sobota, 25 października 2025

Filip Springer, Szara godzina Czas na nową architekturę

Nasz styl bycia na planecie

Nigdy nie jest za późno, by czytać Filipa Springera, co widać znakomicie na moim przykładzie. W tym roku zaczęłam od Miedzianki, a potem w moje ręce wpadła Szara godzina, która jest zbiorem esejów, częściowo publikowanych już wcześniej w różnych periodykach i czasopismach, poświęconych architekturze. Ilość zakładek i inspiracji, która w tej książce się pojawiła i z tej książki wyrosła, zaskoczyła mnie samą. To chyba dlatego, że Springer pisze w sposób zmuszający do zatrzymania się i zastanowienia, refleksyjnie, bezkompromisowo.

Architektura w trosce o klimat

Jednym z najważniejszych zagadnień zbioru jest walka z kryzysem klimatycznym i jak architektura może się tutaj przysłużyć. Postulaty Springera nam się nie spodobają. Trzeba zwiększyć gęstość zamieszkania w miastach, nastawić się na mądre zagospodarowanie już istniejącego budownictwa niż tworzyć nowe, redukować, używać ponownie, odzyskiwać (3R – reduce, reuse, recycle). Większe zagęszczenie oznacza bardziej kompaktowe miasto, gdzie do większości usług jest blisko, działa dobra komunikacja miejska, a przemieszczanie się samochodem jest… no cóż, utrudnione. Myślę, że to jest do zrobienia, choć przed nami naprawdę długa droga. Do tej beczki klimatycznego dziegciu dołożył autor łyżkę miodu – konieczność zazieleniania i rolę roślin w codziennej ludzkiej egzystencji. Zwłaszcza czasy lockdownu uświadomiły ludziom, jak ta zieleń dookoła jest ważna. Ten postulat książki raz, że otworzył mi oczy na architektoniczny – i miejski – ślad węglowy, a dwa, że ponowie przypomniał o kwestii odpowiedzialności za nasze wybory i życie na klimatycznym kredycie.

O architekturze – lekko i z polotem

Dla kogoś, kto dopiero wącha się z tematem architektury ta książka jest idealna. Po pierwsze, przynosi kopalnię nazwisk, z którymi warto się zapoznać – znanych architektów, ich realizacji i przyświecających im filozofii. Dla mnie uzupełnieniem tej publikacji było nieustanne kopanie w Google w poszukiwaniu opisywanych budynków czy realizacji. Chociaż niektóre tematy są mi bardziej obojętne – choćby projektowanie odbudowy Ukrainy, to inne – jak ciekawy esej o festiwalu Burning Man i odbywających się tam wydarzeniach architektonicznych – wzbudziły moje zainteresowanie. Springer podchodzi do tematu dość demokratycznie i pochyla się zarówno nad wiejskim domem Zofii i Oskara Hansenów, jak i międzynarodowymi realizacjami. Na przykładzie prac Anne Lacaton i Jean-Philippe’a Vassala, nagrodzonych Nagrodą Pritzkera w 2021 roku pokazuje, że mądre przerabianie istniejących budynków może drastycznie ograniczyć koszty i poprawić jakość życia mieszkańców. Dwójka architektów w brawurowy sposób powiększyła bloki na blokowisku Grand Parc w Bordeaux o obszerne tarasy, tzw. ogrody letnie, robiąc to znacznie niższym kosztem niż wyburzenie istniejący zabudowań i postawienie nowych. Mieszkańcy nie musieli się wyprowadzać i dostali dobrze doświetloną, dodatkową przestrzeń do zagospodarowania.

Wartościowa twórczość

Cenię pisarstwo Springera przede wszystkim za to, że każe się czytelnikowi na chwilę zastanowić, zamyślić, rozważyć coś. Autor sięga po argumenty z wielu różnych źródeł, konfrontuje czytelnika z danymi, ale również różnymi perspektywami. Z wielkim zainteresowaniem będę sięgać po kolejne książki pisarza, bo pióro ma lekkie, a domieszka ironii czyni z jego tekstów znakomitą lekturę. To taki typ książki, że czytelnik czuje, jak jego horyzonty się rozszerzają, źródło inspiracji do dalszych poszukiwań i zgłębiania tematu. Bardzo wartościowa pozycja, polecam!

Moja ocena: 8/10.


Filip Springer, Szara godzina Czas na nową architekturę
Wydawnictwo Karakter, Kraków 2024
Liczba stron: 248
ISBN: 978-83-68059-29-8

**********************************************************************************

Our Way of Being on the Planet

It's never too late to read Filip Springer, as my own example clearly demonstrates. This year, I started with Miedzianka, and then I came across Gray Hour, a collection of essays, some previously published in various periodicals and magazines devoted to architecture. The number of bookmarks and inspirations that appeared in and grew from this book surprised me. This is probably because Springer writes in a way that forces us to stop and think.

Architecture for the Climate

One of the most important themes in the collection is the fight against the climate crisis and how architecture can contribute. We won't like Springer's postulates. We need to increase the density of inhabitants in cities and focus on the wise development of existing buildings rather than creating new ones, on reducing, reusing, and recovering (3R). Higher density means a more compact city, where most services are close, public transportation is good, and getting around by car is… well, difficult. I think this is achievable, though we have a long way to go. The author has added a spoonful of honey to this barrel of climate tar – the need for greening the cities and the role of plants in everyday human existence. The lockdown period, in particular, has made people realize how important this greenery is. This book's premise firstly opened my eyes to the architectural – and urban – carbon footprint, and secondly, it reminded me again of the issue of responsibility for our choices and living on climate loan.

About architecture – lightly and with flair

For someone just getting into architecture, this book is perfect. Firstly, it offers a treasure trove of names worth familiarizing yourself with – renowned architects, their projects, and the philosophies that guide them. For me, this publication was complemented by my constant Google searches for the buildings or projects described. While some topics are more indifferent to me – for example, planning the reconstruction of Ukraine – others – such as an interesting essay on the Burning Man festival and the architectural events taking place there – raised my interest. Springer takes a rather democratic approach, considering both Zofia and Oskar Hansen's country house as well as renowned international projects. Using the work of Anne Lacaton and Jean-Philippe Vassal, which won the Pritzker Architecture Prize in 2021, as an example, he demonstrates that intelligently redesigning existing buildings can drastically reduce costs and improve the quality of life for residents. The two architects brilliantly expanded the apartment blocks in Bordeaux's Grand Parc housing estate with spacious terraces, or so-called summer gardens, at a significantly lower cost than demolishing the existing buildings and constructing new ones. Residents didn't have to move out and were provided with a well-lit, additional space to live.

Valuable work

I value Springer's writing above all for forcing the reader to pause, reflect, and consider. The author draws on arguments from many different sources, confronting the reader with data and diverse perspectives. I will be reaching for his other books with great interest, as his writing is light and his touch of irony makes his writing an excellent reading. This is the kind of book that makes the reader feel their horizons expanding, a source of inspiration for further exploration. A very valuable book, I recommend it!

My rating: 8/10.


Author: Filip Springer
Title: Gray Hour: Time for New Architecture
Publishing House: Karakter, Kraków 2024
Number of pages: 248 
ISBN: 978-83-68059-29-8

piątek, 24 października 2025

Joanna Wilengowska, Król Warmii i Saturna

Zanim będzie zu spät

Mam taką kategorię książek, po przeczytaniu których ma się wrażenie, że się ich nie przeczytało, albo „zostało na zewnątrz”. Że książki nie wpuściły nas do swojej głębi. Teraz muszę utworzyć nową kategorię – książek, w których czytelnik czuje się ciepło i bezpiecznie, jak w domu, chociaż przecież nie jest u siebie. Książek, które dopuszczają do najbardziej dramatycznych rodzinnych historii i wspomnień, pokazują członków rodziny z niewymuszonym ciepłem i humorem, za rękę wciągają do swojego świata. Taki właśnie jest esej Joanny Wilengowskiej Król Warmii i Saturna, który zaprasza do warmjackiego (czyli warmińskiego) domu.

Warmjok fest

Starzejący się ojciec Autorki, tytułowy Król Warmii i Saturna, ale również „Strażnik Mitów i Pieczęci, Gbur z Gburów, Warmjok fest”, czyli Zygfryd Wilengowski, jest głównym bohaterem książki. Córka pokazuje go na jego włościach, czyli jedenastym piętrze olsztyńskiego bloku, w zagraconym mieszkaniu, pełnym nie tylko przedmiotów, ale również wspomnień. To próba złapania jak największej liczby nitek pamięci, o którą apeluje Bonek w Repatrlandzie, i ocalenie ich od zapomnienia. Zwiększona wartość tych wspomnień Wilengowskiej leży w warstwie językowej. Autorka pisze o mniejszości narodowej Warmiaków, ich zwyczajach, jedzeniu, ale przede wszystkim czasami sięga po swojsko gadko, wplatając lokalne słówka i powiedzonka (książka zawiera nawet słowniczek na końcu).

Pucle

Fragmentaryczność tej książki jest jej wielką siłą – fabuła toczy się od anegdoty do anegdoty, od historyjki do historyjki, a z tych kawałków układa się większy (chociaż pewnie nadal niepełny) obraz. Sama autorka, choć za najważniejszy moment fabuły uważa dźgnięcie jej ojca bagnetem, każe nam cierpliwie czekać na więcej szczegółów:

Cierpliwości, naprawdę do tego dojdziemy. Ale trzeba się tam przedrzeć przez te porozrzucane puzzle, ułożyć najpierw dół i górę – wiadomo, tak się układa puzzle – stworzyć jakieś ramy, niebo i ziemię, pogrupować podobne kawałki, posegregować osobno liście i wodę, twarze i dłonie, inaczej się nie da (s. 45).

W innym miejscu przyznaje, że śpieszy się z zapisywaniem rodzinnej historii:

Staram się zdążyć z tym zapisywaniem okruchów przeszłości. Wiadomo, żyjemy na pożyczonych atomach. Kiedyś trzeba je oddać, zwrócić do systemu każdziutki, żeby znowu poszły w ruch (s. 58).

Córka ocala ojca od zapomnienia, ale wraz z nim całą przemijającą kulturę i znikającą mniejszość. Jest więc podejście osobiste, intymne, rodzinne, ale jest i to ogólniejsze, z szerszym tłem historycznym opowiadającym o nieprzystawalności Warmiaków do nowej rzeczywistości po wojnie i niedopasowaniu do żadnego z przemieszczających się przez te ziemie narodów. Dla mnie była to chwytająca ze serce, nieśpieszna, intymna lektura, która z pietyzmem i należnym szacunkiem pokazuje znikający kawałek świata. Mnie poruszyła. Polecam.

Moja ocena: 8/10.


Joanna Wilengowska, Król Warmii i Saturna
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024
Liczba stron: 168
ISBN: 978-83-8191-942-5

**********************************************************************************

Before it's zu spät

I have a category of books that, after reading them, leave you with a feeling you were left outside, not allowed to the true meaning. Books that don’t let us in. Now I have to create a new category – books in which the reader feels warm and safe, like at home, even though they're not at home. Books that allow for the most dramatic family stories and memories, portray family members with effortless warmth and humor, and draw you by the hand into their world. This is precisely what Joanna Wilengowska's essay, "King of Warmia and Saturn," is like, inviting you to her Warmian home.

Warmjok Fest

The author's aging father, the titular King of Warmia and Saturn, but also the "Guardian of Myths and Seals, Warmjok Fest," aka Zygfryd Wilengowski, is the book's main character. His daughter shows him on his estate, the eleventh floor of a block of flats in Olsztyn, in a cluttered apartment, full not only of objects but also of memories. This is an attempt to capture as many threads of memory as possible, as Bonek appeals for in Repatrland, and to rescue them from oblivion. The added value of Wilengowska's memoirs lies in their linguistic quality. The author writes about the Warmia ethnic minority, their customs, and food, but above all, she sometimes resorts to homely slang, weaving in local words and sayings (the book even includes a glossary at the end).

Pucle

The fragmentary nature of this book is its great strength – the plot unfolds from anecdote to anecdote, from story to story, and from these fragments a larger (though likely still incomplete) picture is formed. The author herself, though she considers the stabbing of her father with a bayonet to be the most important moment in the plot, tells us to patiently wait for more details:

"Patience, we'll really get there. But you have to get through these scattered puzzle pieces, put together the bottom and the top first – you know, that's how you put puzzles together – create some kind of framework, the sky and the earth, group similar pieces, separate leaves and water, faces and hands, there's no other way" (p. 45).

Elsewhere, she admits that she's rushing to record her family history:

"I'm trying to get through this recording of the fragments of the past. You know, we live on borrowed atoms. Someday they have to be returned, returned to the system, each one, so they can be put into motion again" (p. 58).

The daughter saves her father from oblivion, but with him, an entire fading culture and a vanishing minority. There's a personal, intimate, familial approach, but also a more general one, with a broader historical backdrop, telling the story of the Warmia people's incompatibility with the new post-war reality and their inability to fit in with any of the nations moving through these lands. For me, it was a heartwarming, leisurely, and intimate read that reverently and respectfully portrays a vanishing part of the world. It moved me. I recommend it.

My rating: 8/10.


Author: Joanna Wilengowska
Title: King of Warmia and Saturn
Publishing House: Czarne, Wołowiec 2024
Number of pages: 168
ISBN: 978-83-8191-942-5

Alice Vincent, Dlaczego kobiety uprawiają ogrody Opowieści o ziemi, siostrzeństwie i kobiecej sile (Why Women Grow)

Książka nie o ogrodach

Zastanawiam się, czemu właściwie sięgnęłam po tę książkę. Czy skusiła mnie absolutnie przepiękna okładka z namalowanymi kwiatami? Czy nazwiska Ali Smith i Vanessy Bell na tyle okładki i oczekiwanie, że zobaczę ich ogrody? Czy też może jesienna szaruga za oknem i poszukiwanie zieleni, choćby w literaturze? Sama nie wiem. Podchodziłam do tej książki z jakimś sporym wewnętrznym niepokojem, ale udało się, przeczytałam. Uczucia po lekturze mam mieszane.

Fałszywy pretekst

Dlaczego kobiety uprawiają ogrody jest pokłosiem ankiety, którą autorka zamieściła online. Kontaktowała się potem z kobietami, które odesłały jej swoje odpowiedzi, i jeździła po całym kraju, by z nimi porozmawiać i zobaczyć ich ogrody, stąd też poszczególne rozdziały to nazwy lokalizacji. Tutaj pierwsze zastrzeżenie – jeśli faktycznie mamy pójść tropem geolokalizacyjnym i ma to jakiekolwiek znaczenie, brakuje mapki. Ale chyba nie ma. Również to nie ogrody są tu najważniejsze, a spotykane przez autorkę kobiety, ich różne historie i podejścia do własnego kawałku gruntu. Jest to zgodne z mottem książki: W ogrodach chodzi przede wszystkim o ludzi, a dopiero potem o rośliny (Katherine Swift).

Pytania bez odpowiedzi

A jednak zabrakło mi czegoś w tych spotkaniach. Po pierwsze, nie przywiązałam się do spotykanych kobiet, nie wytworzyłam sobie z nimi żadnej relacji. Było ich zdecydowanie za dużo, nie rozróżniałam opisywanych chwilowych bohaterek ani się do nich nie przywiązywałam. Mam wrażenie, że to bardziej próba odnalezienia odpowiedzi na dręczące autorkę pytania – jak zmieni się jej życie po wyjściu za mąż i o obawach z tym związanych, potem, czy chce zostać matką (temat dość obsesyjnie poruszany na początku książki) i podglądanie, jak z macierzyństwem radzą sobie inne kobiety, po wizyty w różnego rodzaju komunach, głównie LGBTQ+, i sprawdzaniu socjalnej funkcji ogrodu. Sporo jest o różnego rodzaju wykluczeniach, nierównościach, niesprawiedliwościach, wzmianki o BLM (Black Lives Matter), z absolutnym wyłączeniem mężczyzn. Panowie są głównie przedstawiani jako zagrożenie – dla samotności, dla kobiecości, dla bezpieczeństwa. Wydaje mi się, że po dwóch latach poszukiwania odpowiedzi na stawiane sobie pytania Autorka wcale nie jest bliższa ich znalezienia.

Kobieta, która nie odnalazła się w kobiecym świecie

Ja się po prostu w tej książce nie odnalazłam. Nie miałam podczas mojego ślubu myśli, jak bardzo będę musiała chodzić na kompromisy i co poświęcić, bo poczułam się przyjęta do rodziny mojego męża, zaakceptowana, pokochana. Zyskałam drugi dom. Nie mam też wrażenia, by męski pierwiastek był opresyjny, wręcz przeciwnie – mam duże wsparcie. W Epilogu Autorka mówi: „Nauczyłam się, że kobiecość jest samotna, ponieważ jest trudna, ale właśnie ta samotność jest powodem, dla którego wspieramy się nawzajem. Że wściekłość jest uzasadniona i może być siłą, a siła powoduje zmiany” (s. 336). Myślę, że pochodzimy z różnych kręgów kulturowych – ja szukam wsparcia w najbliższej rodzinie i przyjaciołach, Autorka – w dalszych znajomych i łączącym poczuciu bycia kobietą. Pozycja Vincent kompletnie do mnie nie trafiła i nie wzbudziła mojego zachwytu. Dla mnie osobiście – strata czasu.

Moja ocena: 5/10.


Alice Vincent, Dlaczego kobiety uprawiają ogrody Opowieści o ziemi, siostrzeństwie i kobiecej sile
Wydawnictwo Insignis Media, Kraków 2025
Tłumaczenie: Izabela Stankiewicz
Liczba stron: 340
ISBN: 978-83-68352-09-2

**********************************************************************************

A Book Not About Gardens

I wonder why I picked up this book. Was I tempted by the absolutely beautiful cover with painted flowers? Was it the names of Ali Smith and Vanessa Bell on the back cover and the anticipation of seeing their gardens? Or was it the autumn gloom outside and the search for greenery, even if only in literature? I don't know. I approached this book with considerable inner trepidation, but I read it. My feelings after reading it are mixed.

False Pretense

Why Women Grow is the result of a survey the author posted online. She then contacted the women who sent her their responses and traveled across the country to talk to them and see their gardens, hence the names of locations in each chapter. Here's my first quibble – if we're actually going by geolocation, and it matters, there's no map. But I don't think we follow that path. It's also not the gardens that are most important here, but the women the author meets, their different stories, and their approaches to their own plot of land. This is consistent with the book's motto: "Gardens are about people first, plants second" (Katherine Swift).

Unanswered Questions

And yet, something was missing from these encounters. First, I didn't bond with the women I met, I didn't develop any rapport with them. There were far too many of them, and I didn't distinguish between the fleeting characters described, nor did I develop any attachment to them. I feel like it's more of an attempt to find answers to the author's nagging questions – how her life will change after marriage and the associated anxieties, then whether she wants to become a mother (a topic explored quite obsessively at the beginning of the book), observing how other women cope with motherhood, visiting various communes, mainly LGBTQ+ ones, and examining the social function of the garden. There's a lot about various kinds of exclusions, inequalities, and injustices, and mentions of BLM (Black Lives Matter), with the absolute exclusion of men. Men are primarily presented as a threat – to loneliness, to femininity, to safety. It seems to me that after two years of searching for answers to these questions, the author is no closer to finding them.

A Woman Who Hasn't Found Herself in a Woman's World

I simply didn't find myself in this book. During my wedding, I didn't consider how much I would have to compromise and what sacrifices I would have to make, because I felt welcomed into my husband's family, accepted, and loved. I gained a second home. I also don't feel like the masculine element is oppressive; quite the opposite – I have a lot of support. In the Epilogue, the author says: "I've learned that femininity is lonely because it's difficult, but this loneliness is precisely why we support each other. That rage is justified and can be strength, and strength brings about change" (p. 336). I think we come from different cultural backgrounds – I seek support from my immediate family and friends, the author from more distant acquaintances and the unifying sense of being a woman. Vincent's book didn't resonate with me at all and didn't excite me. For me personally – a waste of time.

My rating: 5/10.


Author: Alice Vincent
Title: Why Women Grow: Stories of Soil, Sisterhood and Survival
Publishing House: Insignis Media, Kraków 2025
Translation: Izabela Stankiewicz
Pages: 340
ISBN: 978-83-68352-09-2

środa, 22 października 2025

Muriel Spark, Jazda (The Driver’s Seat)

Kto siedzi w fotelu kierowcy

Niewielkich rozmiarów powieść Muriel Spark Jazda (The Driver’s Seat) przyciąga uwagę niezwykłą okładką z obwolutą. Widzimy rozpościerającą się przez przednią szybę samochodu drogę w gryzących barwach, a w tylnym lusterku zdesperowane oczy kobiety. Tak to wygląda na pierwszy rzut oka. Jeśli jednak zdjąć obwolutę, to obraz zasadniczo zmienia swoje znaczenie. Jak i sama treść książki, zaskakująca i dziwna.

Muriel Spark

Życie Muriel Spark nadawałoby się na ciekawą powieść. Urodzona w 1918 roku w Szkocji, a zmarła w 2006 roku we Włoszech pisarka odeszła od swojego męża, z którym wyjechała do Afryki, ponieważ mężczyzna był agresywny. Zostawiła mu jednak ich wspólnego syna, Samuela. Całe życie pisała lub edytowała książki, a Jazda była na krótkiej liście Nagrody Bookera za 1970 rok (ze względu na zmianę sposobu przyznawania nagrody nominacja przyszła pośmiertnie w 2010 roku). Od lat 70-tych XX wieku mieszkała z rzeźbiarką Penelope Jardine w Toskanii, konsekwentnie zaprzeczając plotkom o swojej homoseksualności.

Książka na wspak

Jazda to pozycja krótka (liczy sobie ok. 190 stron), ale to ten rodzaj publikacji, w którym czytelnik ciągle się potyka. Główna bohaterka, Lise, dostaje urlop po załamaniu nerwowym w pracy. Kupuje sobie wyjątkowo niegustowną i krzykliwą sukienkę, na którą każdy zwraca uwagę, i leci do Włoch na wakacje. Każdemu napotkanemu podróżnemu opowiada inną historię, podając inne powody podróży. Dialogi się rozjeżdżają – celowo. Ludzie mówią do Lisy jedno, ona im odpowiada drugie. Okazuje się, że mężczyzna, na którego zwróciła uwagę w samolocie, faktycznie jest tym, na którego czekała, jednak nie w takim sensie, w jakim konwencjonalnie to odbieramy. Lisa bowiem szuka kogoś, kto odbierze jej życie. To ona, jako ofiara, wymusza swoje własne zabójstwo na mordercy, dokładnie go instruując, co i jak ma zrobić. To zabójca jest ofiarą żądnej śmierci kobiety. Dlatego też kobieta dostała histerii w sklepie, kiedy okazało się, że sukienka, którą chce kupić, jest z nieplamiącego się materiału. Kiedy to właśnie materiał ma się zaplamić.

Znakomite posłowie

O ile sama powieść zostawiła we mnie mieszane uczucia, o tyle posłowie tłumacza Jacka Dehnela jest naprawdę znakomite i pozostawia dobry klucz interpretacyjny utworu (jak i krótką historię, jak nietłumaczona dotąd powieść Spark trafiła na polski rynek i dlaczego właśnie pod takim tytułem). Chociaż nie będzie to moja ulubiona książka w tym roku, to z pewnością trafiłam na Autorkę ciekawą i nietuzinkową. Jazda zaskakuje swoją świeżością i niepokornością, odwróceniem ról, dziwnością, dzięki czemu powieść jest ponadczasowa. I chociaż mam wrażenie, że trafia w moje gusta niczym sukienka głównej bohaterki, to tak samo zapada w pamięć w pewien jaskrawy, wyrazisty sposób.

Moja ocena: 6/10.



Muriel Spark, Jazda
Wydawnictwo: Znak, Kraków 2025
Tłumaczenie: Jacek Dehnel
Liczba stron: 192
ISBN: 978-83-8367-786-6

**********************************************************************************

Who's Sitting in the Driver's Seat?

Muriel Spark's compact novel, The Driver's Seat, attracts attention with its unusual cover and dust jacket. We see a road stretching out through the windshield in acrid colors, and in the rearview mirror, the desperate eyes of a woman. That's how it seems at first glance. However, if you remove the dust jacket, the image fundamentally changes its meaning. Just like the book's content itself, surprising and strange.

Muriel Spark

Muriel Spark's life would make for an interesting novel. Born in Scotland in 1918 and dying in Italy in 2006, the writer left her husband, with whom she had traveled to Africa, because he was abusive. However, she left him their son, Samuel. She spent her entire life writing or editing books, and The Driver’s Seat was shortlisted for the 1970 Booker Prize (due to a change in the awarding system, the nomination came posthumously in 2010). From the 1970s, she lived with sculptor Penelope Jardine in Tuscany, consistently denying rumors of her homosexuality.

A Book Goes Backwards

The Driver’s Seat is a short work (around 190 pages), but it's the kind of book that the reader constantly stumbles upon. The main character, Lise, is given time off after a nervous breakdown at work. She buys herself a particularly tasteless and garish dress that everyone notices and flies to Italy for a vacation. She tells each traveler she meets a different story, giving different reasons for her trip. The dialogue is intentionally fragmented. People say one thing to Lisa, and she replies with something completely different. It turns out that the man she noticed on the plane is indeed the one she was waiting for, but not in the conventional sense. Lisa is searching for someone to take her life. It is she, as the victim, who forces her own murder on the murderer, instructing him precisely what to do and how. The killer is the victim of the woman who wants to die. That's why the woman went into hysterics in the store when she discovered that the dress she wanted to buy was made of a stain-resistant material. When she actually wanted the material to stain.

Excellent Afterword

While the novel itself left me with mixed feelings, translator Jacek Dehnel's afterword is truly excellent and provides a good interpretive key to the work (as well as a brief history of how the previously untranslated Spark’s novel came to the Polish market and why under that title). While it won't be my favorite book this year, I certainly came upon an interesting and unique author. The Driver’s Seat surprises with its freshness and rebelliousness, role reversal, and strangeness, making the novel timeless. And although I feel like it appeals to my tastes like the main character's dress, it is equally memorable in a certain vivid, expressive way.

My rating: 6/10.


Author: Muriel Spark
Title: The Driver’s Seat
Publisher: Znak, Kraków 2025
Translation: Jacek Dehnel
Number of pages: 192
ISBN: 978-83-8367-786-6

niedziela, 19 października 2025

Tomasz Bonek, Repatrland ’45 Drogi Polaków na Ziemie odzyskane

Historie prywatne w historii ogólnej

Sama w sumie nie wiem, co mnie skusiło do sięgnięcia po książkę pisarza i dziennikarza Tomasza Bonka, urodzonego w 1977 roku w Brzegu Dolnym. W sumie wielu Dolnoślązaków ma wspólną historię – nasze rodziny zjechały w te okolice pod koniec lub niedługo po zakończeniu II wojny światowej. Założyłam więc, że Repatrland ’45 Drogi Polaków na Ziemie Odzyskane będzie książką historyczną, pokazującą ścieżki migracji ludności na historycznym tle. Jednak dostałam coś zupełnie innego.

Wrocław

Wydany w 2025 roku przez wydawnictwo Znak Repatrland ’45 to zbiór wspomnień i relacji różnych osób. Bonek zaczyna od swojej rodziny i jej losów, zahaczając potem o przyjaciół i znajomych. Chociaż te historie zostały opisane na szerszym tle, to jednak było go dla mnie za mało i nieszczególnie potrafiłam się nimi zainteresować. Najciekawszy był rozdział poświęcony Bolesławowi Drobnerowi, pierwszemu polskiemu prezydentowi powojennego Wrocławia, i jego 36 dniom prezydentury, oraz historycznym śladom w tkance miasta – tablicom pamiątkowym czy wmurowanym w chodnik Stolpersteine – kamieniom czy tabliczkom upamiętniającym przedwojennych mieszkańców. To właśnie wzmianki o moim mieście tuż po wojnie były dla mnie najciekawsze – choćby, że z gruzów zwożonych z placu Grunwaldzkiego powstały górki Słowiańska i Andersa, że Akademiki przy ulicy Ślężnej stoją na dawnych niemieckich cmentarzach, że dawne lotnisko znajdowało się przy ulicy Szybowcowej, w budynku kontroli lotów funkcjonują dzisiaj przedszkole, komisariat policji i prywatne mieszkania, a w dawnym hangarze znajduje się Biedronka.

Brzeg Dolny

Bonek wiele miejsca poświęca swojemu rodzinnemu miastu – Brzegowi Dolnemu, gdzie w trakcie wojny działały obozy koncentracyjne Dyhernfurt I i Dyhenfurt II, stanowiące podobozy Gross-Rosen, produkujące tabun i sarin. Środkami tymi wypełniano bomby i pocski artyleryjskie. Niemcy nazywali go ironicznie Elfenhain, Gajem Elfów, ponieważ ukryty był w lesie, by dochować tajemnicy produkcji. Po wojnie zakład Anorgana, należący kiedyś do IG Farben, został przekształcony w Zakłady Przemysłu Organicznego ROKITA, jednego z największych pracodawców w regionie. Z bardziej szczegółową historią zakładu, będącego już w całości z powrotem w rękach niemieckich, można się zapoznać na Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/PCC_Rokita. Bonek dodtyka tutaj swojego konika, a więc tematu obozów koncentracyjnych na Dolnym Śląsku. O Gross-Rosen Bonek napisał trylogię: Chemia śmierci, Demony śmierci oraz Komando śmierci, która była bestsellerem Empiku w kategorii książek historycznych. Na tym odcinku Repatrland ’45 nabrał jakby innych rumieńców.

Pomiędzy gatunkami

To właśnie mam do zarzucenia książce – jest nierówna. W większości napisana poprawnie, chyba, że autor zapoznaje się z materiałami niebezpośrednio – wtedy w książce przemawia zupełnie inny głos (choćby losy rodziny Sawickich, s. 267-268). W warstwie ogólnohistorycznej – pozycja jest bardzo ciekawa i przynosi wiele wartościowych informacji. W warstwie osobistej, intymnej – nie staje na równi choćby z uhonorowaną Nagrodą Nike W ogrodzie pamięci Joanny Olczak-Roniker czy Miedzianką Springera. Temat Ziem Odzyskanych, cieszący się ogromną popularnością, tak sensacyjnie dobrze wykorzystywany również przez Sławka Gortycha w jego kryminałach, tu nie został do końca wykorzystany. Dla mnie Repatrland ’45 będzie przyczynkiem do sięgania po bardziej historycznie rozbudowane powieści, powodem do zainteresowania się historią regionu, ale również – o co apeluje Autor – do podpytywania własnej rodziny o nasze przedwojenne losy i jak się tutaj znaleźliśmy. To chyba należy uznać za sukces.

Bogaty materiał graficzny

Mam jeszcze dwie uwagi, niejakie post scriptum. Bardzo nie podoba mi się trudny do wymówienia tytuł. Rozumiem, że Autor starał się unikać kontestowanej przez historyków frazy Ziemie odzyskane, ale Repatrland nie działa. Cieszyłam się, że książka ma bogatą szatę graficzną – Autorowi udało się pozyskać naprawdę dużo zdjęć do opisywanych historii, ale ich rozmieszczenie w tekście uważam za niestaranne. Są strony, gdzie zdjęcia znajdują się bezpośrednio koło siebie, albo zajmują większość powierzchni, a są strony całkowicie pokryte tekstem. Wolałabym, by ilustracje były rozmieszczone bardziej równomiernie, a nie wybijały tak z rytmu czytania. Ogromny plus dla Autora, że udało mu się je w takiej obfitości umieścić w książce – to znakomite i ciekawe dopełnienie opowiadanych historii.

Moja ocena: 6/10.


Tomasz BonekRepatrland ’45 Drogi Polaków na Ziemie Odzyskane
Wydawnictwo Znak HORYZONT, Kraków 2025
Liczba stron: 348
ISBN: 978-83-8367-818-4

**********************************************************************************

Private Stories in General History

I don't really know what tempted me to pick up a book by writer and journalist Tomasz Bonek, born in 1977 in Brzeg Dolny. Perhaps the fact that many people from Lower Silesia share a common history – our families arrived in this area at the end of, or shortly after, World War II. So I assumed that Repatrland '45: Poles' Paths to the Regained Territories would be a historical book, showing the migration corridors of people against a historical backdrop. However, I got something completely different.

Wrocław

Published in 2025 by Znak Publishing House, Repatrland '45 is a collection of memoirs and accounts from various people. Bonek begins with his family and their fate, then touches on friends and acquaintances. Although these stories are presented against a broader backdrop, there wasn't enough of it for me, and I wasn't particularly interested in them. The most interesting chapter was devoted to Bolesław Drobner, the first Polish mayor of post-war Wrocław, and his 36 days as mayor, as well as historical traces in the city's fabric – commemorative plaques called Stolpersteine ​​embedded in the pavement, that ​​mention the pre-war residents. It was the pictures of my city immediately after the war that were most interesting to me for example, that the Słowiańska and Andersa hills were created from rubble hauled from Grunwaldzki Square, that the student dormitories on Ślężna Street stand on former German cemeteries, that the former airport was located on Szybowcowa Street, that the air traffic control building now houses a kindergarten, a police station, and private apartments, and that a Biedronka supermarket is located in a former hangar.

Brzeg Dolny

Bonek devotes considerable attention to his hometown of Brzeg Dolny, where during the war the Dyhernfurt I and Dyhenfurt II concentration camps operated, serving as subcamps of Gross-Rosen, producing chemical substances tabun and sarin. These agents were used to fill bombs and artillery shells. The Germans ironically called the camp Elfenhain, the Elf Grove, because it was hidden in the forest to keep its production secret. After the war, the Anorgana plant, formerly owned by IG Farben, was transformed into the ROKITA Organic Industry Plant, one of the largest employers in the region. A more detailed history of the plant, now fully back in German hands, can be found on Wikipedia: https://pl.wikipedia.org/wiki/PCC_Rokita. Bonek touches on his special interest here, the topic of concentration camps in Lower Silesia. He wrote a trilogy about Gross-Rosen: The Chemistry of Death, The Demons of Death, and The Death Commando, which were an Empik bestseller in the history book category. This chapter definitely gave more colour to the book.

Between Genres

This is my criticism of the book – it's uneven. It's mostly well-written, unless the author is familiar with the material indirectly, in which case a completely different voice speaks (for example, the fate of the Sawicki family, pp. 267-268). From a general historical perspective, the book is very interesting and offers a wealth of valuable information. On a personal, intimate level, it doesn't compare to, for example, Joanna Olczak-Roniker's Nike Award-winning In the Garden of Memory or Springer's Miedzianka. The theme of the Regained Territories, a hugely popular topic, also sensationally well exploited by Sławek Gortych in his crime novels, is not fully explored here. For me, Repatrland '45 will encourage me to read more historically complex novels, a reason to become interested in the history of the region, but also – as the author urges – to question my own family about our pre-war fate and how we ended up here. This should probably be considered a success.

Rich Graphic Material

I have two more comments, a sort of postscript. I really dislike the difficult-to-pronounce title. I understand that the author tried to avoid the phrase "Regained Territories," which is often disputed by historians, but "Repatrland" doesn't work. Secondly, I was pleased that the book had a rich graphic design – the author managed to obtain a lot of photos to accompany the stories described, but I found their arrangement in the text to be careless. There are pages where the photos are directly next to each other or take up most of the space, while others are completely covered with text. I would have preferred the illustrations to be more evenly distributed rather than disrupting the reading rhythm. A huge plus for the author is that he managed to include them in such abundance in the book – they are an excellent and engaging complement to the stories told.

My rating: 6/10.


Author: Tomasz Bonek
Title: Repatrland '45: Poles' Paths to the Regained Territories
Publishing House: Znak HORYZONT, Kraków 2025
Number of pages: 348
ISBN: 978-83-8367-818-4

 

 

Marcin Wicha, Kamionek

Świat pokazuje nam się wtedy, kiedy jesteśmy zajęci własnymi sprawami

Ostatnio jestem w trybie literatury małoojczyźnianej. W tym roku był przecież i Rok królika Joanny Bator z Ząbkowicami Śląskimi, i Miedzianka Filipa Springera, a teraz przyszedł czas na Kamionek nieodżałowanego Marcina Wichy ze zdjęciami Agnieszki Rayss. Kamionek to dzielnica Warszawy, leżąca tuż przy Wiśle, między Pragą, Targówkiem a Saską Kępą. Po drugiej stronie rzeki znajdziemy Centrum Nauki Kopernik. Oś dzielnicy wyznacza ulica Grochowska, opisywana przez autora jako „rynna szarych kamienic” (s. 23). Właśnie tym opisem zaczyna się książka, pełna antropomorfizacji. Kamionek to towarzysz podróżny, przyjaciel, nauczyciel.

Dzielnica Warszawy

Pozycja powstała z okazji wystawy zorganizowanej przez Muzeum Warszawskiej Pragi zatytułowanej "Znaleźne. Przeszłość i przyszłość Kamionka". Tekst ilustrują fotografie Agnieszki Rayss, fotografa i wykładowcy Uniwersytetu SWPS. Autorzy – zarówno warstwy tekstowej, jak i fotograficznej – zabierają nas w intymną podróż po dzielnicy, pełną subiektywnych spostrzeżeń i obserwacji. Kamionek to nieortodoksyjny przewodnik po dzielnicy, skupiony na rzeczach, na które najczęściej nie zwraca się uwagi – chodniku, samotnych zdobieniach kamienic, porastającym kamienice winobluszczu, innych podziałach. „Najlepiej zwiedzać pod pretekstem jakichś innych, pilnych spraw” – pisze Wicha. „Świat pokazuje nam się wtedy, kiedy jesteśmy zajęci własnymi sprawami” (s. 166).

Lektura dla wtajemniczonych

Książka, jakkolwiek pięknie i starannie wydana, pozostawiła we mnie mieszane uczucia. Mimo, że Autor pisze o miejscach historycznych – szosach, pomnikach, śladach po kulach z II wojny światowej, powojennych gruzach („Warszawa jest zbudowana z Warszawy” s. 92), to jednak jest to osobiste spojrzenie na miejsce, które zna się jak własną kieszeń. To lektura dla wtajemniczonych. Pozostali – jak ja – niewarszawiacy – mogą patrzeć na książkę i zdjęcia z pewnego dystansu, podziwiać poetyckie zacięcie Autora i wyczucie słów, ale miejsce chyba zostanie dla nas obce. Natomiast może będziemy chodzić po własnych małych ojczyznach z szerzej otwartymi oczami.

Moja ocena: 6/10.


Piotr Wicha, Kamionek
Fotografie: Agnieszka Rayss
Wydawnictwo: Muzeum Warszawy, Warszawa 2025
Liczba stron: 188
ISBN: 978-83-971849-8-5

********************************************************************************

The world reveals itself to us when we are busy with our own affairs

Lately, I've been in the mood for literature from the Little Homelands. This year, after all, saw Joanna Bator's Year of the Rabbit with Ząbkowice Śląskie, and Filip Springer's Miedzianka, and now it's time for Kamionek by the late Marcin Wicha with photographs by Agnieszka Rayss. Kamionek is a district of Warsaw, situated on the right side of the Vistula River, between Praga, Targówek, and Saska Kępa. On the other side of the river, we find the Copernicus Science Centre. The district's axis is marked by Grochowska Street, described by the author as a "gutter of gray tenement houses" (p. 23). This description opens the book, full of anthropomorphisms. Kamionek is a traveling companion, a friend, a teacher.

A District of Warsaw

This book was created for the exhibition organized by the Praga Museum of Warsaw, titled "Finder’s Fee: The Past and Future of Kamionek." The text is illustrated with photographs by Agnieszka Rayss, a photographer and lecturer at SWPS University. The authors – both of the text and the photographs – take us on an intimate journey through the district, full of subjective observations and insights. Kamionek is an unorthodox guide to the area, focusing on things that are most often overlooked – the sidewalk, the solitary ornaments of the tenement houses, the Virginia creeper growing over the buildings, and other divisions. "It's best to explore under the pretext of other, urgent matters," writes Wicha. "The world reveals itself to us when we are busy with our own affairs" (p. 166).

Reading for the Connoisseur

The book, though beautifully and carefully produced, left me with mixed feelings. Although the author writes about historical sites – roads, monuments, bullet holes from World War II, post-war rubble ("Warsaw is built of Warsaw" p. 92), it is nonetheless a personal look at a place one knows like the back of one's hand. This is a must-read for the initiated. Those of us who don't live in Warsaw, like myself, can look at the book and photos from a distance, admiring the author's poetic flair and sense of language, but the place will likely remain unfamiliar to us. Perhaps, however, we'll wander through our own little homelands with our eyes wide open.

My rating: 6/10.


Author: Piotr Wicha
Title: Kamionek
Photographs: Agnieszka Rayss
Publishing House: Museum of Warsaw, Warsaw 2025
Number of pages: 188
ISBN: 978-83-971849-8-5

Karl Ove Knausgård, Gwiazda poranna (Morgenstjernen)

Zaczęło się

No pięknie! Odkryłam, że Karl Ove Knausgård napisał trylogię dopiero, kiedy zobaczyłam trzeci tom. Ale lepiej późno niż wcale, zwłaszcza, że nowa seria to coś innego niż słynna autobiografia Moja walka. Czy warto?

Bardzo długie przedstawienie bohaterów

Knausgård chyba nie umie pisać krótkich książek. Gwiazda poranna ma ponad 700 stron, ale czyta się ją przyjemnie i w miarę szybko. Powieść stoi na pograniczu gatunków – pomiędzy prozą obyczajową, thrillerem, kryminałem a fantastyką. Bohaterów jest aż dziewięcioro: Arne (1), wypoczywający w domku letniskowym ze swoją żoną Tove i trójką dzieci, nastoletnią córką Ingvild oraz bliźniakami Asle i Hemingiem. Mężczyzna jest wykładowcą akademickim, a podczas wakacji przejmuje opiekę nad dziećmi, podczas gdy jego żona ma nawrót psychozy. Rodzinę odwiedza Egil Stray (2), który na wyspie mieszka cały rok. Mężczyzna szuka samotności, namiętnie czyta Biblię i zastanawia się nad sensem życia i śmierci. Poznajemy również Kathrine (3), która jest pastorem. Podczas powrotu z konferencji dotyczącej tłumaczenia Pisma Świętego kobieta dochodzi do wniosku, że nie chce wracać do domu, do męża i dzieci, i woli spędzić noc w rodzinnym mieście w hotelu niż wracać na łono rodziny. Emil (4) to młody mężczyzna, który pracuje w przedszkolu, a podczas jego dyżuru jedno z dzieci spada z przewijaka na głowę. Jednak opiekun nikomu się nie przyznaje do wypadku i spędza wieczór w towarzystwie znajomych. Iselin (5) tuż po ukończeniu liceum zaczyna pracować na kasie w lokalnym sklepie, nie podejmując studiów mimo sporego talentu wokalnego. Dziewczyna nie lubi swojego grubego ciała i nie akceptuje swojego wyglądu. Solveig (6) jest pielęgniarką w szpitalu. Opiekuje się swoją cierpiącą na Alzheimera matką, a w odwiedziny przyjeżdża do niej dawno niewidziana córka Line. Podczas dodatkowego dyżuru pacjent, u którego stwierdzono śmierć mózgu, budzi się na stole operacyjnym podczas próby pobrania organów. Jostein (7) jest dziennikarzem, obecnie pracującym w dziale kultury, a dawniej jako dziennikarz śledczy. Mężczyzna nadużywa alkoholu i nie zauważa, jak jego syn Ole stacza się w depresję. Jego żona Turid (8) pracuje jako opiekunka osób upośledzonych umysłowo na nocnej zmianie. Kobieta jest uzależniona od oksazepamu i podczas jej dyżuru jeden z pacjentów jej ucieka. W końcu jest również Vibeke (9), młoda kurator sztuki niewiele po trzydziestce, która związała się ze znacznie starszym, uznanym architektem, Helgem Bråthenem, i razem mają córeczkę, Åsę. Vibeke przygotowuje przyjęcie niespodziankę na 60 urodziny partnera. Cała powieść toczy się w przeciągu dwóch dni i jest jakby długą ekspozycją bohaterów, przy czym niektórzy, tacy jak Egil czy Arne, pojawiają się częściej, a inni (Emil) znacznie rzadziej. Część bohaterów kojarzy się wzajemnie albo zna, a część jest sobie zupełnie obca.

Powolna utrata kontroli

Łączą ich dwie rzeczy – każdy widzi wielką supernową, gwiazdę polarną, która ukazuje im się na niebie. Nikt nie wie, co ona oznacza, ale zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Zwierzęta pojawiają się masowo niczym w biblijnych plagach egipskich. Arne spotyka na swojej drodze mnóstwo krabów, Vibeke ma na tarasie najazd biedronek, Solveig dwukrotnie spotyka na drodze do szpitala majestatycznego jelenia. W jakiś sposób te spotkania niosą aurę niezwykłości i czasami również zagrożenia. W życiu każdego z bohaterów dzieją się również rzeczy niepokojące i każdy z nich traci kontrolę nad jakimś aspektem swojego życia. Arne ucieka przed chorobą swojej żony w alkohol, Egil nie chce zajmować się swoim synem Wiktorem, którego była żona musi mu podstępem podrzucić. Iseline widzi rzeczy, których nie widzą inni (pożar na poddaszu, obłąkanego syna gospodarzy, który dobija się do domu). Emil zataja wypadek dziecka, narażając je tym samym na jeszcze większe niebezpieczeństwo. Matka Solveig łamie rękę podczas wizyty w toalecie. Jostein dowiaduje się, że znaleziono członków heavymetalowego zespołu, zamordowanych i obdartych ze skóry. Jakieś zło czai się w lesie… Z każdą stroną wzrastał mój niepokój.

To śmierć nas stworzyła

Bardzo dużo miejsca w powieści zabierają rozważania egzystencjalne. Sporo miejsca poświęcił Autor śmierci, o której esej pisze Egil. Ale zastanawia się nad nią również Katherine, która organizuje pogrzeb starszego samotnego mężczyzny, a potem kilkuletniej dziewczynki. Knausgård przywołuje prace Kierkegaarda czy choćby Apokalipsę Świętego Jana, cytat z której stanowi motto powieści.

Umiejętność zatrzymywania chwil

Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na przepiękny początek książki – dobiega końca upalne lato w Norwegii, ojciec sprawdza, jak śpią jego dzieci. Ten obraz tchnie czułością, ale również niesamowitym spokojem. Zresztą to jest wielka siła prozy Knausgårda, malowanie subtelnych, pięknych obrazów, łapanie chwili. Jest taki moment, kiedy Wiktor nawiązuje bardzo intymną relację z ojcem, przyznając mu się do swojego strachu przed śmiercią. Sama w tym momencie poczułam się jak dziecko, przypominając sobie moment, kiedy uświadomiłam sobie, że śmierć istnieje i jak bardzo się wtedy bałam. Norweg naprawdę potrafi chwytać chwile. Można powiedzieć, że kupił mnie już sam początek tej książki i czytałam ją z ogromną ciekawością i rosnącym zainteresowaniem. Teraz muszę sięgnąć po kolejne tomy – Wilki z lasu wieczności i Trzecie królestwo. W końcu, jak głosi ostatnie zdanie książki – „Oznacza to, że się zaczęło” (s. 718). Ale co?

Moja ocena: 8/10.


Karl Ove Knausgård, Gwiazda poranna
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022
Liczba stron: 720
ISBN: 978-83-08-07640-8

******************************************************************************

It's Begun

Oh, great! I discovered that Karl Ove Knausgård wrote a trilogy only after seeing the third volume. But better late than never, especially since the new series is something different from his famous autobiography, My Struggle. Is it worth it?

A Very Long Introduction of the Characters

Knausgård doesn't seem to like writing short books. Morning Star is over 700 pages long, but it's an enjoyable and relatively quick read. The novel straddles the genres—between social fiction, thriller, crime novel, and fantasy. There are nine characters: Arne (1), vacationing at a summer cottage with his wife, Tove, and their three children - his teenage daughter, Ingvild; and the twins, Asle and Heming. He's a university lecturer and takes over the children during the holidays while his wife experiences a relapse of psychosis. The family is visited by Egil Stray (2), who lives on the island year-round. He seeks solitude, avidly reading the Bible, and pondering the meaning of life and death. Another character is Kathrine (3), a pastor. While returning from a Bible translation conference, she decides she doesn't want to return home to her husband and children, preferring to spend the night in a hotel in her hometown rather than return to the bosom of her family. Emil (4) is a young man who works at a preschool, and while he's on duty, one of the children falls from the changing table onto his head. However, the caregiver doesn't confess to anyone about the accident and spends the evening with friends. Iselin (5), right after graduating from high school, starts working as a cashier at a local store, not pursuing higher education despite her considerable singing talent. She dislikes her overweight body and refuses to accept her appearance. Solveig (6) is a nurse in a hospital. She cares for her mother, who suffers from Alzheimer's disease, and her long-lost daughter, Line, comes to visit. During an extra shift, a brain-dead patient wakes up on the operating table during an organ harvest. Jostein (7) is a journalist, currently working in the cultural department and formerly an investigative journalist. He abuses alcohol and fails to notice that his son Ole descents into depression. His wife, Turid (8), works night shifts as a caregiver for the mentally disabled. She is addicted to oxazepam, and during her shift, one of the patients escapes. Finally, there's Vibeke (9), a young art curator in her early thirties who has become involved with a much older, renowned architect, Helg Bråthen, and together they have a daughter, Åsa. Vibeke is planning a surprise party for her partner's 60th birthday. The entire novel unfolds over two days and serves as a long exposition of the characters, with some, such as Egil and Arne, appearing more frequently, while others (Emil) appear less frequently. Some of the characters are familiar with each other, while others are complete strangers.

A Slow Loss of Control

Two things connect them – each sees a huge supernova, the Morning Star, appearing in the sky. No one knows what it means, but strange things begin to happen. Animals appear en masse, as in the biblical plagues of Egypt. Arne encounters a multitude of crabs, Vibeke is invaded by ladybugs on the terrace, and Solveig encounters a majestic deer on the way to the hospital twice. Somehow, these encounters carry an aura of the extraordinary and, at times, of danger. Disturbing things also happen in each of the characters' lives, and each of them loses control over some aspect of their lives. Arne escapes his wife's illness by turning to alcohol, Egil refuses to care for his son, Victor, and his ex-wife has to simply send the kid over with no way out. Iseline sees things others don't see (a fire in the attic, the farmer's deranged son knocking on the door). Emil conceals the child's accident, thus exposing the kid to even greater danger. Solveig's mother breaks her arm while using the restroom. Jostein learns that members of a heavy metal band, missing fr a few weeks, have been found murdered and skinned. Some evil lurks in the forest… My anxiety grew with each page.

Death Made Us

Existential reflections occupy a significant portion of the novel. The Author devotes considerable space to death, which Egil writes an essay about. But Katherine also ponders about it, as she organizes the funeral of an elderly, lonely man, and later, a young girl. Knausgård cites Kierkegaard's works and even the Apocalypse of St. John, a quote from which serves as the novel's motto.

The Ability to Capture Moments

I'd also like to highlight the book's beautiful beginning – a hot summer in Norway is coming to an end, and a father checks on his children's sleep. This image exudes tenderness, but also incredible peace. Indeed, this is the great strength of Knausgård's prose: painting subtle, beautiful images, capturing the moment. There is a moment when Wiktor establishes a very intimate relationship with his father, confessing to him his fear of death. I felt like a child myself, remembering the moment I realized death existed and how terrified I was. The Norwegian truly has a knack for capturing images and emotions. I was captivated by the very beginning of this book, and I read it with immense curiosity and growing interest. Now I have to reach for the next volumes – The Wolves of Eternity and The Third Realm. After all, as the book's final sentence says – "It means that it has begun" (p. 718). But what?

My rating: 8/10.


Author: Karl Ove Knausgård
Title: The Morning Star
Translation: Iwona Zimnicka
Publishing House: Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022
Number of pages: 720
ISBN: 978-83-08-07640-8