niedziela, 30 czerwca 2024

Elżbieta Strzałkowska, Grażyna Latos, Jak złodziej przyszła Reportaże i rozmowy o starości


Dramaty ludzi starych toczą się w ciszy

Zobaczyłam książkę Jak złodziej przyszła na Targach książki w Warszawie. Wydana przez jedno z moich ulubionych ostatnio wydawców, Wydawnictwo Poznańskie, w tym roku, jeszcze ciepła. Jednak ze względu na brak miejsca w bagażu, jak wiele innych pozycji, nie została nabyta. Poczekałam na swoją kolej w bibliotece i przeczytałam w środku nocy, w 2 godziny, nie mogąc spać. Z pewnością zasnąć mi ona nie pomogła.

Starość i śmierć w centrum uwagi

Reportaże i rozmowy o starości to zestaw 18 tekstów, 238 stron, krążących wokół starości. Tematyka jest dość szeroka, co jest jednocześnie wielką wartością i słabością tej książki. Mamy więc wspomnienia osób starszych z młodości, konieczność opieki nad coraz bardziej bezradną mamą, rozmowę z lekarzem o chorobach otępiennych, o DPSach, standardach opieki i wsparciu psychologicznym dla osób starszych, opiece, trosce i poświęceniu oraz jego niekonieczne dobrych skutkach, o przymusie rodzącym trudne emocje – żal, złość i smutek wynikające z konieczności rezygnacji z własnych potrzeb. Jest rozmowa z socjologiem, profesorem Piotrem Czekanowskim, o starzeniu się polskiego społeczeństwa oraz z krajowym konsultantem w dziedzinie geriatrii, profesorem Tomaszem Targowskim, o polskiej służbie zdrowia i jej niedoposażeniu geriatrycznym i brakach kadrowych. Jest rozmowa z dietetyczką kliniczną  Anetą Jachnis-Morzy o prawidłowym żywieniu osób starszych. Są również jeszcze mroczniejsze tematy -domowe hospicja, okradanie osób starszych metodą „na wnuczka”, zapraszanie na prezentacje i naciąganie na bardzo drogie zakupy. Centralnym tematem jest w każdej niemal historii śmierć, przygotowania do niej, wspólny nam wszystkim kierunek. Wielość tematów w książce pozwala zwrócić uwagę na wieloaspektowość starości i związanych z nią problemów, a jednocześnie powoduje, że wiele z nich jest potraktowanych trochę zdawkowo.

Potrzebna publikacja

Autorkom zbioru należą się duże brawa za sięgnięcie po tak trudny i często zamiatany od dywan temat, jak i za kompleksowe, szerokie podejście. Minus za brak pogłębienia niektórych wątków, rozdmuchiwanie objętości książki osobną stroną tytułową każdego rozdziału oraz za dominujący ton – podszewkowo dramatyczny, w pewien sposób rozlubowany w smutku i żalu. Niby obiektywny, ale jednak nie do końca. Ja jednak wyciągnęłam z tej książki co chciałam – udało mi się lepiej zrozumieć zachowania i podejście mojej bardzo już wiekowej Babci, niektóre Jej potrzeby czy postrzeganie rzeczywistości. Teraz książka powędruje dalej do rodziny, zanim zostanie zwrócona do biblioteki – myślę, że każdy wyciągnie z niej coś dla siebie. Taka pozycja była bardzo potrzebna na naszym rynku wydawniczym – pierwsze koty za płoty.

Moja ocena: 6/10

Elżbieta Strzałkowska, Grażyna Latos, Jak złodziej przyszła Reportaże i rozmowy o starości
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2024
Liczba stron: 240
ISBN: 978-83-68045-15-4

*****************************************************************************


The dramas of old people take place in silence

I saw the book Came as a Thief at the Book Fair in Warsaw. Published by one of my favorite publishers, Wydawnictwo Poznańskie, this year, it's still warm. However, due to lack of space in the luggage, like many other items, it was not purchased. I waited for my turn in the public library and read it in the middle of the night, in 2 hours, suffering from insomnia. It certainly didn't help me go back to sleep.

Old age and death in center of attention

Reports and Conversations about Old Age is a set of 18 texts, 238 pages, revolving around old age. The subject matter is quite broad, which is both a great value and a weakness of this book. So we have memories of elderly people from their youth next to the need to take care of an increasingly helpless mother. There is a conversation with a doctor and psychologist Agnieszka Żelwetro about dementia, nursing homes, standards of care and psychological support for the elderly. The topics of care, concern and dedication and their not necessarily good impact of the caretaker’s life, about coercion causing difficult emotions – regret, anger and sadness resulting from having to give up one's own needs are also raised. There is an interview with a sociologist, Professor Piotr Czekanowski, about the aging of Polish society and with a national consultant in the field of geriatrics, Professor Tomasz Targowski, about the Polish health service and its geriatric underequipment and staff shortages. There is an interview with clinical dietitian Aneta Jachnis-Morzy about proper nutrition of the elderly. There are also even darker topics - home hospices, stealing from the elderly using the "grandchild method", inviting people to presentations and cheating them into very expensive purchases. The central theme in almost every story is death, preparations for it, the common direction for all of us. The multitude of topics in the book allows us to draw attention to the multi-faceted nature of old age and the problems associated with it, and at the same time means that many of them are treated somewhat casually.

Much needed publication

The authors of the collection deserve great applause for tackling such a difficult and often swept-aside topic, as well as for their comprehensive, broad approach. Minus for the lack of in-depth discussion of some threads, the volume of the book being overblown with a separate title page for each chapter, and for the dominant tone – the silver-lining of dramatism, in some way fond of sadness and regret. Supposedly objective, but not entirely. However, I got what I wanted from this book - I managed to better understand the behavior and approach of my elderly Grandma, some of her needs and perception of reality. Now the book will go further to the family before it is returned to the library - I think everyone will get something for themselves from it. Such a position was very much needed on our publishing market – a marker of good change and hopefully for further, perhaps better publications on that matter.

My rating: 6/10


Authors: Elżbieta Strzałkowska, Grażyna Latos
Title: Came as a Thief Reports and Conversations about Old Age
Publishing House: Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2024
Number of pages: 240
ISBN: 978-83-68045-15-4

środa, 19 czerwca 2024

Kakuzō Okakura, Księga herbaty (The Book of Tea)

W krótkiej formie wiele treści

To moje drugie podejście do tej króciutkiej pozycji. Zaczęłam ją czytać z początkiem roku, ale wydała mi się trudna i nie miałam na nią przestrzeni. Teraz sięgnęłam po Księgę herbaty ponownie i jak się można było spodziewać, połknęłam w jeden dzień. Nadal uważam, że nie jest to łatwa lektura, mało tego – dość zaskakująca! Spodziewałam się opisów gatunków herbaty, a dostałam opis ceremonii herbacianych, pawilonów, ikebany czy wprowadzenie do taoizmu i filozofii zen. Chociaż tekst powstał już ponad 100 lat temu, jest zaskakująco świeży i aktualny i można go czytać wielokrotnie, za każdym razem odkrywając coś nowego.

Postępowy autor

Kakuzō Okakura, znany również jako Okakura Tenshin, to japoński naukowiec, krytyk sztuki, wybitny kolekcjoner i znawca. Żył w latach 1863-1913. Trafił na otwarcie Japonii na gości z zachodu, od dzieciństwa uczył się angielskiego, studiował na Uniwersytecie w Tokio, gdzie poznał historyka Ernesta Fellonosę. Wielokrotnie podróżował – był zarówno w Europie, jak i Stanach Zjednoczonych. Po powrocie założył i został dyrektorem Tokijskiej Szkoły Sztuk Pięknych. W późniejszych latach był kuratorem departamentu sztuki japońskiej i chińskiej w Muzeum Sztuk Pięknych w Bostonie.  

Luźno dookoła herbaty

Księga herbaty to 80-stronicowa książeczka o herbacie w pięknym, starannym wydaniu Karakteru. Poprzedzona jest krótkim, biograficznym wstępem Urszuli Mach-Bryson. Kolejne rozdziały traktują co prawda o herbacie, ale na próżno by człowiek szukał jej gatunków czy metod parzenia. Książka jest raczej wymówką do rozprawiania o kulturze wschodu, o jej niuansach, odcieniach, znaczeniach. Dla mnie odkryciem był opis pawilonu herbacianego, jego budowy, znaczenia detali architektonicznych. Podobną funkcję ma rozdział o ikebanie – sztuce układania kwiatów. Dopasowanie roślin do innych ozdób podczas ceremonii podawania herbaty zawsze będzie umykało naszym prostackim zachodnim gustom.

Źródło inspiracji dla kolejnych pokoleń

Książka może być też swoistego rodzaju poradnikiem dla osób potrzebujących wskazówek.

Zachowywać właściwe proporcje rzeczy i ustępować miejsca innym, nie tracąc przy tym własnej pozycji – oto sekret powodzenia w dramacie świata doczesnego. (s. 39)

Ja wyciągnęłam choćby taką złotą myśl dla siebie. Kakuzō Okakura skłania do myślenia, lektury w skupieniu, wyciszeniu. Powtórzę, co napisałam we wstępie – książka w ogóle się nie zestarzała, równie dobrze mogłaby powstać kilka lat temu. To robi spore wrażenie i sprawia, że pozycja będzie tak samo aktualna za kolejnych sto lat, a następni czytelnicy wyciągną z niej coś dla siebie.

Moja ocena: 8/10.


Kakuzō Okakura, Księga herbaty
Wydawnictwo Karakter, Kraków 2017
Tłumaczenie: Maria Kwiecińska-Decker
Liczba stron: 80
ISBN: 978-83-65271-49-5

*********************************************************************************

A lot of content in a short form

This is my second attempt at this short book. I started reading it at the beginning of the year, but I found it difficult and had no space for it. Now I picked up The Book of Tea again and, as one might expect, I devoured it in one day. I still think it's not an easy read, and what's more, it's quite surprising! I expected passages on different tea types, but what I got was a description of tea ceremonies, pavilions, ikebana and an introduction to Taoism and Zen philosophy. Although the text was written over 100 years ago, it is surprisingly fresh and current and can be read many times, to discover something new each time.

Progressive author

Kakuzō Okakura, also known as Okakura Tenshin, is a Japanese scientist, art critic, outstanding collector and connoisseur. He lived from 1863 to 1913. He was a witness of  the opening of Japan to Western guests, learned English from early childhood, and studied at the University of Tokyo, where he met the historian Ernest Fellonosa. He traveled many times - he was in Europe, the United States and in India. Upon his return, he founded and became the director of the Tokyo School of Fine Arts. In later years, he was a curator of the department of Japanese and Chinese art at the Museum of Fine Arts in Boston.

Loosely around the tea

The Book of Tea is an 80-page book about tea in a beautiful, careful Karakter edition. It is preceded by a short, biographical introduction by Urszula Mach-Bryson. The next chapters are about tea, but it would be in vain to look for its types or brewing methods. The book is rather an excuse to talk about Eastern culture, its nuances, shades and meanings. For me, the discovery was the description of the tea pavilion, its construction, and the importance of architectural details. The chapter on ikebana - the art of flower arranging - has a similar function. Matching plants with other decorations during a tea ceremony will always elude our crude Western tastes.

A source of inspiration for subsequent generations

The book can also be a kind of guide for people who need it.

Maintaining the right proportions of things and giving way to others, without losing your own position - this is the secret of success in the drama of the temporal world. (p. 39)

I drew at least this golden thought for myself. Kakuzō Okakura makes you think, read with concentration and focus. I will repeat what I wrote in the introduction - the book has not aged at all, it could as well have been written a few years ago. This makes quite an impression and means that the book will be just as relevant in another hundred years, and that subsequent readers will draw something from it for themselves.

My rating: 8/10.



Author: Kakuzō Okakura
Title: The Book of Tea
Publishing House: Karakter, Kraków 2017
Translation: Maria Kwiecińska-Decker
Number of pages: 80
ISBN: 978-83-65271-49-5

niedziela, 16 czerwca 2024

Peter Carey, Oskar i Lucynda (Oscar and Lucinda)

Booker z 1988 roku

Oskar i Lucynda to opublikowana w 1988 roku powieść australijskiego pisarza Petera Carey’a, która wygrała Nagrodę Bookera. Autor, obok J. M. Coetzee, Margaret Atwood, Hillary Mantel i J.G. Farrella, otrzymał ją dwukrotnie, drugi raz w 2001 roku za Historię Neda Kelly’ego. Wcześniej sporo słyszałam o książce, więc kiedy wreszcie wpadła w moje ręce, nie zastanawiałam się długo.

Sen o kościele ze szkła

Fabuła jest jednocześnie zwykła i niezwykła, mocno osadzona w realiach XIX wieku, a z drugiej strony baśniowa. Oskar Hopkins, anglikański pastor pochodzący z Devon w Wielkiej Brytanii, poznaje na statku do Australii Lucyndę Lepastrier, młodą dziedziczkę wielkiej fortuny. Młodych ludzi łączą dwie rzeczy – pewne wyobcowanie, niedopasowanie do społeczeństwa, oraz miłość do hazardu. Lucynda inwestuje część swojej fortuny w hutę szkła i zakłada się z Oskarem o dowiezienie szklanego kościoła z Sydney do Bellingen, gdzie stacjonuje znajomy pastor. To projekt na miarę szklanych domów Żeromskiego – zachwycający swym pięknem i idealizmem, ale całkowicie niepraktyczny.

Dychotomie

Akcja rozgrywa się częściowo w starym świecie – Wielkiej Brytanii, a częściowo w nowym – w Australii, mniej więcej w latach 60-tych XIX wieku. To pierwsza dychotomia. Głównym wątkiem jest uczucie rodzące się między dwójką ekscentryków, pełne subtelności, nigdy nieskonsumowane, choć gorszące purytańskich sąsiadów. Jednak w tle możemy obserwować rodzącą się industrializację i fascynację nauką, nadal silną rolę religii i jej wpływu na społeczeństwo, niemal walkę między tymi dwoma ideami.

Malowanie obrazem

Carey potrafi budować niesamowite obrazy – choćby widok szklanej świątyni płynącej po rzece naprawdę pobudza wyobraźnię i jest jakby kwintesencją tej książki. Ale mamy przecież obraz młodego Oskara uciekającego od ojca do sąsiada i przeskakującego przez płot, Lucyndę szwendającą się po hazardowych spelunkach Sydney w poszukiwaniu ukochanej rozrywki, czy choćby obraz statku, z którego trzewi rozlega się wezwanie do karcianej rozgrywki. Te wizje zostają w głowie, chociaż bohaterowie są czasami w swoim zapamiętaniu śmieszni czy niewiarygodni.

Wymagająca lektura

Pozostaję nieprzekonanym czytelnikiem, chociaż książka stanowi już absolutny klasyk. Sądzę, że będę chciała kiedyś do niej wrócić, zobaczyć, co zapamiętałam z tej długiej, czasami nużącej i dość wymagającej lektury. Z pewnością obejrzę też ekranizację w reżyserii Gillian Armstrong, by zobaczyć Ralpha Fiennesa jako Oskara i Cate Blanchett jako Lucyndę. To może być prawdziwa filmowa uczta.

Moja ocena: 6/10.


Peter Carey, Oskar i Lucynda
Wydawnictwo: Prószyński i Spółka, Warszawa 2000
Tłumaczenie: Wacław Sadkowski
Liczba stron: 646
ISBN: 978-83-7255-534-6

********************************************************************************

Booker of 1988

Oscar and Lucinda is a novel by Australian writer Peter Carey, published in 1988 and rewarded same year with the Booker Prize. The author, alongside J. M. Coetzee, Margaret Atwood, Hillary Mantel and J.G. Farrell, has received it twice, the second time in 2001 for True History of the Kelly  Gang. I had heard a lot about the book before, so when I finally got my hands on it, I didn't think twice.

Dream about a church made of glass

The plot is both ordinary and extraordinary, firmly rooted in the 19th century, and on the other hand, fairy-tale-like. Oskar Hopkins, an Anglican minister from Devon, Great Britain, meets Lucinda Lepastrier, a young heiress to a great fortune, on a ship to Australia. Young people have two things in common - a certain alienation, maladjustment to society, and a love for gambling. Lucinda invests part of her fortune in a glasswork factory and makes a bet with Oskar to deliver a glass church from Sydney to Bellingen, where a pastor she knows is stationed. This is a design comparable to Żeromski's glass houses - stunning in its beauty and idealism, but completely impractical.

Dichotomies

The action takes place partly in the old world - Great Britain, and partly in the new world - Australia, approximately in the 1860s. This is the first dichotomy. The main plot is the feeling emerging between two eccentrics, full of subtlety, never consummated, although scandalizing their puritan neighbors. However, in the background we can observe the emerging industrialization and fascination with science, and the still strong role of religion and its influence on society, almost a clash between these two ideas.

Painting with a picture

Carey is able to create amazing images - for example, the sight of a glass temple floating on a river really stimulates the imagination and is the quintessence of this book. But we have the image of young Oskar running away from his father to the neighbor and jumping over the fence, Lucynda wandering around Sydney's gambling dens in search of her favorite entertainment, or even the image of a ship from the bowels of which a call to a card game is heard. These visions stay in the mind, even though the characters are sometimes funny or unbelievable.

A challenging read

I remain an unconvinced reader, even though the book is already an absolute classic. I think I will want to come back to it someday, see what I remember from this long, sometimes tedious and quite demanding reading. I will definitely watch the film adaptation directed by Gillian Armstrong to see Ralph Fiennes as Oscar and Cate Blanchett as Lucinda. This could be a real movie treat.

My rating: 6/10.


Author: Peter Carey
Title: Oscar and Lucinda
Publishing House: Prószyński i Spółka, Warszawa 2000
Translation: Wacław Sadkowski
Number of pages: 646
ISBN: 978-83-7255-534-6

sobota, 15 czerwca 2024

Joanna Bator, Rekin z Parku Yoyogi

Zbiór esejów o Japonii

Ostatnią książkę z cyklu japońskich przygotowań do wyjazdu czytałam już w samolocie. Tak po prostu wyszło. Niepokoi mnie jednak, że siadając do recenzji Rekina z parku Yoyogi Joanny Bator półtora miesiąca później czuję się, jakbym tej książki wcale nie czytała (podobnie zresztą miałam z twórczością Piotra Wichy). Może tak już jest z esejami – brak fabuły nie zapada w pamięć.

Trzy części

Zbiór esejów i reportaży Bator podzielony jest na trzy części, co autorka tłumaczy we wstępie. Te „trzy ścieżki” dzielą się na Niesamowitości, Alegorie i Heterotropie. W części pierwsze Bator daje się zaskakiwać dziwności Japonii, zadziwiać. Pisze o truchle rekina znalezionym w parku Yoyogi (i niewyjaśnionych przyczynach takiego stanu), o lesie samobójców i depresji, haikyo, a więc zwiedzaniu różnorakich ruin (dawniej popularna była miejscowość Nichitsu, obecnie doszły tereny Fukushimy), mężczyznach w strojach Lolitek (i jak pozwalają rozbroić rzeczywistość), o obsesyjnym chronieniu skóry przed słońcem, o odbywających się na wiosnę w Kawasaki obchodach Kanamara Matrusi, święcie stalowego penisa. O złym stanie uzębienia japońskiej populacji, spadku dzietności i niechęci do seksu. Autorka poświęca również sporo miejsca koledze po piórze – Harukiemu Murakami, i jego powieściom (1Q84, Norwegian Wood, Kronika ptaka nakręcacza) i opowiadaniom (Historia biednej ciotki).

Część druga – Alegorie – poświęcona jest mocy i nośności japońskiej kultury. Bator pisze o Godzilli i umiejętności Japończyków do przerabiania traumy w siłę, kanalizowania emocji (co jak wiemy z eseju o Aokigaharze, nie zawsze kończy się dobrze), o koszmarze trzęsienia ziemi i tsunami z 2011 roku i gigantycznych zniszczeniach, które te dwa żywioły przyniosły. Bez słodzenia opowiada o realiach pracy gejszy, odzierając je z hollywoodzkiego blichtru (to chyba jeden z najlepszych tekstów w całym zbiorze). Pisze również o twórczości słabo znanej w Polsce Natsuo Kirino, o sakurze i co oznacza (oraz ile kosztuje) dobrze przygotowane sushi.

Ostatnia część – Heterotropie – poświęcona jest różnego rodzaju dziwnościom, japońskim zaskoczeniom, fenomenom kulturowym. Pojawią się więc otaku, wieczni chłopcy i ich dzielnica Akihabara, z ich różnymi zbierackimi pasjami (lalki, manga, anime), fascynacją lolitkami (moé), pokojówkami i innego rodzaju mundurkami, aż do skrajnej wersji otakuhikikomori, który nie opuszcza swojego pokoju, pozostaje na utrzymaniu rodziców i wycofuje się ze społecznych interakcji.

Polska nigdy nie będzie drugą Japonią

Przeszkadzały mi porównania Polski do Japonii na zasadzie – jaki to kraj wiśni jest wspaniały, o nas to nie ma co mówić. Zaskoczyła mnie również ilość tych zestawień – przewijały się przez całą książkę. Zamiast skupiać się na nieznanym, przyjrzałam się więc przedstawieniu naszego kraju, który w oczach Bator jest pełen partactwa, bylejakości, brzydoty, złego gustu i niestaranności (s. 146). Polska jest – dosłownie – obsrana, pokryta psim gównem, którego nie zbierają po swoich pupilach właściciele, brudna i biedna (s. 130), antysemicka (s. 92). Polacy nie potrafią pochylić się nad pięknem świata jak Japończycy nad sakurą, ale przede wszystkim nie potrafią zachowywać za granicą i – o zgrozo – wkładają pomidorki koktajlowe do torebek (s. 89). Książka została wydana w 2014. Czy naprawdę jest u nas tak źle i zasługujemy na takie potępienie? Pomijając oczywiste względy geopolityczne i historyczne, może potęga Japonii wynika również z tego, że ten naród sam się nie deprecjonuje i nie ogląda na innych. Japończycy nie znają angielskiego i nie wchodzą cudzoziemcom w tyłek, bo nie muszą. Nie zależy im chyba szczególnie na naszej o nich opinii, bo mają wystarczające poczucie własnej wartości, potęgi gospodarczej, rozwoju. W tym zakresie powinniśmy brać z nich przykład.

Mroczniejsza strona Japonii

Byłabym jednak niesprawiedliwa, gdybym nie nadmieniła, że na szczęście Bator zauważa również groźniejszą, drugą stronę japońskiej kultury – bezwzględne podporządkowanie.

Nie idealizuję Japonii, która może przerażać tak samo, jak budzić podziw. Ci, którzy nie są w stanie podporządkować się zasadom, zostaną bowiem wyrzuceni na margines albo bez litości zmiażdżeni. Okazywanie słabości w obliczu kryzysu okrywa człowieka wstydem. (s. 88)

Po naszej wizycie w Kraju Kwitnącej Wiśni przyznaję, że faktycznie tak jest. Zasady są po to, by ich przestrzegać, a ich naruszenie wywoła przywołanie do porządku. Dla gajdzina, obcokrajowca, osoby nie znającej zawiłości japońskiej kultury, będzie ono łagodniejsze, ale nadal stanowcze. Słowiańska dusza w Japonii nie pohula. Nie ma podejścia „jakoś to będzie” – nie ma improwizacji, zamiast niej są procedury. Jednak Bator czuła to samo, patrząc na przylizane, wyfiokowane pieseczki prowadzone na smyczy albo wożone w wózkach przez ich właścicieli, życząc zwierzakom, by zaznały rozkoszy tarzania się w brudzie albo zerwania ze smyczy – choć na chwilę. Japonia ma więc znacznie mniej zachwycające oblicze, które wielu jej obywateli kosztuje życie lub tożsamość.

Moja ocena: 6/10



Joanna Bator, Rekin z parku Yoyogi
Wydawnictwo WAB, Warszawa 2014
Ilustracje: Trust, Julia Yamato
Liczba stron: 240
ISBN: 978-83-7747-975-9

*********************************************************************************

A collection of essays about Japan

I was reading the last book in the series of Japanese preparations for the trip on the plane. I just ran out of time beforehand. What worries me, however, is that when I sit down to review A Shark from Park Yoyogi by Joanna Bator a month and a half later, I feel like I haven't read the book at all (I felt the same way with Piotr Wicha's works). Maybe that's the way it is with essays - the lack of a plot isn't memorable.

Three parts

The collection of essays and reportages by Bator is divided into three parts, which the author explains in the introduction. These "three paths" are divided into The Uncanny, Allegories and Heterotropies. In the first part, Bator allows herself to be surprised and amazed by the strangeness of Japan. She writes about the carcass of a shark found in Yoyogi Park (and the unexplained reasons for this state), about the forest of suicides and depression (Aokigahara), haikyo, i.e. visiting various ruins (formerly the town of Nichitsu was popular, now the area of ​​Fukushima), men in Lolita costumes (and how they allow to disarm reality), about the obsessive protection of the skin from the sun, about the Kanamara Matrusi celebrations, the festival of the steel penis, held in Kawasaki in spring. Also about the poor dental condition of the Japanese population, declining fertility rates and aversion to sex. The author also devotes a lot of space to a fellow writer, Haruki Murakami, and his novels (1Q84, Norwegian Wood, The Wind-Up Bird Chronicle) and short stories (The Story of a Poor Aunt).

The second part – Allegories – is devoted to the transformative power and spreading popularity of Japanese culture. Bator writes about Godzilla and the ability of the Japanese to turn trauma into strength, channeling emotions (which, as we know from the essay on Aokigahara, does not always end well), about the nightmare of the earthquake and tsunami of 2011 and the gigantic destruction that these two elements brought. Without sugarcoating, she talks about the realities of geisha work, stripping it of its Hollywood glamor (it's probably one of the best texts in the entire collection). She also writes about the works of Natsuo Kirino, who is not well known in Poland, about sakura and what means (and how much costs) a well-prepared sushi.

The last part – Heterotropies – is devoted to various kinds of oddities, Japanese surprises, and cultural phenomena. There will be otaku, eternal boys and their district of Akihabara, with their various collecting passions (dolls, manga, anime), fascination with lolitas (moé), maids and other types of uniforms, up to the extreme version of otaku - hikikomori, who does not leave his room , remains dependent on parents and withdraws from social interactions.

Poland will never be second Japan

What stroke and suprised me in the volume were the comparisons between Poland and Japan, with the indisputable superiority of the latter. The numer of those juxtapositions was huge - they appeared throughout the whole book. Instead of focusing on the unknown, I looked at the presentation of my country, which in Bator's eyes is full of bungling, mediocrity, ugliness, bad taste and carelessness (p. 146). Poland is - literally - shitty, covered with dog shit that owners do not pick up after their pets, dirty and poor (p. 130), and anti-Semitic (p. 92). Poles cannot admire the beauty of the world like the Japanese can admire sakura, but above all they cannot behave abroad and – horror of horrors – they put cherry tomatoes in their handbags (p. 89). The book was published in 2014. Is our situation really so bad and do we deserve such condemnation? Apart from obvious geopolitical and historical considerations, perhaps Japan's power also results from the fact that this nation does not deprecate itself and does not look up to others. The Japanese don't speak English and they don't get into foreigners' asses because they don't have to. They probably don't particularly care about our opinion of them, because they have enough self-esteem, economic power and development levels. We should follow their example in this respect.

The darker side of Japan

However, I would be unfair if I did not mention that, fortunately, Bator also notices the more dangerous, darker side of Japanese culture - absolute subordination.

I do not idealize Japan, which can be as terrifying as it can arouse admiration. Those who are unable to obey the rules will be marginalized or crushed without mercy. Showing weakness in the face of a crisis shames a person. (p. 88)

After our visit to the Land of the Rising Sun, I admit that this is indeed the case. Rules are there to be followed, and breaking them will result in a citation. For a foreigner, a person who does not know the intricacies of Japanese culture, it will be gentler, but still firm. The Slavic soul will not have enough space in Japan. There is no "it will work out somehow" approach - there is no improvisation, instead there are procedures. However, Bator felt the same, looking at the slick, fluffy dogs being walked on leashes or pushed in strollers by their owners, wishing that the animals would experience the pleasure of rolling in the dirt or being off the leash - at least for a moment. Japan thus has a much less glamorous face that costs many of its citizens their lives or identities.

My rating: 6/10


Author: Joanna Bator
Title: A Shark from Park Yoyogi
Wydawnictwo WAB, Warsaw 2014
Illustrations: Trust, Julia Yamato
Number of pages: 240
ISBN: 978-83-7747-975-9

Audrey Magee, Kolonia (The Colony)

Powieść wybitna

Znacie zapewne sytuację, gdy książka zbliża się do nieuchronnego końca, ale odkładamy ją na bok, bo nie chcemy, żeby się już skończyła. Gdy napięcie rośnie, a zakończenie jest boleśnie nieznane, ale człowiek sam siebie strofuje, by nie doczytać zbyt szybko, zbyt łapczywie. Tak właśnie miałam z powieścią Audrey Magee Kolonia. Odstawiła wszystkie pozostałe powieści, które czytałam w tym roku, o co najmniej dwie długości. To powieść wybitna. Już tłumaczę, dlaczego.

Kim, u diaska, jest Audrey Magee?

Kiedy sięga się po powieść tak dojrzałą, dobrze skomponowaną, ze stopniowanym napięciem i dobrą ekspozycją bohaterów, to pierwsze pytanie brzmi – czemu nie słyszałam o autorze czy autorce wcześniej? A może to debiut? Otóż nie, powieść Kolonia to druga książka irlandzkiej pisarki i dziennikarki Audrey Magee. Pierwsze było Przedsięwzięcie (The Undertaking, nietłumaczona na język polski), wydane w 2014 roku. Magee nie jest więc szczególnie płodną twórczynią, co przekłada się na gęstość jej prozy. Przez 12 lat pracowała jako dziennikarka dla takich gazet jak The Times, The Irish Times, The Observer czy The Guradian. Strona o pisarce (https://audreymagee.com/about/) nie podaje więcej znaczących informacji.

Anglik i Francuz w Irlandii

Fabuła Kolonii zaczyna się dość niewinnie. W 1979 roku na malutką irlandzką wysepkę przybywa malarz Lloyd, Anglik. Pragnie malować tutejsze klify, ale szuka również spokoju i samotności. Mniej więcej tydzień po nim na wyspę przypływa Francuz Jean-Pierre Masson, językoznawca. Od czterech lat bada język irlandzki, a na wyspie mieszka Bean Uí Fhloinn, staruszka, której język ze względu na izolację wyspy brzmi jak przed wiekami. Mężczyźni reprezentują sprzeczne interesy i czerpią z wyspy garściami, nie zwracając uwagi na szkody, których dokonują. Lloyd maluje, i mimo złożonej wcześniej obietnicy, że nie pokaże miejscowych na swoich obrazach, jego opus magnum to właśnie ich portret. Dodatkowo Anglik zwodzi młodego Jamesa Gillana, utalentowanego młodego chłopaka, który nie chce zostać rybakiem jak jego ojciec i dziadek (którzy zresztą zginęli na morzu). Kiedy Lloyd pozwala mu malować, młodzieniec błyskawicznie rozwija swój ogromny talent, a jego mistrz zwodzi go możliwością wyjazdu do Londynu, załatwieniem miejsca w szkole artystycznej i wspólną wystawą. Dopiero w przeddzień wyjazdu mówi swojemu uczniowi, że ze względu na napiętą sytuację pomiędzy Anglią a Irlandią chłopak nie byłby bezpieczny, a wyjazd trzeba odłożyć (na wieczne nigdy). Problem polega jednak na tym, że Anglik inspirował się twórczością Jamesa, sprawnie przerysowując jego twórczość na swoje płótna. Wyjeżdżając, zostawia paczkę obrazów chłopaka, którą obiecał zabrać na wystawę.

Przywłaszczenia

Jednak Llloyd dopuszcza się drugiej kradzieży – namawia matkę Jamesa, Mairéad, by mu pozowała. Początkowo kobieta pozuje w prześcieradle, ale wkrótce jest naga. Zostaje centralną postacią na ogromnym obrazie malarza, z nagą piersią, sięgająca po zakazane jabłko niczym Ewa. Kobieta jest wdową, jej ukochany mąż Liam, ojciec Jamesa, utonął podczas połowu, ale Mairéad wciąż czeka na ego powrót. W międzyczasie sypia z Francuzem, ale odrzuca zaloty śmierdzącego rybami brata zmarłego męża, Francisa. Kiedy lokalna społeczność dowiaduje się o pozowaniu, jest to dla nich przekroczenie wszelkich granic. O ile seks z JP odbywa się za zamkniętymi drzwiami, pozostaje w sferze prywatnej (choć rodzina jest świadoma relacji łączącej wyspiarkę z językoznawcą), to nagi portret wdowy jest swoistego rodzaju manifestacją, przesadą. Dla Maidréad symbolizuje on wolność – ona sama nigdy nie opuści wyspy i będzie żyła dalej swoim zatrzymanym gwałtownie życiem, w próżnym oczekiwaniu na męża, ale jej portret pójdzie w świat, inni będą podziwiać jej piękno, bladość cery i smutne oczy. Dla mężczyzn, którzy zaopatrują wyspę i umizgują do mieszkających na niej kobiet, możliwość zarobku na goszczeniu malarza, a potem na odwiezieniu go na stały ląd, jest ważniejsza niż możliwy skandal i zawiedzione nadzieje młodzieńca. Nikt nie reaguje, a Lloyd opuszcza wyspę, choć nie wiadomo, co sprowadzi na nią zapowiadana wystawa malarza.

Przesada w drugą stronę

Wystawa może bowiem sprowadzić turystów – a tego bardzo nie chce Francuz, który żyje ideą zachowania nietkniętego wpływem angielskiej mowy języka irlandzkiego. Z biegiem badań widzi jednak, jak mocno angielski wpływa na irlandzki, jak również zmianę podejścia nowego pokolenia – o ile Bean Uí Fhloinn nie mówi po angielsku, a jedynie częściowo go rozumie, o tyle najmłodszy w rodzinie, James, jest już swobodnie dwujęzyczny. Mało tego, woli by zwracać się do niego James, a nie Séamus, i marzy o wyjeździe do Anglii. Masson widzi postępującą degradację irlandzkiego i pragnie go chronić za wszelką cenę, nawet robiąc z wyspy rezerwat, i nie akceptując wyboru Jamesa. Można powiedzieć, że obaj obcokrajowcy są kolonizatorami, biorąc, co im się podoba z wyspy, cynicznie wykorzystując lokalnych mieszkańców i żerując na ich ubóstwie i naiwności. Każdy z nich ma swoją agendę, którą bezwzględnie realizuje, nie bacząc na konsekwencje działań.

Wojna domowa w tle

W te toczy się historia – każdy rozdział poświęcony wydarzeniom na wyspie, przeplatany jest reporterską, suchą notatką odnotowującą ofiary wojny domowej w Irlandii. Wydarzenia, początkowo odległe, coraz bardziej poruszają wyspiarzy, którzy czytają w prasie albo słuchają w radiu o ginących nieletnich, albo rodzicach zabijanych na oczach potomstwa. Te wydarzenia wyraźnie ich też dzielą. Dla Francisa ofiary w dzieciach to straty uboczne w wielkiej ideologicznej walce, albo konsekwencje złych wyborów, np. letniej pracy dla Anglików. Maidréad widzi przede wszystkim niewinne nastolatki, które miały przed sobą całe życie. Reporterskie fragmenty, podawane bez żadnej okrasy, są historycznym, zdystansowanym spisem ofiar, bez żadnej interpretacji czy wytłumaczenia. Sprawiają jednak, że wyspa, w porównaniu z tym, co się dzieje w głębi lądu, wydaje się bezpiecznym, zamkniętym na wszelkie nieszczęścia światem.

Dopracowany język powieści

Warstwa językowa dopracowana jest w najmniejszym szczególe. Magee bardzo dużą wagę przywiązuje do języka. Malarz myśli krótko, obrazami, kolorami, często nawiązuje do dzieł innych malarzy – van Gogha, Gaugina, Degasa. Jego wypowiedzi to w zasadzie pojedyncze słowa. By uzyskać taki styl, autorka czytała wspomnienia impresjonistów i kopiowała styl ich wypowiedzi. Z kolei Masson myśli całymi zdaniami, wątkami. Stosuje opisy niczym rasowy akademik, zresztą fragment jego rozprawy doktorskiej o języku irlandzkim również zostaje wpleciony w fabułę powieści. Ich style diametralnie się od siebie różnią, tak jak i osobnym językiem mówi James, znacznie prościej od nich dwóch. Podpisywanie dialogów nie jest konieczne. Rzadko udaje się w tak wysokim stopniu indywidualizować przedstawiane postaci.

Niedopowiedzenia

Podobało mi się bardzo, że Magee nie boi się niedopowiedzeń. Przez całą książkę budowała napięcie, najpierw pomiędzy Francuzem a Anglikiem, potem pomiędzy społecznością a Maidréad, potem pomiędzy oczekiwaniami rodziny a Jamesem. Czekałam na jakieś sensacyjne rozładowanie sytuacji, ale Lloyd po prostu wyjeżdża, zostawiając Jamesa z jego obrazami na lodzie, a jego matkę w trudnej sytuacji. Nie ma katharsis, nie ma kary, nie ma sprawiedliwości. Zostaje gorycz i smutek.

Moja ocena: 10/10.


Audrey Magee, Kolonia
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2024
Tłumaczenie: Dobromiła Jankowska
Liczba stron: 392
ISBN: 978-83-68045-11-6

*******************************************************************************

Simply a masterpiece

Every now and then one stumbles upon a book that we arificially prolong reading of, because it is so good. The tension increases and the ending is painfully unknown, but one scolds oneself not to read it too quickly, too greedily. The Colony by Audrey Magee is such a novel. It outdid all the other novels I had read this year by at least two lengths. It is simply outstanding. I'll explain why.

Who the hell is Audrey Magee?

When you reach for a novel so mature, well composed, with graduated tension and good exposition of the characters, the first question is - why haven't I heard about the author before? Or maybe it's a debut? Well, no, the novel The Colony is the second book by the Irish writer and journalist Audrey Magee. The first one was The Undertaking, not translated into Polish, published in 2014. Therefore, Magee is not a particularly prolific creator, which translates into the density of her prose. For 12 years she worked as a journalist for newspapers such as The Times, The Irish Times, The Observer and The Guradian. The website about the writer (https://audreymagee.com/about/) does not provide any further significant information.

An Englishman and a Frenchman in Ireland

The plot of The Colony starts innocently enough. In 1979, Lloyd, an English painter, arrives on a tiny Irish island. He wants to paint the local cliffs, but he is also looking for peace and solitude. About a week later, Frenchman Jean-Pierre Masson, a linguist, arrives on the island. He has been studying the Irish language for four years, and on the island lives Bean Uí Fhloinn, an old woman whose language, due to the island's isolation, sounds like it has sounded centuries ago. The men represent conflicting interests and take advantage of the island without paying attention to the damage they cause. Lloyd paints, and despite his earlier promise not to show local people in his paintings, his magnum opus is their portrait. Additionally, the Englishman deceives young James Gillan, a talented young boy who does not want to become a fisherman like his father and grandfather (who both died at sea). When Lloyd allows him to paint, the young man quickly develops his enormous talent, and his master tempts him with the possibility of going to London with him, arranging a place at an art school and a joint exhibition. Only on the eve of his departure he tells his student that due to the tense situation between England and Ireland, the boy would not be safe and the trip must be postponed (forever). The problem, however, is that the Englishman was inspired by James's painting, skillfully copying his work onto his canvases. When leaving, he also abandons a package of the boy's paintings, which he promised to take to the exhibition.

Appropriation

However, Llloyd commits a second theft - he persuades James' mother, Mairéad, to pose for him. At first, the woman poses in a sheet, but soon she is naked. She becomes the central figure in the painter's huge painting, with naked breasts, reaching for the forbidden fruit like Eve. The woman is a widow, her beloved husband Liam, James' father, drowned while fishing, but Mairéad is still waiting for his return. Meanwhile, she sleeps with a Frenchman, but rejects the advances of her late husband's fish-smelling brother, Francis. When the local community finds out about posing, it is beyond their limits. While sex with JP takes place behind closed doors and remains in the private sphere (although the family is aware of the relationship between the islander and the linguist), the naked portrait of the widow is a kind of manifestation, an exaggeration. For Maidréad, it symbolizes freedom - she will never leave the island and will continue living her abruptly stopped life, waiting in vain for her husband, but her portrait will go out into the world, others will admire her beauty, pale skin and sad eyes. For the men who supply the island and woo the women living there, the opportunity to earn money by hosting the painter and then taking him to the mainland is more important than the possible scandal and dashed hopes of the young man. No one reacts, and Lloyd leaves the island, although it is not known what the announced painter's exhibition will bring back.

Exaggeration in the other direction

The exhibition may attract tourists - and this is something the French does not want, as he believes in the idea of ​​keeping the Irish language untouched by the influence of neighbours. However, with the course of research, he sees how much the English language influences Irish, as well as a change in the approach of the new generation - while Bean Uí Fhloinn does not speak English, but only partially understands it, the youngest in the family, James, is already completely bilingual. What's more, he prefers to be called James rather than Séamus, and dreams of moving to England. Masson sees the ongoing degradation of the Irish language and wants to protect it at all costs, even by making the island a reserve, and not accepting James' choices. You could say that both foreigners are colonizers, taking what they like from the island, cynically exploiting the local inhabitants and preying on their poverty and naivety. Each of them has their own agenda, which they ruthlessly implement, regardless of the consequences of their actions.

Civil war in the background

Each chapter devoted to events on the island is interspersed with a journalistic, dry note noting the victims of the civil war in Ireland. The events, initially distant, have an increasing impact on the islanders, who read abiut tchem in the press or hear notificaions on the radio about minors going missing or parents being killed in front of their offspring. These events also clearly divide them. For Francis, child victims are collateral damage in a great ideological fight, or the consequences of bad choices, e.g. summer work for the English. Maidréad primarily sees innocent teenagers who had their whole lives ahead of them. Reportage fragments, presented without any embellishment, are a historical, distant list of victims, without any interpretation or explanation. However, they make the island, compared to what is happening inland, seem like a safe world, closed to all misfortunes.

The novel's refined language

The linguistic layer is refined down to the smallest detail. Magee pays great attention to the language. The painter thinks and speaks briefly, more with images and colors, and often refers to the works of other painters - van Gogh, Gaugin, Degas. His statements are basically single words. To achieve this style, the author had read the memoirs of the Impressionists and copied the style of their statements. Masson, on the other hand, thinks in whole sentences, in threads. He uses descriptions like a true academic, and a fragment of his doctoral thesis on the Irish language is also woven into the plot of the novel. Their styles are completely different from each other, just as James speaks a separate language, much simpler than the two of them. Dialogues don’t need to be assigned to the speaker, it is clear who says what. It is rare to individualize the presented characters to such a high degree.

Understatements

I really liked that Magee is not afraid to leave the reader hanging. She built tension throughout the book, first between the Frenchman and the Englishman, then between the community and Maidréad, then between the family's expectations and James. I was waiting for some sensational outome, breakthrough, resolution, but Lloyd simply travels back to London, leaving James with his paintings and his mother in a difficult situation. There is no catharsis, no punishment, no justice. What remains is bitterness and sadness.

My rating: 10/10.


Author: Audrey Magee
Title: The Colony
Publishing House: Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2024
Translation: Dobromiła Jankowska
Number of pages: 392
ISBN: 978-83-68045-11-6

środa, 12 czerwca 2024

Haruki Murakami, Kronika ptaka nakręcacza (Nejimakidori kuronikuru)

Powieść otwarta na interpretacje

Kronika ptaka nakręcacza to pierwsza książka Harukiego Murakami, jaką przeczytałam. Zabrałam ją ze sobą do Japonii, by czytać ją w „środowisku naturalnym”. Dzięki niej wdawałam się w krótkie rozmowy ze współpasażerami shinkansenów i najczęściej spotykałam z zachwytami nad tą pozycją i resztą twórczości popularnego japońskiego pisarza.

Japoński fenomen

Haruki Murakami to jeden z najpoczytniejszych światowych pisarzy, rokrocznie wymieniany jako jeden z kandydatów do literackiej Nagrody Nobla. Urodzony w 1949 roku w Kioto, przez kilka lat prowadził niewielki bar, po czym zaczął pisać. Obecnie (2024) jest autorem 15 powieści i co najmniej 6 zbiorów opowiadań, a jego twórczość została przetłumaczona na 50 języków i sprzedana w milionach egzemplarzy.

Skomplikowane relacje

Kronika ptaka nakręcacza to historia Toru Okady, męża Kumiko, pracownika w prawniczej korporacji, który utyka w martwym punkcie w swoim życiu. Praca nie daje mu radości, wiec za zgodą swojej żony z niej rezygnuje i zajmuje się domem i kotem Noboru. Wraz ze zniknięciem zwierzaka zaczyna się trudny okres – Kumiko coraz później wraca z pracy, aż wreszcie całkowicie znika. Okada nawiązuje znajomość z mieszkającą niedaleko nastolatką May Kasaharą, która czasowo porzuciła swoją edukację po tragicznym wypadku motocyklowym, w którym zginął jej chłopak, i pracuje dla wytwórców peruk. Mieszka też niedaleko opuszczonego domu rodziny Miyawaki, do którego zapuszcza się i Okada w poszukiwaniu swojego kota. Na terenie posesji znajduje się studnia, w dół której schodzi główny bohater po wysłuchaniu historii starszego mężczyzny, przyjaciela rodziny, porucznika Mamiyi. Kilka dni spędzonych na dnie studni, w całkowitej ciemności, zmieni życie Toru, naznaczy go fizycznie (duże znamię na policzku) i sprawi, że mężczyzna będzie umiał przenikać do innych światów, tym razem w poszukiwaniu żony. Jest bowiem przekonany, że za jej zniknięciem stoi podły i ambitny brat Kumiko, Noboru Wataya.

Japoński realizm magiczny

Jeśli ktoś szuka w książce żelaznej logiki i podążania za prawami fizyki, tu ich nie znajdzie. Murakami chętnie sięga po realizm magiczny, buduje alternatywne, oniryczne światy, niczym z powieści Ismaila Kadare Pałac snów. Świat realny i świat wyśniony przenikają się sprawiając, że po przeczytaniu książki mniej rzeczy bierze się za pewnik. Autor nie boi się też opisów wręcz turpistycznych. Opisując epizod wojny japońsko-rosyjskiej, w wyjątkowo realistyczny sposób pokazuje obdzieranie człowieka ze skóry. Tu z kolei w szranki może z nim stawać Richard Flanagan ze Ścieżkami Północy i opisami okrucieństw II wojny światowej.

Walka dobra ze złem

Z jednej strony Kronika ptaka nakręcacza jest późnym Bildungsroman, z Toru Okadą przechodzącym skomplikowaną przemianę, momentami niezrozumiałą dla niego samego. Z biernego, posłusznego innym chłopca na posyłki staje się aktywnym inicjatorem wielu działań, nie ustępującym w poszukiwaniach swojej żony i w pewien sposób nieustraszenie usiłującym ją odnaleźć. Kiedy w końcu przeciwstawia się złu pod postacią Noboru Watayi i atakuje go w hotelu ze snu, Okada gwałtownie dorasta, pokonuje swoje strachy i wyzwala żonę z niewoli. Można też pokusić się o stwierdzenie, że walka Toru Okady z Noboru Watayą symbolizuje walkę dobra ze złem. Okada jest w wielu przypadkach naiwny, ślepy, zagubiony, ale jednak instynktownie wyczuwa wielkie zło w postaci Watayi, który z kolei wiecznie się zmienia, transformuje, ukrywa prawdziwe oblicze i poglądy, skupia na czynieniu krzywdy innym. Choć publiczność go kocha, Okada wyczuwa pustkę pod jego maską, a donos Krety Kano o gwałcie, którego dokonał na niej Wataya, wzmianki Kumiko o jego niezdrowych seksualnych zainteresowaniach sprawiają, że polityk staje się istnym wcieleniem zła, które trzeba zniszczyć.

Słabość i siła kobiet

Postać Kumiko niesie w sobie smutek nieprzepracowanych traum z dzieciństwa. Jej starsza siostra popełniła samobójstwo, a Murakami sugeruje niezdrowe seksualne zainteresowanie młodszego brata dziewczyną. Kumiko nie miała jak poradzić sobie ze stratą, siostra była dla niej wsparciem po rozłące z rodzicami z czasów dzieciństwa. Pewne odzwierciedlenie tej sytuacji znajduje się w historii sióstr Kano. Malta i Kreta są jasnowidzkami, pracującymi nad swoją intuicją i związkami z wodą, które najpierw pomagają Okadzie w poszukiwaniu kota, a potem żony. Jedna z sióstr zarabiała na życie jako prostytutka, seks był dla niej remedium na ból i obojętność wobec świata.

Proza wielopoziomowa

Powieść Murakamiego do najłatwiejszych nie należy, rozwija się na wielu poziomach czy też w wielu światach przedstawionych, a celowości istnienia niektórych bohaterów próżno szukać. Siostry Kano będą stanowiły taką samą zagadkę, jak Gałka i Cynamon Akasaka, którzy oferują Okadzie pracę po jego wstępnej przemianie i pojawieniu się znamienia. Wydaje się, że mąż Kumiko w jakiś duchowy sposób rozwiązuje supły w psychikach swoich klientek, chociaż równie dobrze może z nimi po prostu sypiać – ciężko powiedzieć. Najważniejsze, że głównemu bohaterowi udało się przejąć stery nad swoim życiem, stawić czoła największemu wrogowi (choć, co znamienne, Okada zabija Watayę tylko w świecie onirycznym, w rzeczywistym robi to Kumiko i idzie za to do więzienia) i uwolnić żonę w alternatywnej rzeczywistości. Być może dzięki temu ona z kolei może stawić czoła swojemu oprawcy z dzieciństwa. Sądzę, że każdy czytelnik doda swoją cegiełkę do tej karkołomnej interpretacji i dostrzeże inny element, który mi umknął.

Moja ocena: 8/10.


Haruki Murakami, Kronika ptaka nakręcacza
Tłumaczenie: Anna Zielińska-Elliott
Wydawnictwo: Muza, Warszawa 2013
Liczba stron: 672
ISBN: 978-83-7758-507-8

******************************************************************************

The novel open to interpretation

The Wind-Up Bird Chronicle is the first book I have read by Haruki Murakami. I took it with me to Japan to read it in a "natural environment." Thanks to it, I engaged in short conversations with fellow shinkansen passengers and most often met with admiration for this book and the rest of the works of the popular Japanese writer.

A Japanese phenomenon

Haruki Murakami is one of the world's most widely read writers, every year listed as one of the candidates for the Nobel Prize in Literature. Born in Kyoto in 1949, he ran a small bar for several years before starting to write. Currently (2024) he is the author of 15 novels and at least 6 short story collections, and his work has been translated into 50 languages ​​and sold millions of copies.

Complicated relationships

The Wind-Up Bird Chronicle is the story of Toru Okada, Kumiko's husband, an employee in a legal corporation, who is stuck at a dead end in his life. He doesn't enjoy his job, so with his wife's consent, he gives up and takes care of the house and his cat, Noboru. With the disappearance of the pet, a difficult period begins - Kumiko returns from work later and later, until she finally disappears completely. Okada meets a nearby teenager, May Kasahara, who temporarily abandoned her education after a tragic motorcycle accident that killed her boyfriend and works for a wig maker. He also lives near the abandoned house of the Miyawaki family, where Okada goes in search of his cat. There is a well on the property, down which the main character goes down after hearing the story of an elderly man, a family friend, Lieutenant Mamiya. A few days spent at the bottom of a well, in complete darkness, will change Toru's life, mark him physically (a large mark on his cheek) and make him able to penetrate other worlds, this time in search of a wife. He is convinced that Kumiko's mean and ambitious brother, Noboru Wataya, is behind her disappearance.

Japanese magical realism

If someone is looking for iron logic and following the laws of physics in a book, they will not find it here. Murakami eagerly uses magical realism and builds alternative, oneiric worlds, like in Ismail Kadare's novel The Palace of Dreams. The real world and the dream world intertwine, making you take fewer things for granted after reading the book. The author is not afraid of downright turpistic descriptions. Describing an episode of the Japanese-Russian war, he shows the flaying of a man in an exceptionally realistic way. Here, in turn, Richard Flanagan may compete with him with Paths of the North and descriptions of the atrocities of World War II.

The struggle between good and evil

On the one hand, The Wind-Up Bird Chronicle is a late Bildungsroman, with Toru Okada undergoing a complex transformation, at times incomprehensible to himself. From a passive errand boy, obedient to others, he becomes an active initiator of many activities, persistent in searching for his wife and, in a way, fearlessly trying to find her. When he finally stands up to evil in the form of Noboru Wataya and attacks him in the dream hotel, Okada grows up rapidly, overcomes his fears and frees his wife from captivity. You can also be tempted to say that the fight between Toru Okada and Noboru Wataya symbolizes the fight between good and evil. Okada is in many cases naive, blind and lost, but he instinctively senses great evil in the form of Wataya, who in turn is constantly changing, transforming, hiding his true face and views, focusing on harming others. Although the audience loves him, Okada senses the emptiness beneath his mask, and Kreta Kano's denunciation of Wataya's rape of her and Kumiko's mentions of his unhealthy sexual interests turn the politician into a veritable embodiment of evil that must be destroyed.

The weakness and strength of women

The character of Kumiko carries the sadness of unresolved childhood traumas. Her older sister committed suicide, and Murakami suggests her younger brother's unhealthy sexual interest in the girl. Kumiko had no way to cope with the loss, her sister was her support after being separated from her childhood parents. Some reflection of this situation can be found in the story of the Kano sisters. Malta and Crete are clairvoyants working on their intuition and connections with water, who first help Okada search for his cat and then his wife. One of the sisters earned her living as a prostitute; for her, sex was a remedy for pain and indifference to the world.

Multi-level prose

Murakami's novel is not the easiest one, it develops on many levels or in many worlds presented, and the purpose of the existence of some characters is nowhere to be found. The Kano sisters will be as much of a mystery as Knob and Cinnamon Akasaka, who offer Okada a job after his initial transformation and the appearance of the birthmark. Kumiko's husband seems to be somehow spiritually unraveling the knots in his clients' minds, although he may as well just be sleeping with them - it's hard to say. The most important thing is that the main character managed to take control of his life, face his greatest enemy (although, significantly, Okada kills Wataya only in the oneiric world, in the real one Kumiko does it and goes to prison for it) and free his wife in the alternative reality. Perhaps this will allow her, in turn, to face her childhood abuser. I think that each reader will add their contribution to this breakneck interpretation and will notice another element that I had missed.

My rating: 8/10.



Author: Haruki Murakami
Title: The Wind-Up Bird Chronicle
Publishing House: Muza, Warsaw 2013
Translation: Anna Zielińska-Elliott
Number of pages: 672
ISBN: 978-83-7758-507-8