Jak udało mi się udowodnić, świat jest piękny
Jedziesz na wakacje
i masz tylko bagaż podręczny, a to oznacza, że możesz zabrać bardzo ograniczoną
liczbę książek ze sobą. Wybierasz swoje pozycje starannie, tych kilka perełek, w
których będziesz się zagłębiać z uwagą. Na plażowym leżaczku bierzesz książkę
do ręki, otwierasz, czytasz pierwszych kilka stron i... okazuje się, że
zostałaś oszukana/zostałeś oszukany! Ta książka nie jest dla Ciebie i w ogóle
Ciebie nie dotyczy. Jak to się mogło stać?
Szeroki opis, wąski target
Wydawnictwo
zastosowało skuteczny niestety krok marketingowy – okładka opisuje w najszerszy
możliwy sposób wąskie zagadnienie. Książka dotyczy osób nadwydajnych mentalnie,
które cierpią na hiperestezję, a więc odbierają jeden lub więcej zmysłów ze
zwiększoną intensywnością, oraz ejdetyzm
- jakościowe wyrafinowanie percepcji, a ich mózg przetwarza dane nie
linearnie, ale symultanicznie, bez ich sortowania i gradacji, z zachowaniem
jednakowej ważności. Osoba nadwydajna mentalnie musi nauczyć się
priorytetyzować spływające do niej informacje i odczytywać je właściwie. Osoby
nadwydajne mentalnie to wrażliwi prawopółkulowcy, idealiści o wysokich
wymaganiach i standardach moralnych, słabo dopasowani do reszty społeczeństwa. Ciało
migdałowate, odpowiedzialne za wydzielanie adrenaliny i kortyzolu i reakcje
obronne organizmu, jest u nich wyjątkowo wrażliwe, a próg reaktywności niski,
szybko więc się stresują i często zachodzi u nich mechanizm stresu pourazowego.
To nie są osoby, które myślą za dużo, bo tak chcą, i mają tendencję do
zamartwiania się czy analizowania bez końca. To konkretna budowa układu
nerwowego i towarzyszący jej zespół symptomów, ale nie odnosi się do „zwykłych”
osób, które mają tendencję do analizowania niektórych sytuacji bez końca.
Dlatego mam żal do wydawnictwa, że sugeruje coś innego na okładce i skłania
czytelnika do sięgnięcia po rzecz, która go nie dotyczy.
Niezła kiepeła
Bardzo nie podobało
mi się tłumaczenie. Z jednej strony, zostawia wiele anglicyzmów („twoje
fałszywe self, które w relacjach z innymi może się okazać obciążeniem, a nawet
handicapem”, s. 15), używa niezrozumiałych powszechnie regionalizmów („niezła
kiepeła” w znaczeniu tęgi łeb, s. 65), czy też jest po prostu niezgrabne
stylistycznie („Podobnie z odległymi hałasami, lepiej wychwytywanymi przez nich
niż bliskie”, s. 25, „inkwizytorskie”, a nie przeszywające, spojrzenie, s. 24).
Sama autorka
grzęźnie czasami na mieliznach nieudanych porównań. Pisząc o zmysłach, których
w tradycyjnych podziałach jest 5 (wzrok, słuch, smak, węch i dotyk), pisze o
osobach ruchliwych, dla których istotne będą „ciepło, przestrzeń i wygoda” (s.
20), a w korporacji nad osobami nadwrażliwymi znęcają się głupi i nadużywający
swojej władzy szefowie (s. 40). Zresztą książka napisana jest jako poradnik,
zwracająca się do czytelnika z dobrymi radami na różne trudne sytuacje i pełna
przykładów z życia pacjentów, ale niestety, również pełna truizmów. Zakończenie
jest już naprawdę epickie. Ostatnie zdanie brzmi: „No więc, czy życie nie jest
piękne?”. Wspomnieć należy również o niekonsekwencji w bibliografii – „Niezbyt
zręcznie byłoby umieszczać na danej stronie przypisy bibliograficzne, ilekroć
nawiązuję do danego dzieła,” pisze autorka (s. 16, serio?). Po czym na stronach
38-39 – z jednej strony zwykły przypis, z drugiej patrz bibliografia. A
przypisów mało, nic by nie zaszkodziło, gdyby odnośniki były pod tekstem. Skoro
stylizujemy się na tekst naukowy, poradnik oparty na badaniach, to może nawet
byłoby to wskazane?
Moja ocena: 2/10
Ta książka nie zagrzeje u mnie miejsca ani
nigdy do niej nie wrócę. Żałuję, że po nią sięgnęłam, ale... na wakacyjnym
bezrybiu i rak ryba. Pozycja jest nudna, źle napisana, rozdmuchana licznymi
podtytułami i podakapitami do rozmiaru 232 stron. Przykłady w niej podane są
mało wiarygodne, a ostatnie rozdziały napisane „na odwal”. Nie wspominając już
o tym, jak widoczne jest samozadowolenie autorki (choćby dedykacja – Tym, którzy kupili moją poprzednią książkę.
To wszystko Wasza wina) i przekonanie o własnej nieomylności. Naprawdę
szkoda czasu.
Christel Petitcollin, Jak myśleć mniej Dla analizujących bez końca
i wysoko wrażliwych
Wydawnictwo JK
Łódź 2019
Tłumaczenie: Krystyna Arustowicz
Liczba stron: 232
ISBN: 978-83-7229-839-3
Gatunek: poradnik
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
As I was able to prove, the world is beautiful
You are going on vacation and you only have one hand luggage, which
means you can take a very limited number of books with you. You choose your
items carefully, those few gems that you will delve into carefully. On a beach
chair, you take the book in your hand, open it, read the first few pages and
... it turns out that you have been deceived! This book is not for you and it
does not concern you at all. How could this happen?
Broad description, narrow target
The publishing house has applied an unfortunately effective marketing
step - the cover describes a narrow issue in the broadest possible way. The
book is about mentally hyperactive people who suffer from hyperesthesia, and
thus perceive one or more senses with increased intensity, and eidetism -
qualitative refinement of perception, and their brain processes data not
linearly, but simultaneously, without sorting and gradation, with equal
importance. A mentally hyperactive person must learn to prioritize information
and to read it properly. Mentally hyperactive people are oversensitive with
the domination of the right-hemisphere, idealists with high expectations and equally
high moral standards, poorly suited to the rest of society. Their amygdala,
which is responsible for the release of adrenaline and cortisol and the body's
defense reactions, is extremely sensitive and the reactivity threshold is low,
so they stress quickly and often undergo a post-traumatic stress mechanism.
These aren't the kind of people who think too much because they want to, and
have a tendency to worry or analyze endlessly. This is a specific structure of
the nervous system and the accompanying symptoms complex, but it does not apply
to "ordinary" people who tend to analyze certain situations over and
over again. That is why I have a grudge against the publisher that they
suggests something else on the cover and prompts the reader to reach for
something that doesn’t concern him.
Inquisitorial gaze
I really didn't like the translation. On the one hand, it leaves a lot
of anglicisms ("your false self,
which in relations with others may turn out to be a burden or even a handicap", p. 15), uses generally
incomprehensible regionalisms, or it is simply stylistically clumsy
("Similarly with distant noises, better picked up by them than close
ones", p. 25, "inquisitorial" and not piercing gaze, p. 24).
The author herself sometimes gets stuck in the shallows of unsuccessful
comparisons. Writing about the senses, which in the traditional divisions there
are 5 of (sight, hearing, taste, smell and touch), she writes about mobile
people, for whom "warmth, space and comfort" will be important (p.
20), and in corporations hypersensitive people are bullied by stupid and
power-abusing bosses (p. 40). Anyway, the book is written as a guide,
addressing the reader with good advice on various difficult situations and full
of examples from the life of patients, but unfortunately also full of truisms.
The ending is truly epic. The last sentence is, "Well, isn't life
beautiful?"
One should also mention the inconsistency in the bibliography - "It
would not be very handy to include bibliographic notes on a given page whenever
I refer to a given work," writes the author (p. 16, really?). Then on
pages 38-39 - a full footnote on the one hand, and a reference to bibliography
on the other. And there aren't many footnotes, it wouldn't hurt if the links
were below the text. Since the book is shaped as a scientific text, a research
guide, maybe it would even be advisable?
My rating: 2/10
I will not keep to book or ever read it again. I regret that I reached
for it, but... on holidays beggars can’t be choosers. The book is boring,
badly written, and blown up with numerous titles, chapter divisions and
sub-headings to the size of 232 pages. The examples given are unreliable, and
the last chapters are written in a sloppy manner. Not to mention the outstanding
self-satisfaction of the author (for example the dedication - To those who
bought my previous book. It's all your fault) and the conviction of her own
infallibility. It's really a waste of time.
Author: Christel Petitcollin
Title: I Think Too Much How to channel
intrusive thoughts
JK Publishing House
Lodz 2019
Translation: Krystyna Arustowicz
Number of pages: 232
ISBN: 978-83-7229-839-3
Genre: reference book
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz