Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sztuka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sztuka. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 17 września 2023

Leszek Szurkowski, Barbara Banaś, Secesja, Jugendstil, Art Nouveau Wrocław

Perełka o wrocławskiej secesji

W 2009 roku wydawnictwo CoLibros wydało album Barbary Banaś i Leszka Szurkowskiego Secesja Jugenstihl Art Nouveau Wrocław. Ta zachwycająca rzetelnością informacji i opracowaniem graficznym monografia poświęcona jest secesji na terenie Wrocławia.

Historia Secesji we Wrocławiu

Barbara Banaś jest doktorem historii sztuki i zastępcą dyrektora Muzeum Narodowego we Wrocławiu, natomiast Leszek Szurkowski to fotograf. Razem stworzyli niezwykle przemyślaną i piękną książkę, która powinna być pozycją obowiązkową w domu każdej osoby zainteresowanej Wrocławiem. Album rozpoczyna się arcyciekawym wstępem o historii stolicy Dolnego Śląska, rozpoczynającym się od roku 1807, a więc zajęcia miasta przez wojska napoleońskie i związaną z tym decyzją o rozbiorze murów miejskich. Spowodowało to otwarcie miasta, prace nad planem budowlanym (finalnie opracowanym dopiero w 1856 roku) i gwałtowny wzrost liczby mieszkańców. Miasto, które w latach 70-tych XIX wieku liczyło 200 tysięcy mieszkańców, już z początkiem XX wieku miało ich ponad 400 tysięcy. Można więc mówić o swoistym boomie budowlanym – kamienice wyrastały jak po deszczu. Szczęśliwie dla Wrocławia w Europie Zachodniej panowała wtedy secesyjna moda, i wiele budynków z tego okresu reprezentuje ten niezwykle dekoracyjny styl.

Struktura książki

Po 40-stronicowym, bogato ilustrowanym wstępie, autorzy przedstawiają poszczególne dzielnice wraz z mapkami z zaznaczoną lokalizacją opisywanych budynków. Zwiedzamy więc Rynek i okolice, wrocławskie Promenady, dzielnicę żydowską, Ołbin i Przedmieście Piaskowe, spacerujemy wzdłuż ulic Piastowskiej i Reja, a potem w trójkącie Norwida, Curie-Skłodowskiej i wybrzeża Wyspiańskiego, by przez Przedmieście Oławskie i okolice Dawnego Pola Stawowego (dzisiejsze rejony Dworca Głównego) dotrzeć aż na peryferia – na Borek, Krzyki i Leśnicę.  

Książka zawiera również indeks ilustracji, wykaz działających w tamtych czasach architektów i firm budowlanych, oraz dawne i obecne nazwy ulic. No perełka. Szkoda, że książka jest tak duża i niewygodnie się  z nią spaceruje, by móc obejrzeć przedstawione w niej zabytki na żywo. Tutaj szczególną wartością są fotografie Szurkowskiego, pokazujące zbliżenia architektonicznych detali, które z poziomu ulicy zazwyczaj nie są dostępne. Naprawdę rzadko się zdarza, by materiał graficzny był przygotowany z taką pieczołowitością i smakiem. Choć książka nie jest długa, kontemplowanie pięknych zdjęć (których jest prawie 800), chłonięcie zawartego w niej materiału zabiera sporo czasu i daje ogrom przyjemności.




Album nie jest przeznaczony tylko i wyłącznie na rynek polski – trójjęzyczny tytuł nie jest przypadkiem, wszystkie treści są w trzech językach – polskim, angielskim i niemieckim. Staranność opracowania, wyjaśnienie detali, uwaga autorów przy wyjaśnianiu zastosowanej ikonografii sprawia, że album objaśnia obserwowaną z zachwytem rzeczywistość, odpowiada na zadawane sobie w głowie pytania, pokazuje detale, których się wcześniej nie widziało. Dla mnie absolutny must have!

Moja ocena: 10/10.


Leszek Szurkowski, Barbara Banaś, Secesja, Jugendstil, Art Nouveau Wrocław
Wydawnicto Co-Libros, Wrocław 2009
Liczba stron: 288
ISBN: 978-83-927442-0-7

*************************************************************************

A delightful monograph on Wroclaw’s Art Nouveau style

In 2009, the CoLibros Publishing House released the album Secesja Jugenstihl Art Nouveau Wrocław by Barbara Banaś and Leszek Szurkowski. This monograph, which delights with the reliability of information and graphic design, is devoted to Art Nouveau in Wrocław.


History of Art Nouveau in Wrocław

Barbara Banaś holds a PhD in art history and is a deputy director of the National Museum in Wrocław, while Leszek Szurkowski is a photographer. Together, they created an extremely well-thought-out and beautiful book that should be a must-have in the home of every person interested in Wrocław. The album begins with an extremely interesting introduction about the history of the capital of Lower Silesia, starting from 1807, i.e. the seizure of the city by Napoleon's army and the related decision to dismantle the city walls. This resulted in the opening of the city, work on the construction plan (finally developed only in 1856) and a rapid increase in the number of inhabitants. The city, which had 200,000 inhabitants in the 1870s, already had over 400,000 at the beginning of the 20th century. So we can talk about a kind of construction boom - tenement houses sprang up like mushrooms. Fortunately for Wrocław, Western Europe was in the Art Nouveau fashion at the time, and many buildings from this period represent this highly decorative style.

The structure of the book

After a 40-page richly illustrated introduction, the authors present individual districts along with maps with marked locations of the described buildings. So we visit the Market Square and the surrounding area, the Promenades in Wrocław, the Jewish quarter, Ołbin and Przedmieście Piaskowe, we walk along Piastowska and Reja Streets, and then in the triangle of Norwida, Curie-Skłodowska and the Wyspiańskiego coast, through Przedmieście Oławskie and the vicinity of the Former Pola Stawowe (today's areas of the Main Railway Station) to reach the outskirts - Borek, Krzyki and Leśnica. 

The book also includes an index of illustrations, a list of architects and construction companies active at the time, and past and present street names. Well, an absolute gem. It is a pity that the book is so large and it is inconvenient to walk around with it to see the monuments presented in it live. Szurkowski's photographs are of particular value here, showing close-ups of architectural details that are usually not accessible from the street level. It is really rare that the graphic material is prepared with such care and taste. Although the book is not long, contemplating the beautiful photos (of which there are almost 800), absorbing the material takes a lot of time and gives a lot of pleasure.

The album is not intended only for the Polish market - the trilingual title is not a coincidence, all content is in three languages - Polish, English and German. Careful preparation, explanation of details, the authors' attention when explaining the iconography used make the album explain the reality observed with delight, answer the questions asked in the head, show details that have not been seen before. An absolute must-have for me!

My rating: 10/10.

 

Authors: Leszek Szurkowski, Barbara Banaś
Title: Secesja, Jugendstil, Art Nouveau Wrocław
Publishing House: Co-Libros, Wrocław 2009
Number of pages: 288
ISBN: 978-83-927442-0-7

poniedziałek, 18 maja 2020

Virginie Greiner, Daphné Collignon, Tamara Łempicka (Tamara de Lepmicka)


Nie wiem, czego się spodziewałam, ale na pewno czegoś więcej. Krótki - bo zaledwie 48-stronicowy - komiks autorstwa Virginie Greiner z bardzo dobrymi ilustracjami Daphné Collignon opowiada o przełomowym momencie z życiu artystki Tamary Łempickiej, kiedy wraz z mężem i córką uciekła z ogarniętej rewolucją bolszewicką Rosji do Paryża. Książka jest uzupełniona krótką notką biograficzną autorstwa Dimitri Joannidèsa. Komiks jest ładny, utrzymany w stonowanej tonacji brązów i szarości, jakby osnuty patyną czasu. Ale to lektura na co najwyżej godzinę, może mniej, i raczej tylko na raz.

Dla sztuki trzeba być gotową na wszystko

 Komiks skupia się na dwóch ważnych momentach w życiu Łempickiej - rozkwicie jej kariery w Paryżu, związanym z bujnym życiem towarzyskim, bywaniem w socjecie, płynącymi szeroko zamówieniami na portrety i poszukiwaniem idealnej modelki, pożądanie do której da się przelać na płótno, i wynikającym z tego rozpadzie małżeństwa z hrabią Tadeuszem Łempickim. Podczas gdy artystka rzuciła się w bujny wir życia towarzyskiego, skupiła na rozwijaniu swojego talentu i poszukiwaniu swojej artystycznej drogi, jej mąż pozostał duchem w nieistniejącej już carskiej Rosji, a smutki topił w alkoholu. Łempicka pokazana jest jako kobieta ambitna, wyzwolona, świadoma siebie i swojej artystycznej drogi, jak i związanych z nią wymagań i wyrzeczeń. Kobieta zainteresowana nowymi doznaniami, tak z mężczyznami, jak i z kobietami. Sama odpowiada na zarzuty swojego męża, że gdyby była mężczyzną, jej zachowanie nie gorszyłoby nikogo.

Totalny poryw artystycznego pożądania

Komiks w dość oszczędny sposób pokazuje twórczość Łempickiej - pokazana jest geneza powstawania płótna Piękna Rafaela (1927) oraz kilka płócien w części biograficznej. Dużo jest więc o twórczości i sztuce oraz jej dominującej roli w życiu artystki, ale samej sztuki już stosunkowo niewiele. A szkoda. Chyba to jest największy mój zarzut pod adresem tej książki. Sama fabuła napisana jest bardzo starannie, ze skupieniem na pokazaniu realiów epoki, znajomości artystki z ważnymi osobistościami tego czasu (m.in. André Gide, profesor Lhote), bujnym życiem nocnym Paryża i wydawanymi przez Łempicką wystawnymi przyjęciami. Jednak nie porwała mnie, bo Łempickiej-artystki było w nim za mało.


Moja ocena: 5/10.


Virginie Greiner, Daphné Collignon, Tamara Łempicka
Wydawnictwo Marginesy
Warszawa 2019
Tłumaczenie: Paweł Łapiński
Liczba stron: 56
ISBN: 978-83-66335-49-3

____________________________________________________________________________

I don't know what I’ve expected, but certainly something more. A short - only 48-page - comic book by Virgina Greiner with very good illustrations by Daphné Collignon tells the story of a breakthrough in the life of the artist Tamara Łempicka, when she, with her husband and daughter, escaped from the Bolshevik revolution of Russia to Paris. The book is supplemented with a short biographical note by Dimitri Joannidès. The comic is well-drawn, in a subdued tone of browns and gray, as if wrapped in a patina of time. But it makes a reading for at most an hour, maybe less, and rather only once.

For art, you have to be ready for anything

The comic book focuses on two important moments in Łempicka's life - the flourishing of her career in Paris, associated with lush social life, being in society, wide desire for her portraits and the search for the perfect model, the desire for whom can be poured onto the canvas, and the resulting breakdown of marriage with Count Tadeusz Łempicki. While the artist threw herself into the lush vortex of social life, she focused on developing her talent and searching for her artistic path, her husband’s spirit remained in the now non-existent Tsarist Russia, and the man has drowned his sorrows in alcohol. Łempicka is shown as an ambitious, liberated woman, aware of herself and her artistic path, as well as the requirements and sacrifices associated with her. A woman interested in new experiences, both with men and women. She answers her husband's accusations with an argument that if she was a man her behavior would not be shocking at all.

A powerful tide of artistic desire

The comic in a rather sparse way shows Łempicka's work - the genesis of the creation of the canvas The Beautiful Raphaela (1927) and several other works od are in the biographical part are shown. So, there is a lot about creativity and art and its dominant role in the artist's life, but art itself is relatively sparse. It's a pity. I think this is my biggest complaint about this book. The plot itself is written very carefully, with strong focus on showing the realities of the era, the artist's acquaintance with important personalities of the time (including André Gide, Professor Lhote), the lush nightlife of Paris and lavish parties issued by Łempicka. However, I am not convinced by the book nd feel the strong urge to grab a proper album with Łempicka’s works.


My rating: 5/10.



Authors: Virginie Greiner, Daphné Collignon
Title: Tamara de Lempicka
Publishing House: Marginsy
Warsaw 2019
Translation: Paweł Łapiński
Number of pages: 56
ISBN: 978-83-66335-49-3




Tessa Caponi-Borawska, Agnieszka Drotkiewicz, Smak kwiatów pomarańczy Rozmowy o kuchni i kulturze


Nie zawsze piękna okładka i dobre wydawnictwo są gwarantem dobrej lektury. Tak było i w przypadku Smaku kwiatów pomarańczy Tessy Caponi-Borawskiej i Agnieszki Drotkiewicz. Skusiła mnie ciekawa, piękna, niebanalna, niemal barokowa okładka, ale środek mocno rozczarował.

Gdzie tematów sześć, tam nie ma co jeść

Książka składa się z 11 rozdziałów o niezwiązanej ze sobą, szerokiej tematyce. Od uczt na kardynalskim dworze, przez przegląd pierwszych książek kucharskich, martwe natury (bez ilustracji), ewolucję pomieszczenia kuchennego, miejsce i rolę kobiety w kuchni, kulinarne blogi, ważne tematy marnowania jedzenia i jakości posiłków, aż po przemiany polskiej kuchni w latach 80-tych i 90-tych. No wszystko i nic. A co gorsza, książce brak redakcyjnej spójności - większa część to wywiad, zresztą na początku przeprowadzany w nieakceptowalny stylistycznie sposób ("Jakie miejsce ma brioche w Twoim życiu śniadaniowym?", "A jaki jest Twój stosunek do aromatu kwiatu pomarańczy?", "Opowiedz mi o Twoim stosunku do śledzia." "Jakie miejsce mają czerwone owoce w Twoim życiu i w Twojej kuchni?"), ale zdarza się wymiana maili, artykuły publikowane wcześniej w innych miejscach, a już krótka wstawka o roli chleba w Twórczości Heinricha Bölla (czemu akurat on? Czemu z tak obszernymi cytatami? W książce polsko-włoskiej nagle pisarz niemiecki) przelała czarę goryczy. Ciekawy pomysł na rozmowy o kuchni, jej roli w kulturze i odbiciu w malarstwie i literaturze przerodził się w istny śmietnik w celu nadania książce objętości.

Smakowite kąski

Zawsze staram się coś z danej książki dla siebie wyciągnąć i zapamiętać. Z tej zostanie mi rozdział Trzy kobiety, wyglądający na publikowany już gdzieś wcześniej artykuł Agnieszki Drotkiewicz. To soczysty kawałek prozy o trzech blogach kulinarnych:
·       https://smittenkitchen.com/ autorstwa Deb Perelman (Nowy Jork);
·       https://www.rachelseats.com/ Rachel Roddy (Rzym)
·       Manger - http://mimithorisson.com/ (Francja).
Oczywiście oglądałam je w trakcie i blog Mimi Thorisson stał się moją obsesją.
Po drugie - fascynujący był opis uczty wydanej w 1483 roku przez tytularnego kardynała bazyliki św. Sykstusa w Rzymie, siostrzeńca papieża,  Pietro Riario, na cześć Eleanory Aragońskiej, córki króla Neapolu, przyszłej żony księcia Ferrary. Opis tego bankietu to uczta dla wyobraźni, ale również spora dawka wiedzy o panujących wtedy obyczajach, serwowanych daniach, zachowaniu przy stole i marnowaniu jedzenia. Ostatnim dla mnie plusem są ilustracje-kolaże Mroux, przypominające nieco wycinanki-kolaże Wisławy Szymborskiej, wnoszące do książki grubą warstwę estetyki i poczucia humoru.
W tym galimatiasie ciężko się połapać, a tematy przypadkowo łapane i włączane do książki skutecznie zepsuły mi przyjemność z lektury.

Moja ocena: 3/10

Tessa Caponi-Borawska, Agnieszka Drotkiewicz, Smak kwiatów pomarańczy Rozmowy o kuchni i kulturze
Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2018
Liczba stron: 200
ISBN: 978-83-8049-729-0







_________________________________________________________________________

Not always a beautiful cover and a good publishing house guarantee good reading. This was also the case with The Taste of Orange Flowers by Tessa Caponi-Borawska and Agnieszka Drotkiewicz. I was tempted by an interesting, beautiful, original, almost baroque cover, but the inside disappointed me a lot.

A Leftover Dish

The book consists of 11 chapters with a wide range of unrelated topics. From feasts at the cardinal's court, through the review of the first cookbooks, still lifes (without illustrations), evolution of the kitchen room, place and role of a woman in the kitchen, culinary blogs, important topics of food waste and quality of meals, to the transformation of Polish cuisine in the 1980s and 1990s. Everything and nothing. And what is worse, the book lacks editorial coherence - most of it is an interview, in the beginning conducted in a stylistically unacceptable way (‘What place does a brioche hold in your breakfast life?’, ‘And what is your attitude to the aroma of orange blossom?’, ‘Tell me about your attitude to herring.’ ‘What is the place of red fruits in your life and in your kitchen?’), but there is also an exchange of emails, articles previously published elsewhere, and a short passage about the role of bread in the works of Heinrich Böll (why him? Why with such extensive quotes? suddenly a German writer appears in a Polish-Italian book) was the last straw that broke the camel’s neck. An interesting idea of conversations about the kitchen, its role in culture and its reflection in art and literature turned into a real heap of garbage collected to add volume to the book.

Tasty bits and pieces

I always try to get something out for myself from a given book and remember it. From this one I will definately remember the chapter titled Three Women, which looks like Agnieszka Drotkiewicz's article published somewhere else already. This is a juicy piece of prose about three culinary blogs:
• https://smittenkitchen.com/ by Deb Perelman (New York);
• https://www.rachelseats.com/ Rachel Roddy (Rome)
• Manger - http://mimithorisson.com/ (France).
Of course, I checked them during the reading and Mimi Thorisson’s blog became my obsession.
Secondly, the description of the feast published in 1483 by the titular cardinal of the basilica of St. Sixtus in Rome, the nephew of the Pope, Pietro Riario, in honor of Eleanora of Aragon, the daughter of the King of Naples, the future wife of Prince of Ferrara. The description of this banquet is a feast for the imagination, but also a large dose of knowledge about the prevailing customs of the time, served dishes, proper behavior and immense waste of food. The last advantage for me are Mroux's collage illustrations, reminiscent of Wisława Szymborska's collages, bringing a thick layer of aesthetics and a sense of humor to the book.

And yet, there is no leading topic and the multitude of unattached themes and styles has spoiled the broth.


My rating: 3/10

Authors: Tessa Caponi-Borawska, Agnieszka Drotkiewicz
Title: The Taste of Orange Flowers Talks about Cuisine and Culture
Publishing House: Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2018
Number of pages: 200
ISBN: 978-83-8049-729-0

sobota, 29 lutego 2020

Donna Tartt, Szczygieł (The Goldfinch)

Marzyłam o tej książce od momentu, kiedy ją kupiłam. Zaplanowałam sobie, że przeczytam ją podczas krótkiego pobytu w Karpaczu, i chociaż mi się nie udało, zawsze już będzie kojarzyć mi się z tym miejscem.
Szczygieł to przede wszystkim pean na cześć wielkiej sztuki, dokładna analiza tytułowego obrazu Fabritiusa i masa rozważań nad tym, co wyróżnia naprawdę wyjątkowe dzieła. Czytając nagrodzoną Pulitzerem książkę Donny Tartt, wciąż sięgałam po telefon, by obejrzeć kolejne wymieniane przez nią obrazy, czy posłuchać muzyki, której słuchają bohaterowie. Pełne zanurzenie!

Fabuła


Szczygieł to historia Theo Deckera, którego poznajemy, kiedy w Amsterdamie w hotelu stara się pozostać anonimowy, bojąc się przyjazdu policji. Jednak kluczem do jego historii jest zamach w Metropolitan Museum of Art, gdy chłopak ma lat 13. W zamachu ginie jego matka, a Theo poznaje Welty'ego i jego płomiennorudą wnuczkę Pippę. Theo jest z Weltym, kiedy ten umiera i na jego polecenie chowa do torby bezcenny obraz Fabritiusa Szczygieł, a także zobowiązuje się oddać powierzony mu pierścień jego rodzinie. Kiedy po kilku tygodniach ta sytuacja na powrót mu się przypomina, chłopak odnajduje sklep ze starociami i poznaje tam swojego późniejszego przyjaciela na całe życie, Hobiego.
Sytuacja rodzinna Theo jest skomplikowana, a jego dziadkowie nie chcą i nie mogą się nim zająć, więc chłopak trafia do rodziny swojego przyjaciela, Andiego. Elegancki salon państwa Barbour jest dla niego fantastycznym schronieniem, aż do niespodziewanego pojawienia się ojca wraz z partnerką Xandrą. Bez zbędnych dyskusji mężczyzna zabiera swojego syna do Las Vegas, gdzie chłopak wychowuje się w zasadzie bez żadnego nadzoru. Nawiązuje tam przyjaźń z młodym Ukraińcem Borisem, która będzie go naprawdę wiele kosztować.

Kiedy jego ojciec ginie w wypadku samochodowym, przerażony wizją opieki społecznej chłopak zgarnia kilka rzeczy, zapakowany obraz i psa Popczika i ucieka do Nowego Jorku, gdzie znajduje schronienie u Hobiego. Odnawia znajomość z rodziną Barbour i dowiaduje się od ich najstarszego syna, Pratta, że pan Barbour wraz z Andym utopili się podczas burzy. Theo zaczyna często odwiedzać panią Barbour, w związku z czym nie wiadomo kiedy i jak zaręcza się z córką państwa Barbour, Kitsey, i planuje z nią ślub.
W międzyczasie spotyka w Nowym Jorku Borisa i okazuje się, że tak pieczołowicie przez niego skrywany i przechowywany obraz został przez przyjaciela skradziony jeszcze w Nevadzie. Pojawia się szansa na odzyskanie go i mężczyźni wyjeżdżają do Amsterdamu, by go odzyskać. Ryzykowny plan się jednak nie udaje, obraz ponownie znika, a Theo zostaje mordercą, ratując swojemu przyjacielowi życie. Sprawa zostaje jednak sprytnie rozegrana, Boris i Theo dostają nagrodę za wskazówkę, gdzie obrazy mogą byś schowane, a opiewa ona na ładnych kilka milionów dolarów. Zaginione dzieła wracają do muzeów, a Theo może mieć prawie czyste sumienie.

Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni


Powiem szczerze, że książka wydawała mi się mocno przegadana i taka sobie niemal do ostatniego rozdziału, ale to właśnie ostatni rozdział ją uratował. Punkt zborny stanowi niemal traktat filozoficzny o dobru i złu, o nieuchwytnej naturze rzeczy, o różnicach w postrzeganiu.




"(...) dobro nie zawsze wynika z dobrych uczynków, a złe uczynki nie zawsze są skutkiem zła (...)", mówi Boris, starając się pocieszyć przyjaciela po oddanych przez niego, celnych strzałach (s. 810). "(...) ja osobiście nigdy nie wyznaczałem tak wyraźnej granicy między "dobrem" a "złem" jak ty. Dla mnie: ta granica jest często fałszywa. Jedno i drugie nigdy nie jest całkiem rozdzielone. Jedno nie może istnieć bez drugiego." (s. 811)



Tym samym Tartt dołącza do innych wielkich traktatów o naturze dobra i zła, a nawiązań do wybitnych utworów literackich, jest naprawdę sporo:
  • Idiota Dostojewskiego
  • Ziemia, planeta ludzi Exupery'ego
  • Linia piękna Allana Holinghursta ("Linia piękna jest linią piękna. Nieważne, czy przeszła sto razy przez ksero." s. 821)
To chyba właśnie Boris, może w hołdzie wielkim pisarzom rosyjskim, wygłasza najważniejsze uwagi w całej książce, zauważając, między innymi, że życie jest okrutne i niesprawiedliwe, nie ma komu złożyć zażalenia na los, ale to gra, w którą można grać z pewnego rodzaju przyjemnością.

Theo jest bohaterem ułomnym, pokiereszowanym przez los, cierpiącym na traumę po wydarzeniach z dzieciństwa. Niepogodzonym ze swoim losem, tęskniącym za matką - zniknęła, gdy była jeszcze punktem orientacyjnym w jego życiu. Powrót do normalności po jej śmierci wydaje mu się zdradą wobec niej:

"(...) powrót do normalnych zajęć wydawał mi się czymś nielojalnym, niewłaściwym. Przeżywałem wstrząs za każdym razem, gdy zdawałem sobie z tego sprawę, kolejne uderzenie w twarz - odeszła. Wszystkie nowe wydarzenia, wszystkie czynności przez resztę życia miały nas tylko bardziej rozdzielić: dni, których nie była już częścią, wydłużający się dystans między nami. Każdego kolejnego dnia przez resztę mojego życia miała się oddalać coraz bardziej." s. 96

Zaczyna w zupełnie innym punkcie, niż jego rówieśnicy, i zapewne doświadcza więcej, niż jest w stanie znieść. Cierpi.

"I mam nadzieję, że kryje się tu jakaś głębsza prawda o cierpieniu, przynajmniej tak, jak ja je rozumiem, chociaż uzmysłowiłem sobie, że jedyne prawdy, które mają dla mnie znaczenie, to te, których nie rozumiem lub nie jestem w stanie zrozumieć. Wszystko, co tajemnicze, dwuznaczne, niewyjaśnione. Co nie pasuje do opowieści lub jej nie ma. Jasny błysk na prawie niewidocznym łańcuchu. Plamka słońca na żółtej ścianie. Samotność, która oddziela każdą żywą istotę od każdej innej żywej istoty. Smutek nierozerwalnie związany z radością." s. 834

Staje się wrażliwszy na otaczający go świat - dostrzega podobieństwa pomiędzy swoją sytuacją po śmierci matki a w rodzinie Barbour po odejściu dwóch jej członków: "Znałem ten bezruch; tak właśnie zapada się w sobie dom, gdy ktoś umiera," zauważa (s. 132). Jego związek z Pippą nie jest możliwy ze względu na łączące ich traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa, mimo, że Theo jest w niej tak zakochany, że czuje się, jakby głowę miał w deszczowych chmurach, serce w niebie (s. 172).

Sztuka w centrum uwagi


Siłą rzeczy w książce znajduje się także sporo rozważań o sztuce.

"(...) między "rzeczywistością" z jednej strony a punktem, gdzie umysł styka się z rzeczywistością, istnieje strefa pośrednia, tęczowa krawędź, gdzie rodzi się piękno, gdzie dwie zupełnie różne powierzchnie mieszają się i stapiają, przynosząc coś, czego nie jest w stanie dać życie: w tej przestrzeni mieści się cała sztuka i magia." (s. 838)



"strefa pośrednia, polichromiczna rubież między prawdą i nieprawdą" s. 839



"Ale ten obraz nauczył mnie też, że możemy się porozumiewać, pokonując barierę czasu." s. 839



"(...) pogoń za czystym pięknem to pułapka, prosta droga do zgorzknienia i smutku, (...) piękno musi być połączone z czymś głębszym." s. 828



"Wiesz, co powiedział Picasso. "Dobrzy artyści kopiują, wielcy kradną". Mimo wszystko, gdy masz do czynienia z prawdziwie wielkim dziełem, jest tak, jakbyś odczuwał wstrząs, dotykając końca przewodu. Nieważne, jak często go dotykasz ani ilu ludzi zrobiło to przed tobą. To ten sam przewód. Który spadł z jakiegoś wyższego poziomu życia. Wciąż ma w sobie ten sam ładunek." s. 821



"Ten Fabritius to żart. Opiera się na żarcie. Tak jak u wszystkich największych mistrzów. Rembrandta. Velazqueza. Późnego Tycjana. Oni pozwalają sobie na żarty. Zabawiają samych siebie." s. 630



"Ten obraz sprawiał, że czułem się mniej śmiertelny, mniej zwyczajny. Był wsparciem i zadośćuczynieniem; był pożywieniem i sumą. Był filarem, który podtrzymywał całą katedrę." s. 608



"Pokusa była zbyt wielka: mieć go w rękach i nie rzucić okiem? Szybko go wysunąłem i niemal natychmiast spowił mnie jego blask, coś niemal muzycznego, wewnętrzna słodycz, która była niewytłumaczalna poza głębokim, poruszającym krew poczuciem harmonii, jak wtedy, gdy serce bije wolno i pewnie w obecności kogoś, przy kim czujemy się bezpieczni i kochani." s. 345

Theo zastanawia się również, czy każdy wybitny obraz jest w rzeczy samej autoportretem - jak w przypadku tytułowego szczygła. Malarz to ptak na łańcuchu, wynajęty przez kogoś to stworzenia dzieła na zamówienie: "Jeden więzień spogląda na drugiego". s. 834




Siostry Muzy byłyby zadowolone

Podsumowując, to sprawnie napisana książka, choć zdecydowanie za długa. W pewien sposób trochę podobna do Małego życia Yanagihary, jeśli chodzi o szerokie ambicje opisywania rzeczywistości i przemian bohaterów. Yanagihara jest jednak trochę lepsza, sprawniej napisana, z większą galerią bohaterów. Na pewno wielką siłą tej książki jest odwoływanie się do wielu zmysłów - wzroku - przy śledzeniu różnorakich tytułów malarskich, słuchu - kiedy włączałam sobie Palestrinę, by czytać do dzwięków muzyki, których słuchała Pippa dochodząc do siebie po wypadku. A może to nie o zmysły chodzi, tylko o synestetyczne łączenie sztuk - literatury, muzyki, malarstwa. To się autorce naprawdę udało.



Donna Tartt, Szczygieł
Wydawnictwo Znak, seria litera nova
Kraków 2015
Tłumaczenie: Jerzy Kozłowski
Liczba stron: 844
ISBN: 978-83-240-2652-4



PS.

"Interesujące było to, jak ten delikatny chłopiec o krzywych nóżkach ze zdjęcia, uroczo uśmiechnięty, nieskazitelny w swym marynarskim ubranku, był jednocześnie konającym starcem, który chwycił mnie za rękę: dwie oddzielne ramy tej samej duszy nałożone na siebie." s. 822


_______________________________________________________________________

I've been dreaming about this book since I bought it. I planned to read it during a short stay in Karpacz, and although I did not succeed, it will always remind me of this place.

The Goldfinch is primarily a pean in honor of great art, a thorough analysis of the title Fabritius's image and plenty of reflection on what distinguishes really unique works. Reading the Pulitzer award-winning book by Donna Tartt, I was constantly reaching for my cellphone to see the next images she mentioned, or listen to the music the characters listen to. Full immersion!

The plot The Goldfinch is the story of Theo Decker, which we get to know when in Amsterdam in a hotel he tries to remain anonymous, fearing the arrival of the police. However, the key to his story is the terrorist attack at the Metropolitan Museum of Art, when the boy is 13 years old. His mother dies in the attack, and Theo meets Mr. Welty and his fiery granddaughter Pippa. Theo is with Mr. Welty when he dies, and he hides the priceless image of Fabritius's The Goldfinch in his bag on the old man's request, and also undertakes to give the ring entrusted to him back to his family. When, after a few weeks, he recollects this situation the boy finds an antique store and meets his later friend for the rest of his life, Hobie. Theo's family situation is complicated, and his grandparents do not want and can not take care of him, so the boy goes to the family of his friend Andy. The elegant Barbour salon is a fantastic shelter for him, until his father and his partner Xandra appear unexpectedly. Without undue discussion, the man takes his son to Las Vegas, where the boy grows up without any supervision. He makes a friendship with a young Ukrainian, Boris, which will cost him a lot. When his father dies in a car accident, the boy, terrified by the vision of social security, picks up a few things, with the wrapped painting and Popczik's (family's dog) and escapes to New York, where he finds shelter with Hobie again. He renews his relationship with the Barbour family and learns from their eldest son, Pratt, that Mr. Barbour and Andy had drowned in a storm. Theo often visits Mrs. Barbour, so it is not known when and how he gets engaged to the Barbours' daughter, Kitsey, and plans to marry her. In the meantime, he meets Boris in New York and it turns out that the picture he had so carefully hidden and stored had been stolen by his friend already in Nevada. There is a chance to get it back and the men go to Amsterdam to claim it. However, the risky plan fails, the picture disappears again, and Theo becomes a murderer, saving his friend's life. Therefore they tip the police on the possible whereabouts of the painting and Boris and Theo get a few million dollars reward for this precious information. Missing works are returned to museums, and Theo may have an almost clear conscience.

I am a part of that power which eternally wills evil and eternally works good
I will honestly say that the book seemed over-talked to me and so-so almost to the last chapter, but it was the last chapter that saved it. The assembly point is almost a philosophical treatise on good and evil, the elusive nature of things and differences in perception. "(...) good does not always result from good deeds, and bad deeds are not always the result of evil (...)", says Boris, trying to comfort his friend after his accurate shots (p. 810). "(...) I personally have never set such a clear border between 'good' and 'evil' as you. For me: this border is often false. Both are never completely separated. One cannot exist without the other." (p. 811) Thus, Tartt joins other great treatises on the nature of good and evil, and there are really many references to outstanding literary works: - Dostoevsky's Idiot - Saint-Exupéry, Wind, Sand and Stars
- Allan Holinghurst, The Line of Beauty ("The line of beauty is a beauty line. It doesn't matter if it went through a photocopier a hundred times." p. 821)
It is Boris who, perhaps as a tribute to great Russian writers, makes the most important comments throughout the book, noting, among other things, that life is cruel and unfair, there is no one to complain to about fate, but it is a game that can be played with some sort of pleasure. Theo is a defective hero, mangled by fate, suffering from trauma after the childhood events. Uncompromised with his fate, missing his mother - she disappeared when she was still a landmark in his life. Returning to normal after her death seems to him a betrayal of her: "(...) returning to normal activities seemed to me something disloyal, wrong. I experienced a shock every time I was aware of it, another blow to the face - she's gone. All new events, all activities for the rest of my life only had to separate us more: days that she was no longer part of, the distance between us was lengthening. Every day till the rest of my life would keep moving me away from her." p. 96 He starts at a completely different point than his peers, and probably experiences more than he can bear. He suffers. "And I hope that there is a deeper truth about suffering here, at least as I understand it, although I have realized that the only truths that matter to me are those that I do not understand or cannot understand. Everything mysterious, ambiguous, unexplained. What does not match the story or does not have it. A bright flash on an almost invisible chain. A sun spot on a yellow wall. A loneliness that separates every living being from every other living being. Sadness inseparable from joy." p. 834 Theo becomes more sensitive to the world around him - he notices the similarities between his situation after his mother's death and in the Barbour family after the departure of two of its members: "I knew this stillness; that's how a house falls in, when someone dies," he notes (p. 132). His relationship with Pippa is not possible due to their shared traumatic childhood experiences, despite the fact that Theo is so in love with her to the point he feels as if his head was in rainy clouds, and heart in heaven (p. 172).

Focus on art
Inevitably, the book also contains many considerations about art. "(...) between 'reality' on the one hand and the point where the mind meets reality, there is an intermediate zone, a rainbow edge, where beauty is born, where two completely different surfaces mix and fuse, bringing something that is not able to give life: all art and magic fit into this space." (p. 838) "intermediate zone, polychrome boundary between truth and untruth" p. 839 "But this picture also taught me that we can communicate by overcoming the time barrier." p. 839 "(...) the pursuit of pure beauty is a trap, a straight path to bitterness and sadness, (...) beauty must be combined with something deeper." p. 828 "You know what Picasso said. 'Good artists copy, great artists steal.' After all, when you are dealing with a truly great work, it is as if you feel a shock when you touch the end of the wire. No matter how often you touch it or how many people did it before you. It's the same cable. It fell from some higher stage of living. It still has the same charge." p. 821
"This Fabritius is a joke. It's based on a joke. Like all the greatest masters. Rembrandt. Velazquez. Late Titian. They allow themselves jokes. They entertain themselves." p. 630 "This image made me feel less lethal, less ordinary. It was support and compensation; it was food and a sum. He was a pillar that supported the entire cathedral." p. 608 "The temptation was too great: to have it in my hands and not to take a look? I quickly pulled it out and almost immediately it has enveloped me in its splendor, something almost musical, an internal sweetness that was inexplicable except a deep, bloody sense of harmony, as when the heart beats slowly and confidently in the presence of someone with whom we feel safe and loved." p. 345 Theo also wonders if every outstanding picture is indeed a self-portrait - as in the case of the title goldfinch. The painter is a bird on a chain, hired by someone to create a custom work: "One prisoner looks at another". p. 834 The Muses would be pleased In summary, it is a well-written book, although definitely too long. In some ways a bit similar to Yanagihara's Little Life when it comes to broad ambitions to describe the reality and transformation of heroes. Yanagihara's book, however, is a little better, more efficiently written, with a larger gallery of heroes. Certainly the great strength of this book is referring to many senses - eyesight - when tracking various painting titles, hearing - when I turned on Palestrina to read to the sounds of music that Pippa listened to after recovering from the accident. Or maybe it's not about the senses, but about the synesthetic combination of arts - literature, music, painting. In this the author has really succeeded. Author: Donna Tartt
Title: The Goldfinch Printing House: Znak, letter nova series Krakow 2015 Translation: Jerzy Kozłowski Number of pages: 844 ISBN: 978-83-240-2652-4

PS. "It was interesting how this gentle boy with crooked legs from the photo, charmingly smiling, immaculate in his sailor suit, was also a dying old man who grabbed my hand: two separate frames of the same soul superimposed." p. 822





Anda Rottenberg, Berlińska depresja. Dziennik


Najpierw nie mogłam się za tą książkę zabrać - pierwsze podejście miałam w październiku ubiegłego roku. Spodobał mi się rzeczowy ton autorki i jej niezwykle intensywny tryb życia. Zaczęłam więc oglądać wywiady i spotkania z panią Andą Rottenberg i książka spadła na drugi plan. Przy drugim podejściu natomiast kompletnie nie mogłam się oderwać i żałowałam, że te 350 stron skończyło się tak szybko.

Dojrzałe spojrzenie na starość

Zaintrygował mnie tytuł - Berlińska depresja. Autorka przebywa na rocznym stypendium w Wissenschaftskolleg zu Berlin, mieszka w dzielnicy Grunewald i opisuje swoje codzienne życie, przemyślenia, wspomnienia. Non-stop kursuje pomiędzy Warszawą a Berlinem, starając się pogodzić różnorakie obowiązki - pisanie tekstów, artykułów, wstępów do książek, z życiem rodzinnym i towarzyskim. Sporo tu również polityki, która jest mi obca i od której staram się dystansować. Jednocześnie bardzo dużo tu przemijania, i te rozmyślania podobały mi się jakoś najbardziej. Może ze względu na to, że pomagają mi zrozumieć podejście i patrzenie mojej Babci (co ciekawe, o zbieżnych z autorką poglądach politycznych).

"Tak naprawdę chodzi chyba o lęk przed umieraniem. Tym bezbrzeżnie smutnym stanem starczej bezbronności, w której razem z poniżającą zgodą na pampersy, podmywanie, picie przez rurkę i karmienie łyżeczką mieści się rezygnacja z godności, z podmiotowości, z bycia osobą, cokolwiek to znaczy." (s. 61)

"Chodzę więc na te wszystkie spotkania i wernisaże, odpowiadam na maile, robię zakupy i wykonuję rozmaite czynności odpowiednio do sytuacji poniekąd z lęku przed zardzewieniem, przed osunięciem się w stan egzystencji elementarnej, tego powolnego zsuwania się po ledwo widocznej pochyłości gdzieś poza horyzont życia." (s. 62)

"Patrzę więc, jak się toczy odwrócony proces nabywania wiedzy. Kiedyś samo wchodziło, teraz samo wypada z pamięci" (s. 136) - przy czym zauważę, że chciałabym mieć tyle w pamięci, co Autorka, zanim zacznę zapominać.

"Okazuje się, że na starość wszystko trzeba robić na raty, żaden total nie wchodzi w grę, ponieważ jest ponad moje siły." s. 308

Podoba mi się precyzyjna, profesjonalna bezwzględność nazywania rzeczy po imieniu, jak też spokojne, analizujące podejście Autorki. Zachwyca mnie - i jednocześnie przeraża - jej aktywność na tak wielu polach, mobilność, sprawność umysłu. Dla mnie pani Anda Rottenberg jest wzorem do naśladowania.

Myśli wyciśnięte z głowy, jak pasta z tubki

Myśli tych jest naprawdę wiele, pokazują szerokie horyzonty Autorki i spektrum jej zainteresowań. Jest oczywiście sporo o sztuce, ale mniej, niż się spodziewałam. Trochę szkoda, bo jej poglądy polityczne interesują mnie mniej, niż to, co ma ona do powiedzenia o sztuce. "Pamiętam, jak podczas publicznego spotkania w jakimś sopockim klubie przy plaży jedna pani zapytała, dlaczego ona nie widzi w sztuce tego co ja. - Każdy widzi to, co wie - odpowiedziałam" (s. 216). Faktycznie, żeby widzieć i rozumieć trzeba wiedzieć, i chyba tej właśnie wiedzy, w lekkim sosie, szukałam tutaj. Czasami zdarzy się czytelnikowi zobaczyć kawałek warsztatu Autorki: "(...) mój odbiornik jest nastrojony na innego rodzaju harmonię. Myślę obrazami lub dźwiękami", pisze Rottenberg (s. 218). Widzimy trochę jej lektur, nowych artystów, wystaw sztuki, które odwiedza - to bezcenne błyski zza kurtyny.

Na pewno zwróciłam uwagę na wrażliwość Autorki na naturę, zaangażowanie w jej obronę. Publikacji towarzyszą czarno-białe zdjęcia, z których sporo jest właśnie temu tematowi poświęcona. Dziennik zawiera również codzienne drobiazgi - berlińskie korki, dojazdy na lotnisko, spotkania ze znajomymi i urywki ich życia. Z coraz mniej licznymi znajomymi, niestety. Tu ostatnie ważne słowo - książka pokazuje również wagę budowania wokół siebie rodziny złożonej z przyjaciół, co jest związane zarówno z odchodzeniem najbliższych i niezależnością Autorki, a z drugiej strony potrzebą bliskości, troski, balansu w pracoholicznym życiu. Te wnioski też zostaną ze mną.

Dla mnie wartościowa i skłaniająca do zastanowienia lektura, ale przede wszystkim zapis aktywności naprawdę nietuzinkowego umysłu.

Moja ocena: 8/10.


Anda Rottenberg, Berlińska depresja. Dziennik
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Warszawa 2018
Liczba stron: 352
ISBN: 978-83-65853-57-8

_______________________________________________________________________

First, I couldn't get on to this book - I had my first attempt in October last year. I liked the author's factual tone and her extremely intense lifestyle. So I started watching interviews and meetings with Mrs. Anda Rottenberg and the book fell to the second place. On the second try, however, I couldn't break away and regretted that the 350 pages ended so quickly. A mature look at old age
I was intrigued by the title - Berlin Depression. The author is on an annual scholarship at Wissenschaftskolleg zu Berlin, lives in the Grunewald district and describes her daily life, thoughts, memories. All the time she runs between Warsaw and Berlin, trying to reconcile various duties - writing texts, articles, book introductions, with the family and social life. There is also a lot of politics that is alien to me and from which I try to distance myself. At the same time, a lot of a sense of passing here, and these thoughts I liked somehow the most. Maybe because they help me understand my grandmother (interestingly, with political views that coincide with the author's). "In fact, it is probably the fear of dying. This boundlessly sad state of senile defenselessness, in which, together with degrading consent for pampers, washing, drinking through a tube and spoon feeding, is the resignation from dignity, from subjectivity, from being a person, whatever that means." (p. 61) "So I go to all those meetings and exhibitions, answer e-mails, shop and perform various activities appropriate to the situation out of the fear of rusting, of falling into a state of elementary existence, this slow sliding down the barely visible slope somewhere beyond the horizon of life. " (p. 62) "So I look at the reverse process of acquiring knowledge. It used to come in by itself, now it falls out of the memory itself" (p. 136) - and I notice that I would like to have as much in my memory as the Author before I begin to forget. "It turns out that in old age everything has to be done in turns, no total action is at stake because it is beyond my strength." p. 308 I like the precise, professional ruthlessness of naming things by the name, as well as the calm, analyzing approach of the author. It impresses me - and at the same time frightens me - the activity in so many fields, mobility, efficiency of mind. For me, Mrs. Anda Rottenberg is a role model. Thoughts squeezed out of the head, like the paste out of the tube
There are quite a few of these thoughts, they show the author's broad horizons and the spectrum of her interests. There is of course a lot about art, but less than I've expected. It's a shame because her political views interest me less than what she has to say about art. "I remember when during a public meeting in a Sopot beach club one lady asked me why she does not see what I see in art. - Everyone sees what they know - I replied" (p. 216). In fact, to see and understand it is necessary to know, and probably for this knowledge, in a light seasoning, I was looking here. Sometimes the reader will see a piece of the author's workshop: "(...) my receiver is tuned to a different kind of harmony. I think with images or sounds", writes Rottenberg (p. 218). We see some of her readings, new artists she discovers, art exhibitions she visits - these are priceless flashes from behind the curtain. I certainly paid attention to the author's sensitivity to nature and commitment to its defense. The publication is accompanied by black and white photos, many of which are devoted to this topic. The diary also contains of daily trinkets - Berlin traffic jams, commuting to the airport, meeting friends and snippets of their lives. With fewer and fewer friends, unfortunately. Here is the last important word - the book also shows the importance of building a family of friends around you, which is associated with both the departure of the loved ones and the independence of the author, and on the other hand the need for closeness, care and balance in workaholic life. These conclusions will also stay with me. For me, a valuable and thought-provoking reading, but above all a record of the activity of a truly extraordinary mind.
My rating: 8/10.
Author: Anda Rottenberg
Title: Berlin Depression. A Diary Krytyka Polityczna Publishing House Warsaw 2018 Number of pages: 352 ISBN: 978-83-65853-57-8