Długo przymierzałam się do książki Andrew Sean Greara Marny, chić w sumie nie wiem dlaczego. Nagrodzona Nagrodą Pulitzera w 2018 roku za muzyczność prozy, jej strukturę i zróżnicowanie oraz tematykę starzenia się i niezbędnej natury miłości. Osobiście nabrałam dystansu do Pulitzerów po przeczytaniu powieści Kolej podziemna Colsona Whiteheada, o czym zresztą juz pisałam w receznji. Z Marnym mam mieszane odczucia.
Marny początek
Artur Marny będzie
wkrótce obchodził swoje pięćdziesiąte urodziny, w związku z czym robi
przygnębiające podsumowanie swojego życia. Jest drugorzędnym pisarzem, który po
głośnym debiucie ma kłopot z napisaneim kolejnej książki, mężczyzna, z którym
spędził grom swojego życia niedługo wychodzi za mąż za innego, a on sam ze
smutkiem obserwuje upływ czasu:
Tak właśnie Artur Marny, niegdyś złotowłosy i różany młodością, wyblakł jak obicie kanapy, na której siedzi, bębniąc palcem o kolano i wbijając spojrzenie w tarczę szafkowego zegara. (s.7)
Ponieważ dostaje
zaproszenie na ślub swojego dawnego przyjaciela, Freddiego Pelu, postanawia
uniknąć niezręcznej sytuacji i przyjmuje szerego zagranicznych zaproszeń, które
będą wymagały podróży po całym świecie i zapewnią wygodną wymówkę. Jednocześnie
Marny buduje sobie przestrzeń i czas na zdystansowanie się do swojej sytuacji i
rozpatrzenie jej z innej perspektywy. Plan podróży prowadzi przez Meksyk,
Włochy, Niemcy, Francję, Maroko (gdzie Marny obchodzi swoje pięćdziesiąte urodziny),
aż po Indie. Kiedy wraca do domu na wieść o tym, że jego dawny kochanek, poeta
Robert Brownburn, miał wylew, będzie go czekała niespodzianka.
Niewielki wylew. Pierdol się, życie
Dla mnie powieść
Greera jest kameralna. Nie ma w niej wielkich wydarzeń, fabularnych fajerwerków,
zaskakujących zwrotów akcji. Marny jest pokazany z cudownym, subtelnym,
sarkastycznym poczuciem humoru, które przewierca jego pesymistyczne
postrzeganie swiata i sprawia, że staje się czytelnikowi bliski i sympatyczny.
Przykłady?
Do tej pory Marny był przekonany, że jest po prostu kiepskim pisarzem. Kiepskim kochankiem, kiepskim przyjacielem, kiepskim synem. Najwyraźniej padł ofiarą dolegliwości znacznie poważniejszej: jest kiepski w byciu sobą. Przynajmniej – rozmyśla, patrząc przez pokój na Finleya zabawiającego gospodynię – nie jestem niski. (s. 170)
Albo Marny jest dupkiem, albo miłość jest płocha. Mozliwe, że jedno i drugie. Macha ręką biednemu Arlowi, dla którego żaden z tych wniosków nie może być pocieszeniem. (s. 35)
Oprócze tego przepełnionego
sarkazmem, subtelnego języka, warto książkę przeczytać również dla tematu
miłości. Artur szuka jej usilnie całe życie, analizuje stracone szansy i dokonywane
wybory, patrzy w przeszłość z dystansem. Greer pięknie pisze o relacji Artura z
poetą Robertem Brownburnem:
Drugi raz pojechał z Robertem. To było jakoś w połowie ich związku, w okresie, w którym Marny był już na tyle obyty, by służyć pomocą w podróży, a Robert nieprzesiąknięty jeszcze zgorzknieniem, które byłoby w niej zawadą – w tym okresie, w którym każda para odnajduje równowagę: namiętność cichnie i nie krzyczy już jak wcześniej, a nadal wszechobecna jest wdzięczność; nikomu zwykle nie przychodzi do głowy, że związek przeżywa wówczas złote lata. (s. 95)
Podobał mi się
również wątek, gdzie Artur rozmawia ze swoim znajomym, Lewisem, który po 20
latach związku rozstał się ze swoim partnerem Clarkiem, w atmosferze przyjaźni.
Lewis uświadamia mu, że nie jest załamany i zakończył związek, kiedy obaj byli ze
sobą szczęśliwi. Wszystko ma swój termin ważności i nie należy się tego obawiać,
tak ja nie trzeba się bać samotności.
Tak dla porządku: szczęście to wcale nie bzdura
Dochodzę do
wniosku, że podobał mi się Marny, ze swoją spokojną, powolną narracją,
retrospektywnymi wstawkami, filozoficznym i sardonicznym spojrzniem na świat.
Dzięki sporej dawce ironii ta rozliczeniowa i pewnie w dużej mierze
autobiograficzna książka jest całkiem strawna i przyjemna do czytania.
Zachęcona tym werdyktem może jednak sięgnę po kolejne Pulitzery.
Moja ocena: 7/10
Andrew Sean Greer, Marny
Wydawnictwo WAB, Warszawa 2020
Tłumaczenie: Dorota Konowrocka-Sawa
Liczba stron: 304
ISBN: 978-83-280-7257-2
I've been looking at the book by Andrew Sean
Grear Less for quite a while, and I don't know why. Awarded with the
2018 Pulitzer Prize for Fiction as “a generous book, musical in its prose and
expansive in its structure and range, about growing older and the essential
nature of love”
Less at first
Arthur Less will soon be turning his fiftieth birthday and he is making a depressing recap of his life. He is a secondary writer who, after his high-profile debut, has trouble writing another book, a man with whom he spent quite a few years of his life with soon will marry another, and he himself sadly watches the passage of time:
So has Arthur Less, once pink and gold with youth, faded like the sofa he sits on, tapping one finger on his knee and staring at the grandfather clock. (p. 3)
As he gets an invitation to the wedding of his ex-partner
Freddie Pelu, he decides to avoid the awkward situation and accepts a series of
foreign invitations that will require traveling around the world and provide a
convenient excuse. At the same time, Less builds for himself space and time to
distance from his situation and consider it from a different perspective. The
itinerary runs through Mexico, Italy, Germany, France, Morocco (where Less
celebrates his 50th birthday), all the way to India. When he returns home after
learning that his former lover, poet Robert Brownburn, has had a stroke, he
will get a surprise.
A minor stroke. Fuck you, life
For me, Greer's novel is very intimate. There
are no great events, fictional fireworks or surprising twists in the plot. Less
is shown with a wonderful, subtle, sarcastic sense of humor that pierces his
pessimistic worldview and makes him feel close and sympathetic to the reader.
Examples?
Here, all this time, Less thought he was merely a bad writer. A bad lover, a bad friend, a bad son. Apparently the condition is worse; he is bad at being himself. At least, he thinks, looking across the room to where Finley is amusing the hostess, I'm not short. (p. 145)
Either Less is an asshole or the heart is a capricious thing. It is not impossible both are true. A waves to poor Arlo, to whom none of this is a comfort. (p. 28)
In addition to this subtle sarcasm-filled language,
the book is also worth reading for the topic of love. Artur searches for it all
his life, analyzes missed opportunities and choices made, looks into the past
with a distance. Greer writes beautifully about Arthur's relationship with the
poet Robert Brownburn:
The second time he went with Robert. It was in the middle of their time together, when Less was finally worldly enough to be of help with travel and Robert had not become so filled with bitterness that he was a hindrance, the time that any couple has found its balance, and passion has quieted from its early scream, but gratitude is still abundant; what no one realizes are the golden years. (p. 80)
I also liked the thread where Arthur talks to
his friend, Lewis, who has split up with his partner Clark after 20 years of
relationship, in an atmosphere of friendship. Lewis makes him realize that he
isn’t devastated and ended the relationship when they were both happy with each
other. Everything has an expiry date and you shouldn't be afraid of that, so
you don't have to be afraid of loneliness.
Just for the record: happiness is not bullshit
I conclude that I liked Less much more than I initially thought, with its calm, slow narrative, retrospective inserts, philosophical and sardonic outlook on the world. Thanks to a large dose of irony, this reflective and probably largely autobiographical book is quite digestible and pleasant to read. Encouraged by this verdict, I may reach for more Pulitzers.
My rating : 7/10
Title: Less
Publishing House: Wydawnictwo WAB, Warsaw 2020
Translation: Dorota Konowrocka-Sawa
Number of pages: 304
ISBN: 978-83-280-7257-2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz