Miłość do Małej Ojczyzny
Na wzmiankę o tej książce
trafiłam w zestawieniu lektur na lato Gazety Wrocławskiej. Zaciekawił mnie
nietuzinkowy tytuł i przepiękna okładka z rentgenowskim zdjęciem figurki Matki
Boskiej z Bazyliki w Bardzie. Ponieważ wakacje spędzaliśmy jeżdżąc weekendami
po Polsce, stwierdziłam, że to doskonała wymówka, by po powieść sięgnąć i
przeczytać przed zbliżającym się spływem kajakowym, który ruszał z Barda i się
w nim kończył. Jak często z reportażem, uczucia mam mieszane.
Wielogłosowość zapisu
Powieść Tomasza Karamona jest nie
tylko wielogłosowa, ale wielopłaszczyznowa i wielowątkowa. Autor stosuje wiele
form literackich – dialog, list, wywiad, opis, pierwszoosobową narrację, szczegółowy
opis badania figurki Matki Boskiej, historię miasteczka i jego losy. Pisarzowi
udało się pokazać skomplikowane losy Dolnego Śląska, przechodzące przez te
tereny armie i administracje, a w tle – losy związanych z tą ziemią
mieszkańców. Dla mnie najciekawsze było odnajdywanie opisywanych miejsc i
zastanawianie się: „a czy to na pewno tutaj?”. Taki mam jednak kłopot z
reportażami, że jest to dla mnie zawsze czyjeś spojrzenie i czyjaś perspektywa,
która nakłada się – i niekoniecznie pokrywa – z moją. Zwłaszcza przy opisach
miast czy terenów – moja wyobraźnia nieco inaczej je sobie kształtuje i
odkrywanie prawdziwych miejsc jest niczym zdrapywanie palimpsestu. Co kryje się
pod warstwą literacką?
Odnajdywanie miejsc z książki w rzeczywistości
Nie znając dokładnie topografii
miasta, nie śledziłam niemieckich nazw ulic ani nie szukałam opisywanych
zakładów czy sklepików, a w zasadzie budynków, w których istniały. Ale podekscytowało
mnie odnalezienie wzgórza, na którym w 1966 roku ks. arcybiskup Bolesław
Kominek odprawiał mszę z okazji tysiąclecia chrztu Polski i koronował figurkę
Matki Boskiej. Niestety, komunistyczny plan na zagospodarowanie wzgórza i
uniemożliwienie takich masowych imprez w przyszłości powiódł się – jedną połowę
wzgórza zajmują ogródki działkowe, druga została podzielona na działki pod
luksusowe rezydencje. Środkiem biegnie wąska droga różańcowa, prowadząca od
jednej unikatowej kaplicy do drugiej. Na szczycie stoi pomnik ze sceną z
ukrzyżowania – po obu bokach Chrystusa wiszą mocarne figury łotrów, a u jego
stóp klęczy Matka Boska z towarzyszącymi jej kobietami. Naprzeciwko znajduje
się kamień upamiętniający wielotysięczną mszę.
Jedna bohaterka
Nie udało nam się zobaczyć
tytułowej figurki – w Sanktuarium trwała właśnie msza. Żałuję, bo Karamon
przedstawia artefakt jak żywą osobę, opisuje czynione przez nią cuda i wagę dla
wiernych. Bardzka Matka Boska jawi się jako prawdziwa opiekunka i dobrodziejka
dolnośląskich stron, która dbała o swoich wiernych i wysłuchiwała ich modlitw.
W drugą stronę – pokazana jest również niezłomna wiara ludności w jej sprawczą
moc.
Lokalna duma
Myślę, że to ważna i potrzebna
książka – pełne zachwytu spojrzenie pasjonata lokalnej historii i mieszkańca
Barda, zapis wieloletnich badań i fascynacji, próba przekazania ogromu wiedzy
szerzej publiczności. Chociaż przez swoją wielogłosowość i wielość form książka
może sprawiać wrażenie nieco chaotycznej, warto po nią sięgnąć, by samemu
porównywać literacki opis z tym, co uda nam się z niego wyłuskać „w terenie”.
Cieszy również lokalna duma z książki – plakaty ją reklamujące wiszą w Bardzie
w małych sklepikach. Może więc pielgrzymki wrócą do Miasta Cudów, nawet jeśli
nie w celach religijnych, to by lepiej poznać Bardo i jego ciekawą historię.
Serdecznie polecam.
Moja ocena: 7/10
Wydawnictwo Dowody, Warszawa 2024
Liczba stron: 224
ISBN: 978-83-66778-53-5
**********************************************************************************
Love for local homeland
I came across this book in the
Gazeta Wrocławska summer reading list. I was intrigued by the unusual title and
beautiful cover with an X-ray photo of the figurine of the Virgin Mary from the
Basilica in Bardo. Since we spent our holidays traveling around Poland during
weekends, I decided that it was a great excuse to reach for the novel and read
it before the upcoming kayaking trip, which started and ended in Bardo. As is
often the case with reportage, I have mixed feelings.
Polyphonic writing
Tomasz Karamon's novel is not
only polyphonic, but multi-layered and multi-threaded. The author uses many
literary forms - dialogue, letter, interview, first-person narration, detailed description
of the examination of the figurine of the Virgin Mary, the past accounts of the
town. The writer managed to show the complicated history of Lower Silesia, the
armies and administrations passing through these areas, and in the background -
the fates of the inhabitants connected with this land. For me, the most
interesting element was finding the places described and wondering: "is
this really here?". However, I have such a problem with reportage that for
me it is always someone else's account and perspective that overlaps - and does
not necessarily coincide - with mine. Especially when describing cities or
areas - my imagination shapes them slightly differently and discovering real
places is like scratching off a palimpsest. What is hidden beneath the literary
layer?
Finding places from the book in real life
Not knowing the topography of the
city in detail, I did not follow the German street names or look for the
described establishments or shops, or rather the buildings in which they
existed. But I was excited to find the hill where in 1966 priest archbishop Bolesław
Kominek celebrated mass on the occasion
of the millennium of the baptism of Poland and crowned the figure of the Virgin
Mary. Unfortunately, the communist plan concerning hill on preventing such mass
events in the future succeeded - one half of the hill is currently occupied by
allotment gardens, the other has been divided into plots for luxury residences.
In the middle runs a narrow rosary path, leading from one unique chapel to
another. At the top stands a monument with a scene from the crucifixion – on
both sides of Christ hang mighty figures of thieves, and at his feet kneels the
Mother of God with women accompanying her. Opposite is a stone commemorating a
mass that was attended by thousands.
The heroine of the book
We did not manage to see the
titular figure – a mass was taking place in the Sanctuary. I regret it, because
Karamon presents the artifact as a living person, describes the miracles it
performed and its importance to the faithful. The Mother of God of Bardo
appears as a true protector and benefactress of the Lower Silesian region, who
cared for her believers and listened to their prayers. On the other hand, the
unwavering faith of the population in her causative power is also shown.
Local pride
I think this is an important and
necessary book – a view full of admiration from a local history enthusiast and
a resident of Bardo, a record of many years of research and fascination, an
attempt to convey the vast amount of knowledge to a wider audience. Although
the book may seem a bit chaotic due to its multi-voiced nature and multiplicity
of forms, it is worth reaching for to compare the literary description with
what we can extract from it "in the field". The local pride in the
book is also pleasing - posters advertising it hang in Bardo in local shops. That’s
quite something! Maybe the pilgrimages will return to the City of Miracles,
even if not for literary purposes, then to get to know Bardo and its
interesting history better. I highly recommend it.
My rating: 7/10
Author: Tomasz KaramonTitle: What Did Mother of G. See. Stories from Bardo
Wydawnictwo Dowody, Warsaw 2024
Number of pages: 224
ISBN: 978-83-66778-53-5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz