niedziela, 25 sierpnia 2019

Stephen King, Sklepik z marzeniami (Needful things)

Niebezpieczeństwa handlu

672 strony lżejszej nieco rozrywki. Do niewielkiego miasteczka Castle Rock przybywa handlarz Leland Gaunt. Otwarcie Sklepiku z marzeniami szybko staje się sensacją, a lokalni mieszkańcy błyskawicznie odkrywają, że mogą w sklepie spełnić swoje najskrytsze marzenia i kupić przedmioty, o których śnili od dawna, za naprawdę niewygórowaną cenę. Zazwyczaj to symboliczne parę dolarów i spłatanie psikusa wyznaczonej osobie. Nikt jednak nie wie, że nakierowanie tych psikusów wywoła lawinę, która doprowadzi do apokaliptycznej wręcz zagłady miasteczka.


Raz - dwa - trzy

Przejdę od razu do rzeczy - cały czas szukam u Kinga tego mrowienia w plecach, które towarzyszyło mi podczas lektury Miasteczka Salem. Tych spokojnie rzucanych uwag, które sprawiały, że nagle miałam ciarki i myślałam sobie - "ależ oczywiście!" Tutaj tego nie doświadczyłam.
Dwa - nie lubię inwestować czasu - dużych ilości czasu - na poznawanie bohaterów, którzy potem masowo giną. King bardzo starannie buduje całą fabułę, drobiazgowo maluje postaci, by potem szybko z nimi skończyć. Od pewnego momentu przestałam się w ogóle zastanawiać, kto jest kim i kogo zabił, bo przestało mieć to dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Tu King ze swoją lekkością rozstawiana się ze swoimi bohaterami trochę mi przypomina George R. R. Martina.
Trzy - nie lubię spektakularnych zakończeń, w których wszystko wybucha, płonie, ulega zniszczeniu. King zdecydowanie lubi - to trzecia książka, po Miasteczku Salem i Carrie, która tak się właśnie kończy. Może jednak - mimo kilu podjętych prób - pisarstwo amerykańskiego króla horroru jest jednak nie dla mnie?

Nieznośna niepewność ciągu dalszego


Muszę jednak przyznać, że kiedy swoim zgubnym zwyczajem podczytywałam kilka stron do śniadania, w ciągu dnia kilkakrotnie nachodziła mnie ochota, by po książkę sięgnąć jak najszybciej i dowiedzieć się, co będzie dalej. Bardzo dobrze zarysowana jest postać Allana Pangborna, szeryfa, który dba o porządek w miasteczku, oraz jego ukochanej Polly Chalmers, cierpiącej na artretyzm. Oboje mają za sobą "trudne historie" i z nadzieją starają się zbudować na ruinach dawnego życia coś nowego. Wzajemnie się uzupełniają i wspierają - kiedy jedno upada, drugie stoi mocno na nogach, i odwrotnie. Dzięki zjednoczeniu sił przeciwko złu są w stanie odnieść zwycięstwo. Częściowe, co prawda, i opłacone wysoką ceną, ale jednak zwycięstwo. Na końcu jednak King zadaje przewrotne pytanie - po co ono było, skoro miasto jest praktycznie zrównane z ziemią, a para głównych bohaterów marzy tylko o tym, by się z niego wynieść. Sam Leland Gaunt właśnie otwiera swój sklepik w innym małym miasteczku...




Moja ocena: 5.5/10

Stephen King, Sklepik z marzeniami
Wydawnictwo Albatros
Warszawa 2010
Tłumaczył: Krzysztof Sokołowski
ISBN: 978-83-7659-021-9

____________________________________________________________________________

The Dangers of Trade

672 pages of light entertainment. Merchant Leland Gaunt arrives in the small town of Castle Rock to open a shop with all sorts of things. The place quickly becomes a sensation, and local residents soon discover that they can fulfill their innermost dreams and buy items they've dreamed of for a long time at a really affordable price. Usually it is symbolic few dollars plus playing a trick on a designated person. However, no one knows that targeting these pranks will trigger an avalanche that will lead to the town's apocalyptic destruction.

Firstly, secondly, thirdly

I'll get straight to the point - I'm still looking for that tingling sensation in my back, which accompanied me while reading Salem's Lot. Those quiet sentences that made me suddenly shiver and think - "but of course!" I haven't experienced it here.
Two - I do not like to invest time - large amounts of time - to meet the heroes who then die in large numbers. King builds the whole story very carefully, depicting the characters meticulously, and then quickly kills them. After a while I've stopped wondering who was who and who he killed whom as it had ceased to matter to me. Here King with his lightness of getting rid of his heroes reminds me a bit of George R. R. Martin.
Three - I don't like spectacular endings in which everything explodes, burns, or is destroyed. King definitely likes it - this is the third book, after the Salem's Lot and Carrie, which ends this way. Perhaps, however - despite several attempts - the writing of the American king of horror is not for me?

The unbearable uncertainty of what comes next

However, I have to admit that when I've given up to my pernicious habit and read several pages while eating breakfast, I was tempted to reach for the book as soon as possible and find out what would happen next. The character of Allan Pangborn, the sheriff who takes care of order in the town, and his beloved Polly Chalmers, suffering from arthritis, is very well outlined. They both have 'difficult stories' behind them and hopefully try to build something new on the ruins of the old life.
They complement and support each other - when one falls, the other stands firmly on their feet, and vice versa. By uniting forces against evil, they are able to win. At an incredibly high cost, but still a victory. At the end, however, King asks a perverse question - what was it for, since the city is practically razed to the ground, and the pair of main characters only dreams of getting out of it. At the same time Leland Gaunt is opening his shop in another small town ...




My rating: 5.5/10



Author: Stephen King
Title: Needful Things
Publishing House: Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz
Warsaw 2010
Translation: Krzysztof Sokołowski
ISBN: 978-83-7659-021-9

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz