg. Książka, jak to norweski kryminał, wciąga i czyta się szybciutko, ale na razie do nowej serii pozostaję nieprzekonana.

Moja ocena: 6/10


Jørn Lier Horst, Jan-Erik Fjell, Krzyk
Wydawnictwo Smak słowa, Sopot 2025
Tłumaczenie: Milena Skoczko-Nakielska
Liczba stron: 408
ISBN: 978-83-67709-37-8


***********************************************************************************

New series, new protagonist, new media

I took my time picking up the first crime novel, The Scream, written by the duo Jørn Lier Horst and Jan-Erik Fjell. It's likely the first in a series about the would-be police officer Markus Heger, who currently publishes the crime podcast Krimcast. He returns to the case of the 2008 disappearance of seven-year-old Leah Forsberg as new facts come to light, and the convicted killer seems innocent in light of them.

Multiple characters and a fast-paced plot

I have mixed feelings. For me, Horst builds the atmosphere better on his own and has his trademark horror scenes, which didn't fully come to fruition here. There were quite a few characters, some of whom, like the inquisitive journalist Mathilde Wold, were quickly dismissed, but overall, none of them, except for the protagonist, were well-developed. Two of the victims are essentially irrelevant to the investigation; they're merely bodies that drive the plot, but we don't know much about them. Especially not about the murdered girl.

Plot Improbabilities

The action moves briskly, but it seems unlikely to me that what the police couldn't solve over several years of investigation was solved in four days by a homegrown detective. First, the man makes a cardinal mistake, bringing forensic technicians to the wrong burial site, but in less than 24 hours, he has another chance and the police's full trust. Then, in the culmination scene, he takes very risky action, endangering the lives of everyone present. This mistake has very serious consequences, but that doesn't seem to have troubled the authors either. Too much sensationalism and not enough good old Horst and the painstaking work of the detectives. That's what I appreciate most about the William Wisting series – its realism and dedication to the rigors of investigative work. This isn't the case here.

Crime Podcast

Incorporating a podcast into the literary content of a book is certainly an interesting move. This form of literature is enjoying growing popularity, and recognizing and appreciating it demonstrates a keen eye for observation and awareness of what's happening in the reading market. I consider this a valuable approach. The book, as is typical of Norwegian crime fiction, is engaging and a quick read, but for now, I remain unconvinced about the new series.

My rating: 6/10. 

Authors: Jørn Lier Horst, Jan-Erik Fjell
Title: The Scream
Publishing House: Smak Słowa, Sopot 2025
Translation: Milena Skoczko-Nakielska
Number of pages: 408
ISBN: 978-83-67709-37-8

niedziela, 29 września 2024

Lars Saabye Christensen, Odpływ (Sluk)

Bieg się już odbył

Po powieść Larsa Saabye Christensena sięgnęłam w gorączkowym przygotowaniu na przyjazd pisarza do Polski, który jest zaplanowany jako jedna z atrakcji tegorocznego Festiwalu Conrada w Krakowie. Tytuł spotkania, które prowadzić będzie Michał Sowiński, brzmi Po odpływie, więc wstyd byłoby nie sięgnąć po tytułową książkę. Niecałe 500 stron zabrało mi dwa dni, ale materiału na przemyślenia jest znacznie więcej.

Tryptyk o przemijaniu

Wydana w 2014 roku przez Wydawnictwo Literackie powieść, tłumaczona na język polski przez Iwonę Zimnicką, jest podzielona na trzy główne części – Epilog II, Pośrednik oraz Epilog (wióry i pył). W pierwszej części poznajemy nastolatka, Fundera, który spędza wakacje z matką na jednej z norweskich wysp, latem 1969 roku, niedługo przed lądowaniem człowieka na księżycu. Chłopak zawiera na wyspie przyjaźnie, przeżywa pierwszą miłość i usilnie pracuje nad wierszem, którego nigdy nie skończy. W części drugiej bohaterem jest Frank Farnelli, zatrudniony przez miasto Karmack jako pośrednik, który przekazuje mieszkańcom złe wieści. Za jego kadencji dochodzi do swoistej eskalacji przemocy, a samemu Frankowi przyjdzie za to zapłacić najwyższą cenę. W Epilogu wracamy do Fundera, który jest już po pięćdziesiątce, opuścił ośrodek terapeutyczny w Maryland i bez celu jeździ po Stanach. Zestawienie pierwszej i ostatniej części przynosi bardzo smutny obraz życia, które odpływa, w którym zakres możliwości się zawęża, a coraz więcej szans pozostaje niewykorzystanych.

Odpływ stanowi ciekawą lekturę. Pierwsza część była wciągająca i urzekająca w sposób znany trochę z powieści Cudowne dzieci Roya Jacobsena, może trochę z Mojej walki Knausgarda, czy choćby Beatlesów samego Christiansena. To melancholijny powrót do świata dzieciństwa, jego lekkości i świetlistości, świata wielu możliwości i ścieżek. Nie brakuje w nim dramatyzmu i młodzieńczej głupoty, braku odpowiedzialności i zagubienia, ale jest też przekonanie o własnej mocy sprawczej i rozpościerających się możliwościach. Nowe drzwi się otwierają i świat zmienia się z dnia na dzień. Część druga, o pośredniku, nieszczególnie mi się podobała. Dominuje tu temat przemijania, rozpadu, upadku. Masteczko Karmack podupada, przejeżdżający przez nie pociąg przestaje zatrzymywać się na lokalnej stacji, co przynosi upadek kolejnych biznesów i odpływ ludności. Mieszkańców czeka już tylko śmierć, a wiadomość o niej przynosi Frank Farnelli, mało subtelny samotny mężczyzna, mieszkający z matką i z oddaniem zajmujący się swoją ponad dwudziestoletnią złotą rybką. Jak się okaże, ma on mroczną przeszłość. Ścieżki Franka i Fundera przetną się, dość dosłownie, w części ostatniej. Tu okazuje się, że Fundera łączy więcej z mrocznym i zagubionym Frankiem, niż z samym sobą z młodości. Aż chciałoby się zapytać – ale jak to? To by było na tyle?

Mnogość wątków

W Odpływie pojawia się wiele wątków, które są dość popularne w literaturze skandynawskiej. Mamy – pojawiający się choćby w pierwszym tomie Mojej walki Knausgårda - alkoholizm (ojciec kolegi z wyspy, Iwera Malta, nie wylewa za kołnierz), mamy znane z twórczości Roya Jacobsena rozliczenia z czasów drugiej wojny światowej (matka Iwera rodzi upośledzonego umysłowo syna ze związku z nazistą), pojawia się trud powojennej odbudowy kraju (ojciec Fundera nie spędza z nimi wakacji, bo jako architekt musi projektować dalsze budynki). Ważnymi postaciami są matki Fundera i Farnelliego oraz ich samotność (pierwsza poświęciła obiecującą karierę muzyczną na rzecz męża i syna, druga uważa, że jej nieludzki syn bardziej kocha swoją rybkę od niej). Powieść jest też mocno autoteliczna, Christansen odwołuje się do własnej powieści Beatlesi i stawianych jej zarzutów, nie wspominając już o niemocy twórczej, dotykającej zarówno młodego, jak i dorosłego Fundera. Wielokrotnie pojawia się temat niepełnosprawności (chłopak ma krzywą stopę, która zapewnia mu przezwisko Chaplin, jest też upośledzony brat Ivera, Henry). Wreszcie -  mamy lustra, w których Funder nie chce się przeglądać (również lustro wody wyciąganej w wiadrze ze studni) i trudność z samoidentyfikacją. Literackim przewodnikiem jest Moby Dick Hermana Melwille’a, który pojawia się konsekwentnie na przestrzeni całego Odpływu, a walka kapitana Ahaba z białym wielorybem jest analizowana z każdej strony, chociaż nikt z bohaterów tej książki do końca nie przeczytał. Mam wrażenie, że jeszcze wiele istotnych elementów mi umyka, wiele nawiązań do twórczości innych autorów.

Bieg się odbył. Co jest pomiędzy? To, z czego nigdy nic nie wyszło.

Dla mnie Odpływ jest przede wszystkim książką rozliczeniową, o przemijaniu. Funder, którego poznaliśmy w pierwszej części, wydaje się mieć niewiele wspólnego z zagubionym mężczyzną z części drugiej. „W moim wieku „dalej” oznacza „z powrotem”, zauważa w pewnym miejscu (s. 229). Nagle przyszłość się kończy i bohater zostaje z tym, co udało mu się osiągnąć i przeżyć pomiędzy dwoma epilogami. Gorzka, ale dająca do myślenia lektura. Z chęcią do niej sięgnę ponownie.

Moja ocena: 8/10.


Lars Saabye Christensen, Odpływ
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Liczba stron: 464
ISBN: 978-83-08-05395-9

********************************************************************************

The run has already taken place

I reached for Lars Saabye Christensen's novel in feverish preparations for the writer's visit in Poland, which is planned as one of the attractions of this year's Conrad Festival in Krakow. The title of the meeting, which will be led by Michał Sowiński, is After the low tide, so it would be a shame not to reach for the title book. It took me two days to read less than 500 pages, but the material for reflection is vast.

A triptych about transience

Published in 2014 by Wydawnictwo Literackie, translated into Polish by Iwona Zimnicka, the novel is divided into three main parts - Epilogue II, The Intermediary and Epilogue (woodchips and dust). In the first part, we meet a teenager, Funder, who spends his vacation with his mother on one of the Norwegian islands, in the summer of 1969, shortly before man landed on the moon. The boy makes friends on the island, experiences his first love, and works hard on a poem that he will never finish. In the second part, the protagonist is Frank Farnelli, employed by the city of Karmack as an intermediary who delivers bad news to the residents. During his term, violence escalates, and Frank himself will pay the ultimate price for it. In the Epilogue, we return to Funder, who is already in his fifties, has left a treatment center in Maryland, and is aimlessly wandering around the States. The juxtaposition of the first and last parts brings a very sad picture of a life that is ebbing away, in which the range of possibilities is narrowing, and more and more chances remain unused. The Low Tide is an interesting read. The first part was engaging and captivating in a way known from Roy Jacobsen's novels Wonder Children, maybe a little from Knausgård's My Struggle, or even Christiansen's own Beatles. It is a melancholic return to the world of childhood, its lightness and brightness, the world of many possibilities and paths. There is no shortage of drama and youthful stupidity, lack of responsibility and confusion, but there is also a conviction of one's own agency and expanding possibilities. New doors open and the world changes from day to day. Part two, about the intermediary, did not particularly appeal to me. The theme of transience and Decay dominate here. The town of Karmack is in decline, the train passing through it no longer stops at the local station, which brings the collapse of more businesses and the outflow of people. Only death awaits the inhabitants, and the news of it is brought by Frank Farnelli, an unsubtle lonely man, living with his mother and devotedly taking care of his over twenty-year-old goldfish. As it turns out, he has a dark past. Frank and Funder's paths will cross, quite literally, in the last part. Here it turns out that Funder has more in common with the dark and confused Frank than with his younger self. One might ask - but how did this happen? That would be it?

A multitude of themes

In The Low Tide there are many themes that are quite popular in Scandinavian literature. We have – appearing, for example, in the first volume of Knausgård's My Struggle – alcoholism (the father of a friend from the island, Iwer Malt’s, is often drunk), we have the settlements from the times of World War II known from the works of Roy Jacobsen (Iwer's mother gives birth to a mentally disabled son from a relationship with a Nazi), there is the hardship of the post-war reconstruction of the country (Funder's father does not spend holidays with them, because as an architect he has to design more buildings). Important characters are the mothers of Funder and Farnelli and their loneliness (the first sacrificed a promising musical career for the sake of her husband and son, the second believes that her inhuman son loves his fish more than her). The novel is also strongly autotelic, Christansen refers to his own novel Beatles and the accusations made against it, not to mention the creative impotence that affects both the young and adult Funder. The subject of disability appears repeatedly (the boy has a crooked foot, which earns him the nickname Chaplin, and Iver's disabled brother, Henry, is also there). Finally, we have mirrors in which Funder does not want to look at himself (including the mirror of water drawn in a bucket from a well) and difficulty with self-identification. The literary guide is Herman Melville's Moby Dick, which appears consistently throughout The Low Tide, and Captain Ahab's fight with the white whale is analyzed from every angle, although none of the characters have read the book to the end. I have the impression that many important elements are still escaping me, many references to the works of other authors.

The race took place. What is in between? That which never worked out.

For me, The Low Tide is above all a book of reckoning, about transience. Funder, whom we met in the first part, seems to have little in common with the lost man from the second part. "At my age, 'further' means 'back'," he notes at one point (p. 229). Suddenly, the future ends and the hero is left with what he managed to achieve and experience between the two epilogues. A bitter but thought-provoking read. I will gladly reach for it again.

 My rating: 8/10.


Author: Lars Saabye Christensen
Title: The Low Tide (Original title: Sluk, not translated to English)
Publishing House: Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014
Translation: Iwona Zimnicka
Number of pages: 464
ISBN: 978-83-08-05395-9

poniedziałek, 22 lipca 2024

Roy Jacobsen, Niegodni (De uverdige)

Najnowsza powieść Roya Jacobsena

Kiedy zobaczyłam, że wyszła nowa książka Jacobsena, bardzo się ucieszyłam. Lubię twórczość pisarza i do tej pory bardzo mi się podobały jego utwory, a przeczytałam ich już sześć – cztery książki o Barroy, fascynującą opowieść o Fritzu Dörriesie (Człowiek, który kochał Syberię) oraz Cudowne dzieci. Sięgałam więc po Niegodnych ze sporym entuzjazmem, a t tymczasem czekało na mnie zaskoczenie.


Szybkie dojrzewanie w czasie wojny

Najnowsza powieść Jacobsena opowiada o losach nastolatków podczas drugiej wojny światowej w Oslo. Carl (zwany przez wszystkich Kalle), Olav i Roar mieszkają w mało zamożnej części miasta i bardzo szybko muszą dorosnąć. Rodzice Olava znikają, a o on sam zostaje z młodszym rodzeństwem, bliźniakami Lassem i Minną, których musi wykarmić. Mamcia Carla cierpi na depresję, a ojciec rozpływa się – jak się potem okazuje, działał w ruchu oporu i musiał uciekać do Szwecji. Chłopcy szybko orientują się, że jeśli chcą, by rodziny miały co jeść, muszą organizować dodatkowe pieniądze albo czasami zwędzić coś na stół. Zaczynają okradać zamożne wille nieobecnych obywateli, co zapewnia im nie tylko lepsze jedzenie czy nagły dostęp do drogich alkoholi, ale również umożliwia sprzedanie wielu bezcennych przedmiotów na lokalnym czarnym rynku.

Mnogość wątków i bohaterów

Może jestem zmęczona, a może czytam ostatnio za dużo, ale moje lektury zaczynają zlewać mi się w jedno. Niegodni bardzo przypominają Beatlesów Christensena, chociaż tam akcja dzieje się jakieś 20 lat po wojnie, a chłopców było czterech, a nie trzech. W powieści Jacobsena dość dużo się dzieje i często miałam problem, żeby połapać się w masie bohaterów i ich relacji. Mamy Kallego usiłującego zrozumieć, czym zajmował się jego ojciec, relację ojca, wspomnienia dyrektora szkoły, dawnego duchownego, utratę i odzyskanie bliźniaków, mamy obrazy z więzienia. Wiele wydarzeń mnie zaskoczyło (akcje sabotażowe wobec niemieckiego okupanta i ich drastyczne konsekwencje), nieuzasadnione morderstwo, pojawienie się i losy cennych przedmiotów na kartach książki. Dało mi to wrażenie chaosu i mnogości, miałam problem, żeby nadążyć. Nie poczułam relacji z  żadnym z bohaterów, wydali mi się odlegli, obcy, zajęci. Jednocześnie powieść Jacobsena nie wydała mi się nowa ani odkrywcza i może faktycznie mam przesyt literaturą okołowojenną. Myślę, że warto po nią sięgnąć i przekonać się samemu.

Moja ocena: 6/10.

Roy Jacobsen, Niegodni
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2024
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Liczba stron: 368
ISBN: 978-83-68045-59-8

********************************************************************************

The latest novel by Roy Jacobsen

When I saw that Jacobsen's new book was out, I was very happy. I like the writer's work and so far I have already read six of them - four books about Barrøy, a fascinating story about Fritz Dörries (The Man Who Loved Siberia) and Child Wonder. So I reached for The Unworthy (not translated to English as of July 2024) with great enthusiasm, but a surprise was waiting for me.

Rapid maturation during the war

Jacobsen's novel tells the story of teenagers during World War II in Oslo. Carl (called Kalle by everyone), Olav and Roar live in a poor part of town and have to grow up very quickly. Olav's parents disappear, and he is left with his younger siblings, twins Lasso and Minna, whom he must take care of. Carl's mother suffers from depression, and his father vanishes - as it later turns out, he was a member of the resistance movement and had to flee to Sweden. The boys quickly realize that if they want their families to eat, they have to organize extra money or sometimes steal something for the table. They start robbing the wealthy villas of absent citizens, which not only provides them with better food or sudden access to expensive alcohol, but also allows them to sell many priceless items on the local black market.

A multitude of plots and characters

Maybe I'm tired, or maybe I've been reading too much lately, but my readings are starting to merge into one. The Unworthy are very reminiscent of Christensen's Beatles, although in the second case the action takes place some 20 years after the war and there were four boys, not three. There is quite a lot going on in Jacobsen's novel and I often had trouble understanding the multitude of characters and their relationships. We have Kalle trying to understand what his father did, his father's encounter of events, the memories of the school principal and at the same time a former priest, the loss and return of the twins, we have images from prison. Many events surprised me (sabotage actions against the German occupier and their drastic consequences), unjustified murder, the appearance and fate of valuable items on the pages of the book. It gave me the impression of chaos and multitude, I had trouble keeping up. I didn't feel a connection with any of the characters; they seemed distant, alien, and simply occupied. At the same time, Jacobsen's novel did not seem new or groundbreaking to me, and maybe I am actually fed up with literature on the topic of the war. I think it's worth reaching for it and seeing for yourself.

My rating: 6/10.


Author: Roy Jacobsen
Title: The Unworthy (not translated to English yet as of July 2024)
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2024
Translation: Iwona Zimnicka
Number of pages: 368
ISBN: 978-83-68045-59-8

sobota, 13 lipca 2024

Lars Saabye Christensen, Beatlesi Powieść (Beatles)

O dorastaniu w rytmie hitów zespołu The Beatles

Wakacje to dobry moment na czytanie książek stosownej długości. Do takich zdecydowanie należą Beatlesi Larsa Saabye Christensena – książka ma 732 strony. Naczytałam się o niej u Knausgårda, potem sięgnęłam po Moją chińską babcię autora, która mnie oczarowała, więc kiedy wreszcie zastałam powieść na bibliotecznej półce, długo się nie zastanawiałam.

O dorastaniu na wesoło i na smutno

Książka, wydana w Polsce dopiero w 2016 roku, w Norwegii wyszła już w 1984 roku, można więc powiedzieć, że to klasyka. Beatlesi opowiadają historię przyjaźni czterech chłopców – Kima, Seba, Oli i Gunnara, od dzieciństwa, wspólnych wybryków w szkole, wypraw na ryby, pierwszych miłości, kłopotów w szkole, po wchodzenie w dorosłość. Muzyka słynnego zespołu z Liverpoolu towarzyszy chłopcom od 1965 roku, do jesieni ’72, a więc 7 lat. Początkowe proste melodie z czasem zmieniają ton, stają się bardziej skomplikowane, trudniejsze – jak losy chłopaków. Nie wszystko wychodzi im tak jak by chcieli, jeden z nich sięga po narkotyki, w tle toczy się niełatwe życie ich rodziców (depresja, rozwody). To, co było pogodnym wspomnieniem o dorastaniu, kończy się w sumie smutno i gorzko.

Różnice kulturowe

To, co mnie uderzyło w tej książce, to otwarcie Norwegii na świat w latach 60 i 70-tych. Kiedy w Polsce komunizm miał się jeszcze dobrze, a w sklepach trudno było cokolwiek dostać, na północy trwały protesty przeciwko wojnie w Wietnamie i przeciwko dołączeniu do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Młodzież miała dostęp do płyt, adapterów, fajnych ciuchów, a jedynym elementem stopującym konsumpcjonizm jest zamożność rodziców. Kraj się dorabia, to widać, część osób pozostaje w tyle, jak choćby Fred Hansen, wychowywany przez samotną matkę, żyjący w „gorszej” dzielnicy Oslo, a część się dorabia – pojawiają się nowe samochody, nowe sprzęty. Dużą wartością książki Christensena jest fakt, że to swoistego rodzaju pomnik pewnej epoki, jej dokładny opis, możliwość przeniesienia się 60 lat wstecz.

Najpierw Christensen, potem Knausgård

Chociaż książkę czytało mi się dobrze, a przy rozdziale o wyprawie na ryby, piciu alkoholu i puszczaniu pawia do namiotu śmiałam się w głos („Ola wsadził sobie dwa spławiki do nosa i wziął się za sprzątanie namiotu”, s. 250), to jednak powieść mnie nie porwała, jak to czasem potrafi literatura. Primo, nie jestem chłopcem, więc może moje zrozumienie młodzieńczych przygód będzie zawsze nieco… zdystansowane. Secundo, jestem chyba za młoda na tę powieść – dla mnie to już bardziej historyczny zapis pewniej epoki, niż odniesienie do własnych przeżyć czy wspomnień z dzieciństwa. Tertio, chyba Knausgård, odnosząc się z takim szacunkiem to twórczości Christensena, wywindował nieco moje oczekiwania. Widać zresztą wyraźną fascynację młodszego pisarza starszym i miałam takie poczucie, że coś podobnego już kiedyś czytałam. Warto, ale nieprzesadnie.

Moja ocena: 7/10.


Lars Saabye Christensen, Beatlesi Powieść
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Liczba stron: 732
ISBN: 978-83-08-06155-8

*******************************************************************************

About growing up to the rhythm of The Beatles' hits

Holidays are a good time to read books of appropriate length. Beatles by Lars Saabye Christensen are definitely one of them - the book has 732 pages. I read about it in Knausgård's book, then I read the author's My Chinese Grandma, which charmed me, so when I finally found the novel on the library shelf, I didn't hesitate for long.

About growing up both happily and sadly

The book, published in Poland only in 2016, was published in Norway in 1984, so it can be said to be a classic. Beatles tells a story of friendship of four boys - Kim, Seb, Ola and Gunnar, from childhood, shared jokes at school, fishing trips, first infatuations, troubles at school, to entering adulthood. The music of the famous band from Liverpool accompanied the boys from 1965 to the fall of 1972, so for 7 years. The initial simple melodies change their tone over time, becoming more complicated and more difficult - just like the fate of the boys. Not everything turns out as they would like, one of them becomes addicted to drugs, and in the background the difficult life of their parents (depression, divorce) goes on. What was a happy memory of growing up ends sadly and bitterly.

Cultural differences

What struck me in this book was how open was Norway to the world in the 1960s and 1970s. When communism was still strong in Poland and it was difficult to find anything in stores, there were protests in the North against the war in Vietnam and against joining the European Economic Community. Young people had access to records, adapters, and nice clothes, and the only element stopping consumerism was the wealth of their parents. The country is getting wealthier, you can see it, some people are left behind, such as Fred Hansen, raised by a single mother, living in a "worse" district of Oslo, and some are getting richer - new cars, new equipment appear. The great value of Christensen's book is the fact that it is a kind of monument to a certain era, its detailed description, and the ability it gives to the reader to travel back 60 years in time.

First Christensen, then Knausgård

Although I read the book with pleasure, and I laughed out loud during the chapter about the fishing trip, drinking alcohol and womiting into the tent ("Ola stuck two floats up his nose and started cleaning the tent", p. 250), nevertheless the novel didn't captivate me, as literature sometimes does. First of all, I'm not a boy, so maybe my understanding of youthful adventures will always be a bit... detached. Second, I'm probably too young for this novel - for me it's more of a historical record of a certain era than a reference to my own experiences or childhood memories. Tertio, I think Knausgård, treating Christensen's work with such respect, raised my expectations a bit. The younger writer's fascination with the older one is clearly visible, and I had the feeling that I had read something similar before. It's worth a reading, but not at all cost.

My rating: 7/10.


Author: Lars Saabye Christensen
Title: Beatles
Publishing House: Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016
Translation: Iwona Zimnicka
Number of pages: 732
ISBN: 978-83-08-06155-8

niedziela, 3 marca 2024

Lars Saabye Christensen, Moja chińska babcia (Min kinesiske farmor)

Prywatna mistyka rzeczy

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam książkę Larsa Saabye Christensena Moja chińska babcia, wydaną w 2023 roku przez wydawnictwo Marginesy, urzekła mnie jej matowa, szorstka w dotyku okładka i tajemnicze zdjęcie na niej. Ta niedługa powieść wydala mi się idealna na okołoświąteczny czas, a okazało się, że przynosi również ciekawe noworoczne rozliczenia.

Lars Saabye Christensen to znany i uznany pisarz i poeta norweski, wielokrotnie w Polsce publikowany, głównie przez Wydawnictwo Literackie. Muszę jednak przyznać, że ta próba biografii to pierwsza książka autora, którą przeczytałam. Wnuk usiłuje możliwie wiernie przedstawić życie swojej babci, Huldy, która w wieku 26 lat odbyła trzymiesięczny rejs z Kopenhagi do Hongkongu, do swojego świeżo poślubionego męża Jørgena Christensena, kapitana morskiej żeglugi . Mimo przytaczania różnego rodzaju dokumentacji – fragmentów gazet, wywiadów, rodzinnych listów, babcia nadal pozostaje średnio widoczna, a twórca bezradny wobec rodzinnej historii, która wymyka mu się wraz z odchodzącym ojcem.

Czas pracuje po cichu. Wszystko zarasta

Przede wszystkim, może trochę wbrew intencjom autora, powieść staje się bardziej jego refleksją o upływie czasu i niemożności dokładnego zapisu uciekającej rzeczywistości, niż faktycznym portretem odważnej, dzielnej kobiety. Zwłaszcza, że Saabye Christensen stara się nie ubarwiać rzeczywistości, a pozostawać jej możliwie wiernym:

Moje spojrzenie nie sięgało tak daleko. Zamiast tego zwracało się w głąb, ku moim własnym obrazom, które zaczynają się tam, gdzie kończy się doświadczenie, czyli ku wyobrażeniom, które nie mogą się mierzyć z oryginałem. Może nie przestudiowałem dokumentów z dostateczną starannością. Czas, który upłynął, rzucał za mocny cień. (s. 174)

Wiele informacji o babce przepadło, a wraz z nieuchronnie zbliżającą się śmiercią jego ojca kolejne wersje tej historii również znikną.

W śmierci jest całkowicie współczesny

Dla mnie Moja chińska babcia jest powieścią mocno rozliczeniową, w której autor dzieli się swoimi przemyśleniami na wiele tematów. To spojrzenie doświadczonego, mądrego człowieka, który miał czas zastanowić się nad wieloma rzeczami, nad którymi mniej refleksyjni ludzie się nie pochylają. Pisarz porusza więc temat śmierci, ale patrzy na niego wieloaspektowo – zarówno na sam intymny akt umierania, jak i jego znaczenie dla najbliższych, znajomych, przyjaciół. Patrzy na odchodzenie innych i nasze znikanie związane z ich znikaniem, na odchodzenie wspomnień, na zacieranie się znajomych miejsc i ich zamiana z domu na magazyn przedmiotów. Można powiedzieć, że kompleksowo podchodzi do tematu przemijania, a babka i ojciec są zaledwie pretekstem do podjęcia tych rozważań. Jednocześnie, książka ma w sobie reportażowe zacięcie i przytacza sporo faktów, ale to właśnie melancholijno-skupiony, spokojny ton przeważa w narracji.

Historie mężczyzn i historie kobiet istnieją równolegle

Sam tytuł może być trochę zwodniczy, a czytelnicy, oczekujący portretu babki, mogą być mocno rozczarowani. Okazuje się bowiem, że po kobietach w XX wieku zostaje mniejszy ślad, niż po ich mężach. Całkiem nieźle, że w tym przypadku materiałów nie było tak mało i nestorka rodu pojawia się choć szkicowo. Magdalena Grzebałkowska planowała opisać rodzinę Beksińskich z perspektywy Zofii Beksińskiej, ale jak sama przyznaje, żona znanego malarza pozostawała tak bardzo w cieniu, że nie było dostatecznie dużo materiałów, by tak o tym napisać. Tu Hulda jest trochę pretekstem do złożenia hołdu swojej rodzinie, swoistym nagrobkiem upamiętniającym jej istnienie i wyrywającym resztki rodzinnej historii od zapomnienia. Jak pisze autor, „[…] ich grób na cmentarzu Mariebjerg został zlikwidowany. Nie mam dokąd pójść. Dlatego usiadłem i napisałem to, chociaż już dawno przestałem pisać” (s. 202).

Po początkowym zaskoczeniu i może trochę rozczarowaniu porwał mnie spokojny, nieśpieszny bieg tej nieoczywistej biografii i widoczna walka autora z brakiem materii do przerobienia i koniecznością wplecenia szerszej historii w opowieść o jego babce, która stała się poniekąd historią jego rodu. Biorąc pod uwagę ciężką chorobę pisarza może to być sposób na piękne, literackie pożegnanie ze światem. Dla mnie będzie to historia, do której będę chciała wracać, bo myślę, że za każdym razem zaskoczy mnie czymś innym.

Moja ocena: 9/10.


Lars Saabye Christensen, Moja chińska babcia
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2023
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Liczba stron: 216
ISBN: 978-83-67790-58-1

*****************************************************************************

The private mysticism of things

When I first saw Lars Saabye Christensen's book My Chinese Grandmother, published in Poland in 2023 by Marginesy Publishing House, I was charmed by its matte, rough cover and the mysterious photo on it. This short novel seemed to me perfect for the Christmas period, and it turned out that it also brings interesting New Year's reflections.

Lars Saabye Christensen is a well-known and recognized Norwegian writer and poet, published many times in Poland, mainly by Wydawnictwo Literackie. However, I must admit that this attempt at a biography is the author's first book that I have read. The grandson tries to present (as faithfully as possible) the life of his grandmother, Hulda, who, at the age of 26, went on a three-month cruise from Copenhagen to Hong Kong to join her newly married husband, Jørgen Christensen, a sea captain. Despite citing various types of documentation - fragments of newspapers, interviews, family letters - the grandmother remains barely visible and the creator remains helpless in the face of the family history that escapes him along with his departing father.

Time works silently. Everything overgrows

First of all, perhaps somewhat contrary to the author's intentions, the novel becomes more of a reflection on the passage of time and the impossibility of accurately recording the escaping reality than an actual portrait of a brave woman. Especially since Saabye Christensen tries not to embellish reality, but to remain as faithful to it as possible:

My gaze didn't reach that far. Instead, it turned inwards, towards my own images that begin where experience ends, that is, towards images that cannot compare to the original. Maybe I didn't study the documents carefully enough. The time that had passed cast too much of a shadow. (p. 174)

Much information about his grandmother has been lost, and with his father's impending death, subsequent versions of the story will also disappear.

In death he is completely contemporary

For me, My Chinese Grandmother is a very insightful novel in which the author shares his thoughts on many topics. This is the view of an experienced, wise man who had time to think about many things that less reflective people do not think about. The writer raises the topic of death, but looks at it from many aspects - both the intimate act of dying itself and its importance for loved ones, acquaintances and friends. He looks at the passing of others and our disappearance related to their disappearance, the passing of memories, the fading of familiar places and their transformation from home to a warehouse of objects. It can be said that he approaches the topic of transience in a comprehensive way, and his grandmother and father are merely a pretext for these considerations. At the same time, the book has a reporting flair and quotes a lot of facts, but it is the melancholic, focused, calm tone that prevails in the narrative.

Men's stories and women's stories exist in parallel

The title itself may be a bit misleading, and readers expecting a portrait of the grandmother may be greatly disappointed. It turns out that less trace remains of women in the 20th century than of their husbands. It's quite good that in this case there was not so little material and the doyen of the family appears, although sketchily. Magdalena Grzebałkowska planned to describe the Beksiński family from the perspective of Zofia Beksińska, but, as she admits, the famous painter's wife remained so much in the shadow that there were not enough materials to take that perspective. Here, Hulda is a bit of an excuse to pay tribute to the family, a kind of tombstone commemorating its existence and saving the remnants of its history from oblivion. As the author writes, “[…] their grave at the Mariebjerg cemetery was liquidated. I have nowhere to go. So I sat down and wrote it, even though I stopped writing a long time ago” (p. 202).

After the initial surprise and maybe a bit of disappointment, I was carried away by the calm, unhurried pace of this non-obvious biography and the author's visible struggle with the lack of material to cover and the need to weave a broader story into the story of his grandmother, which, in a sense, became the history of his family. Considering the writer's serious illness, this may be a way to say a beautiful, literary farewell to the world. For me, it will be a story I will want to come back to because I think it will surprise me with something different each time.

My rating: 9/10.


Author: Lars Saabye Christensen
Title: My Chinese Grandmother
Publishing House: Marginesy, Warsaw 2023
Translation: Iwona Zimnicka
Number of pages: 216
ISBN: 978-83-67790-58-1

Linn Skåber, Dorosłość Wyznania (Til de voksene. Monologer)

Ładna książka nie znaczy dobra książka

Przepięknie wydana w 2023 roku Dorosłość Wyznania, w ciepłej, żółtej oprawie z zachwycającymi ilustracjami Lisy Aisato, przyciąga wzrok. Na okładce uśmiechnięta, zadowolona, dojrzała kobieta w wieńcu uplecionym ze swoich doświadczeń i wspomnień. Zapowiadało się całkiem nieźle, ale środek dostarczył znacznie ciemniejszych barw.

Ciężar dorosłości

Dorosłość to 33 szkice norweskiej aktorki, dziennikarki, producentki telewizyjnej Linn Skåber. Powstała na podstawie wielu rozmów i spotkań i stanowi próbę wielogłosowego uchwycenia istoty wieku średniego. Chociaż zdarzają się w niej jaśniejsze tony, dominuje odcień smutku i melancholii oraz temat przemijania. Wielkimi krokami zbliża się starość, bohaterowie krótkich opowiadań stają się coraz bardziej niedołężni i dziwaczeją. W ich życiu wiele jest porażek – rozstań, rozwodów, zdrad, poczucia bezradności. Dzieci odchodzą z domów, rozpadają się młodzieńcze przyjaźnie, umierają rodzice, zmniejszają się możliwości. Więc chociaż wiadomo, że ludzki los zmierza w jednym kierunku, przykro i smutno to zobaczyć i sobie uświadomić. Zwłaszcza, że Skåber pochyla się też nad tematami trudniejszymi – depresją, bezdzietnością, przekwitaniem czy chorobą, dając im zdecydowanie więcej miejsca niż poczuciu spełnienia, satysfakcji czy radości. Cała Dorosłość przesiąknięta jest melancholią i smutkiem.

Mieszkanie już zaczęło

Na pewno zostanie ze mną szkic Domy, opowiadający o zapełniającej się przestrzeni, o aromatach wypełniających nasze mieszkania, początkowo lekkich i apetycznych, ale nieuchronnie zmierzających do zapachu stęchlizny, starości i kurzu, do zapachu grobowca. Ich mieszkańcom może się wydawać, że wszystko jest jeszcze w porządku, że mają jeszcze dużo czasu w życiu, „Ale mieszkanie zaczęło. Mieszkanie już zaczęło” (s. 163). Pochłaniać swojego gospodarza i zwiastować jego koniec. Dla mnie był to najlepszy tekst w całym tomie, ale chyba jedyny, który zapadł mi w pamięć.

Literackie rozczarowanie

Przyznam, że mocno mnie rozczarowała ta książka. Po pierwsze dlatego, że mam wrażenie, że została napisana tak, żeby właśnie podobała się każdemu. Poruszane w niej tematy są zaledwie naszkicowane, zaznaczone, czasami z nadmierną emocjonalnością albo zbyt wycyzelowanym, wyładnionym językiem. Podobną rolę mają pełnić uzupełniające historie ilustracje cieszącej się wielką popularnością Lisy Aisato. Artystce trzeba przyznać, że zachowuje swój charakterystyczny styl, a jednocześnie jej ilustracje są pomysłowe, ciekawe i różnorodne. Jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ta książka ma być przede wszystkim ładna, a jej wartość merytoryczno-literacka stoi na drugim miejscu. Nie kupuję tej książki dla każdego.



Moja ocena: 5/10.



Linn Skåber, Dorosłość Wyznania
Ilustracje: Lisa Aisato
Tłumaczenie: Milena Skoczko-Nakielska
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023
Liczba stron: 296
ISBN: 978-83-08-08111-2

********************************************************************************

A pretty book does not mean a good book

Beautifully published in 2023 Beign Grown-up, in a warm, yellow cover with stunning illustrations by Lisa Aisato, attracts attention. On the cover, a smiling, satisfied, mature woman wearing a wreath made of her experiences and memories. It looked quite good, but the middle delivered much darker colors.

The burden of adulthood

Being Grown-up is 33 sketches by the Norwegian actress, journalist and television producer Linn Skåber. It was created on the basis of many conversations and meetings and is an attempt to capture the essence of middle age in a multi-vocal manner. Although there are lighter tones, the dominant one is of sadness and melancholy, with the theme of transience. Old age is fast approaching, the heroes of short stories are becoming more and more weak and weird. There are many failures in their lives - breakups, divorces, betrayals, feelings of helplessness. Children leave home, youthful friendships fall apart, parents die, opportunities diminish. So although it is known that human fate is heading in one direction, it is sad and sad to see and realize it. Especially since Skåber also focuses on more difficult topics - depression, childlessness, menopause or illness, giving them much more space than the sense of fulfillment, satisfaction or joy. The entire Being Grown-up is filled with melancholy and sadness.

The apartment has already started

The sketch entitled Homes will definitely stay with me, telling the story of the space filling up, the aromas filling our apartments, initially light and appetizing, but inevitably leading to the smell of musty, old age and dust, to the smell of a tomb. Their inhabitants may think that everything is still fine, that they still have a lot of time in their lives, "But the apartment has started. The apartment has already started” (p. 163). To consume its host and herald its end. For me, it was the best text in the entire volume, but probably the only one that stuck in my memory.

A literary disappointment

I admit that I was very disappointed with this book. Firstly, because I have the impression that it was written so that everyone would like it. The topics discussed are only sketched, highlighted, sometimes with excessive emotionality or too refined and elegant language. A similar role is played by the illustrations by the very popular Lisa Aisato, tht complement the stories. It must be admitted that the artist maintains her characteristic style, and at the same time her illustrations are inventive, interesting and diverse. However, I cannot resist the impression that this book is supposed to be, above all, pretty, and its substantive and literary value comes second. I don't buy this book for everyone.


My rating: 5/10.


Author: Linn Skåber
Title: Being Grown-up
Illustrations: Lisa Aisato
Translation: Milena Skoczko-Nakielska
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023
Number of pages: 296
ISBN: 978-83-08-08111-2

niedziela, 21 stycznia 2024

Erlend Loe, Muleum (Muleum)

Tragikomedia o samobójstwie

Książka Erlenda Loe Muleum wpadła mi w ręce podczas akcji Kup Pan Książkę na rzecz Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci w listopadzie. Wcześniej czytałam powieść Doppler wydaną w ramach cyklu Literatury skandynawksiej wydawnictwa słowo/obraz terytoria, dlatego bez większego wahania nabyłam kolejną pozycję autora i niezwłocznie ją przeczytałam.

Nieradzenie sobie z traumą

Opublikowane w Polsce w 2011 roku przez wydawnictwo słowo/obraz terytoria niedługie (196 stron) Muleum opowiada historię nastoletniej Julie, która w katastrofie lotniczej traci rodziców i brata. Zostaje sama w ogromnym, wartym miliony domu w Oslo i zaczyna planować swoje samobójstwo, bowiem, jak stwierdza, „kiedy rodzina znika, ból jest nie do wytrzymania” (s. 127). W sumie podejmuje dwie konsekwentne próby odebrania sobie życia, obie – trzeba przyznać – dość spektakularne, ale szczęśliwie nieudane. Drugie podejście uświadamia jej, że jednak chce żyć, i jej życie układa się nadzwyczaj dobrze.

Nawet ważkie tematy można nad miarę uprościć

Wydawca na okładce zapowiada nam tragikomedię i faktycznie, Loe stara się pisać o tematach trudnych, traumatycznych, z ironicznym poczuciem humoru. Julie jest zdystansowana, momentami bardzo dziecinna i krytyczna, jak na nastolatkę przystało, ale najczęściej jest też po prostu zagubiona i przerażona. Dlatego smuci fakt, ze łatwo potrafi przesmyknąć się przez grube oczka systemu i wywieść doświadczonych psychologów w pole, a w swoim cierpieniu jest samotna. Zgodnie zresztą ze spostrzeżeniem, że „bólem nie można się podzielić” (s. 147). Całe rozwiązanie akcji wydaje mi się zdecydowanie zbyt proste i zbyt Deus ex machina, a spory tematyczny potencjał tej książki jest zmarnowany. Julie znajduje spokój i miłość w zakochanym w niej Krzysztofie, kafelkarzu z Gdańska, a majątek rodzinny przeznacza na założenie fundacji na rzecz osób ze skłonnościami samobójczymi. Odrzucany przez nią robotnik zostaje jej ukochanym i akceptuje nawet fakt, że Julie jest w ciąży z koreańskim mistrzem fast-tracka. Szkoda, że zakończenie książki przynosi takie pójście na łatwiznę.

Doppler dużo lepszy

W zasadzie zaskoczyło mnie, jak bardzo stereotypowo podszedł pisarz do przedstawiania kolejnych kochanków Julii – skupionego na karierze sportowca z Korei, namiętnego Hiszpana Luisa i pracowitego, skromnego i zdeterminowanego Polaka Krzyśka. To nie są mężczyźni z krwi i kości, a jedynie funkcje literackie pchające fabułę w jakimś określonym kierunku. Zabawne są jedynie niektóre pełne goryczy spostrzeżenia Julii, ale nadal jest to za mało, by uznać książkę za dobrą. Nie dziwię się, że przeszła bez szczególnego echa.

Moja ocena: 5/10.

Erlend Loe, Muleum
Wydawnictwo: słowa/obraz terytoria, Gdańsk 2011
Tłumaczenie: Milena Skoczko
Liczba stron: 196
ISBN: 978-83-74530194

***********************************************************************************

A tragicomedy about suicide

I came across Erlend Loe's book Muleum during the Kup Pan Książkę campaign for the Wrocław Hospice for Children in November. Previously, I had read the novel Doppler, published as part of the Scandinavian Literature series by the Słowo/obraz terytoria publishing house, so without much hesitation I purchased the author's next book and read it immediately.

Not coping with trauma

Published in Poland in 2011 by the publishing house word/obraz terytoria rather short (196 pages), Muleum tells the story of teenage Julie, who loses her parents and brother in a plane crash. She is left alone in a huge expensive house in Oslo and begins to plan her suicide because, as she states, "when the family disappears, the pain is unbearable" (p. 127). In total, she makes two consistent attempts to take her own life, both of which - it must be admitted - are quite spectacular, but fortunately unsuccessful. The second attempt makes her realize that she wants to live after all, and her life is going exceptionally well.

Even important topics can be oversimplified

The publisher announces a tragicomedy on the cover, and in fact, Loe tries to write about difficult, traumatic topics with an ironic sense of humor. Julie is distant, sometimes very childish and critical, as befits a teenager, but most often she is also simply lost and terrified. Therefore, it is sad that she can easily slip through the thick mesh of the system and mislead experienced psychologists, and she is left alone in her suffering, in line with the observation that "pain cannot be shared" (p. 147). The whole solution of the action seems to me much too simple and too Deus ex machina, and the considerable thematic potential of this book is wasted. Julie finds peace and love in Krzysztof, a physical worker from Gdańsk, who is in love with her, and she devotes her family fortune to establishing a foundation for people with suicidal tendencies. The Pole she initially rejects becomes her lover and he even accepts the fact that Julie is pregnant by the Korean fast-track champion. It's a pity that the ending of the book takes such a shortcut.

Doppler much better

In fact, I was surprised by how stereotypically the writer approached the portrayal of Julia's subsequent lovers - the career-focused athlete from Korea, the passionate Spaniard Luis and the hard-working, modest and determined Pole Krzysiek. These are not flesh and blood men, but only literary functions pushing the plot in a specific direction. Only some of Julia's bitter observations are funny, but it's still not enough to call the book good. I'm not surprised that it went by without much notice.

My rating: 5/10.



Author: Erlend Loe
Title: Muleum
Publishing House: słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2011
Translation: Milena Skoczko
Number of pages: 196
ISBN: 978-83-74530194

 

 


poniedziałek, 1 stycznia 2024

Jørn Lier Horst, Sprawa 1569 (Sak 1569)

Znakomite rozpoczęcie nowego roku

Zapewne każdy z Was ma takie książki, po które po prostu lubi sięgać, by się zrelaksować, autorów, którzy nie zawodzą, słowem, guilty pleasures. Ja mam tak z cyklem o Williamie Wistingu, którego 17 tomów pracowicie zbieram i z wielką przyjemnością sięgam po nie, kiedy potrzebuję odpoczynku. 15 (a według niektórych list – w tym samego wydawnictwa – 14) tom serii, Sprawa 1569, spełnił wszystkie moje oczekiwania.

Powrót starej sprawy

Przebywający na urlopie William Wisting odnajduje w swojej skrzynce pocztowej tajemniczą kopertę z sygnaturą dawnej sprawy z 1999 roku, dotyczącej zamordowania Tone Vaterland przez jej byłego chłopaka Danny’ego Momraka. Sprawca został złapany i osadzony w więzieniu, a śledztwo prowadził Sten Kvammen. Kolejne wskazówki prowadzą do sprawy dwa lata późniejszej, gdzie zginęła nastolatka Pernille Skjerven, wracająca do domu ze stadniny na rowerze. To śledztwo prowadził w 2001 roku sam Wisting, i podobnie – sprawca Jan Hansen został złapany i osadzony w więzieniu na wiele lat, gdzie zmarł na raka prostaty nie odzyskawszy wolności. Tajemnicza korespondencja, którą otrzymuje komisarz, zdaje się sugerować, że w obu przypadkach mordercą była ta sama osoba, a jeden z osadzonych spędził wiele lat niesłusznie w więzieniu. Dodatkowo współcześnie toczy się jeszcze trzecia sprawa, o morderstwo Agnete Roll, której zwęglone zwłoki zostają znalezione w starym domu. Jaka jest zależność pomiędzy tymi przypadkami?

Jedne rzeczy się zmieniają, inne pozostają takie same

Po pierwsze, poruszony jest temat technologii, która umożliwia coraz lepsze badanie dowodów oraz coraz wnikliwsze kontrolowanie społeczeństwa. W nienachalny sposób Horst zastanawia się, gdzie są granice udostępniania swojej prywatności i ile rzeczy jesteśmy w stanie odczytać choćby ze zmian poboru prądu na liczniku, z wykazu połączeń w komórce czy z krokomierza. Zapewne więcej, niż byśmy chcieli. Jednocześnie zaś postęp w badaniach laboratoryjnych pozwala wykluczyć podłożone dowody czy też dokładnie wskazać przyczynę śmierci.  Z drugiej strony nie zmienia się jedno – ludzka psychika, a najważniejszą metodą śledczą nadal pozostaje rozmowa z podejrzanym i próba wyciągnięcia z niego nieścisłości lub wahań. Wisting z pewną fascynacją obserwuje, jak historia lubi się powtarzać, a ujęci mordercy orientują się, czy śledczy już odkryli prawdę, czy jednak uda im się wymknąć z zastawionych na nich sideł. Wielu się udaje, jednak w tym skomplikowanym przypadku tak nie będzie.

Trzymająca w napięciu łamigłówka

Horst nie zawodzi w charakterystycznych dla siebie fabularnych momentach – potrafi niesamowicie budować napięcie i urywać wątek wtedy, kiedy ciekawość czytelnika sięga zenitu. Nadal zabiera swoją widownię w ślepe zaułki wynikające ze śledztwa i pokazuje całą proceduralną mordęgę zbierania dowodów, prowadzenia dokumentacji czy pracy w dynamicznie zmieniających się okolicznościach bez względu na zmęczenie czy różnicę czasu. Niektóre elementy prowadzonych spraw utykają w martwym punkcie, a przypadkowe skojarzenia potrafią prowadzić do zmiany kierunku całego śledztwa. Nadal proza byłego szefa wydziału śledczego w Oslo daje wgląd w wytężoną, mozolną pracę organów państwowych.

Świat się zmienia

Co ciekawe, komisarz Wisting widocznie się starzeje – dokuczają mu problemy zdrowotne i niepokojące objawy, rozwiane potem jednym zdawkowym zdaniem, a budzące niepokój u czytelników. Jednak widać również wyraźnie, że śledczy ustępuje z drogi swoim młodszym następcom. Jego instynkt chroni ich co prawda choćby przed całkowitym zwęgleniem zwłok Agnete Roll, jednak młode pokolenie zna metody, o których stary wyga nie miał zielonego pojęcia, a które również znacząco pchają sprawę do przodu. Wisting jest w zasadzie tylko obserwatorem w toczącej się współcześnie sprawie, co może również być odczytywane w pewien sposób symbolicznie.

Na szczęście, po Sprawie 1569 ukazały się już dwie kolejne powieści Horsta o norweskim śledczym (Bez granic, 2022 oraz Zdrajca, 2023), więc liczę na to, że mój ulubiony komisarz nie wybiera się jeszcze na emeryturę. Przy czymś trzeba przecież inteligentnie wypoczywać.

Moja ocena: 9/10.


Jørn Lier Horst, Sprawa 1569
Wydawnictwo Smak słowa, Gdańsk 2021
Tłumaczenie: Milena Skoczko
Liczba stron: 392
ISBN: 978-83-66420-42-7

********************************************************************************

A great start to the New Year

Each of you probably has books that you simply like to read to relax, authors who do not disappoint, in other words, guilty pleasures. This is the case with the series about William Wisting, the 17 volumes which I am diligently collecting and I read them with great pleasure when I need some rest. The 15th (and according to some lists - including the publishing house itself - 14) volume of the series, A Question of Guilt, met all my expectations.

An old case returns

William Wisting, who is on vacation, finds a mysterious envelope in his mailbox with the signature of an old case from 1999, regarding the murder of Tone Vaterland by her ex-boyfriend Danny Momrak. The perpetrator was caught and imprisoned, and the investigation was led by Sten Kvammen. Further clues lead to a case two years later, where teenager Pernille Skjerven died while riding her bike home from the stud farm. This investigation was conducted in 2001 by Wisting himself, and similarly - the perpetrator Jan Hansen was caught and imprisoned for many years, where he died of prostate cancer without regaining freedom. The mysterious correspondence received by the commissioner seems to suggest that in both cases the murderer was the same person, and one of the inmates spent many years unjustly imprisoned. Additionally, there is currently a third case pending, the murder of Agnete Roll, whose charred body is found in an old house. What is the relationship between these cases?

Some things change, others remain the same

Firstly, the topic of technology is discussed, which enables increasingly better examination of evidence and increasingly thorough control of society. In an unobtrusive way, Horst wonders where the limits of sharing our privacy are and how many things we can read, for example from changes in power consumption on the meter, from the list of connections in a mobile phone or from a pedometer. Probably more than we would like. At the same time, progress in laboratory tests allows us to exclude planted evidence or precisely indicate the cause of death. On the other hand, one thing has not changed - the human nature, and the most important investigative method is still talking to the suspect and trying to find out any inaccuracies or hesitations from them. Wisting observes with some fascination how history repeats itself, and the captured murderers find out whether the investigators have already discovered the truth or whether they will manage to escape the trap set for them. Many succeed, but in this complicated case it will not be so.

A suspenseful puzzle

Horst does not disappoint in his characteristic plot moments - he is able to build tension amazingly and interrupt the plot when the reader's curiosity reaches its peak. He continues to take his audience to the dead ends resulting from the investigation and shows the entire procedural grind of collecting evidence, keeping documentation and working in dynamically changing circumstances regardless of fatigue or time difference. Some elements of the cases come to a standstill, and accidental associations can lead to a change in the direction of the entire investigation. The prose of the former head of the investigation department in Oslo still gives insight into the intense, arduous work of state authorities.

The world is changing

Interestingly, Commissioner Wisting is visibly getting older - he has health problems and disturbing symptoms, which are later dispelled in one short sentence and arouse concern among readers. However, it is also clear that the investigator is giving way to his younger successors. His instinct protects them, for example, from the complete charring of Agnete Roll's corpse, but the young generation knows methods that the old man had no idea about, and which also significantly push the case forward. Wisting is basically just an observer in a contemporary case, which can also be interpreted symbolically in some way.

Fortunately, after A Question of Guilt, Horst's next two novels about the Norwegian investigator have already been published (Snow Fall, 2022 and The Traitor, 2023), so I hope that my favorite commissioner is not going to retire yet. After all, you need to relax intelligently from time to time.

My rating: 9/10.

Author: Jørn Lier Horst

Title: A Question of Guilt

Smak Słowa Publishing House, Gdańsk 2021

Translation: Milena Skoczko

Number of pages: 392

ISBN: 978-83-66420-42-7