czwartek, 26 grudnia 2024

Matti Rönkä, Mężczyzna o twarzy mordercy (Tappajan näköinen mies)

Nietuzinkowy fiński kryminał

Obok serii wydawniczej Ze Strachem Wydawnictwa Czarnego nie da się przejść obojętnie. Zwłaszcza pierwsze pozycje z serii, wydawane w latach 2008-2012 wyróżniają się wyjątkową brzydotą, i może właśnie dlatego łatwo je znaleźć i zawiesić na nich oko. Podczas książkowej akcji Kup Pan Książkę Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci kupiłam co najmniej dwie pozycje z serii, a ponieważ krótkie zimowe dni sprzyjają zakopaniu się pod kocem z kubkiem herbaty i czytadłem, rozprawiłam się z Mężczyzną o twarzy mordercy fińskiego pisarza Mattiego Rönkä.

Autor i zarys fabuły

Autor urodził się w 1959 roku w północnej Karelii w Finlandii, niedaleko rosyjskiej granicy. Rönkä jest autorem pięciu kryminałów, a pierwszy – omawiany Mężczyzna o twarzy mordercy, ukazał się w 2002 roku. Jego książki zostały przetłumaczone na kilka języków, a seria o Viktorze Kärppä cieszy się sporą popularnością. Tytułowy bohater jest prywatnym detektywem, przyjmującym różnorakie zlecenia, który ma szerokie kontakty zarówno z fińskim światem przestępczym, jak i z rosyjskim wywiadem. Dzięki temu Kärppä może pociągnąć za rozmaite sznurki we właściwym momencie i wywinąć się z wielu opresji. Głównym wątkiem kryminału są poszukiwania zaginionej żony Aarne Larssona, Sirje Lillepuu. Kobieta przybyła do Finlandii z Estonii i wyszła za mąż za starszego od niej antykwariusza. Co istotne, jest siostrą znanego gangusa i przestępcy, Jaaka Lillepuu, przed którym ostrzegają Kärppę koledzy. W te głównego wątku toczą się gangsterskie porachunki, przemyt narkotyków i choroba matki detektywa.

Powieść obyczajowa pod maską kryminału?

Nie powiem, żeby warunki do lektury były sprzyjające – grudzień to jeden z najtrudniejszych, najbardziej zajętych miesięcy w roku, może więc dlatego męczyłam dość długo tą krótką, niewiele ponad dwustustronicową książkę. Miałam wrażenie stoickiej chaotyczności działań detektywa i pewnej ich bezcelowości. Przypadkowe rozmowy ze znajomymi, sąsiadami, nieudolne włamanie do domu Larssona i drastyczne odkrycia w nim, skomplikowana materia na drugim planie – wielość drugoplanowych bohaterów, skomplikowane relacje fińsko-rosyjskie, losy Ingrów – Finów mieszkających na terenie Rosji – wydawało mi się tego wszystkiego zbyt wiele jak na tak niedługą powieść. Główne śledztwo w sumie rozwiązuje się samo, wraz ze śmiercią zleceniodawcy, więc drugie tło przejmuje książkę. Miałam poczucie nadmiaru wątków, a kryminał zrobił na mnie wrażenie, jakby Rönkä chciał w niego wpakować zbyt wiele tematów. Z drugiej strony - to nie kryminalna historia była tu najważniejsza, a trudne relacje obu narodów. Zależy więc kto czego w kryminale szuka. Dla mnie pozycja przeładowana i może dlatego mało przystępna w odbiorze.

Moja ocena: 6/10.


Matti Rönkä, Mężczyzna o twarzy mordercy
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2011
Tłumaczenie: Sebastian Musielak
Liczba stron: 216
ISBN: 978-83-7536-233-6

**********************************************************************************

An extraordinary Finnish crime novel

You can't just ignore the Ze Strachem publishing series by Wydawnictwo Czarne. The first books in the series, published in the years 2008-2012, are particularly ugly, which may be why they are easy to find and catch your eye. During the Kup Pan Książkę book campaign of the Wrocław’s Hospice for Children Foundation, I bought at least two books from the series, and since the short winter days are conducive to burying yourself under a blanket with a cup of tea and a book to read, I dealt with A Man with a Killer's Face by the Finnish writer Matti Rönkä.

Author and plot outline

The author was born in 1959 in northern Karelia in Finland, near the Russian border. Rönkä is the author of five crime novels, and the first one, the discussed A Man with a Killer’s Face, was published in 2002. His books have been translated into several languages, and the Viktor Kärppä series is quite popular. The title character is a private detective who takes on various assignments and has extensive contacts with both the Finnish criminal world and Russian intelligence. Thanks to this, Kärppä can pull various strings at the right moment and get out of many troubles. The main plot of the crime novel is the search for Aarne Larsson's missing wife, Sirje Lillepuu. The woman came to Finland from Estonia and married an older antiquarian. Importantly, she is the sister of a well-known gangster and criminal, Jaak Lillepuu, of whom Kärppa's colleagues warn him. This main plot involves gangster settling of accounts, drug smuggling and the illness of the detective's mother.

A social novel disguised as a crime novel?

I won't say that the conditions for reading were favorable - December is one of the most difficult, busiest months of the year, so maybe that's why I struggled with this short book of just over two hundred pages for quite a long time. I had the impression of the stoic chaos of the detective's actions and a certain pointlessness. Random conversations with friends, neighbors, an inept break-in to Larsson's house and drastic discoveries there, complicated matter in the background - a multitude of secondary characters, uneasy Finnish-Russian relations, the fate of the Ingrians – Ingrian Finns living in Russia - all of this seemed too much for such a short novel. The main investigation basically resolves itself with the death of the client, so the secondary background takes over the book. I had the feeling of an excess of threads, and the book struck me as if Rönkä wanted to cram too many topics into it. On the other hand - it was not the crime story that was most important here, but the difficult relations between the two nations. So it depends on who is looking for what in a crime story. For me, it's an overloaded item and maybe that's why it's not very accessible.

My rating: 6/10.


Author: Matti Rönkä
Title: A Man with the Killer’s Face
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2011
Translation: Sebastian Musielak
Number of pages: 216
ISBN: 978-83-7536-233-6

Sebastià Cabot, Listopad (Novembre)

Smutny Listopad

Listopad Sebastii Cabota to drugi komiks, który przeczytałam po Zaduszkach. Mimo że lekturę zakończyłam już dawno, znów nie mogłam się zabrać do recenzji i opisania swoich wrażeń, choć utwierdziłam się w przekonaniu, że komiksy nie są dla mnie.

Zarys fabuły

Sebastià Cabot to hiszpański artysta-grafik urodzony w Barcelonie, a obecnie mieszkający na Majorce. Autor ma na swoim koncie osiem książek graficznych, w tym Listopad, opublikowany przez polskiego wydawcę Timof Comics w 2012 roku. Jesienny tytuł i ponura szata graficzna dobrze oddają tematykę dzieła. Głównym bohaterem Listopada jest początkujący pisarz Gus, który pracuje w sklepie ze starymi płytami. Różne warstwy kolorystyczne symbolizują różne perspektywy czasowe – jedna pokazuje przeszłość, druga – wydarzenia teraźniejsze. Fabuła jest bardzo porwana i wydarzenia w zasadzie cały czas się przeplatają, często bez słowa komentarza, dlatego trudno mi było się połapać w chronologii. Gus poznaje w publicznej pralni Clarę i proponuje jej wynajem pokoju u siebie – tak zaczyna się ich zakończona rozstaniem znajomość. Również przyjaciółka Clary, Lucìa, niepoprawna nimfomanka, nie może znaleźć stałego partnera i zbudować związku. Na domiar złego, sklep z płytami, w którym pracuje Gus, finalnie bankrutuje, a jego właściciel przechodzi na emeryturę. Widzimy jednak, że bohaterowie układają sobie jakoś życie, chociaż w pesymistycznym tonie – dla Gusa „każda praca jest przejściowa”, choć finalnie udaje mu się wydać wymarzoną książkę. Przyjaciel Gusa, Mario, po nieudanej próbie samobójczej spłaca długi za sklep, który otworzył i też udaje mu się jakoś dojść do siebie. Lucìa samotnie wychowuje synka, Nicolasa. Clara znika z horyzontu z artystą, którego poznała na jednej z wystaw.

W melancholijnym tonie

Wydźwięk komiksu jest niesamowicie pesymistyczny – nikomu nie udaje się nawiązać wartościowej relacji, związki kończą się rozstaniami, a większość ludzi tkwi w swoich małych, zamkniętych światkach. Cabot przedstawia obraz społeczeństwa, który mnie trochę przeraża – młodzi ludzie tkwią w marazmie, wydaje się, że codzienność ich przeraża i przerasta, a wydarzenia przybierają niepotrzebnie dramatyczny przebieg. Nie ma dobrych zakończeń, nie ma też szczególnego wysiłku włożonego w ratowanie czegokolwiek, leci jak leci.

Komiks, utrzymany w stonowanej kolorystyce (głównie sepia i szarości) ma jedną kolorową klatkę – zdjęcie z imprezy sylwestrowej czwórki naszych przyjaciół. Poza tym jest monochromatyczny jak życie bohaterów. Kreska Cabota jest delikatna, wypełniona akwarelą, a autor lubi ujęcia pokazujące zagubienie w tłumie, samotność bohatera, przypadkowe spotkania, wielkość miasta, które tych bohaterów pochłania. Zdecydowanie twórca ma swój styl. Sporo serca włożył też autor w cytowanie filmów klasycznego kina noir i muzyki – mamy Freda Astaire’a i Dancing Cheek to Cheek, Woody’ego Allena, Franka Sinatrę. Coś, co się ciepło kojarzy i każdy to zna, co tworzy atmosferę komfortu i bezpieczeństwa, odskocznię od codzienności.

Nie przekonał mnie komiks Cabota, ale mocno zaskoczył. Nie spodziewałam się tak dołującej treści. Dodatkowo autor wiedział chyba, że jego plany czasowe się mieszają i są niedostatecznie czytelne, bo na wewnętrznej stronie tylnej okładki znajduje się swoistego rodzaju post scriptum z wytłumaczeniem, o co chodzi w tym komiksie. Ta powieść graficzna wymaga słownego dopowiedzenia. A przecież chyba nie o to chodzi?

Moja ocena: 3/10


Sebastià Cabot, Listopad
Wydawnictwo: Timof i cisi wspólnicy, Warszawa 2019
Tłumaczenie: Jakub Jankowski
Liczba stron: 192
ISBN: 978-83-65527-96-7

***********************************************************************************

Sad November

Sebastià Cabot's November is the second comic book I've read after The Property. Even though I finished reading it a long time ago, I couldn't bring myself to review and describe my impressions, although I remain convinced that comics are not for me.

Outline of the plot

Sebastià Cabot is a Spanish graphic artist born in Barcelona and currently living in Mallorca. The author has eight graphic books to his credit, including November, published by the Polish publisher Timof Comics in 2012. The autumn title and gloomy graphic design reflect the subject matter of the work well. The main character of November is a novice writer Gus, who works in a store selling old records. Different layers of color symbolize different time perspectives - one shows the past, the other - present events. The plot is very fragmented and events are basically constantly intertwined, often without a word of commentary, which is why I had a hard time following the chronology. Gus meets Clara in a public laundromat and offers to rent her a room at his place – this is how their relationship begins. Unfortnately, it ends in a breakup. Clara's friend, Lucìa, an incorrigible nymphomaniac, also cannot find a permanent partner and build a relationship. To make matters worse, the record store where Gus works eventually goes bankrupt, and its owner retires. However, we see that the characters somehow manage to get their lives together, although in a pessimistic tone – for Gus, "every job is temporary", although he eventually manages to publish his dream book. Gus's friend, Mario, after a failed suicide attempt, pays off the debts for the store he opened and also somehow manages to recover. Lucìa is raising her son, Nicolas, alone. Clara disappears from the horizon with an artist she met at one of the exhibitions.

In a melancholic tone

The tone of the comic is incredibly pessimistic - no one manages to establish a valuable relationship, any attempt ends in a breakup, and most people are stuck in their small, closed worlds. Cabot presents an image of society that scares me a little - young people are stuck in stagnation, it seems that everyday life scares and overwhelms them, and events take an unnecessarily dramatic course. There are no good endings, there is no particular effort put into saving anything, it goes as it goes.

The comic, maintained in subdued colors (mainly sepia and grays) has one colorful frame - a photo from the New Year's Eve party of our four friends. Apart from that, it is monochromatic like the lives of the characters. Cabot's line is delicate, filled with watercolors, and the author likes shots showing getting lost in a crowd, the loneliness of the character, accidental meetings, the size of the city that absorbs these characters. The creator definitely has his own style. The author also put a lot of heart into quoting classic noir films and music – we have Fred Astaire and Dancing Cheek to Cheek, Woody Allen, Frank Sinatra. Something that is warmly associated and well known, that creates an atmosphere of comfort and safety, a break from everyday life.

I was not convinced by Cabot's comic, but it surprised me a lot. I did not expect such depressing content. In addition, the author/publisher probably knew that his time plans were mixed up and not clear enough, because on the inside back cover there is a kind of post scriptum explaining what this comic is about. This graphic novel requires verbal completion. And it’s not how it’s supposed to be?

My rating: 3/10

Author: Sebastià Cabot
Title: November
Publisher: Timof i cisi wspólnicy, Warsaw 2019
Translation: Jakub Jankowski
Number of pages: 192
ISBN: 978-83-65527-96-7

Jim Thompson, Morderca we mnie (The Killer Inside Me)

Pradziadek Dextera

Wydanie klasycznego kryminału Jima Thompsona tak bardzo przypominało paskudną serię Wydawnictwa Czarnego (ze Strachem), że aż się złapałam. Tymczasem niedługa historia amerykańskiego pisarza została wydana w 2012 roku przez nieznane mi wydawnictwo MiND i przybliża absolutną klasykę kryminału noir.

Dwa słowa o Autorze

Jim Thompson (1907-1977) to postać nietuzinkowa. Właściwie James Meyers Thompson, urodzony w Oklahomie a zmarły w Hollywood, był dość płodnym pisarzem – Wikipedia w angielskojęzycznej wersji podaje 30 tytułów w sekcji Najważniejsze dzieła (Major works). W młodości pracował w hotelu, zapewniając gościom kompleksową obsługę (włączając prostytutki i narkotyki), a w wieku 19 lat pił na umór. Miał też przygodę przy wydobywaniu ropy naftowej, jednak szybko postanowił się skupić na pisaniu. Zaczynał jako freelancer i wysyłał swoje krótkie opowiadania kryminalne do różnych gazet, jednak po sukcesie Mordercy we mnie (1952) skupił się na dłuższych formach. W tym samym roku opublikował jedną powieść, ale w 1953 i 1954 już po pięć. Wśród innych znanych tytułów autora są Ucieczka gangstera (polskie wydanie 1972), Po zmroku, kochanie (polskie wydanie 1990), Naciągacze (polskie wydanie 1990) czy chwalony przez wszystkich Pottsville (polskie wydanie 2021). Przez krótki czas (1935-38) należał do partii komunistycznej. Od lat 60-tych pracował również w telewizji, między innymi współpracował ze Stanleyem Kubrickiem, ale również Robertem Redfordem. Zmarł w wyniku serii udarów spowodowanych jego długotrwałym alkoholizmem.

Pierwszoosobowy psychopatyczny narrator

Morderca we mnie został po raz pierwszy opublikowany w 1952 roku w broszurowej oprawie przez wydawnictwo Fawcett Publications. Akcja dzieje się w zachodnim Teksasie. Psychopatyczny zastępca szeryfa Lou Ford ma swoje mroczne ciągoty, nad którymi usiłuje zapanować, jednak jego ciemna strona bierze górę. Publicznie, Lou jest praworządnym obywatelem i można na nim polegać. Słynie z tego, że nie nosi broni, ma stałą dziewczynę, szkolną nauczycielkę Amy Stanton, która marzy o tym, by wyjść za niego za mąż i przestać się ukrywać ze związkiem. Jednak Lou ma też znacznie ciemniejszą stronę swojej natury – począwszy od tego, że zdradza Amy (bo nie mogę o niej napisać ukochana, Lou jest z nią bardziej dla przykrywki i pokazania społeczeństwu, że jest normalnym facetem) z prostytutką Joyce Lakeland. Niewiele osób wie, że Lou, molestowany w dzieciństwie przez opiekunkę, dopuścił się gwałtu na małej dziewczynce, ale to jego brat Mike wziął na siebie odpowiedzialność za to ohydne przestępstwo i poszedł siedzieć. Po wyjściu z więzienia Mike zginął podczas prac na budowie firmy potentata budowlanego Conway’a, a Lou podejrzewa, że było to ukartowane morderstwo, ponieważ jego starszy brat nie chciał brać udziału w przekrętach przedsiębiorcy.

Lou planuje więc zemstę i szantaż – syn Conwaya, Elmer, ma romans z Joyce. Lou brutalnie bije i dusi swoją kochankę, a do Elmera oddaje kilka strzałów, pozorując całe zajście na ostrą kłótnię pomiędzy synem Conwaya a prostytutką. Przekonany, że sprawa jest czysta, załatwia sobie alibi i opuszcza miejsce zbrodni. Kiedy jednak podejrzewa się, że w morderstwie brały udział osoby trzecie, Lou wrabia młodego przestępcę Johnniego Pappasa, któremu pomagał wrócić na dobrą drogę i morduje go w celi, pozorując samobójstwo. Finalnie Lou wrabia również bezdomnego, który usiłował go zaszantażować – zabija Amy, a winę zrzuca na mężczyznę. Kiedy ten mu się wymyka podczas dramatycznych wydarzeń w domu Lou, policjant ściga go po ulicach i uciekinier zostaje zastrzelony podczas interwencji. Jednak nad Lou zbierają się ciemne chmury – mężczyzna nie wie, że duszona przez niego prostytutka przeżyła atak...

Morderstwa planowane na zimno

Książka trzyma w napięciu, a na zaledwie 224 stronach aż roi się od morderstw i naruszeń prawa. Lou jest pokazany jako całkowicie pozbawiony emocji i ludzkich odruchów psychopata, na zimno kalkulujący swoje kroki. To taki Dexter, ale bez formującego go silnego ojca. Zastępca szeryfa ulega swoim mrocznym żądzom, a dodatkowo uważa, że winna jest temu Joyce, która uruchamia w nim dawne mechanizmy z dzieciństwa. Myślę, że twórcy serialu o policyjnym analityku musieli znać klasyczną pozycję Thompsona i mocno do niej nawiązywali.

Pamiętać należy, że książka powstała w 1952 roku, a wtedy obowiązywały nieco inne normy moralno-społeczne. Dlatego Amy nie chce się afiszować swoim związkiem z Lou – purytańscy sąsiedzi szybko odsądziliby ją od czci i wiary. Dlatego też tak bardzo zależy jej na ślubie, by wreszcie móc zająć należne jej miejsce w społeczeństwie. Dlatego też Amy lekceważy wszystkie czerwone flagi i przyjdzie jej za to zapłacić życiem.

Ciężki kaliber

Mimo, że książka stanowi absolutną klasykę kryminału noir, a przez pierwszoosobową narrację mamy pełny wgląd w wykoślawiony umysł mordercy, miałam silne poczucie niewiarygodności snutej opowieści i nie mogłam się w nią wczuć. Zostałam na zewnątrz tej historii i z rosnącym zdziwieniem obserwowałam poczynania bohatera. Może to i lepiej, że czytelnik nie ma zrozumienia dla poczynań psychopaty. Z dużą przykrością obserwowałam zaangażowanie i pragnienie normalności Amy oraz rosnące niezrozumienie między kochankami. Jednak najsmutniejsza była zdrada Lou wobec chłopaka, któremu pomagał wyjść z trudnej młodości i porzucił go, a nawet wrobił w morderstwo, przy pierwszej możliwej okazji. To była dla mnie zdrada ostateczna i cała moja – minimalna w tym momencie – sympatia dla bohatera znikła. Być może warto zapoznać się z książką ze względu na jej historyczną wagę gatunkową, ale mam wrażenie, że nie znając jej niewiele bym straciła.

Moja ocena: 5/10.


Jim Thompson, Morderca we mnie
Wydawnictwo MiND, Podkowa Leśna 2012
Tłumaczenie: Robert Ziębiński
Liczba stron: 224
ISBN: 978-83-62445-16-5

***********************************************************************************

Dexter's Great-Grandfather

The release of Jim Thompson's classic crime novel was so reminiscent of the awful Wydawnictwo Czarne series (ze Strachem) that I caught myself. Meanwhile, the short story of the American writer was released in 2012 by MiND, a publishing house unknown to me, and brings us closer to an absolute classic of noir crime fiction.

A few words about the Author

Jim Thompson (1907-1977) is an extraordinary figure. Actually, James Meyers Thompson, born in Oklahoma and deceased in Hollywood, was quite a prolific writer - Wikipedia in the English version lists 30 titles in the Major works section. In his youth, he worked in a hotel, providing guests with comprehensive service (including prostitutes and drugs), and at the age of 19 he was drinking heavily. He also had an adventure in oil extraction, but quickly decided to focus on writing. He started as a freelancer and sent his short crime stories to various newspapers, but after the success of The Killer Inside Me (1952), he focused on longer forms. In the same year, he published one novel, but in 1953 and 1954, five each of those years. Other famous titles by the author include The Getaway (1958), After Dark, My Sweet (1955), The Grifters (1963) and the universally praised Pop. 1280 (1964). For a short time (1935-38), he was a member of the Communist Party. From the 60s, he also worked in television, including collaboration with Stanley Kubrick, but also Robert Redford. He died as a result of a series of strokes caused by his long-term alcoholism.

The first-person psychopathic narrator

The Killer Inside Me was first published in 1952 in paperback by Fawcett Publications. The action takes place in West Texas. Psychopathic deputy sheriff Lou Ford has his dark desires, which he tries to control, but his dark side prevails. In public, Lou is a law-abiding citizen and can be counted on. He is famous for not carrying a gun, he also has a steady girlfriend, school teacher Amy Stanton, who dreams of marrying him and stop hiding her relationship. However, Lou also has a much darker side to his nature - starting with the fact that he cheats on Amy (Lou is with her more for a cover and to show society that he is a normal guy) with a prostitute Joyce Lakeland. Few people know that Lou, molested as a child by a nanny, committed a rape on a little girl, but it was his brother Mike who took responsibility for this heinous crime and went to prison. After being released from prison, Mike was killed while working on a construction site for the construction tycoon Conway, and Lou suspects that it was a staged murder, because his older brother did not want to take part in the entrepreneur's scams.

Lou plans revenge and blackmail - Conway's son, Elmer, is having an affair with Joyce. Lou brutally beats and strangles his mistress, and fires several shots at Elmer, making the whole incident look like a heated argument between Conway's son and a prostitute. Convinced that the case is clean, he arranges an alibi and leaves the scene of the crime. However, when it is suspected that third parties were involved in the murder, Lou frames a young criminal Johnnie Pappas, whom he helped get back on track, and murders him in his cell, making it look like a suicide. Finally, Lou also frames a homeless man who tried to blackmail him - he kills Amy and puts the blame on the man. When the scapegoat escapes during the dramatic events at Lou's house, the policeman chases him through the streets and the fugitive is shot during the intervention. However, dark clouds gather over Lou - the man does not know that the prostitute he had strangled survived the attack...

Murders planned in a cold way

The book is suspenseful, and in just 224 pages it is full of murders and violations of the law. Lou is shown as a psychopath completely devoid of emotions and human reflexes, coldly calculating his steps. He is like Dexter, but without a strong father to shape him. The deputy sheriff succumbs to his dark desires, and additionally believes that Joyce is to blame, as she triggers old mechanisms from his childhood. I think that the creators of the series about a police analyst must have been familiar with Thompson's classic noir crime novel and strongly referred to it.

It should be remembered that the book was written in 1952, and at that time slightly different moral and social norms were in force. That's why Amy doesn't want to flaunt her relationship with Lou - her puritanical neighbors would quickly cast her out of honor and faith. That's why she's so keen to get married, to finally take her rightful place in society. That's why Amy ignores all the red flags and will pay for it with her life.

Heavy caliber

Although the book is an absolute classic of noir crime fiction, and through the first-person narrative we have full insight into the twisted mind of the murderer, I had a strong sense of the unreliability of the story told and I couldn't get into it. I was left outside and watched the actions of the hero with growing surprise. Maybe it's better that the reader doesn't understand the actions of a psychopath. I watched with great sadness Amy's commitment and desire for normality and the growing misunderstanding between the lovers. However, the worst thing was Lou's betrayal of the boy he helped to get out of a difficult youth and abandoned him, and even framed him for murder, at the first possible opportunity. For me, this was the ultimate betrayal and all my - minimal at that moment - sympathy for the hero disappeared. Perhaps it is worth getting to know the book because of its historical genre importance, but I have the impression that I would not have lost much if I had not known it.

My rating: 5/10.


Author: Jim Thompson
Title: The Killer Inside Me
MiND Publishing House, Podkowa Leśna 2012
Translation: Robert Ziębiński
Number of pages: 224
ISBN: 978-83-62445-16-5

wtorek, 24 grudnia 2024

Jon Krakauer, Wszystko za Everest (Into Thin Air: A Personal Account of the Mount Everest Disaster)

Wysokość ponad 8000 metrów – to nie jest miejsce, gdzie ludzie mogą sobie pozwolić na moralność (s. 321)

Powieść dziennikarza Jona Krakauera Wszystko za Everest jest już absolutnym klasykiem gatunku i jedną z najbardziej znanych pozycji autora. W 1996 roku Krakauer został zatrudniony jako dziennikarz podczas komercyjnej wyprawy organizowanej przez Roba Halla z grupy Adventure Consultants, jednej z najskuteczniejszych i najbardziej godnych zaufania firm oferujących zorganizowanie wejścia na najwyższy szczyt ziemi. Na zlecenie magazynu Outside autor miał opisać komercjalizację wyjść w wysokie góry, a by jego rozważania były wiarygodne, sam dostał możliwość wejścia na szczyt. Wcześniej Krakauera zakontraktował Scott Fischer z zespołu Mountain Madness, ale oferta, którą złożył Hall magazynowi Outside, okazała się po prostu lepsza. Periodyk zapłacił 10 tysięcy dolarów za udział Krakauera w wyprawie (poniżej realnych kosztów), uzyskując za to drogie powierzchnie reklamowe na łamach magazynu na rynku amerykańskim. Nikt się nie spodziewał, że historia, którą przyjdzie opisywać Krakauerowi, będzie aż tak dramatyczna. W dniach 10-11 maja 1996 roku w okolicach szczytu w szalejącej burzy śnieżnej zginęło ośmiu wspinaczy, w tym obaj kierownicy wyprawy z obu grup. Jednak niezawodna do tej pory Adventure Consultants straciła jeszcze jednego przewodnika i dwóch klientów, podczas gdy zespół Mountain Madness nikogo prócz swojego szefa. Wszystko za Everest jest jednocześnie próbą pogodzenia się z traumatycznymi wydarzeniami, możliwie wiernym zapisem zapamiętanych wydarzeń (i jednocześnie sprostowaniem napisanej w pośpiechu relacji, która ukazała się w magazynie Outside zaledwie kilka tygodni po tragedii) oraz pogłębioną analizą szaleństwa, które pcha ludzi w góry wysokie.

Na tę górę może wejść każdy cholerny idiota(…) Sztuka polega na tym, żeby cało zejść. S. 205

Ponieważ opisywane wydarzenia są powszechnie znane, już w dedykacji Krakauer poświęca książkę ofiarom tragedii i wymienia je z imienia i nazwiska. Nie ma zaskoczeń, są dokładnie nakreślone portrety, sytuacje życiowe i doświadczenie wspinaczkowe uczestników wypraw. Po krótkim wstępie autor wymienia osoby dramatu, wraz z opisaniem, do której grupy przynależała i jaką pełniła w niej rolę. Na wiosnę 1996 roku pod Czomolungmą (tybetańska nazwa lokalna szczytu) kłębił się niemały tłum, a podczas zdobywania szczytu w kilku miejscach zrobił się zator, spowodowany nierozpiętymi linami poręczowymi. To opóźnienie prawdopodobnie kosztowało kilku wspinaczy życie. Doświadczony kierownik wyprawy, Rob Hall, wbrew wcześniejszym zapowiedziom pozwolił swoim klientom na zdobywanie szczytu aż do godziny 17, ponad trzy godziny po wyznaczonym najpóźniejszym czasie zejścia, gdy na horyzoncie zbierały się już burzowe chmury. Zamieć rozpętała się wcześniej niż mówiły to prognozy, a klienci Halla pogubili drogę. Dodatkowo, podczas długiego przebywania w strefie śmierci, niedotleniony mózg nie może podjąć racjonalnych decyzji i zmusić ciała do wysiłku. Brak tlenu, błędna komunikacja co do pozostałych butli z gazem, silny wiatr i pogłębiające się wychłodzenie organizmu zgubiły wytrawnego i doświadczonego kierownika wyprawy Roba Halla. Yasuko Namba zamarzła podczas zejścia po zdobyciu szczytu, śmierci kilkukrotnie wywinął się Teksańczyk Beck Weathers, pozostawiony u boku Yasuko na pewną śmierć, a potem ponownie, po graniczącym z cudem powrocie do obozu, gdy jego namiot połamał się pod ciężarem śniegu. Ilość błędów, pecha, załamanie pogody – wszystko to wprowadza niesamowitą dramaturgię do książki Krakauera sprawiając, że jest ona w zasadzie nieodkładalna i ciężka do uwierzenia w swoim tragizmie. Znakomita, pełna napięcia lektura autorstwa człowieka, który mimo swojej miłości do gór nigdy nie mógł się pogodzić z dramatycznymi wydarzeniami na szczycie świata i swoim w nich udziale.


Moja ocena: 9/10.




Jon Krakauer, Wszystko za Everest
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2023
Tłumaczenie: Krystyna Palmowska
Liczba stron: 424
ISBN: 978-83-8191-646-2

*********************************************************************************

A height of over 8,000 meters - this is not a place where people can afford to be moral (p. 321)

The novel by journalist Jon Krakauer Into Thin Air, published originally in 1997, is already an absolute classic of the non-fiction genre and one of the author's most famous works. In 1996, Krakauer was hired as a reporter on a commercial expedition organized by Rob Hall from the Adventure Consultants group, one of the most effective and trustworthy companies offering to organize an ascent of the highest peak on earth. The author was commissioned by Outside Magazine to describe the commercialization of high mountain expeditions, and in order for his deliberations to be credible, he was given the opportunity to climb the peak himself. Krakauer had previously been contracted by Scott Fischer from the Mountain Madness team, but the offer that Hall made to Outside Magazine turned out to be simply better. The magazine paid $10,000 for Krakauer's participation in the expedition (below the actual costs), obtaining expensive advertising space in the magazine's pages on the American market. No one expected that the story that Krakauer would have to describe would be so dramatic. On May 10-11, 1996, eight climbers died in a raging snowstorm near the summit, including both expedition leaders from both groups. However, the previously reliable Adventure Consultants lost one more guide and two clients, while the Mountain Madness team lost no one except their boss. Into Thin Air is at the same time an attempt to come to terms with traumatic events, a possibly faithful record of remembered events (and at the same time a correction of a hastily written account that appeared in Outside Magazine just a few weeks after the tragedy), and an in-depth analysis of the madness that drives people to high mountains.

Any damn idiot can climb this mountain (...) The trick is to get down unscathed. P. 205

Since the events described are widely known, Krakauer dedicates the book to the victims of the tragedy on the front page, mentioning them by name. There are no surprises, there are detailed portraits, life situations and climbing experience of the expedition participants. After a short introduction, the author lists the people involved in the tragedy, describing which group they belonged to and what role they played in it. In the spring of 1996, a large crowd was milling around Chomolungma (Tibetan name of the peak), and during the summit there was a traffic jam in several places, caused by unslapped handrails. This delay probably cost several climbers their lives. The experienced expedition leader, Rob Hall, contrary to earlier announcements, allowed his clients to summit until 5 p.m., more than three hours after the latest designated descent time, when storm clouds were already gathering on the horizon. The blizzard broke out earlier than the forecast said, and Hall's clients lost their way. In addition, during a long stay in the death zone, the oxygen-deprived brain cannot make rational decisions and force the body for more effort. Lack of oxygen, incorrect communication regarding the remaining gas cylinders, strong wind and deepening hypothermia were the downfall of the seasoned and experienced expedition leader Rob Hall. Yasuko Namba froze to death during the descent after conquering the summit, Texan Beck Weathers escaped death several times, left by Yasuko's side to certain death, and then again, after a miraculous return to camp, when his tent broke under the weight of snow. The number of mistakes, bad luck, weather breakdown - all this introduces incredible drama to Krakauer's book, making it basically unputdownable and hard to believe in its tragedy. An excellent, tense read about a man who, despite his love for the mountains, could never come to terms with the dramatic events on the top of the world and his own participation in them.


My rating: 9/10.


Author: Jon Krakauer
Title: Into Thin Air
Czarne Publishing House, Wołowiec 2023
Translation: Krystyna Palmowska
Number of pages: 424
ISBN: 978-83-8191-646-2

środa, 4 grudnia 2024

Hernan Diaz, Zaufanie (Trust)

Eksperyment formalny

O powieści argentyńsko-amerykańskiego pisarza Hernana Diaa usłyszałam w ramach zestawienia The Times stu najlepszych ksiązek XXI wieku (pozycja 50, 100 Best Books of the 21st Century - The New York Times). Ze zdziwieniem odkryłam, że mam książkę na półce – kupiłam na wyprzedaży bibliotecznej, nie wiedząc o książce nic kompletnie. Wreszcie więc udało mi się po nią sięgnąć. To bardzo ciekawa pozycja, zarówno ze względów formalnych, kunsztu literackiego, jak i wielowarstwowości historii. 

Powieść szkatułkowa

Powieść Trust (z angielskiego zaufanie, ale również fundusz powierniczy) została publikowana w 2022 roku, a w 2023 nagrodzona Nagrodą Pulitzera. To druga powieść urodzonego w 1977 roku pisarza, pierwsza – W oddali – była do tej nagrody nominowana. Zaskakuje dojrzałość prozy, czytelność literackich odwołań (Fitzgerald, Woolf), ale i skomplikowana budowa książki. Powieść składa się z czterech części, będących jednocześnie różnymi gatunkami literackimi. Pierwsza jest powieść Zobligowania Harolda Vannera. Fikcyjny pisarz przedstawia życie Benjamina i Helen Rask. W światku XX-wiecznej finansjery to czytelne odniesienie do multimilionera Andrew Bevela i jego zmarłej niedawno żony Mildred.  Potem mamy zapiski pt. Moje życie Andrew Bevela, rodzaj autobiografii. Następnie wspomnienia jego sekretarki Idy Partenzy, którą bogaty finansista zatrudnia, by pokazała życie jego i jego żony Mildred we właściwym świetle, a ostatnią część stanowią dzienniki samej Mildred Bevel. Chociaż każda z części opowiada te same wydarzenia, mamy różnych narratorów i różne przedstawienie tego samego tematu. W związku z czym wersje nie potwierdzają się, a czytelnik sam odkrywa ten swoistego rodzaju palimpsest. Sam też musi zadecydować, której wersji zaufać.

Zdeptane zaufanie

Tytuł może być interpretowany wieloznacznie. Po pierwsze, którą wersję historii czytelnik obdarzy zaufaniem? Która wyda mu się wiarygodna? Ja zmieniałam zdanie wraz z każdym narratorem, bo każda kolejna historia rzucała światło na poprzednią, aż do ostatniej. Czy Diaz pokazuje tutaj trochę mechanizm funkcjonowania i rozpowszechniania fałszywych wiadomości? Potęgę literatury do kreowania obrazów i wersji, ale jednoczesną niemożność och weryfikacji. To raz. Dwa, że Andrew Bevel niemal w każdej historii widniał jako wizjoner, który miał dobro kraju na uwadze, dbał o interesy narodu i dokładał swoją cegiełkę do wielkiej historii Ameryki. Dopiero jego małżonka Mildred demaskuje go w ostatniej części, zarzucając mu nieuczciwość. Pokładane więc w magnacie finansowym zaufanie zostaje brutalnie zniszczone.

Mistrzostwo formalne

Bardzo podobała mi się budowa książki i jej formalna  nietuzinkowość. Kolejność części jest oczywiście nieprzypadkowa. Zobligowania to chwytliwie napisana historia pewnego zamożnego małżeństwa, podkolorowana dramatyczną chorobą umysłową małżonki. Czytelnik, nie znając kontekstu, bierze tę historię za prawdę. Mnie bulwersowała bezduszność męża i jego podejścia do leczenia żony, ale kolejny rozdział wyprowadził mnie z błędu. Tu z kolei podobała mi się niekompletna natura notatek Bevela, ich roboczy charakter – nie uświadczyłam jeszcze takiego zabiegu w literaturze i bardzo mi się on podobał. Budowało to moje zaufanie jako czytelnika, bo wyglądało na notatki robione dla samego siebie, i dopiero kolejny rozdział budował moje wątpliwości w tym temacie, by w końcu ostatnia, czwarta część, przyniosła definitywne rozwiązanie. Bardzo ciekawy zabieg i przy okazji budowa szkatułkowa, dawno już przeze mnie niewidziana, a tu w brawurowym wykonaniu.

Dlaczego zatem nie 10 na 10?

Miałam trochę trudność w połapaniu się w książce, co było ciekawym zabiegiem, ale utrudniającym rozeznanie się w fabule. Być może to utrudniło mi zżycie się z bohaterami, a może szkatułkowa budowa książki sprawiła, że nie byli oni dla mnie wiarygodni. Nawet wspomnienia Idy Partenzy, toczące się w dwóch relacjach czasowych, w pewnym momencie przestały być dla mnie wiarygodne, a wyłaniający się spod literackiego portretu pracodawcy palimpsest mocno mnie zastanawiał. Nie pomogła nawet krótka część należąca do Mildred Bevel. Fragment dotyczący giełdy papierów wartościowych i Czarnego Piątku z 1929 roku był może odrobinę nużący i raczej nie zrozumiałam sterujących tym rynkiem prawideł. Formalnie więc jest to naprawdę bardzo ciekawy literacki eksperyment z ciekawym przesłaniem i niejednoznacznymi bohaterami. Ale miałam momenty, że powieść ciężko mi się czytało, a szkatułkowość powodowała irytację i poczucie, że coś mi umyka i nie rozumiem w pełni. Zwłaszcza trzecią część trochę męczyłam, chociaż wszystko wyjaśniło się w ostatnim rozdziale. Mam takie poczucie, że Diaz skupił się na eksperymencie formalnym, ale zostawił bohaterów krok w tyle. Może minimalnie przerost formy nad treścią. Niemniej jednak, zdecydowanie warto!

Moja ocena: 9/10

Hernan Diaz, Zaufanie

Wydawnictwo WAB, Warszawa 2023

Tłumaczenie:  Agnieszka Walulik

Liczba stron: 464

ISBN: 978-83-8319-176-8

**********************************************************************************

A formal experiment

I heard about the novel by Argentine-American writer Hernan Diaz as part of The Times list of the hundred best books of the 21st century (position 50, 100 Best Books of the 21st Century - The New York Times). I bought the book at the library sale and knew nothing about it, so when I found it on the list it landed on the pile of guilt. Then I finally managed to reach for it. It is a very interesting item, both for formal reasons, literary craftsmanship, and the multi-layered story.

A box novel

The novel Trust (the title has double meaning in English, in Polish this dualism is sadly lost) was published in 2022 and awarded the Pulitzer Prize in 2023. This is the second novel by the writer born in 1977, the first – In the Distance - was nominated for this award. The maturity of the prose, the clearness of the literary references (Fitzgerald, Woolf), as well as the complicated structure of the book are surprising. The novel consists of four parts, which are also different literary genres. The first is the novel Bonds by Harold Vanner. The fictional writer presents the life of Andrew Bevel. Then we have the notes entitled My Life, then the memoirs of Ida Partenza, who is hired by a wealthy financier to show the life of him and his wife Mildred in the correct light, and the last part consists of Mildred Bevel's diaries. Although each part tells the same events, we have different narrators and a different presentation of the same subject. As a result, the versions are not confirmed, and the reader discovers this kind of palimpsest.


Trampled trust

The title can be interpreted ambiguously. First, which version of the story will the reader trust? Which one will seem credible to him? I changed my mind with each narrator, because each subsequent story shed light on the previous one, until the last one. Does Diaz show here a bit of the mechanism of functioning and spreading false news? The power of literature to create images and versions, but the simultaneous impossibility of verifying them. That's one thing. Two, Andrew Bevel was seen in almost every story as a visionary who had the good of the country in mind, cared about the interests of the nation and contributed to the great history of America. It is only his wife Mildred who exposes him in the last part, accusing him of dishonesty. The trust placed in the financial magnate is therefore brutally destroyed.

Formal mastery

I really liked the structure of the book and its formal unconventionality. The order of the parts is of course not accidental. The part Bonds is a catchy story of a wealthy couple, colored by the dramatic mental illness of the wife. The reader, not knowing the context, takes this story for truth. I was outraged by the husband's callousness and his approach to treating his wife, but the next chapter proved me wrong. Here, in turn, I liked the incomplete nature of Bevel's notes, their working character - I have not yet experienced such a device in literature and I liked it very much. It built my trust as a reader, because it looked like notes taken for oneself, and only the next chapter built my doubts on the subject, until finally the last, fourth part brought a definitive solution. A very interesting trick and a box structure, which I hadn't seen for a long time, and here in a brilliant execution.

So why not 10 out of 10?

I had a bit of difficulty getting my bearings in the book, which was an interesting trick, but made it difficult to get to know the plot. Maybe this made it harder for me to get attached to the characters, or maybe the box structure of the book made them unreliable for me. Even Ida Partenza's memories, taking place in two time periods, stopped being credible to me at some point, and the palimpsest emerging from under the literary portrait of the employer puzzled me a lot. Even a part belonging to Mildred Bevel didn't help. The fragment on the stock exchange and Black Friday in 1929 was perhaps a bit tedious and I rather did not understand the rules governing this market. Formally, therefore, it is a really interesting literary experiment with an interesting message and ambiguous characters. But I had moments when the novel was hard to read, and the box-like nature of the book made me irritated and felt that I was missing something and did not fully understand it. The third part in particular was a bit tiring for me, although everything was explained in the last chapter. I have the feeling that Diaz focused on the formal experiment, but left the characters a step behind. Maybe a slight triumph of form over content. Nevertheless, it is definitely worth it!


My rating: 9/10

Author: Hernan Diaz

Title: Trust

Publishing House: WAB, Warsaw 2023

Translation: Agnieszka Walulik

Number of pages: 464

ISBN: 978-83-8319-176-8


wtorek, 3 grudnia 2024

Maurice Herzog, Annapurna (Annapurna. Premier 8000)

Nie mam zamiaru gnić w dolinie

Piękno dobrej literatury polega na tym, że potrafi przenosić nas w miejscu i czasie. Zwłaszcza, jeśli opowiada o przełomowych w dziejach ludzkości odkryciach, wydarzeniach czy osiągnięciach. Do tej kategorii zalicza się z pewnością relacja Maurice’a Herzoga Annapurna z pierwszego zdobycia ośmiotysięcznika 3 czerwca 1950 roku. Było to w ogóle pierwsze wejście na taką wysokość w historii, a uczestniczyli w nim autor relacji oraz Louis Lachenal. Książka wciąga od pierwszej strony, autor opowiada o swoich przygodach niezwykle barwnie, a obraz pierwszych górskich wędrówek do strefy śmierci jest wręcz niewyobrażalny. Ja przepadłam i zapomniałam się w lekturze.

Rosnący dramatyzm relacji

Wspomnienia Herzoga można podzielić na 3 części – rekonesans i podejmowanie decyzji, zdobywanie szczytu i dramatyczny powrót oraz walka o zdrowie. Trzeba pamiętać, że wyprawa jest jedną z pierwszych, mapy, które mieli do dyspozycji jej uczestnicy są niedokładne (co jest w książce starannie udokumentowane), a trasy na szczyty – najpierw rozważany Dhaulagiri i zdobytą Annapurnę – trzeba było sobie znaleźć i wypróbować. Dlatego uczestnicy krążą w te i z powrotem, zakładają aż pięć obozów i naprawdę dużo czasu spędzają powyżej 7000 m. n.p.m. Podczas zdobywania szczytu Herzog gubi rękawice, bo będzie dla niego bardzo kosztownym i bolesnym błędem. Również jego towarzysz Lachenal doznaje odmrożeń stóp i obaj panowie tracą palce. Taka jest też trzecia, najbardziej dramatyczna i przejmująca część książki – walka o bezpieczne zejście – najpierw do niższych obozów, a potem wyścig ze zbliżającym się monsunem i pogarszającym się skokowo stanem zdrowia. Wydawałoby się, że najbardziej emocjonująca część będzie dotyczyć zdobywania szczytu, ale podczas lektury niosło mnie chyba uniesienie Herzoga. Natomiast nie byłam w stanie odłożyć książki w ostatniej części, gdzie z wypiekami na twarzy czekałam, jak zakończy się ta nieprawdopodobna przygoda. W zasadzie rekonesans szczytów i wejście na Annapurnę udało się zrobić podczas jednej, trzymiesięcznej wyprawy, a szczyt zdobyć podczas pierwszego ataku, tuż przed zamknięciem okienka pogodowego. Dodatkowo, w wyprawie nikt nie zginął, chociaż walka o zdrowie uczestników trwała długo po zejściu w doliny, a dla Herzoga był to koniec wspinaczek związany z utratą palców u obu dłoni.

Są inne Annapurny w życiu ludzkim…

Relacja z tej niezwykłej podróży ukazała się już w 1951 roku i jest najpopularniejszą książką dotyczącą wspinaczki wysokogórskiej na świecie. Pierwsze zdobycie ośmiotysięcznika w historii ludzkości wywołało ogromne poruszenie na świecie, a Herzog wiedział, jak je zmonetyzować (Wikipedia podaje, że do roku 2000 sprzedało się 20 milionów egzemplarzy książki). Przyznać jednak trzeba, że zapis podróży jest zaskakująco świeży, a poznać można, że książka powstała 70 lat temu po szacunku i uznaniu, z jakimi autor opisuje swoich towarzyszy wyprawy i ich „dzielność”. Tak pięknie się już chyba o ludziach nie pisze – z takim uznaniem dla ich zasług za wkład w sukces zespołu. Ostatnie zdanie – „Są inne Annapurny w życiu ludzkim” (s. 299) stało się znanym cytatem, a jednocześnie odrobinę gorzkim może podsumowaniem podjętego wysiłku.

Pozycja obowiązkowa!

Książka jest również starannie i pięknie wydana i aż żal ściska, że klasyka polskiej literatury wysokogórskiej nie doczekała się takich wznowień. Może jednak wszystko przed nami? Jedyne, co bym zmieniła w samym wydaniu, to na rewersie okładki umieściłabym zdjęcia uczestników wyprawy wraz z krótkim opisem. Chociaż Herzog pisze o swoich towarzyszach dużo i serdecznie, to jednak chciałabym mieć ich twarze przed oczami i móc łatwo przypomnieć sobie, kto wędruje z kim. Dla mnie pozycja całkowicie porywająca i arcyciekawa, serdecznie polecam!

Moja ocena: 9/10.

Maurice Herzog, Annapurna
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2018
Tłumaczenie: Rafał Unrug
Liczba stron: 302
ISBN: 978-83-65780-82-9

**********************************************************************************

I have no intention to rot in the valley

The beauty of good literature is that it can transport us in time and place. Especially if it tells about breakthrough discoveries, events or achievements in the history of mankind. Maurice Herzog's account of the first ascent of an eight-thousander on June 3, 1950, certainly falls into this category. It was the first ascent to such a height in human history, and the author of the account and Louis Lachenal participated in it. The book is captivating from the first page, the author tells about his adventures in an extremely colorful way, and the image of the first mountain hikes to the death zone is simply unimaginable. I got completely captivated by the account.

The growing drama of the relation

Herzog's memories can be divided into 3 parts - reconnaissance and decision-making, conquering the peak and the dramatic return, along with the fight for health. It must be remembered that the expedition is one of the first, the maps that its participants had at their disposal were inaccurate (which is carefully documented in the book), and the routes to the peaks – first to the considered Dhaulagiri and the finally conquered Annapurna – had to be found and tested. That is why the participants go back and forth, set up as many as five camps and spend a lot of time above 7,000 m above sea level. While conquering the peak, Herzog loses his gloves, which will become a very costly and painful mistake for him. His companion Lachenal also suffers severe frostbite on his feet and both men lose their toes. This is also the third, most dramatic and moving part of the book – the fight for a safe descent – ​​first to the lower camps, and then the race against both the approaching monsoon and the rapidly deteriorating health. It would seem that the most exciting part would concern conquering the peak, but while reading it I was probably carried away by Herzog's elation. However, I was unable to put the book down in the last part, where I was waiting with bated breath to see how this incredible adventure would end. In principle, the reconnaissance of the peaks and the ascent of Annapurna were managed during one three-month expedition, and the summit was reached during the first attack, just before the weather window closed. What is more, no one died in the expedition, although the struggle for the health of the participants lasted long after the descent into the valleys, and for Herzog it was the end of climbing associated with the loss of fingers on both hands, along all his toes.

There are other Annapurnas in human life...

The account of this extraordinary journey was published in 1951 and is the most popular book on high-altitude climbing in the world. The first conquest of an eight-thousander in the history of mankind caused a huge stir in the world, and Herzog knew how to monetize it (Wikipedia reports that 20 million copies of the book had been sold by 2000). It must be admitted, however, that the record of the journey is surprisingly fresh, and you can tell that the book was written 70 years ago by the respect and appreciation with which the author describes his companions of the expedition and their "bravery". People are probably not described so beautifully any more - with such awe for their contribution to the success of the team. The last sentence - "There are other Annapurnas in human life" (p. 299) has become a well-known quote, and at the same time a slightly bitter summary of the effort undertaken.

A must-read!

The book is also carefully and beautifully published by Publishing House Marginesy in the 2018 re-edition and it is a pity that the classic of Polish high-mountain literature has not been reissued in this way. Maybe everything is still ahead of us? The only thing I would change in this issue is to place photos of the participants of the expedition on the back of the cover, along with a short description. Although Herzog writes a lot and warmly about his companions, I would like to have their faces before my eyes and be able to easily remember who is hiking with whom. For me, this is a completely captivating and extremely interesting book, I highly recommend it!

My rating: 9/10.




Author: Maurice Herzog
Title: Annapurna
Marginesy Publishing House, Warsaw 2018
Translation: Rafał Unrug
Number of pages: 302
ISBN: 978-83-65780-82-9