Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biography. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biography. Pokaż wszystkie posty

piątek, 22 lipca 2022

Anna Kamińska, Wanda Opowieść o sile życia i śmierci Historia Wandy Rutkiewicz

Nadal nie przepadam za biografiami, więc po historię życia Wandy Rutkiewicz sięgnęłam w zasadzie z przypadku. W moim bardzo ograniczonym abonamencie na Legimi była do przesłuchania za darmo. Jest to również powrót do czasu studiów, kiedy badałam motyw śmierci w górach w literaturze. Była to więc dla mnie podróż sentymentalna, ale i ciekawe przypomnienie dawnych pasji. Do recenzji sięgnęłam po papierowe wydanie książki i nie żałuję – Wydawnictwo Literackie zadbało o bogatą oprawę zdjęciową, więc naprawdę przyjemnie było przekartkować dodatkowe ciekawe materiały. W wielu książkach tego brakuje, a tu oprawa graficzna całkowicie mnie zadowala.

Wrażenia mam jednocześnie pozytywne i negatywne. Postać Wandy Rutkiewicz, jednocześnie bardzo silnej i bardzo słabej kobiety, jest niesamowicie fascynująca. Dodatkowym plusem dla mnie jest portret powojennego Wrocławia, do którego sprowadza się rodzina Błaszkiewiczów. Najpierw w 1946 roku przyjeżdża ojciec i mieszka przy ulicy Szajnochy 12 u Tadeusza Korczaka, a rok później dołącza reszta rodziny. Rodzice Wandy wraz z dziećmi mieszkali przy ulicy Samuela Dicksteina, Wanda uczęszczała do szkoły przy ulicy Parkowej, a w okolicy ulicy Chopina, przy Czarnej Wodzie, ginie podczas zabawy starszy brat Wandy, Jureczek, oraz jego dwóch kolegów. Pocisk artyleryjski umieszczony przez chłopców pod rozpalonym ogniskiem wybucha, rozrywając trójkę dzieci na strzępy w marcu 1948 roku. Na ulicy Brandta będzie mieszkał Zbigniew po rozwodzie z Marią. Już po swoim zamążpójściu Rutkiewicz przeprowadza się do Warszawy, a wrocławski wątek się urywa. To druga już biografia, gdzie niebagatelną pełni Wrocław – pierwszą była

Kowalska, ta od Dąbrowskiej. Dlatego też nieszczególnie zaskoczył mnie przytoczony cytat z Dzienników powojennych Dąbrowskiej o „nieutulonej nostalgii” tego powojennego miasta (s. 50).

Książka zaczyna się mocnym wstępem – zapowiedzią morderstwa ojca Wandy, Zbigniewa Błaszkiewicza, z 6 grudnia 1972 roku. To chwyt trochę podobny do otwarcia

Beksińskich Magdaleny Grzebałkowskiej, gdzie cytowany jest list Zdzisławawa Beksińskiego o samobójczej śmierci jego syna, Tomka. Tutaj takie rozpoczęcie wydało mi się nieco mniej finezyjne, a nastawione na tanią sensację. Czy to było najważniejsze doświadczenie słynnej polskiej himalaistki? Drugi element, który wzbudził moją wątpliwość, to pewien ekshibicjonizm tej książki. Czy naprawdę nie można zostawić Wandzie odrobiny prywatności, a trzeba roztrząsać jakie leki brała czy z kim sypiała? Zastanawiam się, jak odważni byliby liczni rozmówcy Kamińskiej, gdyby Wanda jeszcze żyła. Ostatni mój zarzut – za dużo szczegółów. Przytaczanie cen, tytułów, nazw ma wykreować obraz tamtych czasów, ale paradoksalnie go dla mnie zaciera. Druga sprawa, że wyprawy Rutkiewicz potraktowane są mocno po macoszemu, ze zdecydowanie mniejszą ilością szczegóółów. Jakby życie Wandy, wbrew treści ksiązki, toczyło się właśnie na dole, wśród przyjaciół, przedmiotów, ludzi, a nie wysoko w górach. Wydaje mi się, że nie do końca udało się uchwycić osobowość Rutkiewicz, co może nieuchronne, jeśli sama nie mogła uczestniczyć w procesie powstawania tej książki. Dla mnie Wanda pozostaje nieuchwytna, niedoprecyzowana, nieobecna we własnej biografii.

Patrząc jednak po stanie kopii książki, która wypożyczyłam z jednej z wrocławskich bibliotek, cieszy się ona dużym zainteresowaniem. Czytelników nie odstarsza nawet jeden z najgorszych tytułów, jakie w życiu widziałam. Wielka szkoda, dla mnie trochę zmarnowany potencjał przy niewątpliwie włożonym ogromie pracy.

Moja ocena: 5/10

 

Anna Kamińska, Wanda Opowieść o sile życia i śmierci Historia Wandy Rutkiewicz
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017
Liczba stron: 480
ISBN: 978-83-08-06357-6

_

_____________________________________________________________________

I still do not like biographies, so I reached for the life story of Wanda Rutkiewicz basically by accident. On my very limited subscription to Legimi, it was to be listened to for free. It is also a return to the times of my studies when I researched the theme of death in the mountains in literature. So it was a sentimental journey for me, but also an interesting reminder of old passions. Later on I reached for the paper edition of the book for the review and I do not regret it - Wydawnictwo Literackie took care of a rich photographic documentation, so it was really nice to browse through additional interesting materials. Many books lack this, and here the graphics completely satisfy me.

My impressions are both positive and negative. The figure of Wanda Rutkiewicz, a very strong and at the same time very weak woman, is incredibly fascinating. An additional advantage for me is the portrait of post-war Wrocław, to which the Błaszkiewicz family relegates. First, in 1946, the father comes and lives at 12 Szajnochy Street with Tadeusz Korczak, and a year later the rest of the family joins. Wanda's parents and their children lived at Samuel Dickstein Street, Wanda attended school at Parkowa Street, and in the vicinity of Chopin Street, at Czarna Woda, Wanda's older brother, Jureczek, and his two friends dies while playing. An artillery shell placed by the boys under a fire explodes, tearing three children to shreds in March 1948. Zbigniew will live on Brandt Street after his divorce from Maria. After her own marriage, Rutkiewicz moves to Warsaw, and the story in Wrocław breaks off. This is the second biography where Wrocław is of considerable importance - the first was Kowalska, the one from Dąbrowska. Therefore, I was not particularly surprised by the quotation from Dąbrowska's Post-War Diaries about the "indolent nostalgia" of this post-war city (p. 50).

The book begins with a strong introduction - a harbinger of the murder of Wanda's father, Zbigniew Błaszkiewicz, on December 6, 1972. This is a trick somewhat similar to the opening of the book Beksińscy Portret podwójny by Magdalena Grzebałkowska, where a letter from Zdzisław Beksiński about the suicidal death of his son, Tomek, is quoted. Here, such a beginning seemed a bit less sophisticated, and aimed at a cheap sensation. Was this the most important experience of the famous Polish Himalayan mountaineer? The second element that raised my doubts is a certain exhibitionism of this book. Is it really impossible to leave Wanda a bit of privacy, and one has to discuss what medications she was taking or who she slept with? I wonder how brave Kamińska's interlocutors would be if Wanda was still alive. My last complaint - too many details. The quotation of prices, titles and names is supposed to create a picture of those times, but paradoxically it blurs it for me. The second thing is that Rutkiewicz's expeditions are treated very neglectfully, with much less details. As if Wanda's life, contrary to the content of the book, was taking place down here, among friends, objects, people, and not high in the mountains. It seems to me that the personality of Rutkiewicz was not fully grasped, which may be inevitable if she was not able to participate in the process of creating this book. For me, Wanda remains elusive, imprecise, absent from her own biography.

However, looking at the condition of the copy of the book I borrowed from one of the libraries in Wrocław, it is very popular. Readers are not even scared off by one of the worst titles I have ever seen. It's a pity, for me a wasted potential with undoubtedly a lot of work done.

My rating: 5/10

 

Author: Anna Kamińska
Title: Wanda A Story about the Power of Life and Death The Life of Wanda Rutkiewicz
Wydawnictwo Literackie, Krakow 2017
Number of pages: 480
ISBN: 978-83-08-06357-6

 

 


 

 

niedziela, 3 stycznia 2021

Richard Flanagan, Pierwsza osoba (First person)

Wydana w 2019 roku książka Richarda Flanagana Pierwsza osoba to siódma powieść w dorobku artysty, ale pierwsza, którą przeczytałam. Australijski pisarz znany jest przede wszystkim ze Ścieżek północy oraz Księgi ryb Williama Goulda. Jednak to właśnie przepięknie wydana przez Wydawnictwo Literackie przedostatnia jak na razie powieść pisarza pierwsza wpadła mi w ręce i od niej zaczynam moją przygodę z twórczością laureata Nagrody Bookera.

Blaski i cienie bycia pisarzem-widmem

Pierwsza osoba postała na bazie doświadczeń samego pisarza. W 1991 roku współtworzył autobiografię jednego z największych oszustów w historii Australii, Johanna Friedricha Hohenbergera, zatytułowaną Codename lago. Hohenberger, obywatel NRD, uciekł ze swojego kraju, gdy wyszło na jaw, że zdefraudował 200 tysięcy marek z firmy budowlanej, w której pracował. Mężczyzna zniknął podczas wycieczki w góry i udało mu się sfingować swoją śmierć. Schronienie znalazł w Australii, gdzie rozpoczął drugą karierę pod nazwiskiem John Friedrich. Pod koniec swojej kariery pracował w NSCA, Narodowej Radzie Bezpieczeństwa Australii, gdzie pozaciągał pożyczki od wielu banków za zawrotą kwotę prawie 300 tysięcy dolarów. Zginął śmiercią samobójczą w 1991 roku.

Po przeczytaniu książki widać, jak wiele wątków biograficznych użył Flanagan do napisania swojej powieści. Kief Kielman, początkujący młody pisarz, autor kilku opowiadań i książki o tasmańskim modernizmie dostaje intratną propozycję spisania autobiografii z Siegfriedem Heidlem, oszustem czekającym na swój proces za kradzież 700 milionów dolarów z różnych banków. Oferta jest nie do odrzucenia – początkujący artysta ma dostać 10 tysięcy dolarów za wykonanie swojej pracy w rekordowym tempie 6 tygodni. Ponieważ Kielman żyje ze swoją żoną Suzy oraz ich córeczką w niewielkim mieszkaniu, gdzie ciągle coś się psuje i wciąż brakuje im pieniędzy,a w dodatku Suzy jest w bliźniaczej ciąży, szybko podejmuje decyzję o podjęciu współpracy. Tu zaczynają się schody.

Dlaczego przestępca takiej klasy zatrudnia początkowego pisarza do przedstawienia swojego życia? A potem nie chce z nim współpracować i zostawia go na lodzie z goniącymi terminami? Na ile wiarygodna jest opowieść doświadczonego oszusta? Wychodzi na to, że wcale. Z czasem wszyscy zaczną miec tego świadomość. Przyjaciel Kiefa, Ray, mówi: „On jest jak pieprzone lustro w wesołym miasteczku [...]. Jak będziesz dość długo patrzył na Heidla, zobaczysz w nim tylko siebie” (s. 161). Ciężarna żona Kiefa, Suzy, dochodzi do wniosku, że literacka przygoda jej męża nigdy się nie skończy. Sam zaś pisarz zaczyna rozumieć rolę, jaką ma do odegrania. „Pamiętałem uśmiech, jakieś oskarżenia, kolejne plotki, ale nic, co mogłoby wzbudzić we mnie oburzenie albo poczucie, że Heidl stał moralnie niżej ode mnie. Czy w końcu nie byłem pisarzem? Niżej moralnie ode mnie nie stał nikt,” rozważa Kief (s. 102). Parę stron dalej jest już bardziej dosadny: „Więc jak mówiłem, autor piszący za kogoś plasuje się gdzieś pomiędzy kurtyzaną a sprzątaczką. Ma dostęp do wielu rzeczy, ale ujawnia tylko to, co wypada” (s. 115). Finał jest taki, jaki był w rzeczywistości – autor musi zmyślić biografię przestępcy. Element biograficzny zanika, a książka przechyla się w stronę powieści.

Ludzi łączą jedynie opowieści

Powieść Flanagana jest autoteliczna – skupia się na powstawaniu literatury, na roli pisarza. To jednocześnie najdłuższa powieść o blokadzie pisarskiej jaką czytałam. Może właśnie z tego względu trochę mi się dłużyła, nie było tu zbyt wiele akcji. To autotematyczne skrzywienie sprawiło, że książka w pewien sposób wkracza na terytorium teorii literatury, niezależności ghostwritera od opisywanej osoby, prawdy i kreacji zawartej w biografii. Jak zauważa pisraz, „Ludzi łączą jedynie opowieści, nic innego nie mamy. Religia, nauka, pieniądze – wszystko to są tylko opowieści” (s. 213). Może dlatego Heidlowi zależy, by była to powieść najlepsza z możliwych, więc fakty nie grają dla niego roli. Jakby mówił młodemu artyście – rozwiń skrzydła i pisz co chcesz. Zgadza się to z jedną z maksym oszusta: „Życie nie tworzy sukcesu. [...] To sukces tworzy życie, którego potrzebuje do wytłumaczenia” (s. 41). Właśnie to wytłumaczenie w jego ‘biografii’ trzeba dopisać. W tym świetle tytuł jest przewrotny – to, co powinien mówić sam Heidl, w pierwszej osobie opowiada w zasadzie przypadkowa osoba.

Ta książka wywołała we mnie mieszane uczucia. Nie będę chciała do niej wracać, ale zachęciła mnie do szukania innych powieści Flanagana i poczytania innej jego prozy. Joanne Carol Oates w swoim przeglądzie twórczości pisarza opublikowanym w The New York Review napisała, że jego książki różnią się od siebie tak diametralnie, jakby były napisane przez różne osoby. To rzadka umiejętność, warto więc to sprawdzić.



Moja ocena: 5/10.


Richard Flanagan, Pierwsza osoba

Wydawnictwo Literackie

Kraków 2019

Tłumaczenie: Maciej Świerkocki

Liczba stron: 452

ISBN: 978-83-08-06826-7

___________________________________________________________________________

The book by Richard Flanagan, First Person, published in Poland in 2019, is the seventh novel in the artist's oeuvre, but the first one I have read. The Australian writer is known primarily for the Paths of The Narrow Road to the Deep North and Gould’ Book of Fish: A Novel in Twelve Fish. However, it was this one but last novel by the writer, beautifully published by Wydawnictwo Literackie, that first fell into my hands, and this is where I begin my adventure with the work of the Booker Prize winner.

The pros and cons of being a ghost writer

First Person was based on the experience of the writer himself. In 1991, he co-wrote the autobiography of one of the greatest frauds in Australian history, Johann Friedrich Hohenberger, entitled Codename lago. Hohenberger, an East German citizen, fled his country after it was discovered that he had embezzled 200,000 marks from a construction company for which he worked. The man disappeared while hiking in the mountains and managed to fake his death. He found refuge in Australia, where he began his second career under the name of John Friedrich. Late in his career, he worked at the NSCA, Australia's National Security Council, where he took out loans from numerous banks for a staggering amount of nearly $ 300,000. He died by suicide in 1991.

After reading the book, you can see how many biographical threads Flanagan used to write his novel. Kief Kielman, an aspiring young writer, author of several short stories and a book on Tasmanian modernism, gets a lucrative offer to ghost-write a biography of Siegfried Heidl, a fraudster waiting to be tried for stealing $ 700 million from various banks. The offer is irresistible - a novice artist is to get 10,000 dollars for the performance of his work at a record pace of 6 weeks. Since Kielman lives with his wife Suzy and their daughter in a small apartment, where something is constantly breaking down and they continually lack money, and in addition Suzy is pregnant, he quickly decides to cooperate. This is where the difficulties begin.

Why does a criminal of such rank hire a starting writer to present his life? And then he doesn't really want to cooperate and leaves him out in the dark with all the upcoming deadlines? How credible is the story of an experienced fraud? It turns out it is not credible at all. Everyone will become aware of this with time. Kief's friend Ray says, ‘He's like a fucking mirror in an amusement park [...]. If you look at Heidl for a long time, you will only see yourself in him’ (p. 161). Kief's pregnant wife, Suzy, concludes that her husband's literary adventure will never end. The writer himself begins to understand the role he has to play. ‘I remembered a smile, some accusations, more rumors, but nothing that would make me indignant or feel that Heidl was morally lower than me. Wasn't I a writer after all? Nobody was morally below me’, contemplates Kief (p. 102). A few pages later he is more forthcoming: ‘So, as I said, an author writing for someone is somewhere between a courtesan and a cleaner. He has access to many things, but reveals only what is appropriate’ (p. 115). The finale resembles what has actually happened in reality - the author has to make up the criminal's biography. Therefore the biographical element fades away and the book tilts towards the novel.

People are only connected by stories

Flanagan's novel is autotelic - it focuses on the formation of literature, on the role of a writer. It is also the longest novel about a writer’s block that I have ever read. Maybe that's why it took me a little longer, there wasn't much of an action here. This self-thematic bias made the book somehow enter the territory of literary theory, the independence of the ghostwriter from the described person, the truth and creation contained in the biography. As the writer notes, ‘People are connected only by stories, we have nothing else. Religion, science, money - they are all just stories’ (p. 213). Maybe that's why Heidl wants it to be the most compelling and exciting one, so the facts don't really matter. As if he was telling the young artist - spread your wings and write what you want. This agrees with one of the trickster's maxims: ‘Life doesn't create success. [...] It is success that creates life and it needs to be explained’ (p. 41). It is precisely this explanation in his 'biography' that needs to be added. In this light the title becomes ironic, the first person that should tell a trustworthy and reliable version of Heidl’s life turns out to be fake.

This book had raised mixed feelings in me. I won't want to come back to it, but it has encouraged me to look for other Flanagan novels and read them. Joanne Carol Oates, in her review of the writer's work published in The New York Review, wrote that ‘each of Flanagan’s seven novels is distinct from the others, as if they are by different authors’. This is a rare skill, and worth checking out.

 

My rating: 5/10.

 

Author: Richard Flanagan

Title: First Person

Literary Publishing House

Krakow 2019

Translation: Maciej Świerkocki

Number of pages: 452

ISBN: 978-83-08-06826-7


czwartek, 31 grudnia 2020

Sylwia Chwedorczuk, Kowalska. Ta od Dąbrowskiej

Ucieszyłam się, kiedy książka Sylwii Chwedorczuk Kowalska. Ta od Dąbrowskiej, trafiła do mnie jako świąteczny prezent. Wcześniej czytałam o publikacji w Wysokich obcasach, więc spodziewałam się czegoś wybitnego. Bardzo szybko jednak cieszyć się przestałam, a zaczęłam walczyć z materią książki – manierą autorki i stosunkowo mało ciekawą główną bohaterką.

Biografia Anny Kowalskiej

Znowu czytam obok. Obok głównego tematu tej książki, a więc lesbijskiego związku Anny Kowalskiej i Marii Dąbrowskiej. Chociaż książka zaczyna się krótkim wstępem zapowiadającym burzliwy związek dwóch pisarek, jakoś nie czekałam na ten moment, ani nie był on dla mnie bulwersujący. Książka zaczyna się nudno – od nastoletnich lat wtedy jeszcze Anny Chrzanowskiej, urodzonej w 1903 roku we Lwowie. Chwedorczuk zagłębia się w relacje rodzinne, trudną sytuację materialną rodziny, poszukiwanie tożsamości u przodków przybyłych z Francji. Anna nie pasuje do francuskojęzycznej części familii – nie spełnia ich oczekiwań, od przyciężkiego physis do braku manier i wyrafinowania. A jednak mieszka z babką i ciotkami w centrum Lwowa. Jako 13-latka beznadziejnie zakochuje się w swojej nauczycielce, Marii Jarosiewicz, która jednak nie odwzajemnia tego uczucia (i czy do końca zdaje sobie z nego sprawę, trudno powiedzieć). Kiedy jednak dziewczynka zostaje przyłapana w dwuznacznej (na owe czasy) sytuacji ze swoją wykładowczynią (kobieta przykłada dłonie do rozgorączkowanej głowy dziewczynki, a ona zarzuca jej ręce na szyję, w tym momencie wchodzi pani dyrektor), wraz z końcem semestru zostaje wyrzucona ze szkoły. Zauroczenie Chrzanowskiej mija.

W tej części, dotyczącej lat młodzieńczych, uderzyły mnie dwie rzeczy – rozgrzebywanie dzienników Kowalskiej i wiwisekcja jej zapisków oraz podejście autorki do przedstawianych wydarzeń. Któż z nas nie pisał chmurnych i durnych pamiętników, których pewnie byśmy się teraz wstydzili. Przegląd niedojrzałych, rozemocjonowanych zapisków dostajemy tu w pełnej krasie. Kończ Waść, wstydu oszczędź. W podsumowaniu „romansu” Chwedorczuk pisze natomiast tak:

„Zamiast jednak wesprzeć zagubioną dziewczynkę, dorośli dali sobie prawo do przekroczenia granic intymności dziecka i bezpardonowo wkroczyli w świat jego uczuć, tłumacząc sposób, w jaki to zrobili, troską o jego dobro.” (s. 38)

Wesprzeć w miłości do nauczycielki? W 1916 roku? O czym my rozmawiamy?

Potem przychodzi czas studiów, gdzie Kowalska poznaje swojego przyszłego męża, wybitnego filologa klasycznego i swojego wykładowcę, profesora Jerzego Kowalskiego. Ślub ma miejsce w 1924 roku. Małżonkowe rozpoczynają wspólne podróże oraz wspólną twórczość literacką. Jednocześnie w Europie rozpoczyna się zawierucha wojenna, która znacząco wpłynie na życie bohaterów. W wyniku działań wojennych Polska traci Lwów, a co za tym idzie, Kowalscy tracą swoje mieszkanie. Pisarki poznały się w 1940 roku, kiedy Dąbrowska gościła we Lwowie ze swoim partnerem Stanisławem Stempowskim. Wtedy też Dąbrowska przeżywa zauroczenie Marią Blumenfeldową, i pisarki nawiązują korespondencję. Rok później Kowalska jest już zaangażowana uczuciowo.

Po wojnie i mieszkaniu w Warszawie dla Kowalskich nadchodzą lata wrocławskie, a więc epizod mi najbliższy, jako że związany z moim rodzinnym miastem. Tu zaczęło się robić naprawdę ciekawie. Jerzy przeprowadza się do stolicy Dolnego Śląska z początkiem października 1945 roku, Anna miesiąc później. Kowalski jest zaangażowany w uruchomienie działalności Uniwersytetu Wrocławskiego. Padają takie nazwiska jak Władysław Floryan, Stanisław Rospond, Juliusz Krzyżanowski, Stanisław Mikulski czy Stanisław Kolbuszewski. Kowalscy mieszkają na ulicy Lindego 10 na Karłowicach.

Kowalska angażuje się w organizowanie literackich czwartków, a w latach 1947-1952 współredaguje „Zeszyty Wrocławskie”. Pod koniec lat 40-tych mają miejsce dwa ważne wydarzenia w życiu Kowalskiej – w 1946 roku rodzi córkę Marię, zwaną Tulą, a dwa lata później po ciężkiej chorobie umiera jej mąż Jerzy. Anna zostaje więc sama z malutkim dzieckiem, w dużym domu, w bardzo trudnej sytuacji materialnej. O swoim macierzyństwie pisze sucho i szczerze:  „Nie ma chyba na świecie rzeczy nudniejszej niż (własne) niemowlę. Co za bujda sakramencka z tym macierzyństwem. To dobre dla baranów. Dziewięćdziesiąt procent lęku i nudy, reszta szczęście.” (s. 240) W dodatku Maria Dąbrowska szaleje z zazdrości – pisarka bardzo źle przyjęła wiadomość o ciąży Kowalskiej i nie przepada za jej córką. Mimo to w 1954 roku Kowalskie przenoszą się do Warszawy, do nowego, większego mieszkania Dąbrowskiej i rzeczywistoć jeszcze bardziej się komplikuje. Żadna z pisarek nie czuje się dobrze w nowym układzie i wkrótce Dąbrowska kupuje dom w Komorowie, gdzie się przenosi. Umiera w 1965 roku. Sama Kowalska umiera niewiele później, po ciężkiej walce z nowotworem w marcu 1969 roku. Właśnie ostatnie jej przemyślenia i zapiski są najbardziej wstrząsające i zostają z czytelnikem na długo. „Cierpienie i śmierć. Zwykły ludzki los”, pisze bez zbędnego dramatyzmu, sucho i rzeczowo (s. 355). Dlatego cieszę się, że pierwsze 200 stron mnie nie zniechęciło i dotrwałam do końca.

Konieczność pisania

Zdecydowanie nie była to najlepsza książka z tych przeczytanych w tym roku. Potwierdza to moje upodobania – czytanie biografii mnie nudzi i męczy, a przedstawieni ludzie okazują się być... za nadto ludzcy, niedoskonali, irytujący. Szukam wielkości, a znajduję człowieczeństwo. To pewnie jest również wielką siłą tej książki. Znalazłam jednak przesłanie dla siebie, idealne na koniec tego roku, jak i jako ostrzeżenie i poradę na rok kolejny: „Jak się ciągle nie pisze, to się przestaje umieć pisać, nawet źle [...]”, zauważa w swoich notatkach Kowalska (s. 244). Więc postanowienie na 2021 – recenzować na bieżąco, a nie gorączkowo nagdaniać, jak w tym roku.

 

Moja ocena: 5/10.

 

Sylwia Chwedorczuk, Kowalska. Ta od Dąbrowskiej

Wydawnictwo Marginesy

Warszawa 2020

Liczba stron: 368

ISBN: 978-83-66500-14-3

 


I was glad when Sylwia Chwedorczuk’s book titled Kowalska. The one from Dąbrowska came to me as a Christmas gift. Earlier I’ve read about the publication in Wysokie obcasy (a weekly added to Gazeta Wyborcza newspaper), so I was expecting something outstanding. However, I stopped rejoicing very quickly, and started to fight the matter of the book - the manner of the author and the relatively uninteresting main character. 

Anna Kowalska's biography

I'm reading next to the main topic again. Apart from the main subject of this book, i.e. the lesbian relationship of Anna Kowalska and Maria Dąbrowska. Although the book begins with a short introduction that foreshadows the turbulent relationship between the two writers, somehow I did not wait for this moment, nor was it outrageous for me. The book starts boring - from the teenage years of then Anna Chrzanowska, born in 1903 in Lviv. Chwedorczuk delves into family relations, the difficult financial situation of the family, and the search for identity among ancestors who came from France. Anna does not fit into the French-speaking part of the family - she falls short of their expectations, from heavy physis to lack of manners and refinement. And yet she lives with her grandmother and aunts in the center of Lviv. As a 13-year-old, she hopelessly falls in love with her teacher, Maria Jarosiewicz, who, however, does not reciprocate this feeling (and whether she is fully aware of it, it is difficult to say). However, when the girl is caught in an ambiguous (for those times) situation with her lecturer (the woman puts her hands to the girl's feverish head and she throws her arms around her neck, at this point the principal enters), at the end of the semester she is expelled from school. The love of Chrzanowska dies out.

In this part of the teenage years, I was struck by two things - digging up Kowalska's journals and vivisecting her writings, and the author's approach to the events presented. Who among us did not write gloomy and silly diaries, which we would probably be ashamed of now. We get an overview of immature, emotional notes here in all its glory. We could have been spared, as well as Kowalska. In the summary of the ‘romance’, Chwedorczuk writes as follows:

"But instead of supporting the lost girl, adults gave themselves the right to exceed the limits of the child's intimacy and ruthlessly entered the world of her feelings, explaining the way they did it with concern for her welfare." (p. 38)

Support in love for the teacher? In 1916? What are we talking about?

Then comes the time of studies, where Kowalska meets her future husband, an outstanding classical philologist and her lecturer, professor Jerzy Kowalski. The wedding takes place in 1924. The married couple begins joint journeys and joint literary work. At the same time, a turmoil of war begins in Europe, which will significantly affect the lives of the heroes. As a result of the hostilities, Poland loses Lviv, and thus the marriage loses their apartment. Anna met acclaimed writer Maria Dąbrowska in 1940, when the second visited Lviv with her partner Stanisław Stempowski. It was then that Dąbrowska was infatuated with Maria Blumenfeld, and the writers started their long-lasting correspondence. A year later, Kowalska is already emotionally involved.

After the war and living in Warsaw, the Wroclaw years are coming for the Kowalskis, so the episode is the closest to me, as it is related to my hometown. Here it started to get really interesting. Jerzy moves to the capital of Lower Silesia at the beginning of October 1945, Anna a month later. Kowalski is involved in launching the activities of the University of Wrocław. There are such names as Władysław Floryan, Stanisław Rospond, Juliusz Krzyżanowski, Stanisław Mikulski and Stanisław Kolbuszewski. The Kowalskis live at 10 Lindego Street in Karłowice. Kowalska is involved in organizing literary Thursdays, and in the years 1947-1952 she co-edits "Zeszyty Wrocławskie". At the end of the 1940s, two important events took place in Anna’s life - in 1946 she gave birth to a daughter Maria, affectionately called Tula, and two years later, after a serious illness, her husband Jerzy dies. So Anna is left alone with a small child, in a big house, in a very difficult financial situation. She writes dryly and honestly about her motherhood: ‘There is probably nothing more boring in the world than a (own) baby. What a sacramental nonsense with this motherhood. It's good for dummies. Ninety percent of fear and boredom, the rest is happiness’ (p. 240). In addition, Maria Dąbrowska is mad with jealousy - the writer took the news of Kowalska's pregnancy very badly and does not like Anna’s daughter very much. Despite this, in 1954, mother and daughter moved to Warsaw, to a new, larger apartment of Dąbrowska, and the reality became even more complicated. None of the writers felt comfortable in the new arrangement and soon Dąbrowska buys a house in Komorów, where she moves. She dies in 1965. Kowalska herself dies not much later, after a hard struggle with cancer in March 1969. It is her last thoughts and notes that are the most shocking and stay with the reader for a long time. “Suffering and death. Ordinary human fate’, she writes without unnecessary drama, dryly and to the point (p. 355). That's why I'm glad that the first 200 pages did not discourage me and I made it to the end.

The necessity of writing

It was by no means the best book read this year. This confirms my preferences - reading biographies bores me and tires me, and the people presented turn out to be... too human, imperfect, irritating. I am looking for greatness and I am finding humanity. This is probably also the great strength of this book. However, I found a message for myself, perfect for the end of this year, as well as a warning and advice for the next year: ‘If you don't write all the time, you stop being able to write, even badly [...]’, writes Kowalska in her notes (p. 244). So, the resolution for 2021 - review on a regular basis, not frantically urge it, as this year.

 

 

My grade: 5/10.

 

 

Author: Sylwia Chwedorczuk

Title: Kowalska. The one from Dąbrowska

Publishing House: Marginesy

Warsaw 2020

Number of pages: 368

ISBN: 978-83-66500-14-3