niedziela, 25 sierpnia 2019

Margareta Magnusson, Sztuka porządkowania życia po szwedzku (The Gentle Art of Swedish Death Cleaning)

Bardzo czekałam na tą książkę. Przeczytałam gdzieś jej recenzję, podobała mi się jej surowa, oszczędna, a jednocześnie bardzo elegancka okładka. Czyli starujemy z wysokiego pułapu. Jak wiadomo - im wyższe nasze oczekiwania, tym bardziej boli rozczarowanie. Muszę przyznać, że tu bolało dość mocno.

Recenzja lepsza od oryginału


Na szczęście postanowiłam przetestować książkę, zanim ją kupię komuś w prezencie (a taki miałam zamiar - zbieraczy dóbr wszelakich ci u nas dostatek). Wydawała mi się - z recenzji - co najmniej praktyczna i pomocna. Spostrzeżenia autorki z pewnością są mądre i przefiltrowane przez jej wieloletnie doświadczenie, ale są również dość oczywiste i dają się podsumować w zasadzie w trzech zdaniach:
1. im człowiek starszy, tym mniej przedmiotów potrzebuje i powinien z nimi zrobić porządek przed śmiercią, bo konieczność sprzątania po nim nikogo nie ucieszy;
2. warto cieszyć się z rzeczy niekoniecznie wchodząc w ich posiadanie;
3. to, co dla nas ma wartość sentymentalną, niekoniecznie ma ją dla innych.
Tyle na 194 stronach, reszta to miła, ale niewiele wnosząca gawęda sympatycznej staruszki. Nie ma tu praktycznych wskazówek jak się pozbywać przedmiotów, albo inaczej - są, ale nie na nasz rynek. Autorka wiele lat mieszkała w Nowym Jorku, a obecnie w Sztokholmie. Z naszego polskiego punktu widzenia, jej wybory są nam obce - sprzedaje starą bransoletkę, żeby piątka jej dzieci się o nią nie kłóciła; zgłasza się do domów aukcyjnych o wycenę i sprzedaż części mebli, etc. Pamiętam, jak na początku byłam zgorszona, kiedy kupiłam piękną komodę na allegro i dowiedziałam się, że została sprowadzona z Niemiec, gdzie rodziny wynajmują specjalne firmy do sprzątnięcia mieszkania po zmarłych dziadkach, bez szczególnego sentymentu wyrzucając na śmietnik wszystko z mieszkania. Odkąd sama z niewielką skutecznością walczę z nadmiarem przedmiotów we własnym mieszkaniu, zaczynam ich rozumieć.


Bezkompromisowe podejście do śmierci

Podoba mi się odwaga, z którą Magnusson pisze o odchodzeniu, jej świadomość zbliżającego się końca i aktywne przygotowanie. To też dla nas jest kulturowo obce. Czekam więc dalej na książkę, która pomogłaby mi w pozbyciu się zbędnych przedmiotów, ale z dopasowaniem do naszego rynku. Bardzo pomogła mi Magia sprzątania Marie Kondo, bo wprowadziła dwie bardzo użyteczne zasady - sprzątanie kategoriami rzeczy, a nie pomieszczeniami w domu, oraz kierowanie się pozytywnymi emocjami przy zachowywaniu danych rzeczy, a nie wyrzutami sumienia czy poczuciem obowiązku. Z tej książki wyciągnęłam naprawdę konkretne wnioski. Książka Magnusson jest dla mnie za mało konkretna. Wielka szkoda.




Moja ocena: 3/10.


Margareta Magnusson, Sztuka porządkowania życia po szwedzku. Jak sprawić, żeby bliscy zachowali po nas wyłącznie dobre wspomnienia
Grupa Wydawnicza Foksal sp. z o.o.
Warszawa 2018
Tłumaczenie: Jerzy Malinowski
ISBN: 978-83-280-6191-0


__________________________________________________________________


I've been waiting for this book eagerly. I've read its review somewhere, I liked its raw, simple, yet very elegant cover. So I've started from a high level of expectations. As you know - the higher our expectations, the more bitter the disappointment. Very bitter.

Review better than the original

Fortunately, I decided to test the book before I buy it for someone as a gift (and this was my intention - collectors of all sorts of objects are plentiful amongst us). The book seemed to me - judging from the reviews - at least practical and helpful. The author's observations are certainly wise and filtered through her many years of experience, but they are also quite obvious and can be summed up in basically three sentences:

1. the older the person, the fewer items he/she needs and should clean up before death, so that no one will have to clean up afterwards;
2. it's good to learn to enjoy things without necessarily getting them;
3. what has sentimental value for us does not necessarily have it for others.
That's all the message covered on 194 pages, and the rest is a nice talk of a friendly old lady. There are no practical tips on how to get rid of items, or otherwise - they are, but not suited to our market. The author lived in New York for many years and now has settled in Stockholm. From our Polish point of view, her choices are alien to us - she sells an old bracelet so that her five children would not argue over it; she reports to auction houses for the valuation and sale of furniture parts, etc. I remember when I was shocked at first, when I bought a beautiful chest of drawers on the Polish e-bay called allegro and found out that it was brought from Germany, where families rent special companies to clean the apartment after the death of their relatives, thrashing everything out of the apartment. Since I am struggling with excess of objects in my own flat with little effectiveness, I am beginning to understand them.


An uncompromising approach of death
I like the courage with which Magnusson writes about passing, her awareness of the approaching end and the active preparation. It is also culturally foreign to us. So I'm still waiting for a book that would help me get rid of unnecessary items, but with understanding to our market. The magic of cleaning by Marie Kondo helped me a lot, because she introduced two very useful rules - cleaning by the categories of things, not by rooms, and sorting things by the positive emotions they rise in us, not keeping them out of remorse or a sense of duty. I had really crucial conclusions from this book. Magnusson's book is not specific enough for me. Shame.
My rating: 3/10.

Author: Margareta Magnusson
Title: The Gentle Art of Swedish Death Cleaning
Publishing house: Grupa Wydawnicza Foksal sp. z o.o.
Warszawa 2018
Translation: Jerzy Malinowski
ISBN: 978-83-280-6191-0


Stephen King, Sklepik z marzeniami (Needful things)

Niebezpieczeństwa handlu

672 strony lżejszej nieco rozrywki. Do niewielkiego miasteczka Castle Rock przybywa handlarz Leland Gaunt. Otwarcie Sklepiku z marzeniami szybko staje się sensacją, a lokalni mieszkańcy błyskawicznie odkrywają, że mogą w sklepie spełnić swoje najskrytsze marzenia i kupić przedmioty, o których śnili od dawna, za naprawdę niewygórowaną cenę. Zazwyczaj to symboliczne parę dolarów i spłatanie psikusa wyznaczonej osobie. Nikt jednak nie wie, że nakierowanie tych psikusów wywoła lawinę, która doprowadzi do apokaliptycznej wręcz zagłady miasteczka.


Raz - dwa - trzy

Przejdę od razu do rzeczy - cały czas szukam u Kinga tego mrowienia w plecach, które towarzyszyło mi podczas lektury Miasteczka Salem. Tych spokojnie rzucanych uwag, które sprawiały, że nagle miałam ciarki i myślałam sobie - "ależ oczywiście!" Tutaj tego nie doświadczyłam.
Dwa - nie lubię inwestować czasu - dużych ilości czasu - na poznawanie bohaterów, którzy potem masowo giną. King bardzo starannie buduje całą fabułę, drobiazgowo maluje postaci, by potem szybko z nimi skończyć. Od pewnego momentu przestałam się w ogóle zastanawiać, kto jest kim i kogo zabił, bo przestało mieć to dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Tu King ze swoją lekkością rozstawiana się ze swoimi bohaterami trochę mi przypomina George R. R. Martina.
Trzy - nie lubię spektakularnych zakończeń, w których wszystko wybucha, płonie, ulega zniszczeniu. King zdecydowanie lubi - to trzecia książka, po Miasteczku Salem i Carrie, która tak się właśnie kończy. Może jednak - mimo kilu podjętych prób - pisarstwo amerykańskiego króla horroru jest jednak nie dla mnie?

Nieznośna niepewność ciągu dalszego


Muszę jednak przyznać, że kiedy swoim zgubnym zwyczajem podczytywałam kilka stron do śniadania, w ciągu dnia kilkakrotnie nachodziła mnie ochota, by po książkę sięgnąć jak najszybciej i dowiedzieć się, co będzie dalej. Bardzo dobrze zarysowana jest postać Allana Pangborna, szeryfa, który dba o porządek w miasteczku, oraz jego ukochanej Polly Chalmers, cierpiącej na artretyzm. Oboje mają za sobą "trudne historie" i z nadzieją starają się zbudować na ruinach dawnego życia coś nowego. Wzajemnie się uzupełniają i wspierają - kiedy jedno upada, drugie stoi mocno na nogach, i odwrotnie. Dzięki zjednoczeniu sił przeciwko złu są w stanie odnieść zwycięstwo. Częściowe, co prawda, i opłacone wysoką ceną, ale jednak zwycięstwo. Na końcu jednak King zadaje przewrotne pytanie - po co ono było, skoro miasto jest praktycznie zrównane z ziemią, a para głównych bohaterów marzy tylko o tym, by się z niego wynieść. Sam Leland Gaunt właśnie otwiera swój sklepik w innym małym miasteczku...




Moja ocena: 5.5/10

Stephen King, Sklepik z marzeniami
Wydawnictwo Albatros
Warszawa 2010
Tłumaczył: Krzysztof Sokołowski
ISBN: 978-83-7659-021-9

____________________________________________________________________________

The Dangers of Trade

672 pages of light entertainment. Merchant Leland Gaunt arrives in the small town of Castle Rock to open a shop with all sorts of things. The place quickly becomes a sensation, and local residents soon discover that they can fulfill their innermost dreams and buy items they've dreamed of for a long time at a really affordable price. Usually it is symbolic few dollars plus playing a trick on a designated person. However, no one knows that targeting these pranks will trigger an avalanche that will lead to the town's apocalyptic destruction.

Firstly, secondly, thirdly

I'll get straight to the point - I'm still looking for that tingling sensation in my back, which accompanied me while reading Salem's Lot. Those quiet sentences that made me suddenly shiver and think - "but of course!" I haven't experienced it here.
Two - I do not like to invest time - large amounts of time - to meet the heroes who then die in large numbers. King builds the whole story very carefully, depicting the characters meticulously, and then quickly kills them. After a while I've stopped wondering who was who and who he killed whom as it had ceased to matter to me. Here King with his lightness of getting rid of his heroes reminds me a bit of George R. R. Martin.
Three - I don't like spectacular endings in which everything explodes, burns, or is destroyed. King definitely likes it - this is the third book, after the Salem's Lot and Carrie, which ends this way. Perhaps, however - despite several attempts - the writing of the American king of horror is not for me?

The unbearable uncertainty of what comes next

However, I have to admit that when I've given up to my pernicious habit and read several pages while eating breakfast, I was tempted to reach for the book as soon as possible and find out what would happen next. The character of Allan Pangborn, the sheriff who takes care of order in the town, and his beloved Polly Chalmers, suffering from arthritis, is very well outlined. They both have 'difficult stories' behind them and hopefully try to build something new on the ruins of the old life.
They complement and support each other - when one falls, the other stands firmly on their feet, and vice versa. By uniting forces against evil, they are able to win. At an incredibly high cost, but still a victory. At the end, however, King asks a perverse question - what was it for, since the city is practically razed to the ground, and the pair of main characters only dreams of getting out of it. At the same time Leland Gaunt is opening his shop in another small town ...




My rating: 5.5/10



Author: Stephen King
Title: Needful Things
Publishing House: Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz
Warsaw 2010
Translation: Krzysztof Sokołowski
ISBN: 978-83-7659-021-9

Stephen King, Dolores Claiborne


Piekło małego miasteczka i jego tajemnic


Niedługa (256 stron) i sprawnie napisana powieść Dolores Claiborne raz, że trzymała mnie w napięciu i niektóre sceny są plastyczne i genialne, a dwa, dotyka niezwykle istotnego tematu molestowania w rodzinie. To mroczna książka, i mimo pozornej lekkości czytania - naprawdę ponura. Tytułowa Dolores to żona Joe'go St. George'a i matka trójki dzieci: najstarszej córki Seleny, dwa lata od niej młodszego Jima i najmłodszego Pete'a. Kobieta zostaje zatrzymana przez miejscową policję pod zarzutem zamordowania swojej wieloletniej pracodawczyni, Very Donovan. Ku zaskoczeniu przesłuchujących jej stróżów prawa kobieta przyznaje się do zamordowania swojego męża Joe'go, który pod jej nieobecność molestował jej córkę. Jako że Dolores pracowała niezwykle dużo i ciężko, by utrzymać swoją gromadkę, miał ku temu sporo okazji. Kobieta wykorzystuje zbliżające się całkowite zaćmienie słońca, by zwabić go na tyły domu i uciekając przed nim ściągnąć go do starej studni. Tu następuje legendarna scena, kiedy mąż woła żonę z dna swojej pułapki: "Dooo-looooo-reeessss, ty ssssuko!", a potem, jako że udało mu się wspiąć po ścianach studni i powoli zacząć z niej wychodzić, łapie swoją żonę za nogę i stara się ściągnąć ją w dół. Bardzo podobnie jak w Lśnieniu. 

Posłuchaj co ci powiem, gówniarzu


Opowiedziana w całości pierwszoosobowo historia Dolores to niezwykły zapis historii życia niezwykle pracowitej, ale również uważnej kobiety, która ma jasno określone priorytety i nie oszukuje sama siebie. Jej małżeństwo okazuje się fikcją, mąż pijakiem, ale jest w stanie zauważyć wszystkie zmiany zachodzące w swojej rodzinie na czas, i ocalić córkę. 

Leit motif


Już po tej mizernej próbce twórczości Kinga, z którą miałam okazję się zapoznać (Carrie, Miasteczko Salem, Sklepik z marzeniami, Dolores Claiborne) widzę pewne spójne, przewijające się przez jego twórczość motywy i wątki. Uważam, że bohaterki u Kinga są naprawdę dużo ciekawsze niż bohaterowie (Carrie i jej matka, cierpiąca na artretyzm Polly Chalmers ze Sklepiku z marzeniami, czy wreszcie dwie silne i broniące swoich rodzin kobiety z DC - tytułowa bohaterka i jej pracodawczyni, Vera Donovan). Postaci kobiece są dobrze, wnikliwe przedstawione, zazwyczaj każda mówi wyraźnym, unikatowym (choć czasami przegadanym) głosem. Nierzadko King wplata inne rodzaje narracji w swoje historie - np. wycinki prasowe (Carrie, DC).
King potrafi budować napięcie - scena ze studnią i wyskakującą z niej zachłanną ręką - absolutnie przerażająca! Lśnienia nie czytałam, ale widziałam film Kubricka, i podobieństwa nasuwały mi się samoistnie. Muszę też przyznać, że nie lubię oglądać horrorów, bo są dla mnie po prostu zbyt straszne, a czytanie ich uruchamia moją wyobraźnię do akceptowalnych poziomów, nie ponad. 

Jeszcze tu wrócę


Podsumowując: solidna porcja dobrze napisanej rozrywki. Nie sądzę żebym wróciła te tej samej książki, ale mam jeszcze z czego wybierać - na 2019 mistrz horroru jest autorem 63 powieści i kilkunastu zbiorów opowiadań. To samo w sobie jest przerażające!


Moja ocena: 7/10


Stephen King, Dolores Claiborne
Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz
Warszawa 2006
Tłumaczenie: Tomasz Mirkowicz
ISBN: 978-83-7359-384-8

_____________________________________________________________________

The hell of a small town and its secrets


The short (256 pages) and efficiently written novel Dolores Claiborne not only kept me in suspense with vivid and brilliant scenes, but also touched the extremely important topic of family harassment. This is a dark book, and despite being an apparent easy read -  it is really gloomy. The title Dolores is the wife of Joe St. George and a mother of three children: the eldest daughter Selena, two years younger Jim and the youngest Pete. The woman is detained by the local police on the charge of murdering her longtime employer Vera Donovan. To the surprise of the law enforcement officers that are questioning her, she confesses to the murder of her husband Joe, who in her absence had molested her daughter. As Dolores worked unusually hard to provide for her family, he had many opportunities to do so. The woman uses the approaching total sun eclipse to lure him to the back of the house and further to the old well. Here comes the legendary scene, when the husband calls his wife from the bottom of his trap: "Dooo-looooo-reeessss, you bitch!", And then, as he managed to climb the walls of the well and slowly start to leave it, he grabs his wife by her ankle and tries to pull her down. The resemblance to The Shining with "Honey, I'm home" is striking.

Listen to what I tell you, you piece of shit


The novel is narrated in the first person, as Dolores shares her extraordinary record her life story of an extremely hard-working but also attentive woman who has clearly defined priorities and does not deceive herself. Her marriage turns out to be fiction, her husband is a drunkard, but she is able to notice all the changes occurring in her family in time, and save her daughter.

Leit motif


Already after this meager sample of King's work, which I had the opportunity to familiarize myself with (Carrie, Salem's Lot, Needful Things, Dolores Claiborne), I can see some consistent motifs and threads running through his work. I think King's heroines are really much more interesting than heroes (Carrie and her mother, Polly Chalmers suffering from arthritis  from Needful Things, and finally two strong women defending their families from DC - the title heroine and her employer, Vera Donovan). Female characters are well presented, insightful, usually each speaks in a clear, unique (though sometimes over-talked) voice. It is not uncommon for King to incorporate other types of narrative into his stories - e.g. press clippings (Carrie, DC).

King can build tension - a scene with a well and a greedy hand popping out of it - absolutely terrifying! I didn't read The Shining, but I saw Kubrick's movie, and the similarities came to me spontaneously. I must admit that I don't like watching horror movies because they are just too scary for me, and reading them triggers my imagination to acceptable levels, not over.

I'll be back


To sum up: a solid portion of well-written entertainment. I don't think I would come back to the very book itself, but I still have a lot to choose from - for 2019 the master of horror is the author of 63 novels and several collections of stories. This is scary in itself!



My rating: 7/10


Author: Stephen King
Title: Dolores Claiborne
Publishing House: Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz 
Warsaw 2006
Translation: Tomasz Mirkowicz
ISBN: 978-83-7359-384-8

poniedziałek, 8 lipca 2019

Andriej Kurkow, Kryptonim "Pingwin" (Smert' postronnego)


Historia pisarza nekrologów jako lekko przerażający i przesiąknięty czarnym humorem obraz Ukrainy

Kryptonim "Pingwin" to książka którą muszę szybko zapisać, ponieważ umknie mi równie szybko, jak ją przeczytałam. Aczkolwiek już dawno nie zdarzyło mi się przeczytać książki w przeciągu 24 godzin od zakupu.


To może słowo o tym, gdzie książka została "zdobyta" - na Nadodrzańskim Pchlim Targu, imprezie odbywającej się cyklicznie w sezonie letnim w każdą pierwszą sobotę miesiąca. Pchle Targi mają to do siebie, że wymagają sporo szczęścia i dużo spostrzegawczości, ale wynagradzają tych najbardziej wytrwałych.

Pingwin jako bohater literacki


Wiktor Zołotariew to dziennikarz Wiadomości Stołecznych, który specjalizuje się w pisaniu nekrologów - tzw. krzyżyków. Pracuje dla gazety, ale co dziwne, nekrologi pisane są przed śmiercią opisanych w nich osób. Wiktor dostaje od naczelnego dokumenty na dane osoby, i na ich podstawie tworzy swoje krótkie dzieła. Wbrew pozorom praca okazuje się niebezpieczna i Wiktor musi się przez jakiś czas ukrywać. Wkrótce okazuje się, że niektóre osoby pokazane przez dziennikarza znikają... Jeszcze jednym dziwactwem wyróżniającym Wiktora jest fakt, że mieszka z... pingwinem. Jest to metrowy pingwin królewski z wadą serca i depresją. Wiktor wziął go z zoo, kiedy instytucja nie była w stanie karmić wszystkich swoich zwierząt i musiała je oddać w dobre ręce. Pomiędzy pisarzem a zwierzęciem wytwarza się szczególna, delikatna więź. Pingwin Misza wzbudza wielką sympatię i jest najmocniejszym punktem powieści.

Ukraiński jesiotr drugiej świeżości


Sam fakt, że zoo oddaje zwierzęta w przypadkowe ręce świadczy o sytuacji kraju. Kiedy mężczyzna odwiedza zoo w poszukiwaniu osoby, która zna się na pingwinach, pracownica pyta, czy nie byłby zainteresowany przyjęciem żmii. Nekrologi - zlecenia, które nieświadomie pisze Wiktor (bez żadnej złej woli) pokazują najważniejszych ludzi w państwie w jak najgorszym świetle. Służba zdrowia nie funkcjonuje i dziennikarz musi wręczyć sowitą łapówkę sanitariuszom z karetki, by zabrali starego pracownika zoo do szpitala. Mężczyzna nie dostaje tam żadnych leków, tylko czeka na śmierć. Natomiast pieniądze sprawiają, że dobycie serca 4-miesięcznego dziecka na przeszczep dla pingwina nie jest żadnym problemem.
Laurkę Ukrainie wystawia Kurkow jak najgorszą i pełną czarnego humoru.

Bezpańskie królestwo

Jedyny moment, który zapadł mi w pamięć i który chciałabym "ocalić od zapomnienia" to moment, kiedy Wiktor idzie do mieszkania zmarłego pingwinologa, Pidpałego, opiekuna Miszy z zoo, by zgodnie z jego życzeniem zniszczyć jego dobytek:

"Siedział teraz pośród rzeczy i papierów, które nie należały już do nikogo. Pośród całego świata, pozostawionego bez swojego pana i stwórcy" (s. 155).
Sama borykam się z nadmiarem przedmiotów w swoim mieszkaniu (zwłaszcza książek!), więc czasami taki zimny prysznic jest mi potrzebny.

Nie przekonała mnie ta książka - zabrakło mi w niej jakiejś głębi, czegoś, co bym mogła zapamiętać, zachwycić się. Czyta się sprawnie, ale za tydzień nie będę jej w ogóle pamiętać.

Moja ocena: 4/10

Andriej Kurkow, Kryptonim "Pingwin"
Wydawnictwo Znak
Kraków 2004
Tłumaczyła: Agnieszka Lubomira Piotrowska
ISBN: 83-240-0390-8

_____________________________________________________________________

The story of the obituary writer as a slightly frightening and blackly humorous image of Ukraine

Death and the Penguin is a book that I needed to make notes quickly, because it escapes me already. Although I have to admit that it's been a while since I've read a book within 24 hours from purchase.




So just one word on where the book was "caught" - on the Nadodrze Flea Market, an event taking place in the summer season on every first Saturday of each month. Flea markets have it to themselves that they require a bit of luck and a lot of perceptiveness, but they reward the most persistent.
Penguin as a literary hero
Wiktor Zołotariew is a journalist of a local newspaper on Kiev, who specializes in writing obituaries - the so-called crosses. He works for the newspaper, but strangely, the obituaries are written before the deaths of the people described in them. Wiktor gets documents from the chief and creates short notes based on them. Contrary to appearances, the work turns out to be dangerous and Wiktor has to go into hiding for some time. Soon it turns out that some of the people described by the journalist are disappearing ... Another peculiarity that distinguishes Wiktor is the fact that he lives with ... a penguin. It is a one-meter tall royal penguin with a heart defect and depression. Wiktor took him from the zoo, when the institution was unable to feed all its animals and had to give them away in good hands. A special, delicate bond is created between the writer and the animal. Penguin Misza arouses great sympathy and is the strongest point of the novel.

Ukrainian sturgeon of second freshness
The mere fact that the zoo gives animals in random hands testifies to the situation of the country. When a man visits the zoo in search of a person who knows penguins, the employee asks if he would be interested in accepting a viper. Obituaries - orders that Viktor unknowingly writes (without any ill will) show the most important people in the state in the worst possible light. The health service does not function and the journalist has to give a bribe to the paramedics from the ambulance to take the old zoo employee to the hospital. The man does not get any medication there, he just waits for death. On the other hand, money makes it difficult to get the heart of a 4-month-old baby for the transplant for the penguin.
The depiction of Ukraine by Kurkow is quite dark and full of black humor.
A stray kingdom
The only moment that I wish to remember and which I would like to "save from oblivion" is the moment when Wiktor goes to the apartment of the deceased penguinologist, Pidpaly, Misza's zoo caretaker, in order to destroy his belongings as he wished before death:
"He sat now among things and papers that no longer belonged to anyone, among all the world left without his master and creator" (p. 155).
I was not convinced by this book - it lacked some depth, something that I could remember and admire. It reads well, but in a week I will not remember it at all.
I struggle with the excess of items in my apartment (especially books!), so sometimes an awakening remark of this sort is exactly what I need.





My rating: 4/10
Author: Andriej Kurkow


Title: Death and the Penguin

Publishing House: Znak
Cracow 2004
Translated by: Agnieszka Lubomira Piotrowska
ISBN: 83-240-0390-8

Ismail Kadare, Wypadek

Śledztwo badające śmierć dwojga kochanków jako pretekst do rozważań o naturze ludzkich relacji

Bardzo lubię, kiedy jedna lektura prowadzi w naturalny sposób do następnej. Nie tracę wtedy czasu na wybieranie książek, co paradoksalnie zabiera mi najwięcej czasu. Dlatego po przeczytaniu Następcy, który mnie zachwycił, sięgnęłam bez wahania po Wypadek tego samego autora. I spotkało mnie rozczarowanie.

Historia pewnego romansu


Wypadek jest retrospektywnym spojrzeniem na historię związku starszego pracownika Rady Europejskiej Besforta Y. i młodej dziewczyny, studentki, Roveny. Oboje pochodzą – oczywiście – z Albanii, ale tło historyczne nie jest tak dominujące. Kochankowie wracali z hotelu na lotnisko taksówką, kiedy kierowca zobaczył w tylnym lusterku coś tak zaskakującego, że stracił panowanie nad kierownicą i auto spadło w przepaść. Albańczycy zginęli na miejscu, kierowca przeżył, ale nie był w stanie powiedzieć, co go tak zszokowało. Mówi tylko, że pasażerowie „próbowali się całować” – ale co to oznacza? Jak można „próbować” się całować?

Poprzesuwana narracja

Powieść podzielona jest na trzy części – pierwsza, wprowadzenie w kryminalną historię, zawiera zeznania taksówkarza i dociekania badacza. W drugiej dociekliwy narrator, Badacz wypadku, oddaje głos na przemian Besfortowi i Rovenie, by odtworzyć historię ich związku i dostrzec, co doprowadziło do tragedii. W ostatniej, trzeciej części, samodzielnie prowadzi śledztwo, by dojść do zaskakujących wniosków.


Podobno ta powieść Kadare jest o tyle wyjątkowa, że polityki jest w niej stosunkowo mało. Z tym się zgadzam, chociaż krytyczne uwagi pod adresem Albanii i jej tajnych służb też się zdarzają ("Jak zwykle albańscy agenci przystąpili do działań wtedy, kiedy inni już je dawno zakończyli", s. 17). Dla mnie siła Kadare leży właśnie w wydźwięku politycznym jego powieści, w zwracaniu uwagi czytelnika na kwestie bałkańskie i skomplikowane relacje zamieszkujących ten region narodowości. "Wszędzie na świecie wrzawa wydarzeń toczących się na powierzchni kontrastuje ze skrytymi głęboko w głuchej ciszy ich prapoczątkami, nigdzie jednak ta różnica nie jest tak wielka, jak na Bałkanach" (s. 30). W Wypadku tych uwag jest naprawdę niewiele, co sprawia, że książka z jednej strony staje się uniwersalna (te wydarzenia mogłyby toczyć się wszędzie), a z drugiej strony może traci trochę pazura.

Nawiązania literackie

Bezpośrednia wskazówka do kolejnej lektury jest wskazana przez pisarza - Besfort prosi Rovenę o przeczytanie Opowiadania o nieopatrznym ciekawskim Miguela de Cervantesa, stanowiące część Don Kichota (którego, wstyd przyznać, znam tylko we fragmentach). To opowieść o potwornie zazdrosnym mężu,który podejrzewa swoją żonę o niestałość, i prosi najlepszego przyjaciela o uwiedzenie jej. Ten się zgadza i najpierw nie wkłada w to serca, więc przyjaciel jest na niego zły. Potem uwodzi żonę, ale nie przyznaje się do tego. Faktycznie zdradzając kobieta cieszy się lepszą opinią niż będąc wierną żoną. Besfort uważa, że ta historia doskonale oddaje jego relacje z Roveną, której jednak nigdy nie dopuszcza blisko do siebie i z czasem zaczyna traktować jak call girl.

Powieść, która zaczęła się jak klasyczny kryminał, niepostrzeżenie zamieniła się w zagadkowe dzieło obyczajowe. Czasami mam jednak wrażenie, że niektóre książki wpuszczają mnie do środka i pozwalają się zaangażować i śledzić wszystkie wątki, a niektóre pozostawiają mnie na zewnątrz (i z zaangażowaniem, i ze zrozumieniem powieści). Tak było właśnie z Wypadkiem. Zostałam na zewnątrz.


Moja ocena: 6/10

Ismail Kadare, Wypadek
Wydawnictwo Świat Książki
Warszawa 2013
Tłumaczyła Dorota Horodyska
ISBN: 978-83-7943-109-0

________________________________________________________________________

An investigation on the death of two lovers as a pretext for considering the nature of human relationships
I really like it when one reading leads naturally to the next one. I do not waste time selecting books, which paradoxically takes me the longest. Therefore, after reading The Successor which delighted me, I reached without hesitation for The Accident of the same author. And here - I was disappointed.

A story of a romance


The Accident is a retrospective look at the history of the relationship between the employee of the European Council, Besfort Y. and a young girl, a student, Rovena. They both come - of course - from Albania, but the historical background is not so dominant. Lovers were returning from the hotel to the airport by taxi, when the driver saw something so surprising in the rearview mirror that he lost control of the wheel and the car fell into the abyss. Albanians were killed on the spot, the driver survived, but he could not say what shocked him so much. He only says that the passengers "tried to kiss" - but what does this mean? How can one "try" to kiss?


Complicated narrative 

The novel is divided into three parts - the first, the introduction to the criminal story, contains the testimony of the taxi driver and investigating made by the researcher. In the second, the inquisitive narrator, the Investigator of the accident, gives a voice alternately to Besfort and Rovena to recreate the history of their relationship and see what had led to the tragedy. In the last, third part, he independently conducts an investigation to arrive at surprising conclusions. 

Apparently, this novel by Kadare is quite unusual for him because politics doesn't play te major role. I agree with that, although critical remarks about Albania and its secret service also appear ("As usual, Albanian agents took action when others have already ended it long ago", p. 17). For me, Kadare's strength lies precisely in the political overtones of his novels, in drawing the reader's attention to the Balkan issues and the complicated relations of the nations inhabiting this region. "Everywhere in the world the turmoil of events taking place on the surface contrasts with their secrets hidden deep in the silence, but nowhere is this difference as great as in the Balkans" (p. 30). Political remarks are few and not prominent which makes the book on the one hand universal (these events could happen everywhere), but on the other hand - Kadare looses one of his biggest strengths.

Literary references 

A direct hint for the next reading is indicated by the writer - Besfort asks Rovena to read The Impertinently Curious Man by Miguel de Cervantes, which is part of Don Quixote (which I am ashamed to admit, I know only in fragments). It is a story of a horribly jealous husband who suspects his wife of unfaithfulness, and asks his best friend to seduce her. The friend, Lothario, agrees and tries to avoid the task at first, which only enrages the husband. Therefore Lothario decides to seduce the wife (and he is successful), but he does not admit it. So paradoxically, the wife in her husband's eyes is now better and purer than when she has actually been faithful to him. Besfort thinks that this story perfectly reflects his relationship with Rovena, who, however, he never allows close to himself and, over time, he begins to treat as a call girl.

The novel, which began as a classic detective story, imperceptibly turned into a puzzling social novel. Sometimes, however, I have the impression that some books let me in and engage me, and some leave me outside (both with commitment and understanding of the novel). That was the case with The Accident. I stayed outside.

My rating: 6/10 


Author: Ismail Kadare


Title: The Accident

Publishing House: Świat Książki
Warsaw 2013
Translated by: Dorota Horodyska
ISBN: 978-83-7943-109-0