Bieg się już odbył
Po powieść Larsa Saabye
Christensena sięgnęłam w gorączkowym przygotowaniu na przyjazd pisarza do
Polski, który jest zaplanowany jako jedna z atrakcji tegorocznego Festiwalu
Conrada w Krakowie. Tytuł spotkania, które prowadzić będzie Michał Sowiński, brzmi
Po odpływie, więc wstyd byłoby nie sięgnąć po tytułową książkę. Niecałe
500 stron zabrało mi dwa dni, ale materiału na przemyślenia jest znacznie
więcej.
Tryptyk o przemijaniu
Wydana w 2014 roku przez Wydawnictwo
Literackie powieść, tłumaczona na język polski przez Iwonę Zimnicką, jest
podzielona na trzy główne części – Epilog II, Pośrednik oraz Epilog
(wióry i pył). W pierwszej części poznajemy nastolatka, Fundera, który spędza
wakacje z matką na jednej z norweskich wysp, latem 1969 roku, niedługo przed
lądowaniem człowieka na księżycu. Chłopak zawiera na wyspie przyjaźnie, przeżywa
pierwszą miłość i usilnie pracuje nad wierszem, którego nigdy nie skończy. W
części drugiej bohaterem jest Frank Farnelli, zatrudniony przez miasto Karmack
jako pośrednik, który przekazuje mieszkańcom złe wieści. Za jego kadencji
dochodzi do swoistej eskalacji przemocy, a samemu Frankowi przyjdzie za to zapłacić
najwyższą cenę. W Epilogu wracamy do Fundera, który jest już po pięćdziesiątce,
opuścił ośrodek terapeutyczny w Maryland i bez celu jeździ po Stanach.
Zestawienie pierwszej i ostatniej części przynosi bardzo smutny obraz życia,
które odpływa, w którym zakres możliwości się zawęża, a coraz więcej szans
pozostaje niewykorzystanych.
Odpływ stanowi ciekawą
lekturę. Pierwsza część była wciągająca i urzekająca w sposób znany trochę z
powieści Cudowne dzieci Roya Jacobsena, może trochę z Mojej walki
Knausgarda, czy choćby Beatlesów samego Christiansena. To melancholijny
powrót do świata dzieciństwa, jego lekkości i świetlistości, świata wielu
możliwości i ścieżek. Nie brakuje w nim dramatyzmu i młodzieńczej głupoty,
braku odpowiedzialności i zagubienia, ale jest też przekonanie o własnej mocy
sprawczej i rozpościerających się możliwościach. Nowe drzwi się otwierają i
świat zmienia się z dnia na dzień. Część druga, o pośredniku, nieszczególnie mi
się podobała. Dominuje tu temat przemijania, rozpadu, upadku. Masteczko Karmack
podupada, przejeżdżający przez nie pociąg przestaje zatrzymywać się na lokalnej
stacji, co przynosi upadek kolejnych biznesów i odpływ ludności. Mieszkańców
czeka już tylko śmierć, a wiadomość o niej przynosi Frank Farnelli, mało subtelny
samotny mężczyzna, mieszkający z matką i z oddaniem zajmujący się swoją ponad
dwudziestoletnią złotą rybką. Jak się okaże, ma on mroczną przeszłość. Ścieżki Franka
i Fundera przetną się, dość dosłownie, w części ostatniej. Tu okazuje się, że
Fundera łączy więcej z mrocznym i zagubionym Frankiem, niż z samym sobą z
młodości. Aż chciałoby się zapytać – ale jak to? To by było na tyle?
Mnogość wątków
W Odpływie pojawia się
wiele wątków, które są dość popularne w literaturze skandynawskiej. Mamy – pojawiający
się choćby w pierwszym tomie Mojej walki Knausgårda - alkoholizm (ojciec kolegi
z wyspy, Iwera Malta, nie wylewa za kołnierz), mamy znane z twórczości Roya
Jacobsena rozliczenia z czasów drugiej wojny światowej (matka Iwera rodzi upośledzonego
umysłowo syna ze związku z nazistą), pojawia się trud powojennej odbudowy kraju
(ojciec Fundera nie spędza z nimi wakacji, bo jako architekt musi projektować
dalsze budynki). Ważnymi postaciami są matki Fundera i Farnelliego oraz ich
samotność (pierwsza poświęciła obiecującą karierę muzyczną na rzecz męża i syna,
druga uważa, że jej nieludzki syn bardziej kocha swoją rybkę od niej). Powieść
jest też mocno autoteliczna, Christansen odwołuje się do własnej powieści
Beatlesi i stawianych jej zarzutów, nie wspominając już o niemocy twórczej, dotykającej
zarówno młodego, jak i dorosłego Fundera. Wielokrotnie pojawia się temat
niepełnosprawności (chłopak ma krzywą stopę, która zapewnia mu przezwisko
Chaplin, jest też upośledzony brat Ivera, Henry). Wreszcie - mamy lustra, w których Funder nie chce się
przeglądać (również lustro wody wyciąganej w wiadrze ze studni) i trudność z
samoidentyfikacją. Literackim przewodnikiem jest Moby Dick Hermana
Melwille’a, który pojawia się konsekwentnie na przestrzeni całego Odpływu,
a walka kapitana Ahaba z białym wielorybem jest analizowana z każdej strony,
chociaż nikt z bohaterów tej książki do końca nie przeczytał. Mam wrażenie, że
jeszcze wiele istotnych elementów mi umyka, wiele nawiązań do twórczości innych
autorów.
Bieg się odbył. Co jest pomiędzy? To, z czego nigdy nic nie wyszło.
Dla mnie Odpływ jest
przede wszystkim książką rozliczeniową, o przemijaniu. Funder, którego
poznaliśmy w pierwszej części, wydaje się mieć niewiele wspólnego z zagubionym
mężczyzną z części drugiej. „W moim wieku „dalej” oznacza „z powrotem”, zauważa
w pewnym miejscu (s. 229). Nagle przyszłość się kończy i bohater zostaje z tym,
co udało mu się osiągnąć i przeżyć pomiędzy dwoma epilogami. Gorzka, ale dająca
do myślenia lektura. Z chęcią do niej sięgnę ponownie.
Moja ocena: 8/10.
Lars Saabye Christensen, Odpływ
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Liczba stron: 464
ISBN: 978-83-08-05395-9
********************************************************************************
The run has already taken
place
I reached for Lars Saabye
Christensen's novel in feverish preparations for the writer's visit in Poland,
which is planned as one of the attractions of this year's Conrad Festival in
Krakow. The title of the meeting, which will be led by Michał Sowiński, is After
the low tide, so it would be a shame not to reach for the title book. It
took me two days to read less than 500 pages, but the material for reflection
is vast.
A triptych about transience
Published in 2014 by Wydawnictwo
Literackie, translated into Polish by Iwona Zimnicka, the novel is divided into
three main parts - Epilogue II, The Intermediary and Epilogue
(woodchips and dust). In the first part, we meet a teenager, Funder, who
spends his vacation with his mother on one of the Norwegian islands, in the
summer of 1969, shortly before man landed on the moon. The boy makes friends on
the island, experiences his first love, and works hard on a poem that he will
never finish. In the second part, the protagonist is Frank Farnelli, employed
by the city of Karmack as an intermediary who delivers bad news to the
residents. During his term, violence escalates, and Frank himself will pay the
ultimate price for it. In the Epilogue, we return to Funder, who is
already in his fifties, has left a treatment center in Maryland, and is
aimlessly wandering around the States. The juxtaposition of the first and last
parts brings a very sad picture of a life that is ebbing away, in which the
range of possibilities is narrowing, and more and more chances remain unused. The
Low Tide is an interesting read. The first part was engaging and
captivating in a way known from Roy Jacobsen's novels Wonder Children,
maybe a little from Knausgård's My Struggle, or even Christiansen's own Beatles.
It is a melancholic return to the world of childhood, its lightness and
brightness, the world of many possibilities and paths. There is no shortage of
drama and youthful stupidity, lack of responsibility and confusion, but there
is also a conviction of one's own agency and expanding possibilities. New doors
open and the world changes from day to day. Part two, about the intermediary,
did not particularly appeal to me. The theme of transience and Decay dominate
here. The town of Karmack is in decline, the train passing through it no longer
stops at the local station, which brings the collapse of more businesses and
the outflow of people. Only death awaits the inhabitants, and the news of it is
brought by Frank Farnelli, an unsubtle lonely man, living with his mother and
devotedly taking care of his over twenty-year-old goldfish. As it turns out, he
has a dark past. Frank and Funder's paths will cross, quite literally, in the
last part. Here it turns out that Funder has more in common with the dark and
confused Frank than with his younger self. One might ask - but how did this
happen? That would be it?
A multitude of themes
In The Low Tide there are
many themes that are quite popular in Scandinavian literature. We have –
appearing, for example, in the first volume of Knausgård's My Struggle –
alcoholism (the father of a friend from the island, Iwer Malt’s, is often drunk),
we have the settlements from the times of World War II known from the works of
Roy Jacobsen (Iwer's mother gives birth to a mentally disabled son from a
relationship with a Nazi), there is the hardship of the post-war reconstruction
of the country (Funder's father does not spend holidays with them, because as
an architect he has to design more buildings). Important characters are the
mothers of Funder and Farnelli and their loneliness (the first sacrificed a
promising musical career for the sake of her husband and son, the second
believes that her inhuman son loves his fish more than her). The novel is also
strongly autotelic, Christansen refers to his own novel Beatles and the
accusations made against it, not to mention the creative impotence that affects
both the young and adult Funder. The subject of disability appears repeatedly
(the boy has a crooked foot, which earns him the nickname Chaplin, and Iver's
disabled brother, Henry, is also there). Finally, we have mirrors in which
Funder does not want to look at himself (including the mirror of water drawn in
a bucket from a well) and difficulty with self-identification. The literary
guide is Herman Melville's Moby Dick, which appears consistently
throughout The Low Tide, and Captain Ahab's fight with the white whale
is analyzed from every angle, although none of the characters have read the
book to the end. I have the impression that many important elements are still
escaping me, many references to the works of other authors.
The race took place. What is in between? That which never worked out.
For me, The Low Tide is
above all a book of reckoning, about transience. Funder, whom we met in the
first part, seems to have little in common with the lost man from the second
part. "At my age, 'further' means 'back'," he notes at one point (p.
229). Suddenly, the future ends and the hero is left with what he managed to
achieve and experience between the two epilogues. A bitter but
thought-provoking read. I will gladly reach for it again.
Author: Lars Saabye Christensen
Title: The Low Tide (Original title: Sluk, not translated to English)
Publishing House: Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014
Translation: Iwona Zimnicka
Number of pages: 464
ISBN: 978-83-08-05395-9
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz