Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo WAB. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo WAB. Pokaż wszystkie posty

środa, 4 grudnia 2024

Hernan Diaz, Zaufanie (Trust)

Eksperyment formalny

O powieści argentyńsko-amerykańskiego pisarza Hernana Diaa usłyszałam w ramach zestawienia The Times stu najlepszych ksiązek XXI wieku (pozycja 50, 100 Best Books of the 21st Century - The New York Times). Ze zdziwieniem odkryłam, że mam książkę na półce – kupiłam na wyprzedaży bibliotecznej, nie wiedząc o książce nic kompletnie. Wreszcie więc udało mi się po nią sięgnąć. To bardzo ciekawa pozycja, zarówno ze względów formalnych, kunsztu literackiego, jak i wielowarstwowości historii. 

Powieść szkatułkowa

Powieść Trust (z angielskiego zaufanie, ale również fundusz powierniczy) została publikowana w 2022 roku, a w 2023 nagrodzona Nagrodą Pulitzera. To druga powieść urodzonego w 1977 roku pisarza, pierwsza – W oddali – była do tej nagrody nominowana. Zaskakuje dojrzałość prozy, czytelność literackich odwołań (Fitzgerald, Woolf), ale i skomplikowana budowa książki. Powieść składa się z czterech części, będących jednocześnie różnymi gatunkami literackimi. Pierwsza jest powieść Zobligowania Harolda Vannera. Fikcyjny pisarz przedstawia życie Benjamina i Helen Rask. W światku XX-wiecznej finansjery to czytelne odniesienie do multimilionera Andrew Bevela i jego zmarłej niedawno żony Mildred.  Potem mamy zapiski pt. Moje życie Andrew Bevela, rodzaj autobiografii. Następnie wspomnienia jego sekretarki Idy Partenzy, którą bogaty finansista zatrudnia, by pokazała życie jego i jego żony Mildred we właściwym świetle, a ostatnią część stanowią dzienniki samej Mildred Bevel. Chociaż każda z części opowiada te same wydarzenia, mamy różnych narratorów i różne przedstawienie tego samego tematu. W związku z czym wersje nie potwierdzają się, a czytelnik sam odkrywa ten swoistego rodzaju palimpsest. Sam też musi zadecydować, której wersji zaufać.

Zdeptane zaufanie

Tytuł może być interpretowany wieloznacznie. Po pierwsze, którą wersję historii czytelnik obdarzy zaufaniem? Która wyda mu się wiarygodna? Ja zmieniałam zdanie wraz z każdym narratorem, bo każda kolejna historia rzucała światło na poprzednią, aż do ostatniej. Czy Diaz pokazuje tutaj trochę mechanizm funkcjonowania i rozpowszechniania fałszywych wiadomości? Potęgę literatury do kreowania obrazów i wersji, ale jednoczesną niemożność och weryfikacji. To raz. Dwa, że Andrew Bevel niemal w każdej historii widniał jako wizjoner, który miał dobro kraju na uwadze, dbał o interesy narodu i dokładał swoją cegiełkę do wielkiej historii Ameryki. Dopiero jego małżonka Mildred demaskuje go w ostatniej części, zarzucając mu nieuczciwość. Pokładane więc w magnacie finansowym zaufanie zostaje brutalnie zniszczone.

Mistrzostwo formalne

Bardzo podobała mi się budowa książki i jej formalna  nietuzinkowość. Kolejność części jest oczywiście nieprzypadkowa. Zobligowania to chwytliwie napisana historia pewnego zamożnego małżeństwa, podkolorowana dramatyczną chorobą umysłową małżonki. Czytelnik, nie znając kontekstu, bierze tę historię za prawdę. Mnie bulwersowała bezduszność męża i jego podejścia do leczenia żony, ale kolejny rozdział wyprowadził mnie z błędu. Tu z kolei podobała mi się niekompletna natura notatek Bevela, ich roboczy charakter – nie uświadczyłam jeszcze takiego zabiegu w literaturze i bardzo mi się on podobał. Budowało to moje zaufanie jako czytelnika, bo wyglądało na notatki robione dla samego siebie, i dopiero kolejny rozdział budował moje wątpliwości w tym temacie, by w końcu ostatnia, czwarta część, przyniosła definitywne rozwiązanie. Bardzo ciekawy zabieg i przy okazji budowa szkatułkowa, dawno już przeze mnie niewidziana, a tu w brawurowym wykonaniu.

Dlaczego zatem nie 10 na 10?

Miałam trochę trudność w połapaniu się w książce, co było ciekawym zabiegiem, ale utrudniającym rozeznanie się w fabule. Być może to utrudniło mi zżycie się z bohaterami, a może szkatułkowa budowa książki sprawiła, że nie byli oni dla mnie wiarygodni. Nawet wspomnienia Idy Partenzy, toczące się w dwóch relacjach czasowych, w pewnym momencie przestały być dla mnie wiarygodne, a wyłaniający się spod literackiego portretu pracodawcy palimpsest mocno mnie zastanawiał. Nie pomogła nawet krótka część należąca do Mildred Bevel. Fragment dotyczący giełdy papierów wartościowych i Czarnego Piątku z 1929 roku był może odrobinę nużący i raczej nie zrozumiałam sterujących tym rynkiem prawideł. Formalnie więc jest to naprawdę bardzo ciekawy literacki eksperyment z ciekawym przesłaniem i niejednoznacznymi bohaterami. Ale miałam momenty, że powieść ciężko mi się czytało, a szkatułkowość powodowała irytację i poczucie, że coś mi umyka i nie rozumiem w pełni. Zwłaszcza trzecią część trochę męczyłam, chociaż wszystko wyjaśniło się w ostatnim rozdziale. Mam takie poczucie, że Diaz skupił się na eksperymencie formalnym, ale zostawił bohaterów krok w tyle. Może minimalnie przerost formy nad treścią. Niemniej jednak, zdecydowanie warto!

Moja ocena: 9/10

Hernan Diaz, Zaufanie

Wydawnictwo WAB, Warszawa 2023

Tłumaczenie:  Agnieszka Walulik

Liczba stron: 464

ISBN: 978-83-8319-176-8

**********************************************************************************

A formal experiment

I heard about the novel by Argentine-American writer Hernan Diaz as part of The Times list of the hundred best books of the 21st century (position 50, 100 Best Books of the 21st Century - The New York Times). I bought the book at the library sale and knew nothing about it, so when I found it on the list it landed on the pile of guilt. Then I finally managed to reach for it. It is a very interesting item, both for formal reasons, literary craftsmanship, and the multi-layered story.

A box novel

The novel Trust (the title has double meaning in English, in Polish this dualism is sadly lost) was published in 2022 and awarded the Pulitzer Prize in 2023. This is the second novel by the writer born in 1977, the first – In the Distance - was nominated for this award. The maturity of the prose, the clearness of the literary references (Fitzgerald, Woolf), as well as the complicated structure of the book are surprising. The novel consists of four parts, which are also different literary genres. The first is the novel Bonds by Harold Vanner. The fictional writer presents the life of Andrew Bevel. Then we have the notes entitled My Life, then the memoirs of Ida Partenza, who is hired by a wealthy financier to show the life of him and his wife Mildred in the correct light, and the last part consists of Mildred Bevel's diaries. Although each part tells the same events, we have different narrators and a different presentation of the same subject. As a result, the versions are not confirmed, and the reader discovers this kind of palimpsest.


Trampled trust

The title can be interpreted ambiguously. First, which version of the story will the reader trust? Which one will seem credible to him? I changed my mind with each narrator, because each subsequent story shed light on the previous one, until the last one. Does Diaz show here a bit of the mechanism of functioning and spreading false news? The power of literature to create images and versions, but the simultaneous impossibility of verifying them. That's one thing. Two, Andrew Bevel was seen in almost every story as a visionary who had the good of the country in mind, cared about the interests of the nation and contributed to the great history of America. It is only his wife Mildred who exposes him in the last part, accusing him of dishonesty. The trust placed in the financial magnate is therefore brutally destroyed.

Formal mastery

I really liked the structure of the book and its formal unconventionality. The order of the parts is of course not accidental. The part Bonds is a catchy story of a wealthy couple, colored by the dramatic mental illness of the wife. The reader, not knowing the context, takes this story for truth. I was outraged by the husband's callousness and his approach to treating his wife, but the next chapter proved me wrong. Here, in turn, I liked the incomplete nature of Bevel's notes, their working character - I have not yet experienced such a device in literature and I liked it very much. It built my trust as a reader, because it looked like notes taken for oneself, and only the next chapter built my doubts on the subject, until finally the last, fourth part brought a definitive solution. A very interesting trick and a box structure, which I hadn't seen for a long time, and here in a brilliant execution.

So why not 10 out of 10?

I had a bit of difficulty getting my bearings in the book, which was an interesting trick, but made it difficult to get to know the plot. Maybe this made it harder for me to get attached to the characters, or maybe the box structure of the book made them unreliable for me. Even Ida Partenza's memories, taking place in two time periods, stopped being credible to me at some point, and the palimpsest emerging from under the literary portrait of the employer puzzled me a lot. Even a part belonging to Mildred Bevel didn't help. The fragment on the stock exchange and Black Friday in 1929 was perhaps a bit tedious and I rather did not understand the rules governing this market. Formally, therefore, it is a really interesting literary experiment with an interesting message and ambiguous characters. But I had moments when the novel was hard to read, and the box-like nature of the book made me irritated and felt that I was missing something and did not fully understand it. The third part in particular was a bit tiring for me, although everything was explained in the last chapter. I have the feeling that Diaz focused on the formal experiment, but left the characters a step behind. Maybe a slight triumph of form over content. Nevertheless, it is definitely worth it!


My rating: 9/10

Author: Hernan Diaz

Title: Trust

Publishing House: WAB, Warsaw 2023

Translation: Agnieszka Walulik

Number of pages: 464

ISBN: 978-83-8319-176-8


sobota, 14 września 2024

Richard Powers, Listowieść (The Overstory)

Epos o ekologii

Powieść Richarda Powersa, uznanego amerykańskiego pisarza, została w Polsce wydana w 2021 roku przez wydawnictwo WAB. Przyznam szczerze, że kiedy zobaczyłam okładkę i staranność wydania, po prostu nie mogłam się oprzeć. Zielona kropka na okładce z tekstem Zdobywca Nagrody Pulitzera (rok 2019) oczywiście pomogła mi rozwiać wszelkie wątpliwości. Tak więc jakieś dwa tygodnie temu zasiadłam wygodnie na kanapie i rozpoczęłam dość długą, po liczącą ponad 600 stron, lekturę. Znów, uczucia mam mieszane.

Starannie zaplanowana kompozycja

Książka Powersa podzielona jest na cztery części – Korzenie, Pień, Korona, Nasiona. W pierwszej części wyszczególnieni są bohaterowie  - Nicholas Hoel, członek rodu Hoelów, na których farmie rośnie wspaniały kasztan, Mimi Ma, córka chińskiego imigranta, czuje szczególny związek z morwą zasadzoną przez jej ojca, który w ten sposób chciał uhonorować swojego ojca i swoje kulturowe dziedzictwo, Adam Appich, jeden z czwórki rodzeństwa, na cześć którego ojciec zasadził na podwórku klon, Ray Brinkman i Dorothy Cazaly, którzy co roku sadzą w swoim ogrodzie jakąś roślinę, Douglas Pavlicek, któremu podczas wojny w Wietnamie ogromny figowiec ratuje życie po zestrzeleniu jego samolotu, Nelay Meehta, młody chłopiec  hinduskich korzeniach, podczas zabawy spada z dębu i łamie kręgosłup, ale jego ojciec zapewnia mu rozrywkę sprowadzając i składając w domu coraz to potężniejsze komputery, dzięki czemu chłopak w przyszłości będzie programował gry komputerowe; Patricia Westerford, młoda doktorantka, która prowadzi przełomowe badania o komunikacji drzew i szeregu wysyłanych przez nie sygnałów, która po początkowym uznaniu przez naukowy świat musi zmierzyć się z odrzuceniem jej osiągnięć i utratą naukowej pozycji; wreszcie – Olivia Vandergriff, studentka ekonomii, która życie spędza na zabawach, przygodnym seksie i miękkich narkotykach, zostaje porażona prądem w swoim mieszkaniu, gdzie nieprzytomną znajduje ją jej chłopak. W kolejnych częściach książki losy bohaterów zaczną się ze sobą przeplatać, a ich wspólną pasją będzie ratowanie środowiska naturalnego i zapobieganie rabunkowej wycince lasów.

Książka napisana pod tezę

Moje streszczenie oddaje dobrze moje postrzeganie książki – w pierwszej części podobały mi się osobiste, intymne relacje z przyrodą, wrażliwość na nią, podkreślanie związków pomiędzy bohaterami a naturą. Natomiast dalsze rozdziały mnie irytowały i wydawały się napisane pod konkretną tezę (skądinąd słuszną). Czy pokazywanie ekstremalnej formy walki o przyrodę, przykuwanie się do drzew by zapobiec ich wycince, obrażenia odnoszone przez protestantów, akcje dywersyjne, podpalenia jest naprawdę konieczne? Może inne formy protestów zawiodły, a świat obrócił obojętne oko na losy drzewostanów, a jednak mam wrażenie, że książka Petera Wohllebena Sekretne życie drzew dała więcej ruchowi pro-ekologicznemu niż Listowieść. Ona fascynowała opisami świata roślin, zachęcała czytelnika do uważnej obserwacji natury i lepszego jej poznania. Tutaj dalsze części wydawały mi się zbyt sztuczne i efekciarskie. Jednocześnie mam świadomość, że książka porusza jeden z najbardziej naglących współczesnych problemów i bezkompromisowo stara się zwrócić na niego uwagę. A jednak nie przekonuje mnie to.

Polityczna nagroda

Mimo wszystko starannie skomponowany utwór Powersa czytało mi się dobrze, choć ze wzrastającym zniecierpliwieniem. Pierwsza część Korzenie mnie wciągnęła i zachwyciła, kolejne niemiło zaskoczyły i wyłuskiwałam z nich przyrodnicze ciekawostki, dystansując się nieco od losów bohaterów i nie śledząc ich z nadmiernym napięciem. Mam wrażenie, że w Korzeniach drzewa i ludzie współpracowali, żyli w symbiozie, a w kolejnych częściach bohaterowie zajęli centralne miejsce i ten balans został zaburzony. Mam mieszane uczucia, czy warto, a samą nagrodę Pulitzera odbieram jako docenienie podjęcia ważnego tematu i ukłon w stronę sprawnego pióra autora, ale mocno podszyty polityczna agendą.

Moja ocena: 6/10.

Richard Powers, Listowieść
Wydawnictwo WAB, Warszawa 2021
Tłumaczenie: Michał Kłobukowski
Liczba stron: 620
ISBN: 978-83-280-7538-2

********************************************************************************

Ecological epic

The novel The Overstory by Richard Powers, a renowned American writer, was published in Poland in 2021 by WAB. I must admit that when I saw the cover and the care taken in the publication, I simply could not resist. The green dot on the cover with the text Pulitzer Prize Winner (2019) of course helped me dispel all doubts. So about two weeks ago I sat comfortably on the couch and began a rather long, over 600-page reading. Again, I have mixed feelings.

Carefully planned composition

Powers' book is divided into four parts - Roots, Trunk, Crown, Seeds. The first part details all main characters - Nicholas Hoel, a member of the Hoel family, on whose farm grows a magnificent chestnut tree; Mimi Ma, the daughter of a Chinese immigrant, feels a special connection to the mulberry tree planted by her father, who in this way wanted to honor his father and his cultural heritage; Adam Appich, one of four siblings, in whose honor his father planted a maple tree in the yard; Ray Brinkman and Dorothy Cazaly, who plant a plant in their garden every year; Douglas Pavlicek, whose life is saved by a huge fig tree during the Vietnam War after his plane is shot down; Nelay Meehta, a young boy of Indian origin, falls from an oak tree while playing and breaks his spine, but his father provides him with entertainment by bringing and assembling increasingly powerful computers at home, thanks to which the boy will program computer games in the future; Patricia Westerford, a young PhD student who conducts groundbreaking research on the communication of trees and the series of signals they send, who after initial recognition by the scientific world has to face the rejection of her achievements and the loss of her scientific position; finally – Olivia Vandergriff, an economics student who spends her life on fun, casual sex and soft drugs, is electrocuted in her apartment, where her boyfriend finds her unconscious. In the next parts of the book, the fates of the characters will begin to intertwine, and their common passion will be saving the natural environment and preventing predatory deforestation.

Book written to prove a known thesis

My summary reflects my perception of the book well – I liked the first part with the personal, intimate relationships with nature, the sensitivity to it, the emphasis on the connections between the characters and natural world. However, the later parts irritated me and seemed to be written for a specific thesis (which in itself is correct, by the way). Whether showing an extreme form of fighting for nature, chaining oneself to trees to prevent their cutting down, injuries sustained by protesters, sabotage, arson was really necessary remains a quiestion. Perhaps other forms of protest have failed, and the world has turned an indifferent eye on the fate of tree stands, and yet I have the impression that Peter Wohlleben's book The Secret Life of Trees has given more to the pro-ecological movement than The Overstory. German foreste’r work fascinated with its descriptions of the world of plants, encouraged the reader to carefully observe nature and get to know it better. Here, the later parts seemed too artificial and showy to me. At the same time, I am aware that the book addresses one of the most pressing contemporary problems and uncompromisingly tries to draw attention to it. And yet, I am not convinced.

Political appraisal

Despite everything, I read Powers' carefully composed work well, although with growing impatience. The first part Roots drew me in and delighted me, the next ones unpleasantly surprised me and I extracted nature curiosities from them, distancing myself a bit from the fate of the characters and not following them with excessive tension. It seems that in Roots trees and people cooperated, lived in symbiosis, and in the next parts the characters took the central place and the balance was disturbed. I have mixed feelings about whether it was worth it, and I see the Pulitzer Prize itself as appreciation for taking on an important topic and a nod to the author's skillful pen, but with a strong political agenda.

My rating: 6/10.

Author: Richard Powers
Title: The Overstory
Publishing House: WAB, Warsaw 2021
Translation: Michał Kłobukowski
Number of pages: 620
ISBN: 978-83-280-7538-2

   

środa, 24 lipca 2024

Han Kang, Biała elegia (흰 - Huin - White)

Biała plama po lekturze

Książka Han Kang Biała elegia to rozrywka na godzinę i w dodatku niekoniecznie na sam środek upalnego lata. Mimo niewielkie objętości – chyba nie warto.

Biały klucz

Powieść autorki Wegetarianki, bardzo estetycznie i starannie wydana przez Wydawnictwo WAB, to zaledwie 144 strony. Podzielona na trzy części, ma bardzo krótkie rozdziały, a tekst często zajmuje zaledwie niewielki kawałek strony. Materiału było tak mało, że trzeba go było uzupełnić zdjęciami. Podzielony jest on na trzy części – Ja, Ona, Wszystko co białe, oraz posłowie Od Autorki, które w sumie najwięcej do książki wnosi. Uogólniając, powieść powstała, by uhonorować starszą siostrę narratorki, wcześniaka, który urodził się daleko na prowincji, w środku zimy, a młoda matka nie miała jak wezwać pomocy. Dziecko zmarło, a jego młodsza siostra uważa, że żyje dzięki tej śmierci. Głównym tematem książki jest więc przemijanie, odchodzenie, zanikanie, a wszystko zatopione jest w bieli. Poszczególne podrozdziały poświęcone są białym przedmiotom czy zjawiskom – kaftanikowi, powijakom, mgle, szronowi, firankom, śniegowi, etc. Książka jest bardzo poetycka, ale w sztuczny, naciągany sposób, który mi nie pasuje.

Zaskoczenia

Zaskakuje może trochę tłumaczenie tytułu. W oryginale „biała” w polskim odpowiedniku stała się elegią, a więc lirycznym utworem o refleksyjnej treści. Chociaż utwór Kang jest utrzymany w smutnym tonie rozważania, zadumy, to staje się ona tematem przewodnim, w porównaniu do wiodącej w oryginale bieli. We wschodnich kulturach biel jest kolorem żałoby, którą narratorka przeżywa po śmierci swojej siostry, ale ten element trochę w polskiej wersji językowej umyka. Moje drugie zaskoczenie to obecność Warszawy – miasta pokazanego jako odbudowującego się po potwornych zniszczeniach II wojny światowej. Kang przyjechała na kilka miesięcy do naszej stolicy i została ona wpisana w Białą elegię.

Szkoda czasu

Nie podobała mi się ta książka. Po pierwsze, niewiele mi z niej zostanie – może pewne podobieństwo do świeżo przeczytanych Dżinów Fatmy Aydemir z utraconym pierworodnym dzieckiem, może Warszawa jako pewne zaskoczenie i ciekawostka, ale poza tym – nic. Nawet jedno zdanie, bo Kang czasami w Białej elegii bliżej do Coelho niż do znanej nam z Wegetarianki niepokojącej błyskotliwości. Szkoda czasu.

Moja ocena: 5/10.


Han Kang, Biała elegia
Wydawnictwo WAB, Warszawa 2022
Tłumaczenie: Justyna Najbar-Miller
Liczba stron: 144
ISBN: 978-83-280-9261-7

********************************************************************************

White spot after reading

Han Kang's The White Book is entertainment for an hour, and not necessarily in the middle of a hot summer. Despite the small volume, it's probably not worth it.

Whiteness as the key

The novel by the author of The Vegetarian, very aesthetically and carefully published by WAB Publishing House, is only 144 pages long. Divided into three parts, it has very short chapters, and the text often takes up only a small part of the page. There was so little material that it had to be supplemented with photos. It is divided into three parts - I, She, All Whiteness, and the afterword From the Author, which adds the most to the book. Generally speaking, the novel was written to honor the narrator's older sister, a prematurely born baby who was delivered far away in the province, in the middle of winter, and the young mother had no way to call for help. The child has died and his younger sister believes that he is alive because of his death. The main theme of the book is the passing of time, passing away, disappearing, and everything is immersed in white. Individual subchapters are devoted to white objects or phenomena - a jacket, swaddles, fog, frost, curtains, snow, etc. The book is very poetic, but in an artificial, far-fetched way that I didn't like.

Surprises

The translation of the title may be a bit surprising. In the original, the white book in its Polish equivalent became an elegy, i.e. a lyrical work with reflective content. Although Kang's prose is written in a sad, contemplative tone, it becomes the main theme, compared to the leading white in the original. In Eastern cultures, white is the color of mourning that the narrator experiences after the death of her sister, but this element is somewhat missed in the Polish version. My second surprise was the presence of Warsaw - a city shown as rebuilding after the terrible destruction of World War II. Kang came to our capital for a few months and it was included in the White Elegy.

Waste of time

I didn't like this book. First of all, I won't remember much from it - maybe a certain similarity to the recently read Djinns by Fatma Aydemir with her lost firstborn child, maybe Warsaw as a surprise and curiosity, but apart from that - nothing. Even one sentence, because Kang is sometimes closer to Coelho in White Elegy than to the disturbing brilliance known to us from The Vegetarian. Waste of time.

My rating: 5/10


Author: Han Kang
Title: The White Book
Publishing House: Wydawnictwo WAB, Warsaw 2022
Translation: Justyna Najbar-Miller
Number of pages: 144
ISBN: 978-83-280-9261-7

sobota, 15 czerwca 2024

Joanna Bator, Rekin z Parku Yoyogi

Zbiór esejów o Japonii

Ostatnią książkę z cyklu japońskich przygotowań do wyjazdu czytałam już w samolocie. Tak po prostu wyszło. Niepokoi mnie jednak, że siadając do recenzji Rekina z parku Yoyogi Joanny Bator półtora miesiąca później czuję się, jakbym tej książki wcale nie czytała (podobnie zresztą miałam z twórczością Piotra Wichy). Może tak już jest z esejami – brak fabuły nie zapada w pamięć.

Trzy części

Zbiór esejów i reportaży Bator podzielony jest na trzy części, co autorka tłumaczy we wstępie. Te „trzy ścieżki” dzielą się na Niesamowitości, Alegorie i Heterotropie. W części pierwsze Bator daje się zaskakiwać dziwności Japonii, zadziwiać. Pisze o truchle rekina znalezionym w parku Yoyogi (i niewyjaśnionych przyczynach takiego stanu), o lesie samobójców i depresji, haikyo, a więc zwiedzaniu różnorakich ruin (dawniej popularna była miejscowość Nichitsu, obecnie doszły tereny Fukushimy), mężczyznach w strojach Lolitek (i jak pozwalają rozbroić rzeczywistość), o obsesyjnym chronieniu skóry przed słońcem, o odbywających się na wiosnę w Kawasaki obchodach Kanamara Matrusi, święcie stalowego penisa. O złym stanie uzębienia japońskiej populacji, spadku dzietności i niechęci do seksu. Autorka poświęca również sporo miejsca koledze po piórze – Harukiemu Murakami, i jego powieściom (1Q84, Norwegian Wood, Kronika ptaka nakręcacza) i opowiadaniom (Historia biednej ciotki).

Część druga – Alegorie – poświęcona jest mocy i nośności japońskiej kultury. Bator pisze o Godzilli i umiejętności Japończyków do przerabiania traumy w siłę, kanalizowania emocji (co jak wiemy z eseju o Aokigaharze, nie zawsze kończy się dobrze), o koszmarze trzęsienia ziemi i tsunami z 2011 roku i gigantycznych zniszczeniach, które te dwa żywioły przyniosły. Bez słodzenia opowiada o realiach pracy gejszy, odzierając je z hollywoodzkiego blichtru (to chyba jeden z najlepszych tekstów w całym zbiorze). Pisze również o twórczości słabo znanej w Polsce Natsuo Kirino, o sakurze i co oznacza (oraz ile kosztuje) dobrze przygotowane sushi.

Ostatnia część – Heterotropie – poświęcona jest różnego rodzaju dziwnościom, japońskim zaskoczeniom, fenomenom kulturowym. Pojawią się więc otaku, wieczni chłopcy i ich dzielnica Akihabara, z ich różnymi zbierackimi pasjami (lalki, manga, anime), fascynacją lolitkami (moé), pokojówkami i innego rodzaju mundurkami, aż do skrajnej wersji otakuhikikomori, który nie opuszcza swojego pokoju, pozostaje na utrzymaniu rodziców i wycofuje się ze społecznych interakcji.

Polska nigdy nie będzie drugą Japonią

Przeszkadzały mi porównania Polski do Japonii na zasadzie – jaki to kraj wiśni jest wspaniały, o nas to nie ma co mówić. Zaskoczyła mnie również ilość tych zestawień – przewijały się przez całą książkę. Zamiast skupiać się na nieznanym, przyjrzałam się więc przedstawieniu naszego kraju, który w oczach Bator jest pełen partactwa, bylejakości, brzydoty, złego gustu i niestaranności (s. 146). Polska jest – dosłownie – obsrana, pokryta psim gównem, którego nie zbierają po swoich pupilach właściciele, brudna i biedna (s. 130), antysemicka (s. 92). Polacy nie potrafią pochylić się nad pięknem świata jak Japończycy nad sakurą, ale przede wszystkim nie potrafią zachowywać za granicą i – o zgrozo – wkładają pomidorki koktajlowe do torebek (s. 89). Książka została wydana w 2014. Czy naprawdę jest u nas tak źle i zasługujemy na takie potępienie? Pomijając oczywiste względy geopolityczne i historyczne, może potęga Japonii wynika również z tego, że ten naród sam się nie deprecjonuje i nie ogląda na innych. Japończycy nie znają angielskiego i nie wchodzą cudzoziemcom w tyłek, bo nie muszą. Nie zależy im chyba szczególnie na naszej o nich opinii, bo mają wystarczające poczucie własnej wartości, potęgi gospodarczej, rozwoju. W tym zakresie powinniśmy brać z nich przykład.

Mroczniejsza strona Japonii

Byłabym jednak niesprawiedliwa, gdybym nie nadmieniła, że na szczęście Bator zauważa również groźniejszą, drugą stronę japońskiej kultury – bezwzględne podporządkowanie.

Nie idealizuję Japonii, która może przerażać tak samo, jak budzić podziw. Ci, którzy nie są w stanie podporządkować się zasadom, zostaną bowiem wyrzuceni na margines albo bez litości zmiażdżeni. Okazywanie słabości w obliczu kryzysu okrywa człowieka wstydem. (s. 88)

Po naszej wizycie w Kraju Kwitnącej Wiśni przyznaję, że faktycznie tak jest. Zasady są po to, by ich przestrzegać, a ich naruszenie wywoła przywołanie do porządku. Dla gajdzina, obcokrajowca, osoby nie znającej zawiłości japońskiej kultury, będzie ono łagodniejsze, ale nadal stanowcze. Słowiańska dusza w Japonii nie pohula. Nie ma podejścia „jakoś to będzie” – nie ma improwizacji, zamiast niej są procedury. Jednak Bator czuła to samo, patrząc na przylizane, wyfiokowane pieseczki prowadzone na smyczy albo wożone w wózkach przez ich właścicieli, życząc zwierzakom, by zaznały rozkoszy tarzania się w brudzie albo zerwania ze smyczy – choć na chwilę. Japonia ma więc znacznie mniej zachwycające oblicze, które wielu jej obywateli kosztuje życie lub tożsamość.

Moja ocena: 6/10



Joanna Bator, Rekin z parku Yoyogi
Wydawnictwo WAB, Warszawa 2014
Ilustracje: Trust, Julia Yamato
Liczba stron: 240
ISBN: 978-83-7747-975-9

*********************************************************************************

A collection of essays about Japan

I was reading the last book in the series of Japanese preparations for the trip on the plane. I just ran out of time beforehand. What worries me, however, is that when I sit down to review A Shark from Park Yoyogi by Joanna Bator a month and a half later, I feel like I haven't read the book at all (I felt the same way with Piotr Wicha's works). Maybe that's the way it is with essays - the lack of a plot isn't memorable.

Three parts

The collection of essays and reportages by Bator is divided into three parts, which the author explains in the introduction. These "three paths" are divided into The Uncanny, Allegories and Heterotropies. In the first part, Bator allows herself to be surprised and amazed by the strangeness of Japan. She writes about the carcass of a shark found in Yoyogi Park (and the unexplained reasons for this state), about the forest of suicides and depression (Aokigahara), haikyo, i.e. visiting various ruins (formerly the town of Nichitsu was popular, now the area of ​​Fukushima), men in Lolita costumes (and how they allow to disarm reality), about the obsessive protection of the skin from the sun, about the Kanamara Matrusi celebrations, the festival of the steel penis, held in Kawasaki in spring. Also about the poor dental condition of the Japanese population, declining fertility rates and aversion to sex. The author also devotes a lot of space to a fellow writer, Haruki Murakami, and his novels (1Q84, Norwegian Wood, The Wind-Up Bird Chronicle) and short stories (The Story of a Poor Aunt).

The second part – Allegories – is devoted to the transformative power and spreading popularity of Japanese culture. Bator writes about Godzilla and the ability of the Japanese to turn trauma into strength, channeling emotions (which, as we know from the essay on Aokigahara, does not always end well), about the nightmare of the earthquake and tsunami of 2011 and the gigantic destruction that these two elements brought. Without sugarcoating, she talks about the realities of geisha work, stripping it of its Hollywood glamor (it's probably one of the best texts in the entire collection). She also writes about the works of Natsuo Kirino, who is not well known in Poland, about sakura and what means (and how much costs) a well-prepared sushi.

The last part – Heterotropies – is devoted to various kinds of oddities, Japanese surprises, and cultural phenomena. There will be otaku, eternal boys and their district of Akihabara, with their various collecting passions (dolls, manga, anime), fascination with lolitas (moé), maids and other types of uniforms, up to the extreme version of otaku - hikikomori, who does not leave his room , remains dependent on parents and withdraws from social interactions.

Poland will never be second Japan

What stroke and suprised me in the volume were the comparisons between Poland and Japan, with the indisputable superiority of the latter. The numer of those juxtapositions was huge - they appeared throughout the whole book. Instead of focusing on the unknown, I looked at the presentation of my country, which in Bator's eyes is full of bungling, mediocrity, ugliness, bad taste and carelessness (p. 146). Poland is - literally - shitty, covered with dog shit that owners do not pick up after their pets, dirty and poor (p. 130), and anti-Semitic (p. 92). Poles cannot admire the beauty of the world like the Japanese can admire sakura, but above all they cannot behave abroad and – horror of horrors – they put cherry tomatoes in their handbags (p. 89). The book was published in 2014. Is our situation really so bad and do we deserve such condemnation? Apart from obvious geopolitical and historical considerations, perhaps Japan's power also results from the fact that this nation does not deprecate itself and does not look up to others. The Japanese don't speak English and they don't get into foreigners' asses because they don't have to. They probably don't particularly care about our opinion of them, because they have enough self-esteem, economic power and development levels. We should follow their example in this respect.

The darker side of Japan

However, I would be unfair if I did not mention that, fortunately, Bator also notices the more dangerous, darker side of Japanese culture - absolute subordination.

I do not idealize Japan, which can be as terrifying as it can arouse admiration. Those who are unable to obey the rules will be marginalized or crushed without mercy. Showing weakness in the face of a crisis shames a person. (p. 88)

After our visit to the Land of the Rising Sun, I admit that this is indeed the case. Rules are there to be followed, and breaking them will result in a citation. For a foreigner, a person who does not know the intricacies of Japanese culture, it will be gentler, but still firm. The Slavic soul will not have enough space in Japan. There is no "it will work out somehow" approach - there is no improvisation, instead there are procedures. However, Bator felt the same, looking at the slick, fluffy dogs being walked on leashes or pushed in strollers by their owners, wishing that the animals would experience the pleasure of rolling in the dirt or being off the leash - at least for a moment. Japan thus has a much less glamorous face that costs many of its citizens their lives or identities.

My rating: 6/10


Author: Joanna Bator
Title: A Shark from Park Yoyogi
Wydawnictwo WAB, Warsaw 2014
Illustrations: Trust, Julia Yamato
Number of pages: 240
ISBN: 978-83-7747-975-9

niedziela, 14 kwietnia 2024

Joanna Bator, Japoński wachlarz

Kolejna lektura obowiązkowa przed wyjazdem do Japonii

Mój egzemplarz książki  Joanny Bator Japoński wachlarz. Powroty został opublikowany w 2011 roku w serii Terra incognita wydawnictwa WAB. W moje ręce trafił w 2014 roku z okazji urodzin i mam takie podłe wrażenie, że czytałam go już wcześniej we fragmentach. Niemniej jednak przed zbliżającym się wyjazdem do Japonii przypomnienie sobie tej lektury wydawało mi się obowiązkowe i w sumie żałuję, że moich przygotowań do wyjazdu właśnie od niej nie zaczęłam.

Szeroki wachlarz tematów

Bator w X sekcjach opisuje swoje doświadczenia związane z krajem Kwitnącej Wiśni  - począwszy od brzydoty Tokio i chaotycznej zabudowy, poprzez najbliższe sąsiedztwo i funkcję stacji metra, stanowiące minicentrum okolicy pulsujące życiem, konieczność rysowania mapek i dokładnego tłumaczenia jak dojść w konkretnie miejsce, dalej poprzez specyfikę japońskiej kuchni, w której struktury podawanego pożywienie liczą się bardziej niż jego smak, poprzez kulturę kawaii i bananomanię (od pisarki Banany Yoshimoto i jej bestsellerowej Kuchni), kulturę teatru Takarazuka, gejsze, wodne dzieci, aż po zawiłości japońskich alfabetów i trudność w porozumiewaniu się w języku angielskim. Bator, która w Japonii spędziła dwa lata na różnych stypendiach, i która dalej lubi wracać do kraju Wschodzącego Słońca, filtruje swoje odczucia i doświadczenia przez szereg tekstów naukowych i badawczych, choć na końcu książki brakuje bibliografii. Japoński wachlarz wydaje się więc przygotowany z naukowym zacięciem, a obserwacje autorki podparte są innymi publikacjami i dyskusjami ze znawcami tematu.

Książka napisana z kobiecej perspektywy

Bator skupia się na roli kobiety w japońskim społeczeństwie, rozdzielności obu światów, a nawet używanego języka. Jej obserwacje są zgodne z tym, co pisał Will Ferguson w książce W drodze na Hokkaido – że kobiety, zanim zostaną żonami i matkami, cieszą się większą swobodą i spoczywa na nich mniejsza presja społeczna, natomiast kiedy wyjdą za mąż i urodzą dziecko, to one zarządzają domem i wspierają swoje pociechy w nauce. Chociaż klasyczna kariera, zwłaszcza w korporacji, należy do mężczyzn, kobiety budują swoje, całkiem potężne, światy, na które przykładem jest teatr Takarazuka albo kultura kawaii.

Proza podróżnicza szybko się starzeje

Niestety, mam wrażenie, że książka mocno się zestarzała, o czym świadczą dopiski (Powroty) samej autorki. Na próżno wypatrywać fanek Cosplayu na mostku Jingu, znikają gejsze z Kioto, Banany Yoshimoto nikt już nie pamięta. Sama Bator musiała zdawać sobie sprawę z zagrożenia, obserwując, jak różne mody przetaczają się przez Tokio z prędkością huraganu. Niemniej jednak, choć częściowo przedstawionego świata już nie ma, warto się z tą pozycją zapoznać przed wyjazdem. W końcu „Japonia to obcy kraj” i próba przygotowania na spotkanie z Innym, zrozumienia jego kultury i podejścia, pomoże wnikliwiej przyglądać się światu dookoła, może mniej się mu dziwić i nie popełniać kulturowych gaf. Wkrótce się przekonamy!

Moja ocena: 7/10.


Joanna Bator, Japoński wachlarz. Powroty
Wydawnictwo WAB, Warszawa 2011
Liczba stron: 376
ISBN: 978-83-7747-923-0

*******************************************************************************

Another must-read before going to Japan

My copy of Joanna Bator's book A Japanese Hand Fan. Returns was published in 2011 in the Terra incognita series by WAB Publishing House. It came into my hands in 2014 for my birthday and I have such a bad feeling that I had already read it in fragments. Nevertheless, before my upcoming trip to Japan, it seemed obligatory to recall this book, and I actually regret that I did not start my preparations for the trip with it.

A wide range of topics

In ten sections Bator describes her experiences related to the land of the Rising Sun - starting from the ugliness of Tokyo and chaotic buildings, through the immediate neighborhood and the function of the metro station, constituting a mini-center of the area pulsating with life, the need to draw maps and explain precisely how to get to a specific place, and further through the specificity Japanese cuisine, in which the structure of the food served is more important than its taste, through the culture of kawaii and banana-mania (from the writer Banana Yoshimoto and her best-selling Kitchen), the culture of the Takarazuka theater, geishas, water children, to the intricacies of Japanese alphabets and the difficulty of communicating in English language. Bator, who spent two years in Japan on separate scholarships and who still likes to return to the country of the Rising Sun, filters her feelings and experiences through a number of scientific and research texts, although there is no bibliography at the end of the book. A Japanese Hand Fan seems to have been prepared with a scientific flair, and the author's observations are supported by other publications and discussions with experts on the subject.

A book written from a female perspective

Bator focuses on the role of women in Japanese society, the separation of both worlds and even the language used. Her observations are consistent with what Will Ferguson wrote in Hokkaido Highway Blues - that before they become wives and mothers, women enjoy more freedom and have less social pressure, but once they get married and have a child, they manage home and support their children in learning. Although the classic career, especially in a corporation, belongs to men, women build their own, quite powerful worlds, examples of which are the Takarazuka theater or kawaii culture.

Travel prose ages quickly

Unfortunately, I have the impression that the book has aged significantly, as evidenced by the notes (Returns) by the author herself. There is no point in looking for cosplay fans on the Jingu bridge, geishas from Kyoto are disappearing, and no one remembers the books of Banana Yoshimoto. Bator herself must have been aware of the threat as she watched various fashions roll through Tokyo at hurricane speed. Nevertheless, although some of the world presented no longer exists, it is worth reading this item before leaving. After all, "Japan is a foreign country" and trying to prepare for the meeting with the Other, understanding its culture and approach, will help you look more closely at the world around you, maybe be less surprised by it and not make cultural blunders. We'll find out soon!

 

My rating: 7/10.

 

Author: Joanna Bator
Title: A Japanese Hand Fan. Returns
Publishing House: Wydawnictwo WAB, Warsaw 2011
Number of pages: 376
ISBN: 978-83-7747-923-0

niedziela, 19 listopada 2023

Zyta Rudzka, Ten się śmieje, kto ma zęby

Ten się śmieje, kto ma zęby. No w sumie

Fragment książki Zyty Rudzkiej Ten się śmieje, kto ma zęby był czytany w ramach Europejskiej nocy literatury przez Polę Błasik, i ta interpretacja mnie urzekła. Kiedy przyznałam się w szerokiej rodzinie, co właśnie czytam, tytuł został przyjęty z głośnym śmiechem i stwierdzeniem „no w sumie”.

Zakład fryzjerski męski

Bohaterką powieści jest Wera, właścicielka zakładu fryzjerskiego męskiego, kobieta tęga, wygadana i harda. Całe życie ciężko pracowała, ale też korzystała z życia. Potrafiła harować, a potem z przyjemnością kupować sobie piękne przedmioty do domu. Wiodła bujne życie erotyczne i sypiała zarówno z mężczyznami, jak i z kobietami. W końcu jej wybór padł na Dżokeja, mężczyznę drobnego, za to prawdziwego eleganta. Jego prawdziwą miłością były konie, i kiedy został od nich odsunięty, położył się w łóżku i umarł. Teraz Wera usiłuje mu zorganizować godny pogrzeb, a przede wszystkim trupięgi. Na opuchnięte nogi nieboszczyka nie pasują żadne z jego eleganckich skórzanych bucików, a but musi mieć zmarły na druga stronę elegancki. Niezmordowanej fryzjerce męskiej udaje się dopiąć swego, a czytelnik przy tej wędrówce poznaje koleje jej losu opowiedziane barwnym, często wulgarnym językiem.

Wygadana fryzjerka

To właśnie język tej powieści jest jej największą siłą. Wera nazywa rzeczy po imieniu, na swój chropowaty, charakterystyczny styl, trochę jakby się siedziało z kimś zadziornym przy butelce wódki. Z jednej strony Wera jest oszczędna w słowach i w okazywaniu emocji, a z drugiej wiele w jej wypowiedzi powtórzeń, doprecyzowań, a czasownik często na ostatnim miejscu stoi. Ma też Wera swoje charakterystyczne powiedzonka, np. ślepić zamiast patrzeć (poślepiłam po Dżokeju, s. 29, nogi to kopyta), a z całej jej wypowiedzi przebija duma i pewność siebie. Takiej pyskatej baby ani nie przegadasz, ani nie podejdziesz sposobem, a jednak Wera sama sobie zgotowała swój nędzny los.

Pogrzeb tani, a udany

Była właścicielka zakładu fryzjerskiego męskiego w czasach swojej świetności nie myślała o zapewnieniu sobie godziwego życia na starość, a jest już w sile wieku. Teraz bieda zagląda jej w oczy i do garnka, a kobieta przehandlowała już większość swojego dobytku i tylko puchary po mężu jej zostały, a to nie jest produkt, który można łatwo sprzedać. Mam więc mieszane uczucia co do bohaterki – niby silna i dumna i harda, ale jednak dumą się nie najesz. Rudzka kreśli obraz starości smutnej, samotnej (nie licząc kundla przybłędy, który ledwo się za Werą ciągnie), ale przede wszystkim biednej. Jeszcze są przyjaciele z młodości, jeszcze ktoś wyciągnie pomocną dłoń czy zrobi coś bezinteresownie, ale na miejscu Zakładu fryzjerskiego męskiego Wera jest już barber, a rachunki za prąd i wodę same się nie zapłacą. Mimo więc komicznego sznytu, barwnego języka i splendoru przeszłości, smutno patrzeć na trudną sytuację kobiety. Jak długo będzie się jeszcze mogła uśmiechać?

Moja ocena: 7/10.

Zyta Rudzka, Ten się śmieje, kto ma zęby
Wydawnictwo WAB, Warszawa 2022
Liczba stron: 256
ISBN: 978-83-831-8198-1

****************************************************************************

He who has teeth, laughs. True

A fragment of Zyta Rudzka's book He Who Has Teeth, Laught was read by Pola Błasik as part of the European Literature Night, and this interpretation captivated me. When I told my extended family what I was reading, the title was greeted with loud laughter and the phrase "true, actually."

Men's barbershop

The heroine of the novel is Wera, the owner of a men's hairdressing salon, a stout, outspoken and tough woman. She worked hard all her life, but she also enjoyed life, work hard, play hard, right? She could work hard and then enjoy buying beautiful things for her home. She had a robust sex life and slept with both men and women. In the end, she chose Jockey, a small but truly elegant man. His true love was horses, and when he was separated from them, he lay down in bed and withered away. Now Wera is trying to organize a decent funeral for him, and above all, proper shoes for the corpse. None of his elegant leather shoes fit the dead man's swollen feet, and the deceased's shoe must be elegant for the other side. The tireless men's hairdresser manages to achieve her goal, and along the way the reader learns about her fate told in colorful, often vulgar language.

An outspoken hairdresser

The language of this novel is its greatest strength. Wera calls things by its name, in her rough, characteristic style, a bit like you were sitting with someone feisty over a bottle of vodka. On the one hand, Wera is sparing in words and showing emotions, but on the other hand, there are many repetitions and clarifications in her statements, and the verb often comes last. Wera also has her own characteristic sayings, e.g. viewing instead of looking (I viewed after Jockey, p. 29, legs are shanks), and her entire statement is full of pride and self-confidence. You won't talk to such a sassy woman or fool her in any way, but Wera prepared a miserable fate for herself.

A cheap but good funeral

In her heyday, the former owner of a men's hairdressing salon did not think about ensuring a decent life for herself in old age, and she is already in her older days. Now poverty is staring her in the eye and into the pot, and the woman has already sold most of her possessions. Only her husband's cups are left, and this is not a product that can be easily sold. So I have mixed feelings about the heroine - she's supposed to be strong and proud and tough, but you can't keep your stomach full on pride. Rudzka paints a picture of a sad, lonely old age (apart from the stray mutt who barely follows Wera), but above all, poor. There are still friends from youth, someone will lend a helping hand or do something selflessly, but there is already a barber in place of the Wera men's hairdressing salon, and the electricity and water bills will not pay themselves. So despite the comic style, colorful language and splendor of the past, it is sad to look at the woman's difficult situation. How long will she be able to smile?

My rating: 7/10.

 

Author: Zyta Rudzka
Title: He who has teeth, laughs
Publishing House: Wydawnictwo WAB, Warsaw 2022
Number of pages: 256
ISBN: 978-83-831-8198-1