Dzień zawsze przynosił coś więcej niż tylko światło
Wszystkie sześć tomów Mojej walki
Knausgårda
kupiłam jednocześnie jeszcze w ubiegłym roku w Wydawnictwie Literackim. Dopiero
potem zastanowiłam się, co będzie, jeśli pierwszy nie przypadnie mi do gustu? Na szczęście powieść mi się podobała, a
jesiennie i zimowe wieczory powinny pozwolić mi zapoznać się z pozostałymi
opasłymi częściami cyklu. Wręcz nie mogę się już doczekać.
Czułem się tak, jakbym wkraczał w jakąś większą historię niż moja własna
Knausgård, norweski pisarz, napisał
monumentalną sagę autobiograficzną, w której opisuje swoje życie i
przemyślenia. Pierwszy tom skupiony jest na ojcu pisarza, nauczycielu, który po
rozstaniu z żoną, matką Karla Ove i jego starszego brata Yngvego, a potem po
rozstaniu z kolejną partnerką, popada w alkoholizm i umiera, doprowadzając
wcześniej dom swojej matki, do której się wprowadził, do meliny. Bracia mieli
trudne relacje z ojcem, opierające się na niechęci i próbach udowodnienia
swojej wartości, a w ostatnich latach niemal nie utrzymywali z nim kontaktu.
Siłą powieści Knausgårda jest właśnie drobiazgowy
opis zrujnowanego domu, który bracia sprzątają po swoim ojcu, oraz odkrycie, że
ich zasikana babcia z demencją również jest alkoholiczką. Czytelnik czuje
wszystkie przykre zapachy, widzi tony butelek po piwie i wódce, a najchętniej
sam złapałby za szmatę i pomógł czyścić cuchnące, zaniedbane do granic
możliwości lokum.
Człowiek nigdy nie pozostanie obojętny na nowy początek
Powieść przez sam swój rozmach budzi
skojarzenia z dziełem Prousta W poszukiwaniu straconego czasu. Mi przez
swoją encyklopedyczność – próbę zapisu całego swojego życia, czytanych książek,
poznawanych teorii filozoficznych, podziwianych obrazów, słuchanej muzyki, a
także próbę odtworzenia myśli i wrażeń z różnych okresów życia - książka
przywodziła na myśl Ulissesa Joyce’a, choć z pewnością bez tak bogatej
warstwy symbolicznej.
Pisanie jest wyciąganiem tego, co
istnieje, z cienia tego, co wiemy
Powieść Knausgårda ma sporo dłużyzn i sądzę, że bez straty dla treści mogłaby mieć z 250 stron mniej (a ma prawie 550). Jednocześnie norweski pisarz ma niesamowity zmysł obserwacji i chwytania momentów. Jego babcia „szybko podniosła głowę i popatrzyła […] w swój charakterystyczny ptasi sposób” (s. 529), jedna ze szkolnych koleżanek, Irene, była „obdarzona pięknem, które powstaje i mija w trakcie jednego i tego samego spojrzenia” (s. 62). Przykłady można by było mnożyć.
Knausgård pisze również o samym pisaniu:
[…] temat był zbyt bliski mojego życia i nie dawał się tak łatwo ująć w inną formę, która jest przecież warunkiem literatury. To jedyne rządzące nią prawo: wszystko musi się ugiąć pod formą. […] Siłę tematyki i stylu należy złamać, tylko wtedy może powstać literatura. Właśnie to łamanie nazywa się pisaniem. W pisaniu chodzi bardziej o niszczenie niż tworzenie. (s. 247)
Warto jeszcze zauważyć, że powieść ma
kompozycję klamrową. Zaczyna się od opisu śmierci jako procesu, a kończy kolejną
wizytą w domu pogrzebowym. Narrator chce po raz ostatni zobaczyć ciało ojca,
teraz już tylko martwy przedmiot, bo „człowiek jest jedynie formą wśród innych
form” (s. 548).
W mojej ocenie to dobra powieść, z
dobrze wyważoną warstwą fabularną i filozoficzną, erudycyjna. Jej największą
wartością – i wiem, zabrzmi to dziwnie – jest jej bezkompromisowy
ekshibicjonizm. Sądzę, że większość ludzi starałaby się ukryć trudną,
traumatyczną przeszłość, niż się w niej nurzać. Knausgård pisze jednak o swoim
życiu otwarcie i wydawałoby się, że bez żadnej pozy. Dlatego właśnie to książka
w równiej mierze fascynująca co trudna. Wiem jednak, że z pewnością sięgnę po
kolejne, coraz dłuższe, tomy.
Moja ocena: 7/10
Karl Ove Knausgård, Moja walka Księga pierwsza
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Liczba stron: 552
ISBN: 978-83-08-05347-8
********************************
The day always brought more than just
light
I bought all six volumes of My
Struggle by Knausgård at the same time last year at Wydawnictwo Literackie.
Only then did I think what would happen if I didn't like the first one?
Fortunately, I liked the novel, and autumn and winter long evenings should
allow me to get to know the other voluptuous parts of the series. I just can't
wait.
I felt as if I was stepping into a story bigger than my own
Knausgård, a Norwegian writer, has
written a monumental autobiographical saga in which he describes his life and
thoughts. The first volume focuses on the writer's father, a teacher who, after
parting ways with his wife, the mother of Karl Ove and his older brother Yngve,
and then after parting ways with another partner, falls into alcoholism and
dies, having previously brought the house of his mother to whom he moved in
with, to the state of utter damage and destruction. The brothers had a
difficult relationship with their father, based on reluctance and attempts to
prove their worth, and in recent years they had hardly been in contact with
him.
The strength of Knausgård's novel is
precisely the meticulous description of the ruined house that the brothers
clean up after their father’s passing, and the discovery that their demented pissing herself grandmother is also an alcoholic. The reader feels all the stink, sees tons of
beer and vodka bottles, and would gladly grab a broom and help to clean the smelly,
neglected place.
A man will never be indifferent to a new beginning
Due to its sheer scope, the novel
evokes associations with Proust's work In Search of Lost Time. For me,
because of its encyclopedic nature - an attempt to write down all of the author’s
life, read books, learnt philosophical theories, admired images, music he
listened to, as well as an attempt to recreate thoughts and impressions from
different periods of life - the book reminded me of Ulysses by James Joyce,
though certainly without its rich symbolic layer.
Writing is taking what exists out of
the shadow of what we know
Knausgård's novel is quite long and I believe that without any loss for the
content it could have 250 pages less (it has almost 550). At the same time, the
Norwegian writer is very obsevant and has a gift for capturing moments. His
grandmother "quickly raised her head and looked [...] in her
characteristic bird-like way" (p. 529), one of her school friends, Irene,
was "gifted with beauty that arises and passes away during one and the same
gaze" (p. 62). Examples coule be multiplied.
Knausgård also shares his thoughts about the writing itself:
[…] The subject was too close to my life and could not be easily formulated into another form, which is, after all, a condition of literature. This is the only law that governs it: everything must bend under form. […] The power of subject matter and style should be broken, only then can literature arise. This is what is called writing. Writing is more about destroying than creating. (p. 247)
It is also worth noting that the novel
has a brace composition - it begins with a description of death and ends with a
description of the final visit to the funeral home
to see the body of the father, now only a dead object, because "man is
only a form among other forms" (p. 548).
In my opinion, it is a good novel, with a well-balanced plot,
philosophical, erudite. Its greatest value - and I know, it will sound strange
- is the uncompromising exhibitionism. I think most people would try to hide
their difficult, traumatic past rather than dive into it. However, Knausgård
writes about his life openly and, as it would seem, without any pose. That is
why this book is as fascinating as it is difficult. However, I know that I will
certainly reach for the next, ever longer, volumes.
My rating: 7/10
Title: My Struggle (A Death in the Family)
Publishing House: Wydawnictwo Literackie, Krakow 2014
Translation: Iwona Zimnicka
Number of pages: 552
ISBN: 978-83-08-05347-8
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz