Nie pierwszy już raz bardzo się rozczarowałam laureatem Nagrody Bookera. Wydane w 2013 roku, a nagrodzone w 2014 Ścieżki północy są szumnie zapowiadane jako „zniewalająco piękna powieść”. Tylna okładka cytuje A.C. Graylinga, przewodniczącego jury Nagrody Bookera: „Zazwyczaj Nagrodę Bookera otrzymują bardzo dobre książki, ale w tym roku nagrodziliśmy arcydzieło.” Poprzeczka zawieszona była bardzo wysoko, a upadek z takiej wysokości zawsze boli bardziej.
Nieznany kawałek historii
Dorrigo Evans jest
chirurgiem wojskowym z Australii, który podczas II wojny światowej trafia do
japońskiej niewoli i opiekuje się jeńcami wojennymi zmuszonymi do budowy kolei
(zwanej później Koleją Śmierci) w Birmie. Tuż przed wyruszeniem na front mężczyzna
wdaje się w gorący romans z żoną swojego wuja, Amy. Przeżywszy gehennę niewoli,
młody żołnierz wraca, żeni się ze swoją narzeczoną, Ellą, której nie kocha, ale
wiedzie z nią przykładny żywot. Sytuację zmienia dopiero poważny pożar, podczas
którego Dorrigo ratuje swoją żonę i dzieci od strasznej śmierci. Naprzód, panowie. Do walki z wiatrakami Najważniejsze
wydarzenie w powieści, oś całego życia Dorrigo, to jego pobyt w obozie
jenieckim w Birmie i jego zachowanie wobec żołnierzy, którymi jako lekarz musiał
się opiekować. Oczekiwania innych obudziły w młodym mężczyźnie prawdziwego
bohatera, bał się ich zawieść i ciągle walczył o poprawę ich losu i bytu.
Dokonywał najnieprawdopodobniejszych operacji przy użyciu nici z wieprzowych
jelit, kroplówki z igłą z bambusa, narzędzi z kawałka blachy. Wraz z innymi
żołnierzami dbał o to, by zapewnić zmarłym godny pochówek, „Bo jeśli żywi
opuszczą swoich zmarłych, przestanie się liczyć także ich własne życie” (s.
222). W czasach próby okazał się prawdziwym bohaterem, dbającym o morale i
jedność zespołu. Japońskie zbrodnie wojenne Flanagan stara się
opisać potworność japońskich zbrodni wojennych, ale i stojącą za nimi logikę.
Japończycy przestrzegali kodeksu honorowego bushido, który mówił, że jeśli ktoś
nie poległ w walce i oddał się w niewolę wroga, nie zasługuje na szacunek i nie
wolno mu go okazywać. Dlatego jeńcy byli bici, głodzeni, zmuszani do
nadludzkiej pracy. Jednocześnie cesarz wymagał, by kolej wykończyć w rekordowo
krótkim czasie, nie dostarczając swoim jeńcom wojennym żadnego ciężkiego (ani
lekkiego) sprzętu. David Boyle w swoim albumie II wojna światowa w fotografiach pisze: „Japońscy inżynierowie
obliczyli, że bez ciężkiego sprzętu budowlanego prace zajęłyby blisko pięć lat,
ale dowódcy wojskowi nie tolerowali „defetyzmu” i żądali ukończenia szlaku do
końca 1943 roku. Do niewolniczej pracy przy budowie kolei zmuszano co drugiego
jeńca przebywającego w tym rejonie. Byli to Brytyjczycy, Australijczycy,
Holendrzy oraz Amerykanie” (s. 405)[1].
„Kolej Birma-Tajlandia została ukończona 25 października 1943 roku, a ceną było
życie 50 tysięcy alianckich jeńców i ćwierć miliona robotników z Birmy, Jawy,
Malajów, Chin i Indii”, podsumowuje Boyle (s. 406)[2].
Flanagan pisze o tym jako o „straszliwej mocy ogarniającej jednostki, grupy i
całe narody, wypaczającaej je i wykrzywiającej wbrew ich naturze, wbrew ich
przekonaniom, i z beztroskim fatalizmem niszczącej wszystko, co stoi na jej
drodze” (s. 312). Drugim obliczem
japońskich zbrodni wojennych były eksperymenty medyczne na jeńcach. Lekarz
służacy cesarstwu podczas wojny wspomina, jak dokonywał wiwisekcji na młodym,
żywym Amerykaninie, zakończonej wyjęciem bijącego jeszcze serca z jego klatki
piersiowej. Takich eksperymentów przeprowadzano setki. Dobrze, że Flanagan
przypomina ten dramatyczny aspekt historii, ocala go od zapomnienia i czyni
potwornym w oczach czytelnika. Pisanie na pokaz Mam wobec książki
jeden poważny zarzut. Mam wrażenie, że Flanagan często pisze efekciarsko,
starając się wstrząsnąć czytelnikiem za wszelką cenę. Niektóre fragmenty
książki napisane są po to, by wzbudzać szok i obrzydzenie. Podam dwa przykłady.
W okupowanej Japonii ukrywający się strażnik obozu jenieckiego, XXX, nie ma jak
zachować czystości. Mężczyzna drapie się między nogami: „Po chwili wyciagnął
spomiędzy nóg świerzbowatą kulkę, złożoną z naskórka, włosów oraz wszy, i
odrzucił ja na ziemię” (s. 330). Podobnie werystyczne, ohydne są opisy
wieszania zbrodniarzy wojennych: „(...) jeden po drugim szarpali się pod
zapadnią, wszyscy kopali nogami na prawo i lewo i srali pod siebie, a z ich
nabrzmiewających nagle członków tak samo wytryskiwały szczyny i sperma”
(s.342). Dla mnie książka jest na tyle mocna, że dodatkowe epatowanie ohydą
paradoksalnie odbiera jej autentyczność i sprawia, że czytelnik czuje, że autor
przekroczył pewną delikatną granicę prawdy. W każdej otchłani jest miejsce na miłość Jest jednak w tej
książce również element głęboko wzruszający i prawdziwy. Po zakończeniu wojny
Dorrigo jedzie do wdowy po Jacku Rainbow, by przekazać jej jego medale i
opowiedziec o jego śmierci. Farma, na której mieszka kobieta, jest daleko i
wygląda na mocno zaniedbaną, w domu jest zimno, a na boazerii skrapla się z
chłodu woda. A jednak wdowa mówi o swoim mężu i łączącej ich miłości w sposób
prosty, ale bardzo prawdziwy: „(...) miłość stwarzają ludzie. Nikt jej nie
dostaje tak po prostu. My sami ją stwarzamy” (s. 391). Przyjaciółka powiedziała
jej kiedyś, że każdy pokój ma swoją nutę, dzwięk, który najlepiej w nim
rezonuje i powraca, a miłość jest właśnie tą nutą, „która do nas powraca” (s.
392). „Było to tak, jak gdyby rzucił pan śliwkę, a ona wróciłaby do pana całym
sadem. [...] To takie dwie kompletnie różne rzeczy, nuta i pokój, a jakoś się
znalazły. [...] I ja byłam tym pokojem, a on tą nutą, i teraz Jacka nie ma. I
wszędzie panuje cisza” (s. 392). W tym prostym porównaniu wdowy tkwi cała
rozpacz po stracie męża, ale również jej pojmowanie związku, który po prostu
działał, małżeństwo dogadywało się, doczekało się zresztą piątki dzieci. Ten
fragment książki był dla mnie najpiękniejszy. Mam mieszane
uczucia do książki Flanagana. Z jednej strony, przybliżył mi zupełnie nieznany
aspekt drugiej wojny światowej, a mianowicie udział w niej Australijczyków i
budowę kolei śmierci w Birmie. Japońskie zbrodnie wojenne opisane są w
szokujący i prawdziwy sposób, choć Flanagan lubuje się w oblewaniu wszystkiego
kałem i krwią (w tej kolejności). Z drugiej strony, powieść często wydawała mi
się napisana nieudolnie, efekciarsko, co odbierało jej autentyczność i dawało
poczucie fałszu. Mnie ten Booker nie wbił w fotel, a często irytował
sztucznością i potnięciami. Pozycja ciekawa, ale na pewno nie najlepsza. Moja ocena: 6/10. Richard Flanagan,
Ścieżki północy Wydawnictwo Literackie Kraków 2015 Tłumaczenie: Maciej Świerkocki Liczba stron: 476 ISBN: 978-83-08-06039-1
___________________________________________________________________________ It was not the first time that I was very disappointed with the winner
of the Booker Prize. Released in 2013 and awarded in 2014, The Narrow Road to the Deep North is boldly announced as "a
captivatingly beautiful novel." The back cover quotes A.C. Grayling,
chairman of the Booker Prize jury: ‘Usually the Booker Prize goes to very good
books, but this year we've awarded a masterpiece.’ The expectations were high,
and falling from such height always hurts more. Unknown piece of history Dorrigo Evans is an Australian military surgeon who is imprisoned in
Japanese captivity during World War II and looks after prisoners of war forced
to build a railway (later called the Death Railway) in Burma. Shortly before
heading to the front lines, the man has an intense affair with his uncle's
wife, Amy. Having survived the ordeal of captivity, the young soldier returns,
marries his fiancée, Ella, whom he does not love, but lives an exemplary life
with her. The situation changes only after a serious fire, during which Dorrigo
saves his wife and three children from a terrible death. Forward, gentlemen. Tilting at
windmills The most important event in the novel, the axis of Dorrigo's entire
life, is his stay in a prisoner-of-war camp in Burma and his behavior towards
the soldiers he had to look after as a doctor. The expectations of others awoke
a true hero in the young man, he was afraid to disappoint them and he
constantly fought to improve their fate and existence. He performed the most
unlikely operations with pig gut thread, a bamboo needle drip, and tools made
of a piece of metal. Together with other soldiers, he made sure that the dead were
given a dignified burial, ‘Because if the living leave their dead, their own
lives will also cease to count’ (p. 222). In times of trial, he proved to be a
true hero, caring for the team morale and unity. Japanese war crimes Flanagan tries to describe the horror of Japanese war crimes, but also
the logic behind them. The Japanese followed the bushido code of honor, which said that if someone did not fall in
battle and became enslaved by the enemy, he did not deserve any respect and
must not be shown any. That is why the prisoners were beaten, starved and
forced to do superhuman work. At the same time, the emperor demanded that the
railway be finished in a very short time, without supplying his prisoners of
war with any heavy (or light) equipment. David Boyle in his album World War II in Photographs writes: “Japanese
engineers calculated that without heavy construction equipment the work would
take nearly five years, but military commanders did not tolerate ‘defeatism’ and
demanded the completion of the route by the end of 1943. Every second prisoner
in this area was forced to work as a slave in the construction of the railway.
They were the British, Australians, Dutch and Americans” (p. 405)[3].
“The Burma-Thailand railroad was completed on October 25, 1943, costing the
lives of 50,000 Allied prisoners and a quarter of a million laborers from
Burma, Java, Malaya, China and India," concludes Boyle (p. 406)[4].
Flanagan writes about it as "a terrible power engulfing individuals,
groups and entire nations, distorting and twisting them against their nature,
against their beliefs, and with carefree fatalism destroying everything that
stands in its way" (p. 312). The medical experiments on prisoners of war were the other side of
Japanese war crimes. A doctor serving the empire during the war recollects how
he carried out vivisection on a young, living American, ending with the removal
of a still beating heart from his chest. Hundreds of such experiments have been
carried out. It's good that Flanagan brings this dramatic aspect of the story
back to life, saving it from oblivion and making it monstrous in the eyes of
the reader. Showing off in prose I have one serious complaint against the book. I have the impression
that Flanagan often writes effectually, trying to shock the reader at all
costs. Some parts of the book are written with a clear aim to be shocking and
disgusting. I will give two examples. In occupied Japan, a hiding camp warden
Tenji Nakamra has difficulties with hygiene in the post-war Tokyo. The man
scratches himself between his legs: "After a while he pulled a scabies
ball made of epidermis, hair and lice from between his legs, and threw it to
the ground" (p. 330). Similarly brutal and hideous are the descriptions of
hanging the war criminals: "(...) one after another they struggled under
the trapdoor, everyone kicked their feet to the right and left and shit under
themselves, and their suddenly swelling members gushed piss and sperm mixed
together" (p. 342). For me, the book is so powerful in its images that the
additional exposure to the disgust paradoxically takes away its authenticity
and makes the reader feel that the author has crossed a certain delicate line
of truth. There is a place for love in
every abyss However, there is also an element in this book that is deeply touching
and real. After the war is over, Dorrigo goes to see Jack Rainbow's widow to
give her his medals and tell her about his death. The farm where the woman
lives is far away and looks very neglected, the house is cold, and water is
condensing on the paneling. And yet the widow speaks of her husband and the
love that united them in a simple but very true way: “(...) love is created by
people. Nobody just gets it. We create it ourselves”(p. 391). A friend once
told her that each room has its own note, the sound that resonates and returns
best in it, and that love is the note that "returns to us" (p. 392).
“It was as if you had thrown a plum and it would have returned to you with the
whole orchard. [...] These are two completely different things, a note and a room,
and somehow they found their way. [...] And I was this room, and he was this
note, and now Jack is gone. And there is silence everywhere” (p. 392). This
simple comparison made by the widow contains all the despair over the loss of
her husband, but also her understanding of the relationship, which simply
worked, the marriage got along, had five children. This part of the book was
the most beautiful for me. I have mixed feelings about Flanagan's book. On the one hand, he
introduced me to a completely unknown aspect of the II World War, namely the
participation of Australians in it and the construction of the death railway in
Burma. Japanese war crimes are described in shocking and truthful terms, though
Flanagan enjoys spilling feces and blood on everything (in that order). On the
other hand, the novel often seemed to me to be inept, gimmicky, which stripped
it of its authenticity and gave it a sense of falsity. This Booker did not take
my breath away, and often irritated me with its artificiality. Interesting
item, but definitely not the best there is. My rating: 6/10. Author: Richard Flanagan Title: The Narrow Road to the Deep North Publishing House: Wydawnictwo
Literackie Krakow 2015 Translation: Maciej Świerkocki Number of pages: 476 ISBN: 978-83-08-06039-1 [1] David Boyle, II wojna światowa w
fotografiach, Firma Księgarska Jacek i Krzysztof Olesiejuk, Warszawa 2006,
s. 405. [2] Idem, s. 406. [3] Boyle, David. World
War II in Photographs. Warszawa: Firma Księgarska Jacek i Krzysztof Olesiejuk, 2006. [4] Ibidem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz