środa, 29 listopada 2023

Piotr Milewski, Planeta K. Pięć lat w japońskiej korporacji

Byliśmy wszyscy jedną wielką rodziną. Rodziną K.

Na fazie przygotowań do bardzo odległego jeszcze, choć rysującego się na horyzoncie, wyjazdu do Japonii, z ciekawością sięgam po pozycje jakkolwiek związane z tym krajem. Wcześniej przeczytałam dwie książki Piotra Milewskiego, które mi się podobały, niedawno byłam na spotkaniu z Autorem w jednej z wrocławskich bibliotek, więc odkrycie, że w 2020 Wydawnictwo Świat Książki opublikowało Planetę K. Pięć lat w japońskiej korporacji spowodowało, że natychmiast pomaszerowałam do biblioteki w wiadomym celu. Okazało się również, że audiobook jest dostępny na platformie BookBeat, mogłam więc zintensyfikować moje czytelnicze doznania.

Zostać członkiem rodziny K.

Piotoru-san, a więc Autor, miał okazję pracować w firmie K., japońskiej firmie technologicznej, zarządzanej rodzinnie, i skupiającej głównie pracowników z konkretnego obszaru. Kariera w firmie K. to kariera na całe życie i mozolne wspinanie się po szczeblach kariery, pokorne przyjmowanie swojego losu i oddanie firmie. To również zgoda na pewnego rodzaju inwigilację, a na pewno pozostawanie od stałą obserwacją szefów i współpracowników. Zwłaszcza, że Autor się wyróżnia – jest odważnym obcokrajowcem, znającym bardzo dobrze język angielski nieprzystającym do otoczenia.

Struktura ponad wszystko

Milewski jest zawsze uważnym obserwatorem otoczenia, który analizuje to, co się dzieje dookoła niego, bada tego przyczyny, zauważa społeczne mechanizmy pewnych wydarzeń, przyjętą obyczajowość. Dzięki temu poznajemy codzienną gimnastykę, zebrania, obowiązek wychodzenia z pracy dopiero po wyjściu szefa, niekończące się nadgodziny, pracownicze wycieczki, drobiazgowy system rozliczeń, równie drobiazgowe raporty dotyczące pracy i przytłaczającą papierologię. Możemy się przyjrzeć obowiązkowi dopasowania do grupy – czy obserwując sytuację, kiedy po zgubieniu jego bagażu Milewski stawił się w pracy w garniturze zamiast służbowym uniformie, czy podczas obserwacji podejścia do pracy swoich kolegów. „Harmonijna koegzystencja wymagała wysokiego morale i hartu ducha, nawet jeśli nie były one do końca szczere” (s. 161).

Spojrzenie od środka oczami obcego

Jednocześnie Piotoru-san kreśli obraz recesji z początku lat dwutysięcznych, reakcję rynków na kryzys i środki podjęte przez przedsiębiorców i państwo, by przetrwać trudny czas. Pokazuje sztywne, hierarchiczne, przywiązane do biurokracji podejście, brak decyzyjności i elastyczności, powolne dopasowywanie się do zmieniającej się sytuacji. Japońska korporacja pokazana jest jako mocno przywiązana do tradycji, jakości, dbania o osobiste relacje z klientami i stawiania pracy ponad życie rodzinne czy osobiste. Spojrzenie insidera, który miał okazję spędzić sporo czasu wewnątrz organizacji, przyjrzeć się jej działaniu i zasadom w niej panującym, jednocześnie pozostając zawsze trochę ciałem obcym, to ciekawa i wciągająca historia. Milewski nie zawodzi w swoim zmyśle obserwacyjnym, wnikliwości spostrzeżeń, jak również w refleksyjnych i nieco aforystycznych zakończeniach rozdziałów. To wartościowa lektura nie tylko dla osób zainteresowanych Japonią czy pracowników korpo (by zobaczyć, jak jest gdzie indziej), ale również dla tych po prostu ciekawych świata i odmienności.

Moja ocena: 7/10.


Piotr Milewski, Planeta K. Pięć lat w japońskiej korporacji
Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2020
Liczba stron: 270
ISBN: 978-83-813-9428-4

**************************************************************************

We were all one big family. K's family

In the phase of preparations for the still very distant, although already visible on the horizon, trip to Japan, I am curious to read books that are somehow related to this country. Previously, I read two books by Piotr Milewski that I liked, I recently attended a meeting with the author in one of the Wrocław libraries, so the discovery that in 2020 Wydawnictwo Świat Książki published Planet K. Five years in a Japanese corporation made me immediately go to the library for obvious purpose. It also turned out that the audiobook was available on the BookBeat platform, so I could intensify my reading experience.

Become a member of the K family.

Piotoru-san, i.e. the Author, had the opportunity to work in the K. company, a Japanese technology company, family-managed and focusing mainly on employees from a specific area. A career at the K. company is a lifelong career and arduous climbing up the career ladder, humbly accepting one's fate and dedication to the mission. It also means consent to some type of surveillance, and certainly to being under constant observation by bosses and co-workers. Especially since the author stands out - he is a brave foreigner who knows English very well and does not fit in with his surroundings.

Structure above all

Milewski is always a careful observer of his surroundings, analyzing what is happening around him, examining the causes, noting the social mechanisms of certain events and customs. Thanks to this, we learn about daily exercise, meetings, the obligation to leave work only after the boss leaves, endless overtime, employee trips, a detailed settlement system, equally detailed work reports and overwhelming paperwork. We can look at the obligation to fit into the group - whether by observing the situation when, after losing his luggage, Milewski showed up to work in a suit instead of a work uniform, or by observing the approach to work of his colleagues. “Harmonious coexistence required high morale and fortitude, even if they were not entirely sincere” (p. 161).

A look from the inside through the eyes of a stranger

At the same time, Piotoru-san paints a picture of the recession of the early 2000s, the markets' reaction to the crisis and the measures taken by entrepreneurs and the state to survive the difficult time. It shows a rigid, hierarchical approach, tied to bureaucracy, lack of decision-making and flexibility, and slow adaptation to the changing situation. The Japanese corporation is shown as strongly attached to tradition, quality, caring for personal relationships with customers and putting work above family or personal life. The view of an insider who had the opportunity to spend a lot of time inside the organization, take a closer look at its operation and its rules, while always remaining a bit of a stranger, is an interesting and engaging one. Milewski does not disappoint in his sense of observationand insightfulness, as well as in his reflective and somewhat aphoristic chapter endings. It is a valuable read not only for people interested in Japan or corporate employees (to see what it is like elsewhere), but also for those simply curious about the world and its differences.

My rating: 7/10.

 

Author: Piotr Milewski
Title: Planet K. Five years in a Japanese corporation
Publishing House: Świat Książki, Warsaw 2020
Number of pages: 270
ISBN: 978-83-813-9428-4

niedziela, 19 listopada 2023

Zyta Rudzka, Ten się śmieje, kto ma zęby

Ten się śmieje, kto ma zęby. No w sumie

Fragment książki Zyty Rudzkiej Ten się śmieje, kto ma zęby był czytany w ramach Europejskiej nocy literatury przez Polę Błasik, i ta interpretacja mnie urzekła. Kiedy przyznałam się w szerokiej rodzinie, co właśnie czytam, tytuł został przyjęty z głośnym śmiechem i stwierdzeniem „no w sumie”.

Zakład fryzjerski męski

Bohaterką powieści jest Wera, właścicielka zakładu fryzjerskiego męskiego, kobieta tęga, wygadana i harda. Całe życie ciężko pracowała, ale też korzystała z życia. Potrafiła harować, a potem z przyjemnością kupować sobie piękne przedmioty do domu. Wiodła bujne życie erotyczne i sypiała zarówno z mężczyznami, jak i z kobietami. W końcu jej wybór padł na Dżokeja, mężczyznę drobnego, za to prawdziwego eleganta. Jego prawdziwą miłością były konie, i kiedy został od nich odsunięty, położył się w łóżku i umarł. Teraz Wera usiłuje mu zorganizować godny pogrzeb, a przede wszystkim trupięgi. Na opuchnięte nogi nieboszczyka nie pasują żadne z jego eleganckich skórzanych bucików, a but musi mieć zmarły na druga stronę elegancki. Niezmordowanej fryzjerce męskiej udaje się dopiąć swego, a czytelnik przy tej wędrówce poznaje koleje jej losu opowiedziane barwnym, często wulgarnym językiem.

Wygadana fryzjerka

To właśnie język tej powieści jest jej największą siłą. Wera nazywa rzeczy po imieniu, na swój chropowaty, charakterystyczny styl, trochę jakby się siedziało z kimś zadziornym przy butelce wódki. Z jednej strony Wera jest oszczędna w słowach i w okazywaniu emocji, a z drugiej wiele w jej wypowiedzi powtórzeń, doprecyzowań, a czasownik często na ostatnim miejscu stoi. Ma też Wera swoje charakterystyczne powiedzonka, np. ślepić zamiast patrzeć (poślepiłam po Dżokeju, s. 29, nogi to kopyta), a z całej jej wypowiedzi przebija duma i pewność siebie. Takiej pyskatej baby ani nie przegadasz, ani nie podejdziesz sposobem, a jednak Wera sama sobie zgotowała swój nędzny los.

Pogrzeb tani, a udany

Była właścicielka zakładu fryzjerskiego męskiego w czasach swojej świetności nie myślała o zapewnieniu sobie godziwego życia na starość, a jest już w sile wieku. Teraz bieda zagląda jej w oczy i do garnka, a kobieta przehandlowała już większość swojego dobytku i tylko puchary po mężu jej zostały, a to nie jest produkt, który można łatwo sprzedać. Mam więc mieszane uczucia co do bohaterki – niby silna i dumna i harda, ale jednak dumą się nie najesz. Rudzka kreśli obraz starości smutnej, samotnej (nie licząc kundla przybłędy, który ledwo się za Werą ciągnie), ale przede wszystkim biednej. Jeszcze są przyjaciele z młodości, jeszcze ktoś wyciągnie pomocną dłoń czy zrobi coś bezinteresownie, ale na miejscu Zakładu fryzjerskiego męskiego Wera jest już barber, a rachunki za prąd i wodę same się nie zapłacą. Mimo więc komicznego sznytu, barwnego języka i splendoru przeszłości, smutno patrzeć na trudną sytuację kobiety. Jak długo będzie się jeszcze mogła uśmiechać?

Moja ocena: 7/10.

Zyta Rudzka, Ten się śmieje, kto ma zęby
Wydawnictwo WAB, Warszawa 2022
Liczba stron: 256
ISBN: 978-83-831-8198-1

****************************************************************************

He who has teeth, laughs. True

A fragment of Zyta Rudzka's book He Who Has Teeth, Laught was read by Pola Błasik as part of the European Literature Night, and this interpretation captivated me. When I told my extended family what I was reading, the title was greeted with loud laughter and the phrase "true, actually."

Men's barbershop

The heroine of the novel is Wera, the owner of a men's hairdressing salon, a stout, outspoken and tough woman. She worked hard all her life, but she also enjoyed life, work hard, play hard, right? She could work hard and then enjoy buying beautiful things for her home. She had a robust sex life and slept with both men and women. In the end, she chose Jockey, a small but truly elegant man. His true love was horses, and when he was separated from them, he lay down in bed and withered away. Now Wera is trying to organize a decent funeral for him, and above all, proper shoes for the corpse. None of his elegant leather shoes fit the dead man's swollen feet, and the deceased's shoe must be elegant for the other side. The tireless men's hairdresser manages to achieve her goal, and along the way the reader learns about her fate told in colorful, often vulgar language.

An outspoken hairdresser

The language of this novel is its greatest strength. Wera calls things by its name, in her rough, characteristic style, a bit like you were sitting with someone feisty over a bottle of vodka. On the one hand, Wera is sparing in words and showing emotions, but on the other hand, there are many repetitions and clarifications in her statements, and the verb often comes last. Wera also has her own characteristic sayings, e.g. viewing instead of looking (I viewed after Jockey, p. 29, legs are shanks), and her entire statement is full of pride and self-confidence. You won't talk to such a sassy woman or fool her in any way, but Wera prepared a miserable fate for herself.

A cheap but good funeral

In her heyday, the former owner of a men's hairdressing salon did not think about ensuring a decent life for herself in old age, and she is already in her older days. Now poverty is staring her in the eye and into the pot, and the woman has already sold most of her possessions. Only her husband's cups are left, and this is not a product that can be easily sold. So I have mixed feelings about the heroine - she's supposed to be strong and proud and tough, but you can't keep your stomach full on pride. Rudzka paints a picture of a sad, lonely old age (apart from the stray mutt who barely follows Wera), but above all, poor. There are still friends from youth, someone will lend a helping hand or do something selflessly, but there is already a barber in place of the Wera men's hairdressing salon, and the electricity and water bills will not pay themselves. So despite the comic style, colorful language and splendor of the past, it is sad to look at the woman's difficult situation. How long will she be able to smile?

My rating: 7/10.

 

Author: Zyta Rudzka
Title: He who has teeth, laughs
Publishing House: Wydawnictwo WAB, Warsaw 2022
Number of pages: 256
ISBN: 978-83-831-8198-1

sobota, 18 listopada 2023

Henry James, Historie drobnoziarniste (The Finer Grain)

Pięć opowiadań o kobietach

W tym roku po nadmiarze kryminałów miałam ochotę na ambitniejszą lekturę, dlatego skusiła mnie piękna ascetyczna okładka Wydawnictwa Literackiego i sięgnęłam po Historie drobnoziarniste Henry’ego Jamesa. Słabo znam twórczość amerykańsko-brytyjskiego pisarza, nie czytałam nawet Portretu damy, więc zaczęłam od pięciu opowiadań. Faktycznie, to ambitniejsza literatura.

Obrót śruby (The Turn of a Screw)

Na tomik składa się pięć opowiadań: Obrót śruby, W klatce, Jakaś historia, Julia Bride oraz Mora Montravers, zakończonych posłowiem tłumaczki Barbary Kopeć-Umiastowskiej. Może ze względu na bliskość Święta Zmarłych i Halloween najbardziej w pamięć zapadło mi pierwsze opowiadanie, a więc Obrót śruby, odwołujące się zarówno do Dekameronu, jak i Zamczyska w Udolpho Ann Radcliffe. Młoda, nieznana z imienia nauczycielka jedzie do Bly w hrabstwie Essex, by zajmować się rodzeństwem – starszym chłopcem Milesem, oraz jego młodszą siostrzyczką, Florą. Dziewczynka mieszka w domu swojego wuja, który pełni formalną opiekę nad dziećmi, a jej brat został właśnie wydalony ze szkoły za swoje przewiny. Wkrótce młoda opiekunka zaczyna widywać dwa duchy – swojej poprzedniczki panny Jessel, jak i służącego Petera Quinta. Para miała romans, jednak oboje zmarli. Nauczycielka dochodzi do przekonania, że dzieci widzą oba widma i są z nimi w zmowie. Udaje jej się przekonać gospodynię, panią Grose, do swojej historii, i zdesperowane kobiety podejmują walkę ze złymi mocami. Gospodyni wywozi Florę do Londynu, a opiekunka zostaje z Milesem w domu. Duch Quinta pojawia się podczas jej rozmowy z chłopcem, i chociaż kobieta jest przekonana, że udało jej się obronić dziecko przed złą zjawą, Miles umiera w jej ramionach. Chociaż opowiadanie można czytać jako znakomity przykład literatury gotyckiej, mającej na celu przestraszenie czytelnika i konsekwentnie budującemu grozę, późniejsze interpretacje wskazują na pomieszanie zmysłów u młodej opiekunki, jak pisze tłumaczka w posłowiu, albo nawet zgubny wpływ gospodyni, pani Grose. Do tej pory Obrót śruby trzyma w napięciu i jest znakomitą rozrywką na chłodne, ponure listopadowe wieczory.

W klatce (In the Cage)

Drugie opowiadanie, W klatce, miało zaskakujące i mocne zakończenie. Pracująca na poczcie panna, zaręczona z początkującym sklepikarzem panem Mudgem, uważnie obserwuje swojego zamożnego klienta, pana Everarda. Wysyłane przez niego telegramy dają jej wgląd w jego życie, które pracownica poczty uważa za awanturnicze i romantyczne. Odważna dziewczyna spaceruje pod domem wybranka, a nawet udaje jej się pójść z nim na spacer do parku, gdzie wyznaje mu, że zrobiłaby dla niego wszystko. Uważna panna uznaje, że obiekt jej platonicznego uczucia jest w niebezpieczeństwie, i postanawia opóźnić planowaną przez narzeczonego zmianę urzędu, by móc chronić przystojnego klienta. Jednak gdy okazuje się, że kapitan Everard będzie się żenił, młoda telegrafistka natychmiast idzie po rozum do głowy, przyspiesza swój ślub i nie marnuje czasu na mężczyznę nie ze swojej sfery. Młoda pracownica pozwala więc sobie na pewnego rodzaju eksces, nigdy jednak nie traci głowy na tyle, by stracić kontakt z rzeczywistością.

Jakaś historia (The Story in It)

Dwie kobiety rozmawiają w saloniku o literaturze, czekając jednocześnie na przybycie kochanka jednej z nich, pułkownika Voyta. Wywiązuje się między nimi dyskusja o powieściach, które warto czytać (romanse francuskie). Dla mnie najmniej zajmujące z całego tomiku.

Julia Bride (Julia Bride)

Młoda Julia Bride jest narzeczoną zamożnego i szanowanego Basila Frencha. Jednak młoda dziewczyna obawia się, że niechętne jej kobiety z towarzystwa doniosą jej wybrankowi o jej burzliwej przeszłości. Jej matka rozwodziła się dwa razy i za chwilę będzie się rozwodzić po raz trzeci, co nie stawia młodej dziewczyny w dobrym świetle. Ona sama była już narzeczoną i miała kochanków, co stara się ukryć przed swoim obecnym wybrankiem. Dlatego spotyka się z byłym mężem swojej matki, prosząc go o wstawiennictwo, a kiedy na tym polu jej się nie powodzi, prosi o pomoc swojego byłego narzeczonego, Murraya Buscha. Okazuje się jednak, że każda przysługa ma swoją cenę, więc musi ściągnąć pana Frencha do kręgów jej dawnych znajomych i zdaje sobie sprawę ze swojej porażki.

Mora Montravers (Mora Montravers)

Bohaterką ostatniego opowiadania jest młoda dziewczyna Mora Montravers, pozostająca pod opieką swoich opiekunów, Sidneya Traffle’a i jego żony Jane. Mora odchodzi do malarza Puddicka, a zgorszeni opiekunowie chcą doprowadzić do ich ślubu. Kiedy im się udaje (w zamian za obietnicę sowitego wynagrodzenia), okazuje się, że była to jedynie sztuczka Mory, która po zawarciu z artystą ślubu cywilnego, planuje go porzucić na rzecz zamożnego starszego baroneta, i prosi swojego wuja o opiekę nad jej obecnym mężem. Mora nie ogląda się na społeczne konwenanse i prowadzi życie na własnych zasadach, zawstydzając swoich pruderyjnych opiekunów.

Wydaje się, jakby historie zostały ułożone w nieprzypadkowej kolejności – od najmniej wyemancypowanych, albo też mających najmniejsze możliwości działania w społeczeństwie kobiet do historii tych, które mają odwagę i możliwości życia po swojemu, na własnych warunkach. Na mnie wrażenie zrobiły dwa pierwsze opowiadania – gotycki thriller Obrót śruby, trzymający w napięciu do ostatniej chwili, oraz W klatce, ze względu na błyskawiczną racjonalną decyzję młodej telegrafistki, gdy tylko zorientowała się, że jej poświęcenie i romantyczne mrzonki niczemu nie służą. Bohaterka pozytywnie mnie zaskoczyła swoim trzeźwym osądem sytuacji i umiejętnością racjonalnego wyciągania wniosków. Obawiałam się, że to opowiadanie może się skończyć inaczej. Pozostałe opowiadania gubią się w gąszczu Jamesowskiej narracji, często trudno jest podążać za akcją, czy też wyłuskać sens z ironicznych wypowiedzi bohaterów. Mocno pomaga posłowie tłumaczki, naświetlające wiele aspektów utworów, jednak raczej nie sięgnęłabym po tomik ponownie, i wkrótce sens i pamięć ostatnich trzech opowiadań mi się zatrze.

Moja ocena: 6/10.


Henry James, Historie drobnoziarniste
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023
Tłumaczenie: Barbara Kopeć-Umiastowska
Liczba stron: 496
ISBN: 978-83-66272-05-7

**********************************************************************************

Five stories about women

This year, after an abundance of crime novels, I felt like reading something more ambitious, so I was tempted by the beautiful ascetic cover of The Finer Grain by Henry James, publised by Wydawnictwo Literackie. I don't know the work of the American-British writer very well, I haven't even read The Portrait of a Lady, so I started with five short stories. In fact, it is more ambitious literature.

The Turn of a Screw

The volume consists of five short stories: The Turn of the Screw, In the Cage, Some Story, Julia Bride and Mora Montravers, ending with an afterword by the translator Barbara Kopeć-Umiastowska. Perhaps due to the proximity of All Souls' Day and Halloween, the first story I remember the most was The Turn of the Screw, which refers to both The Decameron and The Castle in Udolpho by Ann Radcliffe. A young, unnamed teacher goes to Bly in Essex to look after siblings - an older boy, Miles, and his little sister, Flora. The girl lives in the house of her uncle, who has formal custody of the children, and her brother has just been expelled from school for his transgressions. Soon, the young caregiver begins to see two ghosts - her predecessor, Miss Jessel, and house servant, Peter Quint. The couple had an affair, but both died. The teacher comes to the conclusion that the children see both specters and are in cahoots with them. She manages to convince the housekeeper, Mrs. Grose, of her story, and the desperate women start fighting the evil forces. The housekeeper takes Flora to London, and the babysitter stays at home with Miles. Quint's ghost appears during her conversation with the boy, and although the woman is convinced that she has managed to protect the child from an evil apparition, Miles dies in her arms. Although the story can be read as a brilliant example of Gothic literature intended to scare the reader and consistently building terror, later interpretations point to a confusion of senses on the part of the young teacher, as the translator writes in the afterword, or even the pernicious influence of the housekeeper, Mrs. Grose. Regardless of which interpretation is correct, The Turn of the Screw keeps you in suspense and is great entertainment for cold, gloomy November evenings.

In the Cage

The second story, In the Cage, had a surprising and powerful ending. A postal worker engaged to an aspiring shopkeeper, Mr. Mudge, closely observes her wealthy client, Mr. Everard. The telegrams he sends give her insight into his life, which the girl finds adventurous and romantic. She walks in front of her beloved's house and even manages to go for a walk with him to the park, where she confesses to him that she would do anything for him. An attentive young lady recognizes that the object of her platonic affection is in danger and decides to delay her fiancé's planned change of office in order to protect her handsome client. However, when it turns out that Captain Everard is going to get married, the young telegraph operator immediately comes to her senses, hastens her wedding and does not waste time on a man not from her class. The young employee allows herself some excess, but never loses her mind enough to lose contact with reality.

The Story in It

Two women talk about literature in the living room while waiting for the arrival of one of them's lover, Colonel Voyt. A discussion ensues between them about novels that are worth reading (French romances). For me, it is the least interesting of the entire volume.

Julia Bride

Young Julia Bride is the fiancée of the wealthy and respected Basil French. However, the young girl is afraid that reluctant socialites will tell her boyfriend about her turbulent past. Her mother has been divorced twice and is about to get divorced for the third time, which does not make the young girl look good. She herself was already a fiancée and had lovers, which she tries to hide from her current boyfriend. Therefore, she meets with her mother's ex-husband, asking for his intercession, and when she fails in this field, she asks her ex-fiance, Murray Busch, for help. However, it turns out that every favor has its price, so she has to bring Mr. French back into the circle of her old friends and realizes her failure.

Mora Montravers

The heroine of the last story is a young girl, Mora Montravers, under the care of her guardians, Sidney Traffle and his wife Jane. Mora goes to live with the painter Puddick, and the scandalized guardians want to arrange for them to marry. When they succeed (in exchange for the promise of a generous remuneration), it turns out that it was just a trick by Mora who, after concluding a civil wedding with the artist, plans to abandon him in favor of a wealthy older baronet, and asks her uncle to take care of her current husband . Mora ignores social conventions and leads life on her own terms, embarrassing her prudish guardians.

It seems as if the stories were arranged in a non-random order - from the least emancipated women, or those with the least opportunities to act in society, to the stories of those who have the courage and opportunity to live their own lives, on their own terms. I was impressed by the first two stories - the gothic thriller The Turn of the Screw, which kept me in suspense until the last moment, and In the Cage, due to the quick rational decision of the young telegraph operator as soon as she realized that her sacrifice and romantic dreams were not serving any purpose. The heroine positively surprised me with her sober judgment of the situation and the ability to draw rational conclusions. I was afraid that this story might end differently. The remaining stories get lost in the thicket of James's narrative, and it is often difficult to follow the action or derive meaning from the characters' ironic statements. The translator's afterword, which highlights many aspects of the works, is very helpful, but I would probably not read the volume again, and soon the meaning and memory of the last three stories will fade.

My rating: 6/10.


Author: Henry James
Title: The Finer Grain
Publishing House: Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023
Translation: Barbara Kopeć-Umiastowska
Number of pages: 496
ISBN: 978-83-66272-05-7


poniedziałek, 6 listopada 2023

Cormac McCarthy, Pasażer (The Passenger)

Dziesięć procent lektury i dziewięćdziesiąt procent koszmaru

Wieszczem był, wieszczył – mam wrażenie czytając niektóre recenzje Pasażera Cormaca McCarthy’ego. Wydana w dyptyku wraz ze Stellą Maris powieść zdecydowanie nie rozpieszcza swoich czytelników przystępnością ani fabułą i stanowi jedno z większych wyzwań czytelniczych tego roku. Pytanie pozostaje otwarte, czy to wyzwanie warto podejmować.

Opus magnum już było

Cormaca McCarthy’ego nikomu przedstawiać nie trzeba – doceniony amerykański pisarz z takimi dziełami w dorobku, jak Droga, To nie jest kraj dla starych ludzi czy Krwawy południk. Dlatego bardzo czekałam na najnowsze powieści po latach milczenia i przyznam, że mocno się rozczarowałam pierwszą z nich, a więc Pasażerem. Akcja toczy się w latach 80-tych w Missisipi. Bobby Western jest nurkiem głębinowym, podejmującym się najtrudniejszych zleceń. Podczas jednego z nich natrafia na zatopiony wrak luksusowego samolotu, w którym brakuje czarnej skrzynki i ciała jednego z pasażerów. Co ciekawe, żadne media się o zaginionych nie dopominają, za to zarówno agencje federalne, jak i osoby prywatne zaczynają wykazywać nadmierne zainteresowanie Westernem. W ramach zaległości podatkowych jego konto zostaje zajęte, auto zarekwirowane, a paszport nie ułatwia mu już podróżowania. Jednocześnie mężczyznę ścigają jego prywatne koszmary – siostra Bobbiego Alicia popełniła samobójstwo, a on boi się czytać ostatnie listy od niej, gdyż darzył ją zdecydowanie nie braterską miłością. W zasadzie na tym kończy się tradycyjnie pojmowana fabuła, a zaczyna jazda bez trzymanki przez amerykańskie bary, odległe platformy wiertnicze, schizofreniczne umysły i fizykę kwantową.

Wyzwanie formalne

Już w samym aspekcie formalnym książka stanowi nie lada wyzwanie. Rozdziały z Bobbym narratorem, gdzie za tradycyjną fabułą da się jeszcze z trudem nadążać, przeplatają rozdziały pisane kursywą, gdzie narratorką jest Alicia, a czytelnik może obserwować jej walkę z demonami. Przyznam szczerze, że nie nadają się one do czytania i bardzo szybko przestałam szukać w nich jakiejkolwiek fabuły i sensu. Potencjał thrillera – Bobby ścigany za swoje prowadzone na własną rękę śledztwo – również rozmywa się w barowych rozmowach, bolesnych wspomnieniach, czy wreszcie filozoficznych rozważaniach. McCarthy serwuje nam niestrawny patchwork różnych gatunków, stylów literackich, z których przebija apokaliptyczna jak w Krwawym południku nuta. W tym aspekcie pisarz nigdy nie zawodzi, a jego opis Nagasaki po wybuchu bomby atomowej (s. 157-158)  jest przejmujący do szpiku kości.

Świat zmierza ku zagładzie

Proza amerykańskiego pisarza nigdy nie była przesadnie prosta ani optymistyczna, a jego biblijny styl jest jego cechą charakterystyczną. Świat nie zmierza w dobrym kierunku, a jego upadek widać na każdym kroku. Zakończę więc moją recenzję cytatem:

No więc jak bardzo zły jest świat?

Jak bardzo zły. Prawda o świecie zawiera tak przerażającą wizję, że nie umywają się do niej przepowiednie najbardziej posępnego proroka, jaki kiedykolwiek stąpał po tej ziemi. Kiedy już to zaakceptujesz, wtedy myśl, że wszystko to pewnego dnia zostanie starte na proch i zdmuchnięte w pustkę, przestaje być proroctwem, a staje się obietnicą. (s. 515)

Czy warto przeczytać Pasażera? Nie wiem. Nie postrzegam tej powieści jako najlepszej ani najdojrzalszej w dorobku autora, tu niedościgniony pozostaje dla mnie Krwawy południk. Powiedziałabym, że tę książkę czyta się dla chaotycznych spostrzeżeń autora, pojawiających się często bon motów czy potężnych, potwornych opisów. Jednak czy wyłania się z tego fabularna całość? Niekoniecznie. Przynajmniej nie dla mnie.

Moja ocena: 5/10


Cormac McCarthy, Pasażer
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023
Tłumaczenie: Robert Sudół
Liczba stron: 528
ISBN: 978-83-08-08132-7

*****************************************************************************

Ten percent of reading and ninety percent of nightmare

He was a prophet, he was propheting - I have the impression when reading some reviews of Cormac McCarthy's The Passenger. Published in a diptych with Stella Maris, the novel definitely does not spoil its readers with its accessibility or plot and is one of the biggest reading challenges of this year. The question remains open whether this challenge is worth taking up.

We already had an opus magnum

Cormac McCarthy needs no introduction - an appreciated American writer with such works as The Road, No Country for Old Men and Blood Meridian. That's why I was really waiting for the latest novels after years of silence, and I must admit that I was very disappointed with the first one, The Passenger. The action takes place in the 1980s in Mississippi. Bobby Western is a deep-sea diver who takes on the most difficult assignments. During one of them, he comes across the sunken wreck of a luxury plane, missing the black box and the body of one of the passengers. Interestingly, no media reports about the missing people, but both federal agencies and private individuals are beginning to show excessive interest in Western. Due to tax arrears, his account is seized, his car is confiscated, and his passport no longer makes it easier for him to travel. At the same time, the man is haunted by his private nightmares - Bobbie's sister Alicia committed suicide, and he is afraid to read her last letters because his love for her is definitely not brotherly. Basically, this is where the traditionally understood plot ends, and a reckless ride through American bars, distant oil platforms, schizophrenic minds and quantum physics begins.

Formal challenge

Even in its formal aspect, the book is quite a challenge. Chapters with Bobby as the narrator, where the traditional plot is still difficult to follow, are interspersed with chapters written in italics, where the narrator is Alicia and the reader can observe her fight with her demons. I honestly admit that they are not suitable for reading and I quickly stopped looking for any plot or meaning in them. The potential of a thriller - Bobby being hunted for his own investigation - is also blurred in bar conversations, painful memories, and finally philosophical reflections. McCarthy serves us an indigestible patchwork of various genres and literary styles, with an apocalyptic note, as in Blood Meridian. In this aspect, the writer never disappoints, and his description of Nagasaki after the atomic bomb explosion (pp. 157-158) is bone-chilling.

The world is heading towards destruction

The American writer's prose has never been overly simple or optimistic, and his biblical style is his hallmark. The world is not heading in the right direction, and its decline is visible at every step. So I'll end my review with a quote:

So how bad is the world?

How very angry. The truth about the world contains a vision so terrifying that it cannot be compared to the predictions of the most somber prophet who ever walked this earth. Once you accept this, then the idea that all this will one day be ground to dust and blown into the void ceases to be a prophecy and becomes a promise. (p. 515)


Is it worth reading The Passenger? I don't know. I do not perceive this novel as the best or the most mature in the author's oeuvre, for me Blood Meridian remains unsurpassed. I would say that this book is read for the author's chaotic observations, frequent bon mots and powerful, monstrous descriptions. But does a narrative as a whole emerge from it? Not necessarily. At least not for me.

My rating: 5/10


Author: Cormac McCarthy
Title: The Passenger
Publishing House: Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023
Translation: Robert Sudół
Number of pages: 528
ISBN: 978-83-08-08132-7

niedziela, 5 listopada 2023

Ernest Hemingway, Pożegnanie z bronią (Farewell to Arms)

Miłość na froncie I wojny światowej

Wydana w 1929 roku książka amerykańskiego noblisty Ernesta Hemingwaya Pożegnanie z bronią to w dużej mierze autobiograficzne rozliczenie pisarza ze swoją służbą podczas I wojny światowej. Akcja zaczyna się na gwałtownie załamującym się włoskim froncie w 1917 roku. Początkowo oszczędzany na tyłach porucznik Frederick Henry trafia na ciężkie walki, podczas których zostaje poważnie ranny w nogę. Wywieziony z frontu trafia do szpitala w Mediolanie, gdzie ponownie spotyka piękną brytyjską pielęgniarkę Catherine Barkely. Para wdaje się w romans, którego owocem będzie dziecko.

Charakterystyczny styl Hemingwaya

Jakoś nigdy nie byłam szczególnym fanem Hemingwaya. Przeczytałam już dwukrotnie Komu bije dzwon oraz – oczywiście – szkolną lekturę Stary człowiek i morze. Po klasyków sięgam zawsze z wygórowanymi oczekiwaniami, a tymczasem mam wrażenie, że charaktrystyczny, mocno dialogowy i oszczędny styl Noblisty mocno się zestarzał. Daje wrażenie sztuczności, nienaturalności.

Skrótowy styl autora przeszkadzał mi w zasadzie w obu główych wątkach – wątku wojennym i miłosnym. Co najmniej oszczędny opis pisarza nie uruchomił mojej wyobraźni, wojna wydawała mi się męczącym wydarzeniem tła, a nie faktyczną rzezią. Mimo wielu rozmyślań i rozmów Fredericka z kompanami z oddziału, kapelanem wojskowym, dowództwem, mimo kilku obrazów śmierci nie czułam grozy ani przejęcia. Przy relacji z ukochaną Catherine było tylko gorzej. Po pierwsze, przerażają niedzisiejsze standardy kobiet spożywających alkohol podczas ciąży, jak również przedstawienie porodu bez dostępnego współczesnego sprzętu do monitorowania stanu dziecka (to akurat ciekawy wątek kulturowo-społeczny, wybaczcie oczywistość spostrzeżenia). Ambitna i odważna pielęgniarka, działająca na obcym froncie, w relacji przedstawiona jest jak potulna dziewczynka skupiona jedynie na tym, by kosztem własnego zdrowia i komfortu zadowolić swojego mężczyznę. Żeby móc opiekować się ukochanym pracuje po nocach, w ciąży przeprawia się z dezerterem kilkadziesiąt kilometrów łodzią po jeziorze w nocy, by uratować mu życie, stara się być dla niego „dobrą dziewczynką”. Dla mnie ostał się z całej książki już chyba tylko ten aspekt realiów życia na początku XX wieku i położenia kobiet w społeczeństwie, oczekiwań na nie nakładanych, odium nieślubnego dziecka. Natomiast relacja porucznika z pielęgniarką wydawała mi się nieprawdziwa, sztuczna, infantylna.

Nie wszystkie książki starzeją się dobrze

Mimo więc pięknego, starannego wydania Wydawnictwa Marginesy w nowym tłumaczeniu Martyny Tomczak powieść Hemingway’a mnie nie zachwyciła, ani fabuła mnie nie porwała. Czytałam z brwiami unoszącymi się z niedowierzania coraz wyżej, a zakończenie wydało mi się jednocześnie na siłę ckliwe i potwornie obojętne. Może jednak reporteski styl ukrywa męską nieumiejętność mówienia o emocjach, próbę maksymalnie zobiektywizowanego opisu rzeczywistości, który pozbawiony ludzkiej natury nie jest nośnikiem emocji. Cóż, pozostało mi jeszcze parę książek Noblisty, by spróbować przekonać się do jego stylu. Zobaczymy.

Moja ocena: 5/10.


Ernest Hemingway, Pożegnanie z bronią
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2023
Tłumaczenie: Martyna Tomczak
Liczba stron: 376
ISBN: 978-83-67674-23-2

***********************************************************************************

Love at the front of World War I

The book by the American Nobel Prize winner Ernest Hemingway, A Farewell to Arms, published in 1929, is largely an autobiographical account of the writer's reconciliation with his service during World War I. The action begins on the rapidly collapsing Italian front in 1917. Initially spared from the rear, Lieutenant Frederick Henry ends up in heavy fighting, during which he is seriously wounded in the leg. Taken from the front, he goes to a hospital in Milan, where he meets the beautiful British nurse Catherine Barkely again. The couple enters into an affair that will result in a child.

Characteristic style of Ernest Hemingway

Somehow I've never been a particular fan of Hemingway. I have already read For Whom the Bell Tolls twice and, of course, the school reading The Old Man and the Sea. I always reached for the classics with high expectations, but meanwhile I have the impression that the Nobel Prize winner's characteristic, dialogue-driven and economical style has become very outdated. It gives the impression of artificiality and unnaturalness.

The author's short style actually bothered me in both main plots - the war and love plot. At least the writer's sparse description did not trigger my imagination, the war seemed to me a tiring background event rather than an actual slaughter. Despite Frederick's many thoughts and conversations with his comrades from the unit, the military chaplain, the command, and despite several images of death, I did not feel any fear or concern. The relationship with his beloved Catherine was only worse. First of all, old standards of women drinking alcohol during pregnancy are terrifying, as is the presentation of childbirth without modern equipment to monitor the baby's condition (this is an interesting cultural and social thread, please forgive the obviousness of the observation). An ambitious and brave nurse, operating on a foreign front, is presented in the book as a docile girl focused only on pleasing her man at the expense of her own health and comfort. To be able to take care of her loved one, she works at night, while pregnant she travels several dozen kilometers on a boat across the lake with a deserter at night to save his life, and tries to be a "good girl" for him. For me, what has remained from the entire book is probably this aspect of the realities of life at the beginning of the 20th century and the position of women in society, the expectations imposed on them, and the odium of an illegitimate child. However, the relationship between the lieutenant and the nurse seemed untrue, artificial and infantile to me.

Not all books age well

So, despite the beautiful, accurate edition by Marginesy Publishing House in the new translation by Martyna Tomczak, Hemingway's novel did not impress me, nor did the plot captivate me. I read with my eyebrows raised higher and higher in disbelief, and the ending seemed both forcefully sentimental and terribly indifferent at the same time. However, perhaps the reportage style hides the male inability to talk about emotions, an attempt to describe reality as objectively as possible, which, deprived of human nature, is not a carrier of emotions. Well, I still have a few of the Nobel Prize winner’s books left to try and get used to his style. We’ll see.

My rating: 5/10.


Author: Ernest Hemingway
Title: A Farewell to Arms
Publishing House: Marginesy, Warsaw 2023
Translation: Martyna Tomczak
Number of pages: 376
ISBN: 978-83-67674-23-2