Pokazywanie postów oznaczonych etykietą old age. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą old age. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 1 czerwca 2025

Anda Rottenberg, Schyłek Dzienniki 2019-2022

Uważność patrzenia

Mam słabość do Andy Rottenberg. Wielką. Na dziennik z lat 2019-2022 czekałam z pewną niecierpliwością w długiej bibliotecznej kolejce, ale odkąd wpadł w moje ręce od pierwszego dnia zaczęłam z przyjemnością się w nim zaczytywać. Dzienniki dawnej dyrektorki Zachęty przynoszą przyjemność z obcowania z kulturą, wiele literackich i artystycznych inspiracji, ale też wiele nieupiększonych, wręcz gorzkich spostrzeżeń na temat codzienności. Schyłek to trzecia książka polskiej autorki, po którą sięgnęłam, i z pewnością na niej nie poprzestanę.

Obyśmy żyli w ciekawych czasach

Schyłek Dziennik 2019-2022 Andy Rottenberg niesie przede wszystkim gorycz. Narastające z wiekiem problemy zdrowotne, które zabierają coraz więcej miejsca i uniemożliwiają pochłanianie kultury w charakterystycznym dla autorki tempie. Zwiększająca się liczba przyjaciół i bliskich na cmentarzu. Jak sama Autorka przyznaje, jest to da niej rodzaj pożegnania z przyjaciółmi, z ludźmi, których poznała, z którymi pracowała. Przygnębienie i strach wynikające z pandemii, a jednocześie głęboka niezgoda na działania rzadu. Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej i jeszcze większe wkurzenie na rząd. Wreszcie – wybuch wojny na Ukrainie. Chociaż książka przesycona jest mocno sformułowanymi przekonaniami politycznymi, co w pewnym momencie zaczyna męczyć, to jednak jest to dziennik, który jest naturalnym miejscem na takie wynurzenia.

Życie towarzyskie

Z tej książki mam dwie obserwacje, które dla siebie wyciągnę. Pierwsza – ileż autorka ma znajomych i kontaktów towarzyskich! Iluż przyjaciół i ludzi, którzy się o nią troszczą, pamiętają, zapraszają na urodziny, do siebie do domu, na wakacje, do kina czy do teatru. Jest to prawdziwa gęsta sieć. Budzi to mój wielki podziw i zazdrość, przy moim introwertycznym i nietowarzyskim podejsciu do innych. Faktycznie, jak mówi Maria Fredro-Smoleńska, redaktorka książki, podczas wywiadu z autorką, Anda Rottenberg jest dla wielu wzorem kobiety, dzielnej, niepoddającej się, zaangażowanej (https://www.vogue.pl/a/podcast-slowo-za-slowo-s-4-odc-7-anda-rottenberg-o-ksiazce-schylek). Swoją drogą, bardzo ciekawy wywiad, polecam! Sama Anda mówi w nim o sobie, że lubi ludzi i szuka ich towarzystwa, ale ma jednocześnie ma swoje miejsce, swoje mieszkanie, gdzie może pomilczeć.

Zanurzenie w kulturze

Po drugie, książka wiedzie do kolejnych książek, wystaw, filmów czy seriali, i tu podziw rośnie. Jak Autorka znajduje czas, by być na bieżąco, by podróżować po całej Polce, ba! Europie, a jeszcze znaleźć czas na lekturę, na pełne zanurzenie w kulturze. Rozumiem, że jest to część życia zawodowego, a jednak skala życia kulturalnego pisarki rodzi niekłamany podziw. Wiele młodszych osób, mających więcej czasu, nie utrzymuje takiego tempa. Wypisałam sobie na później niemal 50 nazwisk i tytułów, by nadrabiać zaległości. To jest właśnie druga lekcja z lektury Schyłku – nie marnować czasu, tylko czytać, bywać, chłonąć świat. Zachłannie. Taka lekcja od niemal osiemdziesięciolatki.

Moja ocena: 8/10.

 

Anda Rottenberg, Schyłek Dzienniki 2019 – 2022
Wydawnictwo Osnowa, Warszawa 2024
Liczba stron: 448
ISBN: 978-83-66275-41-6

***********************************************************************************

Mindful Observance

I have a soft spot for Anda Rottenberg. A big one. I waited impatiently for the 2019-2022 diary in a long library queue, but since it fell into my hands from the very first day I started reading it with pleasure. The diaries of the former director of Zachęta Gallery bring the pleasure of communion with culture, a lot of literary and artistic inspiration, but also many unvarnished, even bitter observations about everyday life. Decline is the third book by the Polish author that I have reached for, and I certainly will not stop there.

May we live in interesting times

Decline Diary 2019-2022 by Anda Rottenberg brings, above all, bitterness. Health problems that increase with age, which take up more and more space and prevent the absorption of culture at the pace characteristic of the author. The increasing number of friends and loved ones at the cemetery. As the author herself admits, this is a kind of farewell to her friends, to the people she has met and worked with. Depression and fear resulting from the pandemic, and at the same time a deep disagreement with the government's actions. The situation on the Polish-Belarusian border and even greater anger at the government. Finally - the outbreak of war in Ukraine. Although the book is saturated with strongly formulated political beliefs, which at some point begin to tire, it is nevertheless a diary, which is a natural place for such outpourings.

Rich social life

I have two observations from this book that I will draw for myself. The first - how many friends and social contacts does the Autor have! How many friends and people who care about her, remember her, invite her to their birthdays, to their homes, for holidays, to the cinema or to the theatre. It is a truly dense network. It arouses my great admiration and envy, given my introverted and unsociable approach to others. Indeed, as Maria Fredro-Smoleńska, the editor of the book, says during an interview with the author, Anda Rottenberg is a model of a woman for many, brave, unyielding, committed (https://www.vogue.pl/a/podcast-slowo-za-slowo-s-4-odc-7-anda-rottenberg-o-ksiazce-schylek). By the way, a very interesting interview, I recommend it! Anda herself says in it that she likes people and seeks their company, but at the same time she has her own place, her own apartment, where she can be silent.

Immersion in culture

Secondly, the book leads to more books, exhibitions, films or TV series, and here the admiration grows. How the Author finds time to stay up to date, to travel all over Poland, alas! Whole Europe, and still find time to read, to fully immerse herself in culture. I understand that this is part of her professional life, and yet the scale of the writer's cultural life arouses genuine admiration. Many younger people, who have more time, do not maintain such a pace. I wrote down almost 50 names and titles for later, to catch up. This is the second lesson from reading Decline – do not waste time, just read, be around, absorb the world. Greedily. What a lesson from an almost eighty-year-old.

My rating: 8/10.



Author: Anda Rottenberg
Title: Decline Journals 2019 – 2022
Publishing House: Wydawnictwo Osnowa, Warsaw 2024
Number of pages: 448
ISBN: 978-83-66275-41-6

niedziela, 30 czerwca 2024

Elżbieta Strzałkowska, Grażyna Latos, Jak złodziej przyszła Reportaże i rozmowy o starości


Dramaty ludzi starych toczą się w ciszy

Zobaczyłam książkę Jak złodziej przyszła na Targach książki w Warszawie. Wydana przez jedno z moich ulubionych ostatnio wydawców, Wydawnictwo Poznańskie, w tym roku, jeszcze ciepła. Jednak ze względu na brak miejsca w bagażu, jak wiele innych pozycji, nie została nabyta. Poczekałam na swoją kolej w bibliotece i przeczytałam w środku nocy, w 2 godziny, nie mogąc spać. Z pewnością zasnąć mi ona nie pomogła.

Starość i śmierć w centrum uwagi

Reportaże i rozmowy o starości to zestaw 18 tekstów, 238 stron, krążących wokół starości. Tematyka jest dość szeroka, co jest jednocześnie wielką wartością i słabością tej książki. Mamy więc wspomnienia osób starszych z młodości, konieczność opieki nad coraz bardziej bezradną mamą, rozmowę z lekarzem o chorobach otępiennych, o DPSach, standardach opieki i wsparciu psychologicznym dla osób starszych, opiece, trosce i poświęceniu oraz jego niekonieczne dobrych skutkach, o przymusie rodzącym trudne emocje – żal, złość i smutek wynikające z konieczności rezygnacji z własnych potrzeb. Jest rozmowa z socjologiem, profesorem Piotrem Czekanowskim, o starzeniu się polskiego społeczeństwa oraz z krajowym konsultantem w dziedzinie geriatrii, profesorem Tomaszem Targowskim, o polskiej służbie zdrowia i jej niedoposażeniu geriatrycznym i brakach kadrowych. Jest rozmowa z dietetyczką kliniczną  Anetą Jachnis-Morzy o prawidłowym żywieniu osób starszych. Są również jeszcze mroczniejsze tematy -domowe hospicja, okradanie osób starszych metodą „na wnuczka”, zapraszanie na prezentacje i naciąganie na bardzo drogie zakupy. Centralnym tematem jest w każdej niemal historii śmierć, przygotowania do niej, wspólny nam wszystkim kierunek. Wielość tematów w książce pozwala zwrócić uwagę na wieloaspektowość starości i związanych z nią problemów, a jednocześnie powoduje, że wiele z nich jest potraktowanych trochę zdawkowo.

Potrzebna publikacja

Autorkom zbioru należą się duże brawa za sięgnięcie po tak trudny i często zamiatany od dywan temat, jak i za kompleksowe, szerokie podejście. Minus za brak pogłębienia niektórych wątków, rozdmuchiwanie objętości książki osobną stroną tytułową każdego rozdziału oraz za dominujący ton – podszewkowo dramatyczny, w pewien sposób rozlubowany w smutku i żalu. Niby obiektywny, ale jednak nie do końca. Ja jednak wyciągnęłam z tej książki co chciałam – udało mi się lepiej zrozumieć zachowania i podejście mojej bardzo już wiekowej Babci, niektóre Jej potrzeby czy postrzeganie rzeczywistości. Teraz książka powędruje dalej do rodziny, zanim zostanie zwrócona do biblioteki – myślę, że każdy wyciągnie z niej coś dla siebie. Taka pozycja była bardzo potrzebna na naszym rynku wydawniczym – pierwsze koty za płoty.

Moja ocena: 6/10

Elżbieta Strzałkowska, Grażyna Latos, Jak złodziej przyszła Reportaże i rozmowy o starości
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2024
Liczba stron: 240
ISBN: 978-83-68045-15-4

*****************************************************************************


The dramas of old people take place in silence

I saw the book Came as a Thief at the Book Fair in Warsaw. Published by one of my favorite publishers, Wydawnictwo Poznańskie, this year, it's still warm. However, due to lack of space in the luggage, like many other items, it was not purchased. I waited for my turn in the public library and read it in the middle of the night, in 2 hours, suffering from insomnia. It certainly didn't help me go back to sleep.

Old age and death in center of attention

Reports and Conversations about Old Age is a set of 18 texts, 238 pages, revolving around old age. The subject matter is quite broad, which is both a great value and a weakness of this book. So we have memories of elderly people from their youth next to the need to take care of an increasingly helpless mother. There is a conversation with a doctor and psychologist Agnieszka Żelwetro about dementia, nursing homes, standards of care and psychological support for the elderly. The topics of care, concern and dedication and their not necessarily good impact of the caretaker’s life, about coercion causing difficult emotions – regret, anger and sadness resulting from having to give up one's own needs are also raised. There is an interview with a sociologist, Professor Piotr Czekanowski, about the aging of Polish society and with a national consultant in the field of geriatrics, Professor Tomasz Targowski, about the Polish health service and its geriatric underequipment and staff shortages. There is an interview with clinical dietitian Aneta Jachnis-Morzy about proper nutrition of the elderly. There are also even darker topics - home hospices, stealing from the elderly using the "grandchild method", inviting people to presentations and cheating them into very expensive purchases. The central theme in almost every story is death, preparations for it, the common direction for all of us. The multitude of topics in the book allows us to draw attention to the multi-faceted nature of old age and the problems associated with it, and at the same time means that many of them are treated somewhat casually.

Much needed publication

The authors of the collection deserve great applause for tackling such a difficult and often swept-aside topic, as well as for their comprehensive, broad approach. Minus for the lack of in-depth discussion of some threads, the volume of the book being overblown with a separate title page for each chapter, and for the dominant tone – the silver-lining of dramatism, in some way fond of sadness and regret. Supposedly objective, but not entirely. However, I got what I wanted from this book - I managed to better understand the behavior and approach of my elderly Grandma, some of her needs and perception of reality. Now the book will go further to the family before it is returned to the library - I think everyone will get something for themselves from it. Such a position was very much needed on our publishing market – a marker of good change and hopefully for further, perhaps better publications on that matter.

My rating: 6/10


Authors: Elżbieta Strzałkowska, Grażyna Latos
Title: Came as a Thief Reports and Conversations about Old Age
Publishing House: Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2024
Number of pages: 240
ISBN: 978-83-68045-15-4

poniedziałek, 28 grudnia 2020

Mircea Eliade, Młodość stulatka (Tinereţe fără tinereţe)

Niewielka książeczka rumuńskiego religioznawcy i filozofa zatytułowana Młodość stulatka opowiada o 70-letnim mężczyźnie rażonym piorunem, który dzięki temu wypadkowi odzyskuje młodość. Co zrobi z tak niespodziewanie zyskanym dodatkowym czasem?

Odwieczne marzenie o nieprzemijającej młodości


Główny bohater, profesor Dominik Matei, zostaje uderzony piorunem w Wielkanocny wieczór. Ubranie się na nim spaliło, a skóra uległa tak dużym poparzeniom, że mężczyznę trudno rozpoznać, dzięki czemu długo może pozostać anonimowy. Powoli wracają wszystkie jego umiejętności, odrastają mu zęby i włosy, wbrew logice i biologii staje się coraz młodszy i sprawniejszy. Jednocześnie jednak cały czas ma dostęp do całego swojego życiowego doświadczenia, nabytej wiedzy, wyuczonych języków. Zwiększa się chłonność jego umysłu i możliwości uczenia nowych rzeczy. Daje mu to możliwość nadrobienia straconego czasu i zmarnowanego życia.

Eliade był religioznawcą i zasłynął m.in. swoją pracą Sacrum, mit, historia, gdzie pisze o przeciwstawieniu sacrum i profanum i gwałtownym wtargnięciu sacrum w sferę profanum, a więc hierofanii, która zaburza oba porządki. Takim wydarzeniem w Młodości stulatka jest moment uderzenia pioruna w Wielkanocny wieczór, a więc w czas szczególny, czas śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Dwie rzeczywistości przenikają się, a Matei zostaje wtedy obdarzony – wbrew prawom obowiązującym w świeckim porządku - darem drugiej młodości.

W posłowiu Ireneusz Kania, wybitny badacz twórczości Eliadego, pisze o podobieństwie opowieści pisarza do rumuńskiej baśni Młodość bez starości i życie bez śmierci (Tinereţe fără bătrînete si uiata fără de moarte). W wielu mitach i legendach bohater odradza się, powracając do miejsca swojego urodzenia. Tu jest odwrotnie – baśniowy królewicz wyrusza na poszukiwanie krainy wiecznej młodości, ale gdy przypomina sobie o swoich rodzicach i królestwie, postanawia tam powrócić. W ten sposób sprowadza na siebie zgubę – starość i śmierć. Podobnie jest w Młodości stulatka – profesor po wielu podróżach powraca do swojego rodzinnego miasteczka, Piatra Neamţ, i idzie do swojej ulubionej kawiarni, Selectu. Tam czas wraca niemal do momentu wypadku, tym razem wydarzenia dzieją się niewiele przed Bożym Narodzeniem, 20 grudnia 1938 roku. Profesor zna wydarzenia z przyszłości, bieg drugiej wojny światowej, ale jego znajomi są zaskoczeni i biorą go za szaleńca. Znika jego młodzieńczy wygląd, a Matei starzeje się w ekspresowym tempie i umiera po wyjściu z kawiarni. Jego rodzime miasteczko okazało się być jego pułapką i końcem.


Sama powieść nie zachwyciła mnie szczególnie. Mimo swoich niewielkich rozmiarów i stosunkowo licznych fotosów z filmu była dość ciężka w odbiorze ze względu na przenikanie się wspomnień i obecnych wydarzeń i brak jedności fabularnej. To pewnie zamierzone działanie, pokazujące współistnienie tych porządków, jednak czytelnikowi nieco utrudnia życia. Książka wydaje się też emocjonalnie sztuczna, pozbawiona ciepła, przeintelektualizowana i przechylona w stronę nostalgii. Nie wiem czemu, ale może wzmianka o Bożym Narodzeniu i zasypanym śniegiem odległym opustoszałym miasteczku przypominała mi nieco swoim nastrojem twórczość Dickensa („Opowieść wigilijną” i „Dzwony za kominem”). Gdyby nie ta notatka, wkrótce zapomniałabym o jej fabule.

 

Moja ocena: 4/10.

Mircea Eliade, Młodość stulatka

Wydawnictwo WAB

Warszawa 2008

Tłumaczenie: Ireneusz Kania

Liczba stron: 256

ISBN: 978-83-7414-277-9

 

 

Mircea Eliade, Youth Without Youth (Tinereţe fără tinereţe)

A small book by a Romanian professor and philosopher entitled Youth Without Youth tells a story of a 70-year-old man struck by lightning, who regains his youth thanks to this accident. What will he do with this unexpectedly gained extra time?

The eternal dream of everlasting youth

The main character, Professor Dominik Matei, is struck by lightning on Easter evening. Clothes burned on him and the skin was so badly burned that it is impossible to recognize him, so he can remain anonymous for quite a while. All his skills slowly return, his teeth and hair grow back, and against logic and biology he becomes younger and more agile. At the same time, however, he has access to his entire life experience, acquired knowledge and learned languages. His mind is absorbed and his ability to learn new things increases. It gives him the opportunity to make up for lost time and wasted life.

Eliade was a historian of reliogion and became famous for his research on sacrum, myth and history, where he writes about the opposition between the sacred and the profane, and the violent intrusion of the sacred into the sphere of the profane, i.e. hierophany, which disturbs both orders. Such an event in Youth Without Youth is the moment of lightning strike on Easter evening, and therefore at a special time, the time of Jesus' death and resurrection. Two realities interpenetrate, and Matei is then endowed - against the laws of the secular order - with the gift of a second youth.


In the afterword, Ireneusz Kania, an outstanding researcher of Eliade's work, writes about the similarity of the writer's story to the Romanian fairy tale Youth without Old Age and Life without Death (Tinereţe fără bătrînete si uiata fără de moarte). In many myths and legends, the hero is reborn, returning to his place of birth. Here it is the other way around - the fairy-tale prince sets out in search of the land of eternal youth, but when he remembers about his parents and his kingdom, he decides to return there. In this way he brings ruin upon himself - old age and death. It is similar in Youth, a centenarian - after many travels, the professor returns to his hometown, Piatra Neamţ, and goes to his favorite cafe, Select. There, time returns almost to the point of the accident, this time the events take place just before Christmas, on December 20, 1938. The professor knows the events of the future, the course of the Second World War, but his friends are surprised and take him for a madman. His youthful appearance disappears, and Matei is aging at an express pace and dies after leaving the cafe. His home town turned out to be his trap and brings him death.

The novel itself did not particularly impress me. Despite its small size and relatively numerous snapshots from the film, it was quite difficult to read due to the interpenetration of memories and current events and the lack of plot unity. This is probably a deliberate action, showing the coexistence of these orders, but it makes life a bit difficult for the reader. The book also seems emotionally artificial, devoid of warmth, over-intellectualized and tilted towards nostalgia. I don't know why, but maybe the mention of Christmas and a snow-covered, remote, deserted town somewhat reminded me of the work of Dickens (Christmas Carol and A Cricket on the Hearth). Were it not for this note, I would soon forget the plot.

 

My rating: 4/10.

 

 

Author: Mircea Eliade

Title: Youth Without Youth

Publishing House: WAB

Warsaw 2008

Translated by: Ireneusz Kania

Number of pages: 256

ISBN: 978-83-7414-277-9

sobota, 14 listopada 2020

Anne Ragde, Córka (Datteren)

Mój egzemplarz szóstego tomu sagi rodziny Neshov, zatytułowany Córka, ma szanse pobić wszystkie rekordy popularności. Dlaczego? Bo trzeba było na niego czekać na tyle długo, że większość mojej czytającej rodziny miała szansę zapoznać się z poprzednimi tomami, i teraz wszyscy rzucili się wraz ze mną na ten ostatni.

Streszczenie ze spojlerami

Po śmierci Margida Torunn coraz mocniej zapuszcza korzenie w gospodarstwie w Neshov. Odnawia i dekoruje kolejne pokoje, wyrzuca stare graty i dochodzi do wniosku, że z gospodarstwem może związać ją jeszcze mocniej dodanie sobie nazwiska ojca jako drugiego członu. Matka, odrzucona przez Tora i jego despotyczną matkę, Annę, reaguje na to histerycznie i zrywa relacje z córką. Torunn ze wszelich sił walczy o pozostanie na powierzchni – wymienia w gospodarstwie maszt, na czym tak zależało jej dziadkowi, Tormodowi, stara się profesjonalnie prowadzić przedsiębiorstwo pogrzebowe, choć tu brakuje jej jeszcze wiedzy, oraz poradzić sobie z żałobą po śmierci Margida, z którym czuła się najmocniej związana. W międzyczasie do Neshov przyjeżdza na 8 dni Erlend z rodziną, pomaga gospodyni dogadać się z matką, wprowadza masę harmidru i naprawdę dużo znakomitej kuchni (to już zasługa Krumme). Tymczasem wokół Torunn pojawiają się dwaj mężczyźni – Kaj Roger, któremu kiedyś Torunn dała kosza, kiedy jeszcze pracował na gospodarstwie u jej ojca, oraz Frank Skår, miejscowy pastor. Kaj przywozi Torunn dwa prosiaki na wizytę dzieci, a pastor... cóż, sprawdza się przez jedną noc, do momentu ucieczki Anny. W kryzysowym momencie to Kaj wraz z Torunn całą noc szuka zaginionej suki i to z nim Torunn postanawia spróbować jeszcze raz.

Gorzka pigułka

Ciężko mówić, że tą książkę się czyta – ona czyta się sama. Początek jest może nieco nużący (pierwszego dnia przeczytałam tylko 24 strony), ale drugiego dnia połknęłam ponad trzysta, i naprawdę starałam się czytać wolniej pod koniec. Ragde umie opisać codzienność w trzymający w napięciu sposób, więc od książki nie sposób się oderwać. Codzienne życie rodziny Neshov jest tak zagmatwane i skomplikowane, czyli naprawdę wciągające. Jak zwykle jasnym promykiem w serii jest Krumme, a czytanie o znakomitych potrawach przez niego przyrządzanych, zgodnym życiu z matkami ich dzieci, pieczołowicie pielęgnowanej rodzinie daje głęboką radość i satysfakcję. Krumme zdecydowanie wie, co w życiu dobre, i umie się tym szczodrze dzielić.


Jednak reszta książki nie jest tak radosna i promienna. Ragde celnie opisuje trudne relacje matki z córką, zwłaszcza, że Cissi nie miała lekkiego życia i decyzja Torunn o zmianie nazwiska mocno ją zabolała. Zastanawiało mnie, czy Erlendowi nie udało się zbyt łatwo rozwiązać tego konfliktu, ale może faktycznie każda matka potrzebuje usłyszeć od córki „kocham cię”, a córkom z kolei nie przychodzi to lekko.

Drugi trudny i znów trafnie opisany temat to starość. Tormod w wielu momentach faktycznie ogranicza się do egzystencji w swoim mikrokosmosie i interesuje go już tylko własny komfort i wygoda, a nie dbanie o innych. Jego nieprzemyślane komentarze często sprawiają Torunn przykrość, coraz bardziej zaszywa się w swoim świecie i rozkoszuje komfortem, jakiego do tej pory nie zaznał. Ponieważ jako czytelnik mamy dostęp do myśli i jednej, i drugiej strony, widać jak dwie zupełnie różne osoby, w innym wieku i z różnym życiowym dosiadczeniem mijają się i inaczej odbierają swoje gesty. Każde pozostaje w swojej skorupie, starając się mimo wszystko okazywać sobie miłość i szacunek.

Duma narodowa

Jeszcze jedna rzecz mnie uderzyła w powieści Ragde – wielka duma z bycia Norweżką. Najpierw na stronie 33 pojawił się przykry fragment o Polakach, którzy muszą przyjeżdżać do Norwegii, bo Polsce grozi załamanie gospodarcze (książka wyszła w Norwegii w 2018 roku, polskie tłumaczenie u nas w 2020, rzecz dzieje się współcześnie). „Polacy pracujący u Erlenda żarli całe cebule,” przypomina sobie Torunn, „usta tych Polaków z Danii musiały chyba być przeżarte sokiem z cebuli, na samą myśl o tym dostawała mdłości” (s. 34). No cudowny opis moich pobratymców, Polaczki-cebulaczki. Kiedy do Tormoda przyjeżdża Gabiele, wnuczka jego kochanka z młodości, Dietera Prütza, mówi po drodze Torunn: „- Zarówno w Niemczech, jak i w Austrii ludzie są strasznymi homofobami [...]. Wy tu w Skandynawii jesteście o wiele bardziej do przodu na wszystkich frontach międzyludzkich” (s. 325). Ach, ta cudowna bezpieczna tolerancyjna Norwegia, nic, tylko tam wyjeżdzać i pracować na czarno.

Niemniej jednak, książkę czyta się znakomicie, stanowi doskonałe domknięcie sagi (chociaż otwarte zakończenie daje oczywiście możliwość dopisania dalszych losów rodziny). Ragde trzyma poziom cały czas, jej ruchy są przemyślane, a bohaterowie, którzy w poprzednich tomach byli gdzieś na uboczu (Tormod, Torunn) zyskują centralne miejsce. Jeszcze Cissi jest nieodkrytą ziemią i potencjalnie matki dzieci Erlenda i Krumme, Lizzi i Jytte. Czy Torunn uda się jeszcze zostać matką? Czy jej związek z Kajem Rogerem wypadli? Czy pastor będzie o nią walczył? Jeszcze naprawdę sporo możliwości fubularnych tkwi w tej sadze. Czas pokaże.

 

Moja ocena: 8/10.

 

Anne B. Ragde, Córka

Wydawnictwo Smak słowa

Sopot 2020

Tłumaczenie: Ewa M. Bilińska, Karolina Drozdowska

Licza stron: 338

ISBN: 978-83-66420-20-5

 

My copy of the sixth volume of the Neshov family saga, entitled The Daughter, has a chance to break all records of popularity. Why? Because we had to wait so long for the last piece that most of my reading part of the family had a chance to get to know the previous volumes, and now they all rushed with me to devour the last one.

 Plot-review with spoilers

After Margido's death, Torunn grows gradualy more accustomed to the farm in Neshov. She renews and decorates subsequent rooms, throws away old junk and comes to the conclusion that she may even get more bound to the farm by adding her father's name as a second element. The mother, rejected by Tor and his despotic mother, Anna, reacts hysterically and breaks off relations with her daughter. Torunn fights with all her strength to stay afloat - she changes the mast on the farm, which her grandfather, Tormod, wanted so much, tries to run a funeral home professionally, although she still lacks knowledge, and to deal with Margido's death, her beloved uncle who understood her so surprisingly well. In the meantime, Erlend and his family come to Neshov for 8 days, he helps the hostess to get along with her mother, introduces a lot of noise and a lot of excellent cuisine (thanks to Krumme). Meanwhile, two men levitate around Torunn - Kaj Roger, whom Torunn has broken with when he was still working on her father's farm, and Frank Skår, the local pastor. Kaj brings two pigs to Torunn for the children's visit, and the pastor ... well, he’s only good for one night, until Anna runs away. In the moment of crisis, Kaj and Torunn are looking for the missing bitch all night and it is with Kaj that Torunn decides to build a relationship again.

Bitter pill

It's hard to say that one reads this book - it reads itself. The beginning is maybe a bit tedious (I only read 24 pages on the first day), but on the second day I swallowed over three hundred, and really tried to read slower towards the end. Ragde knows how to describe everyday life in a suspenseful way, so it's impossible to tear yourself away from the book. The Neshov family life is so confusing and complicated that their daily encounters are truly mesmerizing. As usual, Krumme is the bright ray in otherway dark series, and reading about the delicious dishes prepared by him, pretty harmonious life he leads with his family, mindful care he puts in daily activities gives the reader deep joy and satisfaction. Krumme definitely knows what's good in life and knows how to share it generously.

However, the rest of the book is not so joyful and radiant. Ragde accurately describes the difficult relationship between mother and daughter, especially since Cissi's life was not easy and Torunn's decision to change her name hurt her a lot. I wondered if perhaps Erlend has managed to resolve this conflict too easily, but maybe every mother really needs to hear from her daughter ‘I love you’, and daughters don't say it easily.

The second difficult and again aptly described topic is the old age. Tormod in many moments is actually limited to existence in its own microcosm and is only interested in its own comfort and convenience, and not in caring for others. His ill-considered comments often make Torunn upset. The man retreats more and more into his world and enjoys a comfort he has not experienced before. Since we, as readers, have access to thoughts of both sides, we can see how two completely different people, of different ages and life experiences, misunderstand each other and perceive their gestures differently. Each remains in his or her or his shell, nevertheless trying to show love and respect for the other.

National pride

One more thing struck me about Ragde's novels - a great pride in being Norwegian. First, on page 33 there was an unpleasant fragment about Poles who must come to Norway because Poland is threatened with an economic collapse (the book was published in Norway in 2018, Polish translation here in 2020, the story is happening today). ‘The Poles working for Erlend ate whole onions,’ remembers Torunn, ‘the mouths of these Poles from Denmark must have been eaten with onion juice, just thinking about it made her feel sick’ (p. 34). Well, a wonderful description of my kinsmen, Polacks. When Gabiele, the granddaughter of Tormod’s young lover Dieter Prütz comes to visit Tormod, she tells Torunn: ‘Both in Germany and in Austria people are terrible homophobes [...]. You here in Scandinavia are much more ahead on all fronts between people’ (p. 325). Ah, this wonderful, safe, tolerant Norway, nothing but to go there and work illegally.

Nevetheless, the book is an excellent read, it is a perfect closure of the saga (although the open ending, of course, gives the opportunity to add further volumes later). Ragde maintains good level all the time, her movements are thoughtful, and heroes who were hidden in previous volumes (Tormod, Torunn) take central place. Cissi remains in the shadow, as well as the mothers of Erlend and Krumme's children, Lizzi and Jytte. Will Torunn still manage to become a mother? Will her relationship with Kaj Roger work out? Will the pastor fight for her? There are still many possibilities to continue this saga. Only the time will tell.

 

My rating: 8/10.

 

Author: Anne B. Ragde

Title: The Daughter

Publishing House: Smak słowa

Sopot 2020

Translation: Ewa M. Bilińska, Karolina Drozdowska

Number of pages: 338

ISBN: 978-83-66420-20-5

niedziela, 27 września 2020

Martin Amis, Ciężarna wdowa. Relacja z pierwszej ręki (The Pregnant Widow: Inside Story)

Fatalne zauroczenie długimi powieściami trwa nadal. Co mnie skusiło do sięgnięcia po książkę Martina Amisa? Może piękna, niemal wakacyjna okładka? Może ciekawy, niewielki format? Może fakt, że nazwisko pisarza obiło mi się wcześniej o uszy, ale nigdy nic nie czytałam? Test pierwszej strony został zdany na piątkę z plusem - do tego stopnia, że książkę odłożyłam po raz pierwszy chyba po pięćdziesięciu stronach.

Carpe noctem. Korzystaj z nocy.

Dojrzały Keith Nearing, z perspektywy starzejącego się już mężczyzny, wspomina swoje wakacje z 1970 roku, kiedy miał zaledwie 20 lat. Były to wakacje nie byle jakie - spędzane w starym zamku w słonecznych Włoszech z grupą przyjaciół i swoją dziewczyną Lily. Jak się można domyślić, upalne lato, skąpe stroje i nadmiar wolnego czasu w grupie bacznie się sobie przyglądających młodych dorosłych będą prowadziły do jednego - edukacji seksualnej, niekoniecznie z własnym partnerem/partnerką. W szerszym kontekście - książka traktuje o rewolucji seksualnej na przykładzie dobrze opisanych czterech postaci kobiecych: pierwszej miłości Keitha, Lily, wielkiej pokusy i piękności Szeherezady, wyzwolonej i namiętnej, ale jakże dobrze się kryjącej Glorii Beautyman, i nieszczęśliwej alkoholiczki, siostry głównego bohatera, Victorii. 

O starości w pięknym stylu

Największym i najgłębiej przedstawionym tematem jest jednak upływ czasu i związane z tym starzenie i nieuchronność śmierci. Amis pisze o tym przeszywająco wprost: "[...] prędzej czy później każde ludzkie życie okaże się tragedią, czasami prędzej, zawsze później" (s. 11), pisze autor już na samym wstępie. O nieuchronnym ludzkim losie pisze z niezwykłym poczuciem humoru, błyskotliwie i sarkastycznie, a jednocześnie mądrze. Pokazuje zmianę perspektywy zachodzącą z wiekiem i przełożenie uwagi z przyszłości na przeszłość.

Subtelnie jest także poruszony motyw akceptacji samego siebie. Przechodzimy wraz z bohaterami od młodzieńczych kompleksów, poprzez lubienie samego siebie i pełną akceptację aż do zaskoczenia widokiem samego siebie w lustrze i pogłębiającą się nieudolnością:

"Kiedy przekroczysz połowę wieku, ciało, powłoka ochronna osoby, zaczyna się przecierać. I świat jest pełen ostrzy i szpikulców. Przez jakiś rok czy dwa ręce masz podrapane i obtarte jak kolana uczniaka. Potem uczysz się chronić siebie. I robisz to tak długo, aż pod koniec nie robisz już nic innego, tylko chronisz siebie. A kiedy się nauczysz, jak to robić, klucz staje się gwoździem, , klapa na skrzynce pocztowej tasakiem, a samo powietrze pełne jest szpikulców i ostrzy." s. 71 

"To los nas wszystkich odkochać się we własnym odbiciu" (s. 480), zauważa niemal na samym końcu powieści.

Amis pisze jednocześnie bardzo wyrafinowanie, nieustannie wtrącając cytaty z Szekspira czy Keatsa czy tłumacząc etymologię danych słów w najmniej oczekiwanym momencie, ale także bardzo bezpośrednio. Stąd właśnie dowiedziałam się, że słowo "wdowa" pochodzi ze staroangielskiego  widewe, "bądź pusta". Słowo dupa albo nawet dupsko sąsiadują z omfalosem czy teoriami Junga. Do tego Amis jest bardzo cytato-genny. Po prostu pisze w piękny sposób, tak, że język znów nabiera mocy zaskakiwania. "Religia była antychrystem erosa" (s. 312), "Przyszła do niego wysmukła, w pulchnej łupinie młodości" (s. 266), gwiazdy to "widoczne ostrza szpilek, które Bóg wpiął w ciemny spód wszechświata" - takich smaczków jest wpowieści znacznie, znacznie więcej.

Dodatkowo - co niezwykle lubię - sceneria powieści, czyli w największej mierze Włochy - jest opisana w taki sposób, że nic, tylko zapakować się w samochód i ruszać do kraju serów i wina. 

Ciężarna wdowa była wymagającą, ale zabawną lekturą. Z przyjemnością kiedyś do niej wrócę, nawet jeśli nie do całości, to do zaznaczonych fragmentów. Tymczasem na półce już czeka kolejna powieść Amisa.


Moja ocena: 7.5/10.


Martin Amis, Ciężarna wdowa. Relacja z pierwszej ręki

Wydawnictwo Czytelnik

Warszawa 2012

Tłumaczenie: Aleksandra Ambros

Liczba stron: 488

ISBN: 978-83-07-03289-4

______________________________________________________________________________

My fatal infatuation with long novels continues. What tempted me to read Martin Amis's book? Maybe the beautiful, almost holiday-like cover? Maybe the interesting, small format? Maybe the fact that I had heard the writer's name before, but never read anything? The first-page-test went so well that I put the book aside for the first time probably after fifty pages.

Carpe noctem. Enjoy the night.

Keith Nearing, from the perspective of an aging man, remembers his summer vacation in 1970, when he was just 20 years old. It was a vacation like no other - spent in an old castle in sunny Italy with a group of friends and his girlfriend Lily. As you can guess, hot summer, scarse outfits and excess of free time in a group of young adults closely watching each other will lead to one thing - sex education, not necessarily with one's own partner. In a broader context - the book deals with the sexual revolution using the example of four well-described female characters: Keith's first love, Lily, the great temptation and beauty. Seherazade, the liberated and passionate but well-concealed Gloria Beautyman, and the unfortunate alcoholic, a sister of the main character, Victoria.

On old age in a beautiful style

The biggest and most profoundly presented topic, however, is the passage of time and the related aging and the inevitability of death. Amis writes about it piercingly directly: "[...] sooner or later every human life will turn out to be a tragedy, sometimes sooner, always later" (p. 11), the author writes at the very beginning. He writes about the inevitable human fate with an extraordinary sense of humor, brilliantly and sarcastically, and at the same time wisely. It shows the change of perspective with age and the passage of attention from the future into the past.

The theme of self-acceptance is also subtly touched. Together with the heroes, we go from the dissatisfactions of youth, through self-liking and full acceptance, to surprise with the view of ourselves in the mirror and deepening inability:

"When you turn half your age, the body, the person's protective coating, begins to wear out. And the world is full of blades and spikes. For a year or two, your hands are scratched and chafed like a schoolboy's knees. Then you learn to protect yourself. Until at the end you do nothing else but protect yourself. And when you learn how to do it, the key becomes a nail, the flap on the mailbox becomes the cleaver, and the air itself is full of spikes and blades" (p. 71).

"It is the fate of all of us to fall out of love with our own reflection" (p. 480), he notes almost at the end of the novel.

At the same time, Amis writing is very refined, constantly inserting quotes from Shakespeare or Keats or explaining the etymology of given words at the least expected moment, but also very directly. That's where I found out that the word "widow" comes from the Old English widewe, "be empty". The word ass is adjacent to omphalos or Jung's theories. Additionally, Amis is very quotable. He just writes in a beautiful way so that the language gains the power of surprising again. "Religion was the antichrist of eros" (p. 312), "She came to him slender, in the plump shell of youth" (p. 266), the stars are "the visible points of pins that God has stuck into the dark bottom of the universe" - there are many such flavors in the novel.

Additionally - what I really like - the scenery of the novel, which is mostly Italy - is described in such a way that one should immediately pack the car and go to the country of cheese and wine.

The Pregnant Widow was a demanding but fun reading. I will be happy to come back to it one day, even if not completely, then to the selected fragments. Meanwhile, another novel by Amis is waiting on the shelf.


My rating: 7.5/10


Author: Martin Amis

Title: The Pregnant Widow: Inside Story

Publishing House: Czytelnik 

Warsaw 2012

Translation: Alexander Ambros

Number of pages: 488

ISBN: 978-83-07-03289-4


sobota, 29 lutego 2020

Anda Rottenberg, Berlińska depresja. Dziennik


Najpierw nie mogłam się za tą książkę zabrać - pierwsze podejście miałam w październiku ubiegłego roku. Spodobał mi się rzeczowy ton autorki i jej niezwykle intensywny tryb życia. Zaczęłam więc oglądać wywiady i spotkania z panią Andą Rottenberg i książka spadła na drugi plan. Przy drugim podejściu natomiast kompletnie nie mogłam się oderwać i żałowałam, że te 350 stron skończyło się tak szybko.

Dojrzałe spojrzenie na starość

Zaintrygował mnie tytuł - Berlińska depresja. Autorka przebywa na rocznym stypendium w Wissenschaftskolleg zu Berlin, mieszka w dzielnicy Grunewald i opisuje swoje codzienne życie, przemyślenia, wspomnienia. Non-stop kursuje pomiędzy Warszawą a Berlinem, starając się pogodzić różnorakie obowiązki - pisanie tekstów, artykułów, wstępów do książek, z życiem rodzinnym i towarzyskim. Sporo tu również polityki, która jest mi obca i od której staram się dystansować. Jednocześnie bardzo dużo tu przemijania, i te rozmyślania podobały mi się jakoś najbardziej. Może ze względu na to, że pomagają mi zrozumieć podejście i patrzenie mojej Babci (co ciekawe, o zbieżnych z autorką poglądach politycznych).

"Tak naprawdę chodzi chyba o lęk przed umieraniem. Tym bezbrzeżnie smutnym stanem starczej bezbronności, w której razem z poniżającą zgodą na pampersy, podmywanie, picie przez rurkę i karmienie łyżeczką mieści się rezygnacja z godności, z podmiotowości, z bycia osobą, cokolwiek to znaczy." (s. 61)

"Chodzę więc na te wszystkie spotkania i wernisaże, odpowiadam na maile, robię zakupy i wykonuję rozmaite czynności odpowiednio do sytuacji poniekąd z lęku przed zardzewieniem, przed osunięciem się w stan egzystencji elementarnej, tego powolnego zsuwania się po ledwo widocznej pochyłości gdzieś poza horyzont życia." (s. 62)

"Patrzę więc, jak się toczy odwrócony proces nabywania wiedzy. Kiedyś samo wchodziło, teraz samo wypada z pamięci" (s. 136) - przy czym zauważę, że chciałabym mieć tyle w pamięci, co Autorka, zanim zacznę zapominać.

"Okazuje się, że na starość wszystko trzeba robić na raty, żaden total nie wchodzi w grę, ponieważ jest ponad moje siły." s. 308

Podoba mi się precyzyjna, profesjonalna bezwzględność nazywania rzeczy po imieniu, jak też spokojne, analizujące podejście Autorki. Zachwyca mnie - i jednocześnie przeraża - jej aktywność na tak wielu polach, mobilność, sprawność umysłu. Dla mnie pani Anda Rottenberg jest wzorem do naśladowania.

Myśli wyciśnięte z głowy, jak pasta z tubki

Myśli tych jest naprawdę wiele, pokazują szerokie horyzonty Autorki i spektrum jej zainteresowań. Jest oczywiście sporo o sztuce, ale mniej, niż się spodziewałam. Trochę szkoda, bo jej poglądy polityczne interesują mnie mniej, niż to, co ma ona do powiedzenia o sztuce. "Pamiętam, jak podczas publicznego spotkania w jakimś sopockim klubie przy plaży jedna pani zapytała, dlaczego ona nie widzi w sztuce tego co ja. - Każdy widzi to, co wie - odpowiedziałam" (s. 216). Faktycznie, żeby widzieć i rozumieć trzeba wiedzieć, i chyba tej właśnie wiedzy, w lekkim sosie, szukałam tutaj. Czasami zdarzy się czytelnikowi zobaczyć kawałek warsztatu Autorki: "(...) mój odbiornik jest nastrojony na innego rodzaju harmonię. Myślę obrazami lub dźwiękami", pisze Rottenberg (s. 218). Widzimy trochę jej lektur, nowych artystów, wystaw sztuki, które odwiedza - to bezcenne błyski zza kurtyny.

Na pewno zwróciłam uwagę na wrażliwość Autorki na naturę, zaangażowanie w jej obronę. Publikacji towarzyszą czarno-białe zdjęcia, z których sporo jest właśnie temu tematowi poświęcona. Dziennik zawiera również codzienne drobiazgi - berlińskie korki, dojazdy na lotnisko, spotkania ze znajomymi i urywki ich życia. Z coraz mniej licznymi znajomymi, niestety. Tu ostatnie ważne słowo - książka pokazuje również wagę budowania wokół siebie rodziny złożonej z przyjaciół, co jest związane zarówno z odchodzeniem najbliższych i niezależnością Autorki, a z drugiej strony potrzebą bliskości, troski, balansu w pracoholicznym życiu. Te wnioski też zostaną ze mną.

Dla mnie wartościowa i skłaniająca do zastanowienia lektura, ale przede wszystkim zapis aktywności naprawdę nietuzinkowego umysłu.

Moja ocena: 8/10.


Anda Rottenberg, Berlińska depresja. Dziennik
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Warszawa 2018
Liczba stron: 352
ISBN: 978-83-65853-57-8

_______________________________________________________________________

First, I couldn't get on to this book - I had my first attempt in October last year. I liked the author's factual tone and her extremely intense lifestyle. So I started watching interviews and meetings with Mrs. Anda Rottenberg and the book fell to the second place. On the second try, however, I couldn't break away and regretted that the 350 pages ended so quickly. A mature look at old age
I was intrigued by the title - Berlin Depression. The author is on an annual scholarship at Wissenschaftskolleg zu Berlin, lives in the Grunewald district and describes her daily life, thoughts, memories. All the time she runs between Warsaw and Berlin, trying to reconcile various duties - writing texts, articles, book introductions, with the family and social life. There is also a lot of politics that is alien to me and from which I try to distance myself. At the same time, a lot of a sense of passing here, and these thoughts I liked somehow the most. Maybe because they help me understand my grandmother (interestingly, with political views that coincide with the author's). "In fact, it is probably the fear of dying. This boundlessly sad state of senile defenselessness, in which, together with degrading consent for pampers, washing, drinking through a tube and spoon feeding, is the resignation from dignity, from subjectivity, from being a person, whatever that means." (p. 61) "So I go to all those meetings and exhibitions, answer e-mails, shop and perform various activities appropriate to the situation out of the fear of rusting, of falling into a state of elementary existence, this slow sliding down the barely visible slope somewhere beyond the horizon of life. " (p. 62) "So I look at the reverse process of acquiring knowledge. It used to come in by itself, now it falls out of the memory itself" (p. 136) - and I notice that I would like to have as much in my memory as the Author before I begin to forget. "It turns out that in old age everything has to be done in turns, no total action is at stake because it is beyond my strength." p. 308 I like the precise, professional ruthlessness of naming things by the name, as well as the calm, analyzing approach of the author. It impresses me - and at the same time frightens me - the activity in so many fields, mobility, efficiency of mind. For me, Mrs. Anda Rottenberg is a role model. Thoughts squeezed out of the head, like the paste out of the tube
There are quite a few of these thoughts, they show the author's broad horizons and the spectrum of her interests. There is of course a lot about art, but less than I've expected. It's a shame because her political views interest me less than what she has to say about art. "I remember when during a public meeting in a Sopot beach club one lady asked me why she does not see what I see in art. - Everyone sees what they know - I replied" (p. 216). In fact, to see and understand it is necessary to know, and probably for this knowledge, in a light seasoning, I was looking here. Sometimes the reader will see a piece of the author's workshop: "(...) my receiver is tuned to a different kind of harmony. I think with images or sounds", writes Rottenberg (p. 218). We see some of her readings, new artists she discovers, art exhibitions she visits - these are priceless flashes from behind the curtain. I certainly paid attention to the author's sensitivity to nature and commitment to its defense. The publication is accompanied by black and white photos, many of which are devoted to this topic. The diary also contains of daily trinkets - Berlin traffic jams, commuting to the airport, meeting friends and snippets of their lives. With fewer and fewer friends, unfortunately. Here is the last important word - the book also shows the importance of building a family of friends around you, which is associated with both the departure of the loved ones and the independence of the author, and on the other hand the need for closeness, care and balance in workaholic life. These conclusions will also stay with me. For me, a valuable and thought-provoking reading, but above all a record of the activity of a truly extraordinary mind.
My rating: 8/10.
Author: Anda Rottenberg
Title: Berlin Depression. A Diary Krytyka Polityczna Publishing House Warsaw 2018 Number of pages: 352 ISBN: 978-83-65853-57-8