wtorek, 15 października 2019

Mikołaj Łoziński, Książka


Dużym pozytywnym zaskoczeniem była dla mnie pierwsza krótka powieść Mikołaja Łozińskiego Reisefieber. Jak to mam w zwyczaju, od razu zaczęłam szukać innych książek autora (a nie ma ich niestety zbyt wiele, bo - jak na październik 2019 - tylko 3) i oto jest, upolowana, Książka!

Intymna historia rodziny napisana z humorem i dystansem

Czego można oczekiwać po książce z tytułem Książka? Skąd taki tytuł? Jak dla mnie wydźwięk jest podwójny - po pierwsze, Łoziński opisuje historię rodziny poprzez szczególne przedmioty, z których każdy jest nośnikiem kawałka rodzinnej historii, i spisana książka sama staje się takim nośnikiem. Po drugie - każda rodzina ma takie przedmioty i kawałki historii, pieczołowicie przekazywane dalej, a czasami niszczone po drodze przez czas i przypadek. Nie jest to więc tylko historia jednej rodziny, ale sygnał, że każdy z nas mógłby mieć w domu takie "Książki".

To co mnie nieodmienne w prozie Łozińskiego urzeka, to jego ogromna wrażliwość na detal. Na przykład zauważa, jak mama czekając na swoich synów "Czeka przy domofonie, potem przy drzwiach" (s. 57). Jedno zdanie, mistrzowsko krótkie, które mówi tak dużo. Dla mnie też wyjątkowo bliskie, bo moja Babcia tak robi. 

Łobuzerskie poczucie humoru

W Książce urzeka mnie dodatkowo łobuzerski ton i przewijające się obietnice, że autor nie napisze o tym, o co jest proszony, by nie pisać, a za czym kryją się zazwyczaj najsmaczniejsze kąski. Dzięki temu historie przedstawione w tej krótkiej powieści nabierają rumieńców, a czytelnik śmieje się w głos. 

- Dziadku, mama kolegi z klasy powiedziała mi, że jestem źle wychowany, bo wychowałem się na podwórku.
   Słyszy przez słuchawkę,jak dziadek się zastanawia, jak u dziadka też trzeszczy parkiet w mieszkaniu.
- Następnym razem odpowiedz jej, że Jezus urodził się w stajence i nikt mu tego nie wypomina. (s. 31).

Powodów do uśmiechu jest zresztą dużo więcej - a to historia o gwałtownym skróceniu kolejki w aptece na wieść o "potwornej wszawicy" u starszego brata, a to dociekanie prawdy o ilości pistoletów w domu, a to urywki wspomnień z dzieciństwa. Pomału obok wyrasta szersze tło - obraz PRL-owskiej Polski, pracy w służbach, kolejek w sklepach, potem transformacji. Tak jak pisze sam Łoziński na okładce, to próba (jak dla mnie udana) wpisania historii rodziny w historię "dużo większą". 

Ciekawym zabiegiem jest też to, że imiona bohaterów nie są podane. To zapewnia im odrobinę anonimowości, chociaż mi delikatnie utrudniało odnalezienie się w bohaterach. Z opisów Łozińskiego przebija czułość, troska i sympatia do swoich bohaterów, i taka jest ta książka - mimo niejednokrotnie pokazywanych smutków i trosk, ciepła i pogodna. Z przyjemnością nie tylko do niej wrócę, ale też pożyczę moim najbliższym na nadchodzące ponure zimowe wieczory. 



Moja ocena: 8/10


Mikołaj Łoziński
Książka
Wydawnictwo Literackie
Kraków 2011
ISBN: 9788308045879

_____________________________________________________________________________

The first short novel by Mikołaj Łoziński entitled Reisefieber was an unexpected pleasant surprise for me. As I usually do, I immediately started looking for other books by the same author (and unfortunately there are not many of them, as for October 2019 only 3) and here it is, hunted, A Book!

An intimate family story written with humor and distance

What can you expect from a book with the title A Book? Why such a title? As for me, the overtone is double - first, Łoziński describes the history of his family through specific items, each of which is a carrier of a piece of family history, and the written book itself becomes such a carrier. Secondly, every family has such items and pieces of history, meticulously passed on, and sometimes destroyed along the way by time and accident. So this is not just the story of one family, but a signal that each of us could have at home such "Books".

What I so immensely like about Łoziński's prose is his enormous sensitivity to detail. For example, he notices how a mother waiting for her sons is "Waiting at the intercom, then at the door" (p. 57). One sentence, masterfully short, which says so much. Extremely important to me too, because my grandmother does the same.

A mischievous sense of humor

In A Book, I am additionally captivated by the mischievous tone and the unkept promises of the author not to write about what he is asked not to write, and what usually hides the most vivid details. Thanks to this, the stories presented in this short novel are so lively, and the reader laughs out loud.
- Grandpa, my classmate's mother told me that I was badly brought up because I grew up in the yard.
   He hears on the receiver how grandpa wonders and how grandpa's old wooden floor creaks as he thinks.
- Next time, tell her that Jesus was born in a stable and no one bullies him for that. (p. 31).

There are many more reasons to smile - and this is the story about the abrupt shortening of the queue at the pharmacy at the news of the "monstrous head louse" of the older brother, there is finding out the truth about the number of pistols at home, and there are fragments of childhood memories. Slowly, a wider background arises- the image of Polish People's Republic, work in the services, queues in shops, then transformation. As Łoziński himself writes on the cover, it is an attempt (for me successful) to transfer the family history into a "much larger" story.

An interesting operation is also that the names of the characters are not given. It gives them a bit of anonymity, although it has made it slightly difficult for me to get around my heroes. Thera are tenderness, care and sympathy for the characters described in Łoziński's prose, and this makes the  entire book - despite the often shown sorrows and worries, it is warm and cheerful. I will not only be happy to get back to it one day, but I will also lend it to my loved ones for the upcoming gloomy winter evenings.


My rating: 8/10


Author: Mikołaj Łoziński

Title: A Book
Publishing House: Wydawnictwo Literackie
Cracow 2011
ISBN: 9788308045879

poniedziałek, 14 października 2019

Andrew Juniper, Wabi sabi Japońska sztuka dostrzegania piękna w przemijaniu


Powiem szczerze, że nie spodziewałam się niczego dobrego po tej książce. Często takie piękne wydania skrywają miałką treść i w mojej literackiej terminologii dorobiły się ksywki "gównoksiążka". Ale nadarzyła się okazja, książka czekała na nowe życie na Bajabookowym* stosiku, więc uległam pokusie. Czekało mnie bardzo pozytywne zaskoczenie. 


Piękna na zewnątrz, piękna wewnątrz


Andrew Juniper, autor pozycji, spędził kilka ładnych lat w Japonii i miał okazję przyjrzeć się z bliska lokalnemu postrzeganiu i rozumieniu estetyki, dlatego też jego książka zaskoczyła mnie głębią i dokładnością analizy. Juniper daje wgląd w filozofię tao niemal w pierwszych słowach swojej książki:


Według zen słowa są główną przeszkodą stojącą na drodze do zrozumienia. Mnisi dążą do osiągnięcia swojego celu, jakim jest oświecenie, nie poprzez uczenie się, ale poprzez oduczanie się wszelkich myśli i poglądów na temat życia i rzeczywistości. (s. IX)


Jednak najważniejsza - dla mnie - myśl z całej książki pojawiła się dosłownie kilka stron dalej:


W taoizmie to, co jest bezwzględnie stałe lub bezwzględnie idealne, jest też bezwzględnie martwe, bowiem bez możliwości rozwoju i zmiany nie może istnieć tao. W rzeczywistości we wszechświecie nie istnieje nic,co byłoby całkowicie idealne czy całkowicie stałe; jedynie w ludzkich umysłach koncepcja ta może istnieć. (s. 7)


Ta myśl przyniosła mi duży spokój i była odkrywcza w swej prostocie - w naszej zachodniej kulturze presja dążenia do doskonałości jest ogromna, a konsumpcyjny świat wciąż podpowiada, że powinniśmy mieć coś lepszego, doskonalszego czy nowszego. Zresztą cała książka Jupitera tchnęła ogromnym spokojem, przestrzenią, satysfakcją z tego, co mamy tu i teraz. 


Historia i filozofia Zen w niepozornej różowej książeczce


Juniper najpierw kładzie filozoficzne podstawy do zrozumienia wabi sabi - tłumaczy historię zen, opartą na Czterech Szlachetnych Prawdach, z których pierwsza mówi, że życie jest cierpieniem, które (prawda druga) wynika z ignorowania natury rzeczywistości oraz pożądania, przywiązania i chwytania się tego, co jest. Wszystko jest wynikiem tej ignorancji. Pokonać cierpienie (prawda trzecia) można jedynie poprzez odrzucenie tej ignorancji i przywiązania do materialnego świata. Dalej, taoizm mówi, że człowiek "powinien poruszać się w zgodzie z drogą, zwaną tao." (s. 17)


Aby stać się jednością z tao, człowiek musi praktykować wu wei i powstrzymać się od wymuszania czegokolwiek,co nie wydarza się we własnym zakresie. Być jednością z tao znaczy akceptować konieczność poddania się sile znacznie potężniejszej od nas samych. To poprzez tę akceptację naturalnego przepływu życia oraz przez odrzucenie wszelkich wyuczonych doktryn i wiedzy człowiek może uzyskać prawdziwą jedność z tao. Harmonia ta niesie za sobą mistyczną moc, znaną jako tō, która umożliwia tym,którzy ją pozyskali, spojrzenie poza horyzont codziennego postrzegania, na świat, gdzie nieobecne są przyziemne rozróżnienia pomiędzy wszelkimi przeciwnymi sobie ideami dualistycznego świata. (s. 18)


Faktycznie funkcjonujemy na co dzień w dualistycznym świecie, gdzie czarne jest czarne, białe białe, a półtonów brak. Stosunkowo dużo jest w tym dualistycznym postrzeganiu świata przyjętych za pewnik koncepcji. Tymczasem:


zen (...) to specyficzny chiński sposób na osiągnięcie celu buddyzmu, czyli odrzucenia wszelkich wyuczonych idei na temat świata, by móc ten świat zobaczyć takim, jaki jest, tzn. za pomocą umysłu wolnego od wszelkiego przywiązania czy osądów. (s. 22)


Wabi sabi to umiejętność dostrzegania wyrafinowanego piękna w przemijaniu, intuicyjne docenianie ulotnego piękna świata, np. przez docenienie jednego pąku kwiatu w wazonie, złotego jesiennego liścia, pięknej ikebany czy skupionej na szczególe ceremonii picia herbaty. 


Zanurzenie w japońskiej kulturze


Juniper zwraca też naszą uwagę na "japońską osobowość", gdzie nacja docenia niejednoznaczność i niejasność (stąd też wieloznaczna poezja haiku), skrywanie swoich emocji i silną rytualizację życia społecznego (słynne różne sposoby tytułowania się w zależności od pozycji społecznej), czy wreszcie pokora, kenkyo. Praktykowana jest również "podwójna twarz" - tatemae - ta pokazywana społeczeństwu i przez nie oczekiwana, oraz honne - skrywane myśli. Japończycy są bardzo wyczuleni na najdrobniejsze szczegóły i ponoć dużo lepiej czytają nawet najbardziej skrywane emocje, niż my.

Praktykowane jest seishin toitsu - koncentracja umysłu i ducha na jednej czynności i pełne w niej zanurzenie; a stan umysłu, kiedy człowiek jest całkowicie zaangażowany w wykonywaną czynność, nazywa się mushin. Umysł i ciało pracują wtedy w jedności, jaźń jest wymazana. To dosyć odległe od towarzyszącego nam ciągle multitaskingu i robienia kilku rzeczy naraz. W Japonii artysta często postrzegany jest jedynie jako medium,które potrafi wyciągnąć z opracowywanej materii jej najlepsze i warte podkreślenia cechy.

Wartość sztuki wabi sabi polega na świadomości jej ulotności i zmieniania się w czasie. Naturalne, organiczne materiały, takie jak drewno, glina, papier czy kamień ulegają zniszczeniu w czasie i ma to ogromny wpływ na postrzeganie dzieła. Dzieła nie kierują się złotą proporcją czy ustalonymi zasadami symetrii, ale są bliższe naturalnemu światu i jego niedoskonałościom. "Bardzo często to, co nie zostało dodane jest ważniejsze niż to, co się dodaje", zauważa Juniper (s.107). To materiał w dużej mierze dyktuje formę, a odcisk artysty może nie być mile widziany. Nie dąży się do ideału, a w niedoskonałości kryje się ogromny urok sztuki wabi sabi. 

Brzmi ożywczo, prawda? Pachnie porządkiem, spokojem, skupieniem, zachwytem dostępnego dla nas piękna. Ta książka sprawiła mi ogromną radość, dała dużo solidnej wiedzy i wprowadziła w rejony, o jakich nigdy wcześniej nie słyszałam. Z przyjemnością kiedyś do niej wrócę.



Moja ocena: 8/10.




Andrew Juniper, Wabi sabi Japońska sztuka dostrzegania piękna w przemijaniu
Helion SA
Gliwice, 2018
Tłumaczenie: Wojciech Usarzewicz
ISBN: 978-83-283-4844-8

______________________________________________________________________

To be honest, I didn't expect anything good from this book. Often such beautiful editions have little content and in my literary terminology have developed their own cathegory of 'shit-books'. But the opportunity arose, the book was waiting for a new life on the Buy-a-book* pile, so I gave in to the temptation. And to a very positive surprise.


Beautiful outside, beautiful inside




Andrew Juniper, the author of the book, has spent several years in Japan and had the opportunity to take a close look at the local perception and understanding of aesthetics. This is why his book surprised me with the depth and accuracy of analysis. Juniper gives insight into the Tao philosophy almost in the first words of his book:


According to zen, words are the main obstacle to understanding. Monks strive to achieve their goal of enlightenment not by learning, but by unlearning all thoughts and views about life and reality. (p. IX)


However, the most important thought of the entire book appeared a few pages further: 


In Taoism, what is absolutely constant or absolutely perfect is also absolutely dead, because without the possibility of development and change, Tao cannot exist. In fact, there is nothing in the universe that is perfectly perfect or completely solid; only in human minds can this concept exist. (p. 7)


This thought brought me great peace and was revealing in its simplicity - in our Western culture the pressure to strive for perfection is enormous, and the consumer world still suggests that we should have something better, more perfect or newer. Jupiter stands on the other end of this consumption circle and the entire book is peaceful, spacious, and breathers with satisfaction with what we have here and now.

Zen history and philosophy in an inconspicuous pink book 

Juniper first lays the philosophical foundation for understanding wabi sabi - explains the Zen story, based on the Four Noble Truths, the first of which says that life is suffering, which (second truth) results from ignoring the nature of reality and desire, attachment to the material side of things. Everything is the result of this ignorance. One can overcome suffering (third truth) only by rejecting this ignorance and attachment to the material world. Further, Taoism says that man "should follow the path called Tao." (p. 17)


To become one with Tao, man must practice wu wei and refrain from forcing anything that does not happen on its own. To be one of these means to accept the necessity of surrendering to a force far more powerful than ourselves. It is through this acceptance of the natural flow of life and the rejection of all learned doctrines and knowledge that man can achieve true unity with the Tao. This harmony carries a mystical power, known as tō, which enables those who acquired it to look beyond the horizon of everyday perception, to the world where mundane distinctions between all opposing ideas of the dualistic world are absent. (p. 18)

We actually operate every day in a dualistic world where black is black, white is white, and halftones are absent. There is a relatively large number of concepts taken for granted in this perception of the world. Meanwhile: 

Zen (...) is a specific Chinese way to achieve the goal of Buddhism, which is to reject all learned ideas about the world in order to see this world as it is, i.e. with a mind free from all attachment or judgment. (p. 22) 

Juniper also draws our attention to the "Japanese personality", where the nation appreciates the ambiguity (hence the ambiguous haiku poetry), hiding their emotions and strong ritualization of social life (famous different ways of welcoming one another depending on social position), and finally humility, kenkyo. A 'double face' is also practiced - tatemae - one shown to the public and expected by them, and honne - hidden thoughts. The Japanese are very sensitive to the smallest details and apparently read even the most hidden emotions much better than we do.


Wabi sabi is the ability to see sophisticated beauty in passing, intuitive appreciation of the fleeting beauty of the world, e.g. by appreciating a flower bud in a vase, a golden autumn leaf, a beautiful ikebana or the intensity of a tea ceremony.

Immersion in Japanese culture 



Seishin toitsu is practiced - concentration of mind and spirit on one activity and full immersion in it; and the state of mind when a person is completely engaged in the activity is called mushin. The mind and body work in unity, the self is erased. It's quite distant from the multitasking and doing several things at once. In Japan, the artist is often perceived only as a medium that can extract the best and worth emphasizing features from the matter being developed.


The value of wabi sabi art is to be aware of its transience and change over time. Natural, organic materials such as wood, clay, paper or stone are destroyed in time and this has a huge impact on the perception of the artwork. The works are not guided by the golden ratio or set rules of symmetry, but are closer to the natural world and its imperfections. "Very often, what has not been added is more important than what is added," notes Juniper (p. 107). The material largely dictates the form, and the artist's imprint may not be welcome. The ideal is not strived for, and imperfection conceals the enormous charm of the art of wabi sabi.


Sounds refreshing, right? It smells of order, calmness, concentration and admiration of the beauty available to us. This book gave me great joy, as well as solid knowledge and has introduced me to areas I have never heard of before. I will be happy to come back to it someday.

My rating: 8/10. 



Author: Andrew Juniper
Title: Wabi sabi The Japanese art of impertinence 
Helion SA 
Gliwice 2018 
Translated by: Wojciech Usarzewicz 
ISBN: 978-83-283-4844-8

Lena Andersson, Bez opamiętania Powieść o miłości (Egenmäktigt förfarande – en roman om kärlek)

Huczne zapowiedzi z okładki nie zawsze się spełniają

"Najlepsza szwedzka powieść 2013", "Nagroda Augustpriset" (Nagroda imienia Augusta Strindberga" głosi okładka. Seria Literatura Północy wydawnictwa Pi. To wystarczyło, bym łakomie po nią sięgnęła. Niestety, zaczęłam się potykać już na pierwszej stronie i tak pozostało aż do końca.

Miłość bez wzajemności

 Bez opamiętania. Powieść o miłości to historia fatalnego zauroczenia. Główna bohaterka, Ester Nilsson, 31-letnia krytyczka i eseistka, zakochuje się w sporo od niej starszym artyście Hugonie Rasku. Początkowo para poznaje się, prowadzi niekończące się rozmowy, w końcu ląduje w łóżku, po czym następuje gwałtowne ochłodzenie stosunków. Ester pragnie pełnego związku, ciepła, zrozumienia, a Hugo zdecydowanie nie jest na to gotowy. Ester zaczyna więc krążyć dookoła niego, męczyć go wyrzutami, osaczać - to nie może się dobrze skończyć...

Zimna proza wiwisekcyjna


Wszystko byłoby doskonale, gdyby nie język, jakim jest napisana (bądź przetłumaczona) ta powieść. Ester jest głęboko zanurzona w filozofii, rozważaniach natury społecznej (które w sumie niewiele do powieści wnoszą, bo są niezrozumiałe), jak i analizach porażki swojego wymarzonego związku. Musiałam wracać do kilku fragmentów i czytać je ponownie, co niestety niewiele zmieniało, powodowało za to rosnącą niechęć. Podam przykład:


"Siła i zdolności budzą podziw, ale nie miłość. Miłość wzbudzają raczej skazy i niedostatki. Ale sam brak nie wystarczy. Musi się to łączyć z autonomią i dystansem do siebie. Skazy wywołują czułość, ale prędzej czy później to, co budzi czułość, prowadzi do agresji." s. 105

Dla mnie ten fragment się rozpada, zdania nie łączą się ze sobą, a przynajmniej nie w oczywisty sposób. 

"W matowym brzmieniu jego głosu i zmęczeniu oczu Ester dostrzegła znowu owo potwierdzenie ograniczoności. Ograniczoności, która skostniała i przerodziła się w abstrakcyjną niechęć do kobiet z powodu ich wiecznego domagania się miłości, kierowanego do niego, człowieka, który ma poważniejsze sprawy na głowie." s. 109

Potwierdzenie ograniczoności, która skostniała? Litości. Na koniec mój ulubiony zły fragment:

"I rozpoczęła się poranna rozmowa, być może jedna z najzwyklejszych rozmów postkoitalnych, podejmująca pierwotne tematy - zależności, władzy, słabości, siły, podaży i popytu, a wszystko z produktami zbożowymi i mleczarskimi w tle." s. 68

Ten fragment najlepiej pokazuje, o czym mówię. Z jednej strony zakochanie bez opamiętania, wręcz opętanie drugą osobą, a z drugiej strony lodowatość mówiącej o tym prozy - "rozmowa postkoitalna".

Z drugiej jednak strony muszę podkreślić, że to studium jednostronnego zakochania pokazane jest bardzo wiarygodnie i wielu czytelników, którzy mają podobne doświadczenie, odnajdzie tu wiele spostrzeżeń, które doskonale odpowiadają prawdzie.

"Mówi się, że zerwanie zawsze bywa trudne. Jednak ten zakochany w kimś innym nie może być równocześnie nieszczęśliwym, nie naprawdę. Może być przytłoczony poczuciem winy i zamieszaniem, jakie go teraz czeka, może współczuć temu drugiemu. Ale zakochanie jest czymś totalnym, a nawet totalitarnym. Obejmuje wszystko, co się robi i myśli, stąd bierze się jego dewastująca siła." s.30

"Jedyną bronią kochającego jest przestać kochać. Żeby kochany uważał tę miłość za nie wiadomo jak uciążliwą i dławiącą, to jej utrata boli, nawet jeśli nigdy jej nie chciał. Ta nowa obojętność zmienia równowagę władzy, pojawia się lęk, że w teraz już nie zakochanych oczach człowiek będzie wyglądać śmiesznie i pospolicie." s. 141

"(...) ten, kto porzuca, nie cierpi, ten, kto porzuca, nie potrzebuje rozmawiać, bo nie ma o czym. Ten, kto porzuca, ma jasność." s. 201


Podsumowując, jestem na nie, ale mniej zacietrzewiona niż po skończeniu lektury. Męczył mnie zimny język i duży dystans autorki do opisywanego tematu. Samo zagadnienie rozpracowane jest bardzo dobrze, ale mimo to książka czyta się źle. Może to właśnie prawdziwość problemu sprawiła, że jej nie odłożyłam? 

Jest jeszcze jeden cytat w książce, który ją auto-definiuje:
"Z tymi podróżami do Borås było coś nie tak. Otaczała je jakaś nienaturalna próżnia, a takie nienaturalne próżnie zawsze otaczają kłamstwo." s.46
Taka próżnia wytworzyła mi się w emocjonalnym odbiorze książki, nie będę do niej wracać.

Moja ocena: 4/10.

Lena Andersson, Bez opamiętania Powieść o miłości
Wydawnictwo Pi
Warszawa 2014
Tłumaczenie: Anna Marciniakówna
ISBN: 978-83-7836-342-2

______________________________________________________________________________

Sumptuous cover announcements are not always fulfilled

"Best Swedish Novel 2013", "Augustpriset Prize" (August Strindberg Prize) says the cover. The Literature of the North series by Pi publishing house. It was enough for me to greedily reach for the book. Unfortunately, I started to stumble on the first page and it remained so until the last word.

Love without reciprocity

Wilful Disregard is a story of fatal infatuation. The main character, Ester Nilsson, a 31-year-old critic and essayist, falls in love with much older artist Hugo Rask. At first, the couple gets to know each other, have endless conversations, eventually end up in bed, which is followed by a rapid cooling of relations. Ester wants a full relationship, with warmth and understanding, and Hugo is definitely not ready for it. So Ester begins to circle around him, tire him with her resentments, cornered - it can't end well ...

Cold vivisection prose


Everything would be perfect, were it not for the language (or translation). Esther is deeply immersed in philosophy, considerations of a social nature (which, do not contribute much to the novel, as they are incomprehensible), as well as analyzes of the failure of her dream relationship. I had to go back to several passages and read them again, which unfortunately did not change much, but caused a growing reluctance. I will give an example:


"Strength and ability arouse admiration, but not love. Love is rather blemish and scarcity. But lack alone is not enough. It must be combined with autonomy and distance to each other. Blemishes evoke tenderness, but sooner or later what raises tenderness leads to aggression. " p. 105

For me, this fragment falls apart, sentences do not connect with each other, at least not in an obvious way.

In the dull sound of his voice and tired eyes Ester saw that confirmation of limitedness again. The limitedness that has become ossified and turned into an abstract resentment towards women because of their eternal demand for love, from him - a man who has more serious matters on his mind. (p. 109)

Confirmation of limitation that has ossified? Mercy please. Finally, my favorite bad passage:

And the morning conversation began, perhaps one of the most ordinary post-coital conversations, addressing the original topics - dependence, power, weakness, strength, supply and demand, all with cereal and dairy products in the background. (p. 68)

This excerpt best shows what I am talking about. On the one hand, falling in love without hesitation, even obsessively with another person, and on the other, the coldness of prose talking about it - "post-coital conversation".

However, I must emphasize that this study of unilateral infatuation is shown very reliably and many readers who have similar experience will find here many observations that perfectly correspond to the truth.

It is said that breaking up can always be difficult. However, a person in love with someone else cannot be unhappy at the same time, not really. They can be overwhelmed by the guilt and confusion that awaits them now, can sympathize with the other person. But falling in love is something total, and even totalitarian. It covers everything you do and think, hence its devastating power. (p.30)

The only weapon of the person who loves is to stop loving. No matter if the beloved would consider this love as burdensome and choking, its loss hurts, even if he never wanted it. This new indifference changes the balance of power, there is fear that now in the loveless eyes they will look funny and common. (p. 141)

[...] the one who breaks up does not suffer, the one who breaks up does not need to talk because they have nothing to say. The one who breaks up has clarity. (p. 201)

In summary, I didn't like it, but less fiercely than straight after reading. I was tired of the cold language and the author's great distance from the described topic. The issue itself is worked out very well, but despite this the book is a poor read. Maybe it was the truth of the described problem that made me not put it down?

There is another quote in the book that self-defines it:

There was something wrong with these trips to Borås. There was an unnatural vacuum around them, and such unnatural vacuums always surround a lie. (p.46)

Such a vacuum created in the emotional reception of the book made it unbelievable and artificial, and thus I will not read it again.


My rating: 4/10.


Author: Lena Andersson
Title: Wilful Disregard
Publishing House: Wydawnictwo Pi
Warsaw 2014
Translated by: Anna Marciniakówna
ISBN: 978-83-7836-342-2