Mój egzemplarz szóstego tomu sagi rodziny Neshov, zatytułowany Córka, ma szanse pobić wszystkie rekordy popularności. Dlaczego? Bo trzeba było na niego czekać na tyle długo, że większość mojej czytającej rodziny miała szansę zapoznać się z poprzednimi tomami, i teraz wszyscy rzucili się wraz ze mną na ten ostatni.
Streszczenie ze spojlerami
Po śmierci Margida Torunn coraz mocniej zapuszcza korzenie w gospodarstwie w Neshov. Odnawia i dekoruje kolejne pokoje, wyrzuca stare graty i dochodzi do wniosku, że z gospodarstwem może związać ją jeszcze mocniej dodanie sobie nazwiska ojca jako drugiego członu. Matka, odrzucona przez Tora i jego despotyczną matkę, Annę, reaguje na to histerycznie i zrywa relacje z córką. Torunn ze wszelich sił walczy o pozostanie na powierzchni – wymienia w gospodarstwie maszt, na czym tak zależało jej dziadkowi, Tormodowi, stara się profesjonalnie prowadzić przedsiębiorstwo pogrzebowe, choć tu brakuje jej jeszcze wiedzy, oraz poradzić sobie z żałobą po śmierci Margida, z którym czuła się najmocniej związana. W międzyczasie do Neshov przyjeżdza na 8 dni Erlend z rodziną, pomaga gospodyni dogadać się z matką, wprowadza masę harmidru i naprawdę dużo znakomitej kuchni (to już zasługa Krumme). Tymczasem wokół Torunn pojawiają się dwaj mężczyźni – Kaj Roger, któremu kiedyś Torunn dała kosza, kiedy jeszcze pracował na gospodarstwie u jej ojca, oraz Frank Skår, miejscowy pastor. Kaj przywozi Torunn dwa prosiaki na wizytę dzieci, a pastor... cóż, sprawdza się przez jedną noc, do momentu ucieczki Anny. W kryzysowym momencie to Kaj wraz z Torunn całą noc szuka zaginionej suki i to z nim Torunn postanawia spróbować jeszcze raz.
Gorzka pigułka
Ciężko mówić, że tą
książkę się czyta – ona czyta się sama. Początek jest może nieco nużący
(pierwszego dnia przeczytałam tylko 24 strony), ale drugiego dnia połknęłam
ponad trzysta, i naprawdę starałam się czytać wolniej pod koniec. Ragde umie
opisać codzienność w trzymający w napięciu sposób, więc od książki nie sposób
się oderwać. Codzienne życie rodziny Neshov jest tak zagmatwane i
skomplikowane, czyli naprawdę wciągające. Jak zwykle jasnym promykiem w serii
jest Krumme, a czytanie o znakomitych potrawach przez niego przyrządzanych,
zgodnym życiu z matkami ich dzieci, pieczołowicie pielęgnowanej rodzinie daje
głęboką radość i satysfakcję. Krumme zdecydowanie wie, co w życiu dobre, i umie
się tym szczodrze dzielić.
Jednak reszta książki nie jest tak radosna i promienna. Ragde celnie opisuje trudne relacje matki z córką, zwłaszcza, że Cissi nie miała lekkiego życia i decyzja Torunn o zmianie nazwiska mocno ją zabolała. Zastanawiało mnie, czy Erlendowi nie udało się zbyt łatwo rozwiązać tego konfliktu, ale może faktycznie każda matka potrzebuje usłyszeć od córki „kocham cię”, a córkom z kolei nie przychodzi to lekko.
Drugi trudny i znów
trafnie opisany temat to starość. Tormod w wielu momentach faktycznie ogranicza
się do egzystencji w swoim mikrokosmosie i interesuje go już tylko własny komfort
i wygoda, a nie dbanie o innych. Jego nieprzemyślane komentarze często
sprawiają Torunn przykrość, coraz bardziej zaszywa się w swoim świecie i
rozkoszuje komfortem, jakiego do tej pory nie zaznał. Ponieważ jako czytelnik
mamy dostęp do myśli i jednej, i drugiej strony, widać jak dwie zupełnie różne
osoby, w innym wieku i z różnym życiowym dosiadczeniem mijają się i inaczej
odbierają swoje gesty. Każde pozostaje w swojej skorupie, starając się mimo
wszystko okazywać sobie miłość i szacunek.
Duma narodowa
Jeszcze jedna rzecz
mnie uderzyła w powieści Ragde – wielka duma z bycia Norweżką. Najpierw na
stronie 33 pojawił się przykry fragment o Polakach, którzy muszą przyjeżdżać do
Norwegii, bo Polsce grozi załamanie gospodarcze (książka wyszła w Norwegii w
2018 roku, polskie tłumaczenie u nas w 2020, rzecz dzieje się współcześnie). „Polacy
pracujący u Erlenda żarli całe cebule,” przypomina sobie Torunn, „usta tych Polaków z Danii musiały chyba
być przeżarte sokiem z cebuli, na samą myśl o
tym dostawała mdłości” (s. 34). No cudowny opis moich pobratymców, Polaczki-cebulaczki.
Kiedy do Tormoda przyjeżdża Gabiele, wnuczka jego kochanka z młodości, Dietera
Prütza, mówi po drodze Torunn: „- Zarówno w Niemczech, jak i w
Austrii ludzie są strasznymi homofobami [...]. Wy tu w Skandynawii jesteście o
wiele bardziej do przodu na wszystkich frontach międzyludzkich” (s. 325). Ach,
ta cudowna bezpieczna tolerancyjna Norwegia, nic, tylko tam wyjeżdzać i
pracować na czarno.
Niemniej jednak, książkę czyta się
znakomicie, stanowi doskonałe domknięcie sagi (chociaż otwarte zakończenie daje
oczywiście możliwość dopisania dalszych losów rodziny). Ragde trzyma poziom
cały czas, jej ruchy są przemyślane, a bohaterowie, którzy w poprzednich tomach
byli gdzieś na uboczu (Tormod, Torunn) zyskują centralne miejsce. Jeszcze Cissi
jest nieodkrytą ziemią i potencjalnie matki dzieci Erlenda i Krumme, Lizzi i
Jytte. Czy Torunn uda się jeszcze zostać matką? Czy jej związek z Kajem Rogerem
wypadli? Czy pastor będzie o nią walczył? Jeszcze naprawdę sporo możliwości fubularnych
tkwi w tej sadze. Czas pokaże.
Moja ocena: 8/10.
Anne B. Ragde, Córka
Wydawnictwo Smak słowa
Sopot 2020
Tłumaczenie: Ewa M. Bilińska, Karolina Drozdowska
Licza stron: 338
ISBN: 978-83-66420-20-5
My copy of the sixth volume of
the Neshov family saga, entitled The Daughter,
has a chance to break all records of popularity. Why? Because we had to wait so
long for the last piece that most of my reading part of the family had a chance
to get to know the previous volumes, and now they all rushed with me to devour
the last one.
Bitter pill
It's hard to say that one reads this book - it reads itself. The beginning is maybe a bit tedious (I only read 24 pages on the first day), but on the second day I swallowed over three hundred, and really tried to read slower towards the end. Ragde knows how to describe everyday life in a suspenseful way, so it's impossible to tear yourself away from the book. The Neshov family life is so confusing and complicated that their daily encounters are truly mesmerizing. As usual, Krumme is the bright ray in otherway dark series, and reading about the delicious dishes prepared by him, pretty harmonious life he leads with his family, mindful care he puts in daily activities gives the reader deep joy and satisfaction. Krumme definitely knows what's good in life and knows how to share it generously.
However, the rest of the book is not so joyful and radiant. Ragde accurately describes the difficult relationship between mother and daughter, especially since Cissi's life was not easy and Torunn's decision to change her name hurt her a lot. I wondered if perhaps Erlend has managed to resolve this conflict too easily, but maybe every mother really needs to hear from her daughter ‘I love you’, and daughters don't say it easily.The second difficult and again aptly described topic is the old age. Tormod in many moments is actually limited to existence in its own microcosm and is only interested in its own comfort and convenience, and not in caring for others. His ill-considered comments often make Torunn upset. The man retreats more and more into his world and enjoys a comfort he has not experienced before. Since we, as readers, have access to thoughts of both sides, we can see how two completely different people, of different ages and life experiences, misunderstand each other and perceive their gestures differently. Each remains in his or her or his shell, nevertheless trying to show love and respect for the other.
National pride
One more thing struck me about Ragde's novels - a great pride in being Norwegian. First, on page 33 there was an unpleasant fragment about Poles who must come to Norway because Poland is threatened with an economic collapse (the book was published in Norway in 2018, Polish translation here in 2020, the story is happening today). ‘The Poles working for Erlend ate whole onions,’ remembers Torunn, ‘the mouths of these Poles from Denmark must have been eaten with onion juice, just thinking about it made her feel sick’ (p. 34). Well, a wonderful description of my kinsmen, Polacks. When Gabiele, the granddaughter of Tormod’s young lover Dieter Prütz comes to visit Tormod, she tells Torunn: ‘Both in Germany and in Austria people are terrible homophobes [...]. You here in Scandinavia are much more ahead on all fronts between people’ (p. 325). Ah, this wonderful, safe, tolerant Norway, nothing but to go there and work illegally.
Nevetheless, the book is an excellent read, it is a perfect closure of the saga (although the open ending, of course, gives the opportunity to add further volumes later). Ragde maintains good level all the time, her movements are thoughtful, and heroes who were hidden in previous volumes (Tormod, Torunn) take central place. Cissi remains in the shadow, as well as the mothers of Erlend and Krumme's children, Lizzi and Jytte. Will Torunn still manage to become a mother? Will her relationship with Kaj Roger work out? Will the pastor fight for her? There are still many possibilities to continue this saga. Only the time will tell.
My rating: 8/10.
Author: Anne B. Ragde
Title: The Daughter
Publishing House: Smak słowa
Sopot 2020
Translation: Ewa M. Bilińska, Karolina Drozdowska
Number of pages: 338
ISBN: 978-83-66420-20-5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz