Życie straciło na intensywności
Drugi tom monumentalnej autobiografii Moja walka autorstwa Karla Ove
Knausgårda jest mi zdecydowanie najbliższy. Warto zaznaczyć, że na razie
przeczytałam tylko trzy, a więc jestem dokładnie w połowie (wolumenowo,
ilościowo jeszcze przed połową). Mam prawie tyle lat, ile opisujący swoje życie
autor i to sprawia, że zgadzam się w większością jego spostrzeżeń czy
przemyśleń i skupiam swoją uwagę na rozliczeniowym, lekko pesymistycznym tonie
książki.
Knausgård skupia się na czwartym dziesięcioleciu swojego życia, opisuje zdawkowo
swoje pierwsze małżeństwo, a potem dokładnie drugie, z Lindą Boström. Mamy
szansę zobaczyć zakochanie w najczystszej postaci (piękny opis), radosną
lekkość bytu z tym związaną. Jesteśmy świadkami, jak na świecie pojawiają się
kolejno dzieci pisarza, i emocje z tym związane. Później - mozół codzienności z
trójką maluchów, zmęczenie, przykre sprzeczki z żoną. Ciekawym zabiegem jest
również przeskok o prawie dwa lata, kiedy pojawia się drugie dziecko – kawałek
życia po prostu zniknął.
Jesteśmy tylko tym, co rośnie i umiera, ślepi, tak jak ślepe są morskie fale
Dla mnie dominujący jest rozliczeniowy ton powieści, pojawiający się
zwłaszcza w drugiej części tomu. Narrator zbliża się do czterdziestki i zaczyna
sobie uświadamiać, że pewne opcje są już dla niego zamknięte, a życie zaczyna
nabierać ostatecznego kształtu, który trudniej będzie zmienić. Zwiększa się
liczba zobowiązań, zmniejsza – ilość możliwości czy otwarych ścieżek.
Koło czterdziestki owo życie, dotąd tymczasowe, stawało się prawdziwym życiem, a to kładło kres marzeniom, wszelkim wyobrażeniom o tym, jak będzie wyglądało prawdziwe życie, do jakiego człowiek jest przeznaczony, jak będzie wyglądała ta wielkość, którą ma osiągnąć. W wieku czterdziestu lat człowiek zaczynał rozumieć, że prawdziwe życie jest tutaj, w tej małości i codzienności, gotowe i ukształtowane, i że na zawsze takie pozostanie, jeśli czegoś się nie zmieni. Jeśli nie zrobi się ostatniego zwrotu. (s. 488)
Pojawiają się pytania o sens, czy też może bezsens istnienia, pewne
rozczarowanie, że to już bliżej niż dalej. Zupełnie inna życiowa perspektywa, z
dłuższą drogą do początków istnienia (czemu za chwilę zaprzeczy tom trzeci
swoją tematyką). Piękny jest zwłaszcza moment wpatrywania w rozgwieżdżone
niebo, kiedy człowiek dostrzega kruchość i nieważność własnej egzystencji.
Ale gwiazdy migoczą nad naszymi głowami, słońce świeci, trawa rośnie, a ziemia... tak, ziemia pochłania życie i zaciera ślady, wyrzuca z siebie nowe istnienia kaskadą członków i oczu, liści i paznokci, źdźbeł i ogonów, policzków, futer, kory i trzewi, a potem znów to wszystko pochłania. A my nigdy naprawdę nie zrozumiemy – bo może nie chcemy zrozumieć – że to się dzieje poza nami, że nie mamy w tym żadnego udziału, jesteśmy tylko tym, co rośnie i umiera, ślepi, tak jak ślepe są morskie fale. (s. 567)
Borgesowska erudycja
Już dawno mi się nie zdarzyło, by czytając, na tylnej obwolucie zacząć
wypisywać wzmiankowanych pisarzy. A tu inspiracji do dalszej lektury jest
naprawdę dużo – Thomas Mann, Dostojewski, Lukrecjusz, Knut Hamsun, Stefan
Zweig, Jack London, Hemingway, Majakowski, Sartre, Stendahl, Rilke, Fichte,
Kleist, Hölderlin. Ostatni raz tak robiłam czytając
książki Jorge Luisa Borgesa, gdzie nazwiska też przewijają się jak w
kalejdoskopie. Tak jak w tomie pierwszym jest sporo odniesień do malarstwa.
Naprawdę, lektura drugiego tomu to była wielka erudycyjna przyjemność.
Tak jak w tomie
pierszym, sporo było również odniesień autotelicznych, presji pisania,
tworzenia. Taki wewnętrzny przymus odczuwa Knausgård niemal cały czas, jak też
niezadowolenie ze swojego pisarstwa. Frustruje go brak czasu na najważniejsze
dla siebie zajęcie i poczucie literackiego zastoju.
Na ten moment powieść wydaje mi się bliska i jak rzadko utafiona z tematyką. Z przyjemnością sięgnę do niej jeszcze kiedyś, by zweryfikować swoje odczucia i wrażenia. Warto.
Moja ocena: 8/10
Karl Ove Knausgård, Moja walka Księga druga Powieść
Liczba stron: 748
ISBN: 978-83-08-05536-6
Life has lost its intensity
The second volume of the
monumental autobiography My Struggle by Karl Ove Knausgård is definitely
the closest to me. It is worth noting that so far I have only read three, so I
am exactly in the middle (in terms of volume, in quantity well before). I am
almost as old as the author describing his life and this means that I agree
with most of his observations or reflections and focus my attention on the revisionary,
slightly pessimistic tone of the book.
Knausgård focuses on the fourth
decade of his life, describes casually his first marriage, and then in detail his
second relationship with Linda Boström. We have a chance to see falling in love
in its purest form (a beautiful description), the joyful lightness associated
with it. We witness the birth of writer’s children and the emotions associated
with them. Later - the toil of everyday life with three kids, fatigue,
unpleasant arguments with his wife. There is also a gap of almost two years
when the second child appears - a piece of life simply disappeared.
We are only that which grows and dies, blind as the waves in the sea are blind
For me, the dominant tone of the
novel is a revisionary one, that appears especially in the second part of the
volume. The narrator is approaching forty and begins to realize that some
options are already closed to him, and life begins to take on a final shape
that will be more difficult to change. The number of obligations increases, and
the number of opportunities or open paths decreases.
At the age of forty the life you have lived so far, always pro tem, has for the first time become life itself, and this reappraisal swept away all dreams, destroyed all your notions that real life, the one that was meant to be, the great deeds you would perform, was somewhere else. When you were forty you realized it was all here, banal everyday life, fully formed, and it always would be unless you did something. Unless you took one last gamble. (p. 488)
There are questions about the sense,
or perhaps the nonsense of existence, a certain disappointment that around fourty
it is already closer to the other end. A completely different life perspective,
with a longer path to the beginning of existence. Especially beautiful is the
moment of staring at the starry sky, when the narrator notices the fragility
and the invalidity of his own existence.
But the stars twinkle above our heads, the sun shines, the grass grows and the earth, yes, the earth, it swallows all life and eradicates all vestiges of it, spews out new life in a cascade of limbs and eyes, leaves and nails, hair and tails, cheeks and fur and guts, and swallows it up again. What we never really comprehend, or don't want to comprehend, is that this happens outside us, that we ourselves have no part in it, that we are only that which grows and dies, as blind as the waves in the sea are blind. (p. 567)
Borgesian erudition
It has been a while since I have
been writing the names of mentioned writers on the back of the cover. And here
is a lot of inspiration for further reading - Thomas Mann, Dostoyevsky,
Lucretius, Knut Hamsun, Stefan Zweig, Jack London, Hemingway, Majakowski,
Sartre, Stendahl, Rilke, Fichte, Kleist, Hölderlin. The last time I did this when
I was reading the books by Jorge Luis Borges, where the names also scroll like
in a kaleidoscope. As in the first volume, there are many references to
painting. Really, reading the second volume was a great erudite pleasure.
As in the first volume, there
were also a lot of autotelic references, pressure to write and create.
Knausgård feels this inner compulsion almost all the time, as well as
dissatisfaction with his writing. He is frustrated by the lack of time for his
most important activity and the feeling of literary stagnation.
My rating: 8/10
Title: My Struggle Book Two: A Man in Love
Publishing House: Wydawnictwo Literackie, Krakow 2015
Translation: Iwona Zimnicka
Number of pages: 748
ISBN: 978-83-08-05536-6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz