poniedziałek, 3 maja 2021

Jørn Lier Horst, Nocny człowiek (Nattmannen)

Ilekroć potrzebuję się zrelaksować, sięgam po kryminał. Nadal moim ulubionym autorem jest Jørn Lier Horst, dawniej szef wydział śledczego okręgu policji Vestfold. Podejrzewam, że to właśnie zawodowe doświadczenie sprawia, że kryminały Horsta są spójne, logiczne, przesycone wiarygodnymi szczegółami i mocno trzymające w napięciu.

Handel ludźmi i narkotykami

Tym razem w gęstej mgle przypadkowy przechodzień natyka się na głowę nastolatki nabitą na pal. Niedługo potem znaleziono zwłoki topielca, a kilka dni później – rozkładające się już ciało zanurzone w wodzie, któremu brakowało głowy. Dodatkowo, odciski palców młodej dziewczyny pasują do znalezionej na dworcu kolejowym walizki zawierającej wysokiej czystości heroinę. Oczy całej Norwegii kierują się w stronę śledczych. Znów niebagatelną rolę w sprawie odegra dociekliwa córka komisarza Williama Wistinga, Line. Dodatkowo, dowiadujemy się sporo o życiu prywatnym ulubionego bohatera całej serii, a mianowicie o śmierci jego żony Ingrid, o tym, jak Line poznała swojego feralnego kochanka, Tommy’ego Kvantera. Co więcej, komisarz zostanie postrzelony, poleci do Afganistanu i pozna Suzanne Bjerke, która bardzo mu się spodoba... W kolejnym, piątym tomie przygód Wistinga naprawdę sporo się dzieje.

Znajdziemy tu wszystkie elementy charakterystyczne dla prozy Horsta:

1.       Mocny początek – wyłaniająca się z mgły nabita na pal obcięta głowa;

2.       Silna współpraca ojca i córki, w tym postawienie Line w skrajnym niebezpieczeństwie;

3.       Charakterystyczne zmęczenie komistarza, zaangażowanie i hektolitry wypijanej kawy;

4.       Wiele elementów, które powoli zaczynają się ze sobą łączyć, mozonle zbieranie śladów i dowodów.


Niemniej jednak czytałam Nocnego człowieka z mniejszym zaangażowaniem i wypiekami na twarzy, niż zazwyczaj kolejne tomy. Wyjazd Wistinga do Afganistanu w poszukiwaniu świadka wydał mi się mało prawdopodobny, dodatkowo dochodzi temat zaangażowania żołnierzy norweskich w konflikt na terenie Afganistanu, dramat handlarza dywanów tracącego swoje dziecko – świadka, którego poszukiwał Wisting, porwanie komisarza i Suzanne. Książka jest aż gęsta od kolejnych możliwych wątków i tematów.

Jak zawsze jednak – ciekawa lektura, niepodobna do poprzednich i kolejnych tomów, stanowiąca osobną całość. Polecam jak zawsze!

 

Moja ocena: 6/10.

 

Jørn Lier Horst, Nocny człowiek

Wydawnictwo Smak słowa

Sopot 2018

Tłumaczenie: Milena Skoczko

Liczba stron: 376

ISBN: 978-83-65731-53-1

Gatunek: kryminał

 

Whenever I need to relax, I turn to a detective story. Still my favorite author is Jørn Lier Horst, formerly the head of the Investigation Division of the Vestfold Police District. I suspect that it is the professional experience that makes Horst's crime novels coherent, logical, saturated with reliable details and very suspenseful.

Human and drug trafficking

This time, in a dense fog, a bystander stumbles upon an impaled teenager's head. Soon after, the body of a drowned man was found, and a few days later, a decaying body submerged in water, missing its head. Additionally, the fingerprints of the young girl match a suitcase containing high-purity heroin found at a train station. The eyes of all of Norway are on the investigators. The inquisitive daughter of Commissioner William Wisting, Line, will play a significant role again. In addition, we learn a lot about the private life of the favorite character of the entire series, namely the death of his wife Ingrid, and how Line met her ill-fated lover, Tommy Kvanter. What's more, the commissioner will be wounded, he will fly to Afghanistan and meet Suzanne Bjerke, whom he will like very much ... There is a lot going on in the next, fifth volume of Wisting adventures.

Here we find all the elements characteristic of Horst's prose:

1. A powerful beginning - a cut head impaled on a stake emerging from the fog;

2. Strong father-daughter cooperation, including putting Line in extreme danger;

3. Characteristic Commissioner’s fatigue, commitment and hectoliters of drunk coffee;

4. Many elements that slowly begin to connect with each other, painstakingly collecting evidence and minute details.

Nevertheless, I read Nocturnal Man with less commitment and excitement than other volumes. Wisting's trip to Afghanistan in search of a witness seemed unlikely to me, additionally there is the topic of Norwegian soldiers' involvement in the conflict in Afghanistan, the drama of a carpet dealer losing his child - the witness Wisting was looking for, the kidnapping of the commissioner and Suzanne. The book is dense with the possible plots and topics.

As always, however - interesting reading, unlike the previous and subsequent volumes, constituting a separate whole. I recommend it as always!

 

My rating: 6/10.


Author: Jørn Lier Horst

Title: Nocturnal Man

Publishing House: Smak słowa

Sopot 2018

Translation: Milena Skoczko

Number of pages: 376

ISBN: 978-83-65731-53-1

Genre: detective story

Małgorzata Rejmer, Błoto słodsze niż miód Głosy komunistycznej Albanii

O książce Małgorzaty Rejmer zrobiło się głośno w 2018 roku, gdy zdobyła Paszport Polityki w kategorii literatura oraz była nominowana do tytułu najlepszej książki roku serwisu lubimyczytać.pl. Rok później książka była nominowana do Nagrody Nike. To zresztą nie jest pierwszy reportaż autorki – w 2013 roku wydawnictwo Czarne opublikowało reportaż Bukareszt Kurz i krew. Jeszcze wcześniejsza jest beletrystyczna Toksymia, wydana w 2011 roku. Co znajdziemy w reportażu o Albanii?

Enver Hoxha

Przede wszystkim Błoto słodsze niż miód pokazuje postać komunistycznego dyktatora Envera Hoxhy. To portret zwielokrotniony, pokazany przez wspomnienia wielu Albańczyków, ale również rzeczowy wstęp przypominający historię kraju i albańską odmianę komunizmu, trwającą 47 lat. W tym czasie Albania stała się jednym z najbardziej odizolowanych krajów w Europie, jak również jednym z najbiedniejszych. Dyktator postrzegany był skrajnie – jedni widzieli w nim dobrotliwego ojca narodu, inni tyrana wysyłającego ludzi do więzień i bezlitośnie niszczącego swoich najwierniejszych towarzyszy partyjnych przy najlżejszym podejrzeniu.

„I oto jest – towarzysz Enver Hoxha, skromny i niezlomny, pragmatyczny w serdeczności i okrucieństwie. Jak przystało na władcę absolutnego w ubogim socjalistycznym królestwie, siedzi na podium przy stole zawalony papierami, otoczony regałami pełnymi książek, i na widok gości układa usta w uśmiechu znanym wszystkim mieszkańcom kraju, uśmiechu władcy, który potrafi pochwalić, a potem zabić.” (s. 178)

Co ciekawe, Hoxha był stosunkowo dobrze wykształcony, znał kilka języków, podróżował po Europie i świecie. Jego wizja dotyczyła systemu komunistycznego w Albanii i rozwoju jego ukochanego kraju. Środki wszyscy znamy. Zresztą mam przykre wrażenie, że każdy reżim wyglądał podobnie – od Pol Pota w Kambodży, poprzez Hoxhę w Albanii, po Stalina w ZSSR.

Klasy społeczne

Społeczeństwo zaczęło siędzielić na tych uprzywiliejowanych i wiernych systemowi oraz na wrogów narodu. Co istotne, granica pomiędzy jednymi i drugimi była płynna i łatwo można było się dostać z pierwszej kategorii do drugiej. W odwrotną stronę było to praktycznie niemożliwe. Prawie 35 tysięcy ludzi było więźniami politycznymi o różnej długości wyroku, wielu z nich straciło młodość za kratkami, a potem – napiętnowani – mieli problem ze znalezieniem pracy. Wiele potencjałów i talentów zostało bezpowrotnie zmarnowanych.

Ateizm

W wieloreligijnej Albanii zniszczono wiarę. Ludzie modlili się ukradkiem, by nikt się o tym nie dowiedział,

„Bo partia znaczyła więcej niż Bóg. Bóg nie istniał. A nawet jeśli istniał, to był wszechmocny tylko w teorii, a partia była wszechmocna w praktyce. Bóg nie potrafił zniszczyć partii, ale partia potrafiła zniszczyć Boga.” (s. 47)

Najwyższą wiarą była wiara w postęp kraju i praca na rzecz tego postępu. Reszta była określana jako zabobon.

Bieda

Błoto słodsze niż miód pokazuje też różne oblicza biedy – od zacofanej, fatalnie skomunikowanej prowincji, pełnej kurzu i rozpadających się chat, poprzez ludzi odzianych w szare stroje, patrzących na piękne, kolorowe ubrania i buty przesyłane z zachodu jako na przejaw imperializmu, poprzez dzieci cierpiące głód. Dopiero upadek komunizmu spowodował gwałtowny rozwój kraju, masową emigrację, dziką zabudowę i pragnienie jak najszybszego dogonienia zachodu. Wolność odzyskana po śmierci dyktatora i upadku komunizmu ma u Rejmer bardzo gorzki smak, a wielu z jej rozmówców – jak zresztą wiele osób w Polsce – tęskni za poczuciem bezpieczeństwa i porządku, który dawał im komunizm. Każdy miał pracę, każdy po równo był biedny, odpowiedzialność za życie nie spoczywała na człowieku, ale na kraju i jego władzy. Czasy drapeiżnego kapitalizmu zdecydowanie nie odpowiadają części ludności, zwłaszcza osobom starszym, które nie mają już siły i środków na dokonanie zmian.

Wielogłos

Książka Rejmer napisana jest jako szereg rozmów z bardzo różnymi ludźmi – od ministrów, dyrektorów, lekarzy, nauczycieli, po rolników, piekarzy, kamieniarzy. Autorka stara się rozmawiać z ludźmi z różnych klas i o rżnych poglądach – od tych wspominających czasy Hoxhy z rozrzewnieniem, po tych, którzy odetchnęli pełną piersią po upadku komunizmu. Podobnie jak Swietlana Aleksijewicz w Czasach secondhand pokazuje, ajk wiele osób było donosicielami i współpracwało z Sigurimi (a więc albańską bezpieką), jak ludzie tracili zaufanie do najbliższych przyjaciół, którzy okazywali się byż zdrajcami, jak rozpadały się rodziny. To smutny i przygnębiający obraz.

Książka Rejmer bardzo przypomina mi sposób pisania Swietłany Aleksijewicz – wielogłos, oddanie prowadzenia rozmówcom, bycie bardziej słuchaczem i medium tłumaczącym an język literatury historie rozmówców. Błoto słodsze niż miód czytał mi się naprawdę dobrze i szybko, ale raczej nie będę chciała do tej książki wrócić.

 

Moja ocena: 7/10.

 

Małgorzata Rejmer, Błoto słodsze niż miód Głosy komunistycznej Albanii

Wydawnictwo Czarne

Wołowiec 2018

Liczba stron: 344

ISBN: 978-83-8049-745-0

Gatunek: reportaż

 

I’ve heard of Małgorzata Rejmer's book Mud Sweeter than Honey in 2018, when it won the Polityka Passport for Literature and was nominated for the best book of the year by lubimyczytać.pl. A year later, the book was nominated for the Nike Award. This is not the author's first reportage - in 2013, the Czarne Publishing House published Bucharest Dust and Blood. And slightly before that, in 2011, a fictional Toksymia has been published. What can we find in the reportage about Albania?

Enver Hoxha

First of all, Mud Sweeter than Honey shows the figure of the communist dictator Enver Hoxha. It is a multiplied portrait, shown by the memories of many Albanians, but also a factual introduction reminiscent of the history of the country and the Albanian version of communism, which lasted 47 years. During this time, Albania had become one of the most isolated countries in Europe, as well as one of the poorest. The dictator was perceived very differently by different people - some saw him as the benevolent father of the nation, others as a tyrant sending people to prison and ruthlessly destroying even his most faithful comrades at the slightest suspicion.

And here he is - Comrade Enver Hoxha, modest and steadfast, pragmatic in cordiality and cruelty. As befits an absolute ruler in a poor socialist kingdom, he sits on the podium at the table covered with papers, surrounded by shelves full of books, and at the sight of guests, he puts his lips in a smile known to all the inhabitants of the country, the smile of a ruler who can praise and then kill. (p. 178)

Interestingly, Hoxha was relatively well educated, knew several languages, traveled around Europe and the world. His vision was about the communist system in Albania and the development of his beloved country. The means are well known – secret police, several prisons, quick sentences. I have a sad impression that each regime looked the same - from Pol Pot in Cambodia, through Hoxha in Albania, to Stalin in the USSR.

Social classes

Society began to separate into those privileged and loyal to the system and enemies of the nation. Importantly, the boundaries between the two were fluid and it was easy to get from the first to the second category. The other way around it was practically impossible. Almost 35,000 people were political prisoners with various lengths of sentences, many of them lost their youth behind bars, and then - being stigmatized - had problems with finding a job. Many potentials and talents have been irretrievably wasted.

Atheism

Faith has been destroyed in multi-religious Albania. People prayed furtively hoping that no one will see and compromise them.

Because the party meant more than God. God did not exist. And even if it did exist, it was only omnipotent in theory, and the party was omnipotent in practice. God could not destroy the party, but the party could destroy God.         (p. 47)

The highest faith was to believe in the country's progress and to work for it. The rest was referred to as superstition.

Poverty

Mud Sweeter than Honey also shows different faces of poverty - from an underdeveloped, hardly reachable province, full of dust and disintegrated huts, through people dressed in gray, looking at beautiful, colorful clothes and shoes sent from the West, to the children suffering from hunger. It was only the fall of communism that caused the country's rapid development, mass emigration, uncontrolled growth of the cities and the desire to catch up with the West as soon as possible. Freedom regained after the death of the dictator and the fall of communism has a very bitter taste at Rejmer’s book, and many of her interlocutors - like many people in Poland - long for the sense of security and order that communism gave them. Everyone had a job, everyone was equally poor, the responsibility for life did not lie with man, but with the country and its authorities. The times of drastic capitalism definitely do not suit part of the population, especially the elderly, who no longer have the strength and resources to make any changes.

Polyphony

Rejmer's book is written as a series of conversations with very different people - from ministers, directors, doctors, teachers, to farmers, bakers, and stonemasons. The author tries to talk to people from different classes and with different views - from those recalling the times of Hoxha with fondness, to those who breathed deeply after the fall of communism. Similarly to Svietlana Alexievich in Secondhand Time, she shows how many people were informers and collaborated with Sigurimi (i.e. the Albanian secret police), how people lost their trust in their closest friends, who turned out to be traitors, how families broke up. It is a sad and depressing picture.

Rejmer's book reminds me very much of Svetlana Aleksievich's way of writing - polyphony, devotion to interlocutors, being more of a listener and a medium translating the heard stories into the language of literature. Mud Sweeter than Honey was reading really well and fast for me, but I won’t come back to this book.

 

My grade: 7/10.

 

Author: Małgorzata Rejmer

Title: Mud Sweeter than Honey Voices from the Communist Albania

Publishing House: Wydawnictwo Czarne

Wołowiec 2018

Number of pages: 344

ISBN: 978-83-8049-745-0

Genre: reportage

niedziela, 2 maja 2021

Lyonel Trouillot, Niedziela, 4 stycznia (Bicentennaire)

Powieść haitańskiego pisarza Lyonela Trouillot opowiada o krwawo stłumionych zamieszkach, które miały miejsce w 2004 roku w Port-au-Prince, stolicy Haiti. To właśnie demonstrantom poległym w pokojowej demonstracji przeciwko reżimowi Aristide’a dedykuje swą książkę pisarz. Wrażenia z tej krótkiej lecz intensywnej lektury?

Po dwóch stronach barykady

Niedziela, 4 stycznia opowiada o losach dwóch braci podczas narastającego konfliktu na Haiti. Lucien jest studentem, odwiedzającym swą ślepą, samotną matkę, Ernestine Saint-Hilaire, utrzymującym się z korepetycji udzielanych w bogatych domach i prowadzenia zastępstw na różnych zajęciach. Jest młodym, samotnym idealistą, zauroczonym Cudzoziemką, dziennikarką, która przyjechała do kraju zrobić reportaż. Jego młodszy brat Ezechiel, Mały, opuścił dom rodzinny i stał się przestępcą i narkomanem. Jedynym językiem, który rozumie, jest język przemocy, a jego oczkiem w głowie jest pistolet typu glock. Matki nie odwiedzał już dawno. Bracia spotkają się po dwóch stronach barykady i być może zbłąkana kula Małego zabije Luciena.

Brat przeciwko bratu

Na niespełna 120 stronach udaje się pisarzowi pokazać dość szeroki przekrój społeczeństwa, od nędzy przedmieść, gdzie bez opieki lekarskiej ślepnie matka chłopców, poprzez niższą klasę średnią z podstarzałym sklepikarzem i jego nawiedzoną żoną, aż po miejscowych bogaczy jak chirurg, jego żona i syn Alfred. Zamożni mieszkańcy trzymają się z daleka od protestów, także sklepikarz wysłuchuje relacji w radiu. Protestują najbiedniejsi, pragnący coś zmienić, zapewnić sobie godne warunki życia. Z drugiej strony skorumpowana policja opłaciła lokalnych opryszków, by siali zamęt między demonstrantami, co pozwoliłoby władzy otworzyć ogień do maszerujących ludzi. Tak też się dzieje.

Poetycko o dramatach społecznych

Trouillot pisze bardzo poetyckim językiem, moim zdaniem – nieco za bardzo. Akcja rozpływa się w opisach i momentami robi się nudno. Jednak to nie akcja jest tutaj sednem powieści, zwłaszcza, że pisarz zdradza zakończenie – śmierć studenta – już we wstępie. Czytelnik ma się skupić na czymś innym, na obserwowaniu sytuacji, pełnym niepokoju wyczekiwaniu, towarzyszeniu skazanemu już na śmierć Lucienowi w tych kilku wydarzeniach poprzedzających jego dołączenie do manifestacji. Książka chwyta za gardło, ale mam takie przykre wrażenie, że za kilka tygodni nic nie będę z niej pamiętać.

 


Moja ocena: 5/10.



Lyonel Trouillot, Niedziela, 4 stycznia

Wydawnictwo Karakter

Kraków 2016

Tłumaczenie: Jacek Giszczak

Liczba stron: 120

ISBN: 978-83-65271-07-5




The novel by the Haitian writer Lyonel Trouillot tells the story of a bloodily suppressed riot that took place in 2004 in Port-au-Prince, the capital of Haiti. It is the demonstrators who died in a peaceful demonstration against the Aristide regime that the writer dedicated his book. Impressions from this short but intense reading?

On both sides of the barricade

Bicentenaire tells the story of two brothers during the escalating conflict in Haiti. Lucien is a student visiting his blind, single mother, Ernestine Saint-Hilaire, who earns his living by tutoring in wealthy homes and substituting for absent teachers in various schools. He is a young, lonely idealist, infatuated with a foreign woman, a journalist who came to Haiti to prepare some material. His younger brother, Ezekiel, nicknamed Little, left his family home and became a criminal and a drug addict. The only language he understands is the language of violence, and the apple of his eye is his glock gun. He had not visited his mother for a long time. The brothers will meet on both sides of the barricade and perhaps the Little's stray bullet will kill Lucien.

Brother against brother

In less than 120 pages the writer manages to show a fairly wide cross-section of society, from the poverty of the suburbs, where the boys' mother slowly becomes blind deprived of medical care, through the lower middle class with an elderly shopkeeper and his haunted wife, to the local wealthy like the surgeon, his wife and son Alfred. The rich residents stay away from the protests, and the shopkeeper keeps to listening to the radio reports. Only the poorest are protesting, wanting to change something, to ensure decent living conditions for themselves and their families. On the other hand, corrupt police has paid off the local thugs to wreak havoc among the protesters, which would allow the authorities to open fire on the marching people. And so it happens.

Poetically on social drama

Trouillot writes in a very poetic language, a bit too much in my opinion. The action melts into descriptions and it gets boring at times. However, it is not the plot that is the essence of the novel, especially since the authir reveals the ending - the death of a student - in the introduction. The reader is to focus on something else, on observing the situation, the anxious anticipation, accompanying Lucien, already condemned to death, in the few events preceding his joining the demonstration. The book is quite moving, but I have an unpleasant impression that in a few weeks I will not remember much of it.

 


My rating: 5/10.

 

Author: Lyonel Trouillot

Title: Bicentenaire (not translated to English as of May 2021)

Publishing House: Karakter

Krakow 2016

Translation: Jacek Giszczak

Number of pages: 120

ISBN: 978-83-65271-07-5

Richard Flanagan, Ścieżki Północy (The Narrow Road to the Deep North)

Nie pierwszy już raz bardzo się rozczarowałam laureatem Nagrody Bookera. Wydane w 2013 roku, a nagrodzone w 2014 Ścieżki północy są szumnie zapowiadane jako „zniewalająco piękna powieść”. Tylna okładka cytuje A.C. Graylinga, przewodniczącego jury Nagrody Bookera: „Zazwyczaj Nagrodę Bookera otrzymują bardzo dobre książki, ale w tym roku nagrodziliśmy arcydzieło.” Poprzeczka zawieszona była bardzo wysoko, a upadek z takiej wysokości zawsze boli bardziej.

Nieznany kawałek historii

Dorrigo Evans jest chirurgiem wojskowym z Australii, który podczas II wojny światowej trafia do japońskiej niewoli i opiekuje się jeńcami wojennymi zmuszonymi do budowy kolei (zwanej później Koleją Śmierci) w Birmie. Tuż przed wyruszeniem na front mężczyzna wdaje się w gorący romans z żoną swojego wuja, Amy. Przeżywszy gehennę niewoli, młody żołnierz wraca, żeni się ze swoją narzeczoną, Ellą, której nie kocha, ale wiedzie z nią przykładny żywot. Sytuację zmienia dopiero poważny pożar, podczas którego Dorrigo ratuje swoją żonę i dzieci od strasznej śmierci.

Naprzód, panowie. Do walki z wiatrakami

Najważniejsze wydarzenie w powieści, oś całego życia Dorrigo, to jego pobyt w obozie jenieckim w Birmie i jego zachowanie wobec żołnierzy, którymi jako lekarz musiał się opiekować. Oczekiwania innych obudziły w młodym mężczyźnie prawdziwego bohatera, bał się ich zawieść i ciągle walczył o poprawę ich losu i bytu. Dokonywał najnieprawdopodobniejszych operacji przy użyciu nici z wieprzowych jelit, kroplówki z igłą z bambusa, narzędzi z kawałka blachy. Wraz z innymi żołnierzami dbał o to, by zapewnić zmarłym godny pochówek, „Bo jeśli żywi opuszczą swoich zmarłych, przestanie się liczyć także ich własne życie” (s. 222). W czasach próby okazał się prawdziwym bohaterem, dbającym o morale i jedność zespołu.

Japońskie zbrodnie wojenne

Flanagan stara się opisać potworność japońskich zbrodni wojennych, ale i stojącą za nimi logikę. Japończycy przestrzegali kodeksu honorowego bushido, który mówił, że jeśli ktoś nie poległ w walce i oddał się w niewolę wroga, nie zasługuje na szacunek i nie wolno mu go okazywać. Dlatego jeńcy byli bici, głodzeni, zmuszani do nadludzkiej pracy. Jednocześnie cesarz wymagał, by kolej wykończyć w rekordowo krótkim czasie, nie dostarczając swoim jeńcom wojennym żadnego ciężkiego (ani lekkiego) sprzętu. David Boyle w swoim albumie II wojna światowa w fotografiach pisze: „Japońscy inżynierowie obliczyli, że bez ciężkiego sprzętu budowlanego prace zajęłyby blisko pięć lat, ale dowódcy wojskowi nie tolerowali „defetyzmu” i żądali ukończenia szlaku do końca 1943 roku. Do niewolniczej pracy przy budowie kolei zmuszano co drugiego jeńca przebywającego w tym rejonie. Byli to Brytyjczycy, Australijczycy, Holendrzy oraz Amerykanie” (s. 405)[1]. „Kolej Birma-Tajlandia została ukończona 25 października 1943 roku, a ceną było życie 50 tysięcy alianckich jeńców i ćwierć miliona robotników z Birmy, Jawy, Malajów, Chin i Indii”, podsumowuje Boyle (s. 406)[2]. Flanagan pisze o tym jako o „straszliwej mocy ogarniającej jednostki, grupy i całe narody, wypaczającaej je i wykrzywiającej wbrew ich naturze, wbrew ich przekonaniom, i z beztroskim fatalizmem niszczącej wszystko, co stoi na jej drodze” (s. 312).

Drugim obliczem japońskich zbrodni wojennych były eksperymenty medyczne na jeńcach. Lekarz służacy cesarstwu podczas wojny wspomina, jak dokonywał wiwisekcji na młodym, żywym Amerykaninie, zakończonej wyjęciem bijącego jeszcze serca z jego klatki piersiowej. Takich eksperymentów przeprowadzano setki. Dobrze, że Flanagan przypomina ten dramatyczny aspekt historii, ocala go od zapomnienia i czyni potwornym w oczach czytelnika.

Pisanie na pokaz

Mam wobec książki jeden poważny zarzut. Mam wrażenie, że Flanagan często pisze efekciarsko, starając się wstrząsnąć czytelnikiem za wszelką cenę. Niektóre fragmenty książki napisane są po to, by wzbudzać szok i obrzydzenie. Podam dwa przykłady. W okupowanej Japonii ukrywający się strażnik obozu jenieckiego, Tenji Nakamara, nie ma jak zachować czystości. Mężczyzna drapie się między nogami: „Po chwili wyciagnął spomiędzy nóg świerzbowatą kulkę, złożoną z naskórka, włosów oraz wszy, i odrzucił ja na ziemię” (s. 330). Podobnie werystyczne, ohydne są opisy wieszania zbrodniarzy wojennych: „(...) jeden po drugim szarpali się pod zapadnią, wszyscy kopali nogami na prawo i lewo i srali pod siebie, a z ich nabrzmiewających nagle członków tak samo wytryskiwały szczyny i sperma” (s.342). Dla mnie książka jest na tyle mocna, że dodatkowe epatowanie ohydą paradoksalnie odbiera jej autentyczność i sprawia, że czytelnik czuje, że autor przekroczył pewną delikatną granicę prawdy.

W każdej otchłani jest miejsce na miłość

Jest jednak w tej książce również element głęboko wzruszający i prawdziwy. Po zakończeniu wojny Dorrigo jedzie do wdowy po Jacku Rainbow, by przekazać jej jego medale i opowiedziec o jego śmierci. Farma, na której mieszka kobieta, jest daleko i wygląda na mocno zaniedbaną, w domu jest zimno, a na boazerii skrapla się z chłodu woda. A jednak wdowa mówi o swoim mężu i łączącej ich miłości w sposób prosty, ale bardzo prawdziwy: „(...) miłość stwarzają ludzie. Nikt jej nie dostaje tak po prostu. My sami ją stwarzamy” (s. 391). Przyjaciółka powiedziała jej kiedyś, że każdy pokój ma swoją nutę, dzwięk, który najlepiej w nim rezonuje i powraca, a miłość jest właśnie tą nutą, „która do nas powraca” (s. 392). „Było to tak, jak gdyby rzucił pan śliwkę, a ona wróciłaby do pana całym sadem. [...] To takie dwie kompletnie różne rzeczy, nuta i pokój, a jakoś się znalazły. [...] I ja byłam tym pokojem, a on tą nutą, i teraz Jacka nie ma. I wszędzie panuje cisza” (s. 392). W tym prostym porównaniu wdowy tkwi cała rozpacz po stracie męża, ale również jej pojmowanie związku, który po prostu działał, małżeństwo dogadywało się, doczekało się zresztą piątki dzieci. Ten fragment książki był dla mnie najpiękniejszy.

Mam mieszane uczucia do książki Flanagana. Z jednej strony, przybliżył mi zupełnie nieznany aspekt drugiej wojny światowej, a mianowicie udział w niej Australijczyków i budowę kolei śmierci w Birmie. Japońskie zbrodnie wojenne opisane są w szokujący i prawdziwy sposób, choć Flanagan lubuje się w oblewaniu wszystkiego kałem i krwią (w tej kolejności). Z drugiej strony, powieść często wydawała mi się napisana nieudolnie, efekciarsko, co odbierało jej autentyczność i dawało poczucie fałszu. Mnie ten Booker nie wbił w fotel, a często irytował sztucznością i potnięciami. Pozycja ciekawa, ale na pewno nie najlepsza.


Moja ocena: 6/10.


Richard Flanagan, Ścieżki północy­­­

Wydawnictwo Literackie

Kraków 2015

Tłumaczenie: Maciej Świerkocki

Liczba stron: 476

ISBN: 978-83-08-06039-1

___________________________________________________________________________

It was not the first time that I was very disappointed with the winner of the Booker Prize. Released in 2013 and awarded in 2014, The Narrow Road to the Deep North is boldly announced as "a captivatingly beautiful novel." The back cover quotes A.C. Grayling, chairman of the Booker Prize jury: ‘Usually the Booker Prize goes to very good books, but this year we've awarded a masterpiece.’ The expectations were high, and falling from such height always hurts more.

Unknown piece of history

Dorrigo Evans is an Australian military surgeon who is imprisoned in Japanese captivity during World War II and looks after prisoners of war forced to build a railway (later called the Death Railway) in Burma. Shortly before heading to the front lines, the man has an intense affair with his uncle's wife, Amy. Having survived the ordeal of captivity, the young soldier returns, marries his fiancée, Ella, whom he does not love, but lives an exemplary life with her. The situation changes only after a serious fire, during which Dorrigo saves his wife and three children from a terrible death.

Forward, gentlemen. Tilting at windmills

The most important event in the novel, the axis of Dorrigo's entire life, is his stay in a prisoner-of-war camp in Burma and his behavior towards the soldiers he had to look after as a doctor. The expectations of others awoke a true hero in the young man, he was afraid to disappoint them and he constantly fought to improve their fate and existence. He performed the most unlikely operations with pig gut thread, a bamboo needle drip, and tools made of a piece of metal. Together with other soldiers, he made sure that the dead were given a dignified burial, ‘Because if the living leave their dead, their own lives will also cease to count’ (p. 222). In times of trial, he proved to be a true hero, caring for the team morale and unity.

Japanese war crimes

Flanagan tries to describe the horror of Japanese war crimes, but also the logic behind them. The Japanese followed the bushido code of honor, which said that if someone did not fall in battle and became enslaved by the enemy, he did not deserve any respect and must not be shown any. That is why the prisoners were beaten, starved and forced to do superhuman work. At the same time, the emperor demanded that the railway be finished in a very short time, without supplying his prisoners of war with any heavy (or light) equipment. David Boyle in his album World War II in Photographs writes: “Japanese engineers calculated that without heavy construction equipment the work would take nearly five years, but military commanders did not tolerate ‘defeatism’ and demanded the completion of the route by the end of 1943. Every second prisoner in this area was forced to work as a slave in the construction of the railway. They were the British, Australians, Dutch and Americans” (p. 405)[3]. “The Burma-Thailand railroad was completed on October 25, 1943, costing the lives of 50,000 Allied prisoners and a quarter of a million laborers from Burma, Java, Malaya, China and India," concludes Boyle (p. 406)[4]. Flanagan writes about it as "a terrible power engulfing individuals, groups and entire nations, distorting and twisting them against their nature, against their beliefs, and with carefree fatalism destroying everything that stands in its way" (p. 312).

The medical experiments on prisoners of war were the other side of Japanese war crimes. A doctor serving the empire during the war recollects how he carried out vivisection on a young, living American, ending with the removal of a still beating heart from his chest. Hundreds of such experiments have been carried out. It's good that Flanagan brings this dramatic aspect of the story back to life, saving it from oblivion and making it monstrous in the eyes of the reader.

Showing off in prose

I have one serious complaint against the book. I have the impression that Flanagan often writes effectually, trying to shock the reader at all costs. Some parts of the book are written with a clear aim to be shocking and disgusting. I will give two examples. In occupied Japan, a hiding camp warden Tenji Nakamra has difficulties with hygiene in the post-war Tokyo. The man scratches himself between his legs: "After a while he pulled a scabies ball made of epidermis, hair and lice from between his legs, and threw it to the ground" (p. 330). Similarly brutal and hideous are the descriptions of hanging the war criminals: "(...) one after another they struggled under the trapdoor, everyone kicked their feet to the right and left and shit under themselves, and their suddenly swelling members gushed piss and sperm mixed together" (p. 342). For me, the book is so powerful in its images that the additional exposure to the disgust paradoxically takes away its authenticity and makes the reader feel that the author has crossed a certain delicate line of truth.

There is a place for love in every abyss

However, there is also an element in this book that is deeply touching and real. After the war is over, Dorrigo goes to see Jack Rainbow's widow to give her his medals and tell her about his death. The farm where the woman lives is far away and looks very neglected, the house is cold, and water is condensing on the paneling. And yet the widow speaks of her husband and the love that united them in a simple but very true way: “(...) love is created by people. Nobody just gets it. We create it ourselves”(p. 391). A friend once told her that each room has its own note, the sound that resonates and returns best in it, and that love is the note that "returns to us" (p. 392). “It was as if you had thrown a plum and it would have returned to you with the whole orchard. [...] These are two completely different things, a note and a room, and somehow they found their way. [...] And I was this room, and he was this note, and now Jack is gone. And there is silence everywhere” (p. 392). This simple comparison made by the widow contains all the despair over the loss of her husband, but also her understanding of the relationship, which simply worked, the marriage got along, had five children. This part of the book was the most beautiful for me.

I have mixed feelings about Flanagan's book. On the one hand, he introduced me to a completely unknown aspect of the II World War, namely the participation of Australians in it and the construction of the death railway in Burma. Japanese war crimes are described in shocking and truthful terms, though Flanagan enjoys spilling feces and blood on everything (in that order). On the other hand, the novel often seemed to me to be inept, gimmicky, which stripped it of its authenticity and gave it a sense of falsity. This Booker did not take my breath away, and often irritated me with its artificiality. Interesting item, but definitely not the best there is.

 

My rating: 6/10.

 

Author: Richard Flanagan

Title: The Narrow Road to the Deep North

Publishing House: Wydawnictwo Literackie

Krakow 2015

Translation: Maciej Świerkocki

Number of pages: 476

ISBN: 978-83-08-06039-1



[1] David Boyle, II wojna światowa w fotografiach, Firma Księgarska Jacek i Krzysztof Olesiejuk, Warszawa 2006, s. 405.

[2] Idem, s. 406.

[3] Boyle, David. World War II in Photographs. Warszawa: Firma Księgarska Jacek i Krzysztof Olesiejuk, 2006.

[4] Ibidem.


sobota, 1 maja 2021

Bernhard Schlink, Lektor (Der Vorleser)

W zasadzie sądziłam, że natrafię na śmiecioksiążkę. Lektor wpadł w moje ręce przypadkiem i skusiła mnie jego nieduża objętość i twarda oprawa. Wrażenia? Dużo lepsze, niż sądziłam.

Romans na całe życie

Książka niemieckiego pisarza Bernharda Schlinka opowiada – początkowo – historię romansu 15-letniego Michaela Berga z 36-letnią Hanną Schmitz. Młody chłopak wymiotuje na ulicy, a Hanna pomaga mu i odprowadza do domu. Po miesiącach chorowania chłopak wraca do niej, żeby jej podziękować, i widzi Hannę, gdy ta się przebiera. Przyłapany na podglądaniu, ucieka, ale po kilku dniach wraca. Przy tym trzecim spotkaniu dochodzi do zbliżenia. Romans staje się coraz bardziej intensywny, a kobieta prosi Michaela, żeby jej czytał. Potem niezapowiedzianie znika z miasta, a nastolatek nie zna przyczyny jej zachowania i traci z nią kontakt. Po kilku latach Michael jako student prawa uczestniczy w procesach zbrodniarzy wojennych. Jedną z sądzonych kobiet jest jego dawna kochanka, a ciążące na niej zarzuty są poważne. Nie otworzyła drzwi płonącego kościoła, na który spadły bomby, przez co prawie wszystkie znajdujące się w nim kobiety zginęły w dramatycznych okolicznościach. Pozostałe uczestniczki procesu szybko odkrywają, że Hanne nie jest zbyt lotna, i składają na jej karb większość odpowiedzialności. Kobieta przyznaje się do winy, by nikt się nie dowiedział, że nie umie czytać ani pisać. Wstyd za analfabetyzm jest dla niej wiekszy niż odpowiedzialność za zbrodnie ludobójstwa. Kobieta trafia do więzienia, które ma opuścić po 18 latach. Przez cały ten czas Michael nagrywa dla niej na kasetach kolejne książki, a ona uczy się czytać i zgłębia temat Holokaustu. W przededniu uwolnienia popełnia samobójstwo, a pozostawione przez siebie pieniądze pragnie przekazać dwóm ocalonym z płonącego kościoła kobietom. Jej gest zostaje odrzucony.

O Holokauście z niemieckiej perspektywy

Najbardziej mnie ciekawiło, jak Niemiec będzie pisał o Holokauście i procesach zbrodniarzy wojennych. Jak pisze się o zbrodniach tego kalibru, popełnionych przez własny naród?

Co moja generacja miała tak naprawdę począć z informacjami na temat okrucieństw popełnianych w czasie eksterminacji Żydów? Nie mogliśmy mniemać, że zdołamy pojąć to, co nie do pojęcia, nie wolno nam było porównywać tego, co jest nie do porównania, nie wolno nam było o to pytać, bo pytający czyni te okrucieństwa, także kiedy ich nie kwestionuje, przedmiotem komunikacji, zamiast traktować je jako coś, w obliczu czego można tylko z przerażenia, wstydu i poczucia winy zamilknąć. Czy powinniśmy byli zamilknąć, zdjęci przerażeniem, wstydem i poczuciem winy? Na zawsze?           s. 81

Schlink opisuje powojenną rzeczywistość – pojawiające się raporty, zapisy, ale zwraca uwagę, że było ich mało i tak teraz powszechnie widywana na okładkach książek brama Auschwitz nie zamieniła się jeszcze w element kultury popularnej. Wiele symboli obozowego życia nie trafiło jeszcze do powszechnej wyobraźni, „bo uważano, że nie pasuje to do wstrząsu, którym było poczucie winy wobec świata obozów” (114). Powojenne Niemcy musiały przetrawić horror, który zafundowały Europie i potrzeba było czasu.

Dorosły Michael styka się z różnymi podejściami pokolenia wojennego do tematu Holokaustu. W drodze do okozu koncentracyjnego Struthof w Alzacji łapie stopa, a gdy kierowca dowiaduje się, dokąd młody mężczyzna jedzie, zaczyna tłumaczyć Holokaust dobrze wykonywaną pracą. „Kat nie wykonuje rozkazów. On wykonuje swoją pracę. Nie żywi nienawiści do tych, których ma stracić, nie mści się na nich, nie zabija ich, bo stanęli mu na drodze albo mu zagrażają, czy go atakują. Są mu całkowicie obojętni. Tak obojętni, że równie dobrze mógłby ich zabić jak nie zabić” (s.116). Dla tego człowieka masowe mordowanie ludzi było po prostu pracą jak każda inna, wykonywaną z nieludzką obojętnością.

Dla więźniarek w procesie prawda nie jest istotna – liczy się tylko jak najkrótszy wyrok i możliwość jak najszybszego powrotu do wygodnego życia. Hanne staje się kozłem ofiarnym, który przerażony, że jego tajemnica może się wydać, bierze na siebie wszystkie winy. Obrońcy oskarżonych cynicznie wykorzystują jej słabość, wykonując swoją pracę. Pewnie też obojętnie.

Michael pokazuje swoje pokolenie, młodych gniewnych, którzy początkowo mieli tendencję do oskarżania swoich najbliższych, ferowania pochopnych wyroków, młodzieńczej łatwości dzielenia świata na czarne i białe. Wraz z postępem procesu Michael pogrąża się w tej samej obojętności, ogrom zbrodni go przytłacza, nie potrafi sobie tego w ogóle wyobrazić. Szuka odpowiedzi w obozie koncentracyjnym, ale to również tylko martwe miejsce, niezasiedlone wyobrażeniami o ludzkim cierpieniu.

Sądzę, że w pewnien sposób Hanne jest wykreowana tak, by odkupić swoje winy. Jej przemiana w więzieniu, refleksyjne podejście do tematu, wreszcie honorowe samobójstwo i wola przekazania pieniędzy poszkodowanym więźniarkom ma ją w jakiś sposób oczyścić. Jej gest zostaje odrzucony przez skrzywdzone kobiety, a więc jej winy nie są odpuszczone. Nie ma oczyszczenia. Przemiana kobiety nastąpiła za późno.

Książka jest dość mocno skondensowana, bo na zaledwie 166 stronach jest spory ładunek do przemyślenia. Krótkie rozdziały sprawiają, że tę pozycję czyta się bardzo szybko i dobrze. Jestem pozytywnie zaskoczona, choć wiele wątków pozostaje jedynie zasygnalizowanych.

 


Moja ocena: 6/10.


 

Berhard Schlink, Lektor

Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

Warszawa 2009

Tłumaczenie: Karolina Niedenthal

Liczba stron: 168

ISBN: 978-83-7495-645-1

 

Basically, I thought I was going to come across a garbage book. The Reader fell into my hands by accident and I was tempted by its small volume and hard cover. Impressions? Much better than I thought.

A romance for life

The book by the German writer and lawyer Bernhard Schlink tells - initially - the story of 15-year-old Michael Berg's romance with 36-year-old Hanna Schmitz. A young boy is vomiting in the street and Hanna helps him and walks him back home. After months of being ill, the boy returns to her to thank her and sees Hanna changing her clothes. Caught peeping, he runs away, but returns after a few days. On this third meeting the couple has sex. The romance becomes more intense, and the woman asks Michael to read to her. Then she disappears from the city unannounced, and the teenager does not know the reason for her behavior and loses contact with her.

After a few years, Michael, as a law student, participates in trials of war criminals. One of the tried women is his former lover, and the charges against her are serious. She did not open the door of the burning church, which was hit by bombs, causing almost all the women in it to die in dramatic circumstances. The rest of the accused women quickly learn that Hanna is not perhaps the smartest one and puts most of the responsibility down to her. The woman pleads guilty so that no one will find out that she can't read or write. The shame of illiteracy is greater to her than the responsibility for the crimes of genocide. The woman is sent to prison, which she is to leave after 18 years. All the time, Michael records more books for her on cassettes, and she learns to read and explores the subject of the Holocaust. On the eve of her release, she commits suicide. Her final wish was to give the money left by her to the two women who survived the fire in the church. Her gesture is rejected.

About the Holocaust from a German perspective

I was most interested in how a German writer would write about the Holocaust and the trials of war criminals. How is it to write about crimes of this caliber committed by one's own nation?


What was my generation really going to do with the information about the atrocities committed during the extermination of the Jews? We could not imagine that we would be able to comprehend what was incomprehensible, we were not allowed to compare what is incomparable, we were not allowed to ask about it, because the questioner makes these atrocities, even when he does not question them, a subject of communication, instead of treating them as something that can only be silenced out of fear, shame and guilt. Should we be silent, taken with horror, shame and guilt? Forever?                                                                                                                                                                 p. 81 

Schlink describes the post-war reality - emerging reports and records, but points out that there were few of them, and the Auschwitz gate, which is now commonly seen on book covers, has not yet turned into an element of popular culture. Many of the symbols of camp life had not yet reached the public's mind, ‘because it was felt that it did not fit the shock of the guilt towards the world of the camps’ (p. 114). Post-war Germany had to digest the horror that it gave to Europe and it took time.

Adult Michael is exposed to different approaches of the war generation to the subject of the Holocaust. On the way to the concentration camp Struthof in Alsace he catches a hitch and when the driver finds out where the young man is going, he starts explaining the Holocaust as a job well done. ‘The executioner is not obeying orders. He's doing his job. He does not hate those whom he is to lose, he does not take revenge on them, he does not kill them because they got in his way or they threaten him or attack him. They are completely indifferent to him. So indifferent that he might as well kill them as not kill them’ (p. 116). For this man, mass murdering people was just work like any other, performed with inhuman indifference.

For other wardens accused in the trial the truth is not important - all that matters is the shortest possible sentence and the possibility of returning to a comfortable life as soon as possible. Hanna becomes a scapegoat who, terrified that her secret might be revealed, takes the blame. The defendants of the accused women cynically exploit her weakness and they are also just doing their job. Probably also indifferently.

Michael shows his generation, young and full of anger, who initially had a tendency to accuse their loved ones, pass hasty sentences with the youthful ease of dividing the world into black and white. As the trial progresses, Michael is plunged into the same indifference, the enormity of the crime overwhelms him, he cannot even imagine it. He is looking for answers in a concentration camp, but it is also just a dead place, not inhabited by images of human suffering.

I think somehow Hanna is designed to redeem her guilt. Her transformation in prison, a reflective approach to the subject, and finally honorable suicide and the will to transfer money to the injured prisoners are to somehow purify her. Her gesture is rejected by the wronged women, so her guilt is not forgiven. There is no purification. The woman's transformation came too late.

The book is quite condensed, because there is a lot to think about on just 166 pages. The short chapters make it very quick and easy to read. I am positively surprised, although many threads remain only signaled.

 

My grade: 7/10.

 

Bernhard Schlink, The Reader

Publishing House: Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

Warsaw 2009

Translation: Karolina Niedenthal

Number of pages: 168

ISBN: 978-83-7495-645-1