czwartek, 27 grudnia 2018

Levi Henriksen, Pieśń Harfy (Harpesang)

Przez pierwsze kilkadziesiąt stron miałam duży kłopot, żeby się do "Pieśni Harfy" przekonać. Książka wcale nie rozkręca się powoli, wręcz przeciwnie. Naszego głównego bohatera, producenta muzycznego Jima Gystada, poznajemy, kiedy na strasznym kacu bierze udział w chrzcie dziecka znajomych, chociaż nie bardzo mu to wychodzi. Właśnie podczas tej uroczystości po raz pierwszy słyszy śpiewające rodzeństwo Thorsten, które wstrząsa jego muzycznym światem i sprawia, że Jim nie może już myśleć o niczym innym. Zaczynają się mozolne podchody do trójki osiemdziesięciolatków i przekonywanie ich, że powrót do muzycznej kariery to dobry pomysł. W tle toczy się historia miłosna sprzed 50 lat pomiędzy Timoteusem a jego dawną narzeczoną Thiną Gjems, wnuk Thorstenów pragnie wydrzeć im dom, który może lukratywnie sprzedać, a w wiosce buduje się kościół zielonoświątkowców. Jednak absolutnie głównym i najważniejszym tematem tej książki jest muzyka. To ona stanowi punkt odniesienia w każdej sytuacji, a dzięki niej książkę nie tylko się czyta, ale również słucha - i to dosłownie. Ilość utworów i kapel w niej wyliczonych oraz związanych z nimi anegdot nasunęła mi przypuszczenie, że sam autor musi być jakoś zanurzony w muzycznym światku. Faktycznie tak jest - Henriksen gra w zespole, co wyjaśnia jego imponującą znajomość tematu. Być może jest coś również w stwierdzeniu, że pasjonatów po prostu bardzo dobrze się czyta, bo piszą o czymś, co znają na wylot i umieją sprzedać, jak nikt inny.

Dla mnie była to również pierwsza książka, którą śledziłam na Spotify - co się przewijało przez strony lądowało na słuchawkach, więc dzięki temu lektura była jakby pełniejsza. Ja jestem muzycznym abnegatem, nie śledzę nowinek, a z muzyką mam tyle wspólnego, co do sprzątania albo prowadzenia samochodu. Tym bardziej więc zaskoczyło mnie, że książka o muzyce, uzupełniona muzyką, może być tak porywająca.

Drugim ważnym wątkiem, o którym warto wspomnieć, są opisy przyrody i piękna Norwegii. Kraj jest opisany w tak subtelny sposób, że czytelnik pragnie spakować walizki i ruszyć doświadczyć tego samemu. Podobnie pisał John Fowles o Grecji w "Magusie" czy Anne Ragde o Kopenhadze w Sadze rodziny Neshov. Dla mnie jesto również jeden z powodów, dla których lubię czytać - jest to pewien rodzaj podróży, który pozwala rozbudzić wyobraźnię, ale też pozwala pojawić się konkretnym miejscom w planach kolejnych wycieczek.

Już ostrzę ząbki na wcześniejszą powieść Henriksena, "Snieg przykryje śnieg". Książka zresztą już w drodze:)


Levi Henriksen, Pieśń harfy
Wydawnictwo Smak słowa
Sopot 2016
Tłumaczyła: Milena Skoczko
ISBN: 978-83-64846-46-5


_________________________________________________________________________

For the first few dozen of pages I had a lot of trouble to convince myself to the "Harp Song". The book starts quite abruptly. We meet our main character, the music producer Jim Gystad, when he takes part in the baptism of a child's acquaintance while having a terrible hangover, and as one might expect, this does not go to well. It is during this ceremony that he hears the Thorsten's singing siblings for the first time, and they shake his musical world and make Jim no longer think about anything else. So he starts his arduous stalking of the three eighty-year-olds and convincing them that a return to a musical career is a good idea. In the background there is a love story from 50 years ago between Timoteus Thorsten and his former fiancée Thina Gjems, the grandson of Thorstens wants to take their house away through a lucrative sell, and in the village a Pentecostal church is built. However, music is the main and most important topic of this book. It is a reference point in every situation, and thanks to it the book one does not only read, but also listens to - literally. The number of songs and bands in it, and related anecdotes, led me to suppose that the author himself must be somehow immersed in the musical world. And in fact, he is - Henriksen plays in a band, which explains his impressive knowledge of the subject. Perhaps there is something in the statement that enthusiasts are a very good read, because they write about something they know well and know how to sell, like no one else.

For me it was also the first book I followed on Spotify - what came up on the pages landed on the headphones, and thanks to that the reading was more complete. I am not a musician, I do not follow novelties, and my only contact with music is when I'm cleaning or driving a car. The more I was surprised that a book about music, complemented by music, can be so captivating.

The second important topic worth mentioning is the descriptions of the nature and beauty of Norway. The country is described in such a subtle way that the reader wants to pack his bags and start to experience it himself. Similarly, John Fowles wrote about Greece in "Magus" or Anne Ragde about Copenhagen in the Saga of the Neshov family. For me this is also one of the reasons why I like reading so much - it is a kind of a journey that allows you to awaken your imagination, but also allows new places to appear in the plans for future trips.

I am already sharpening the teeth on Henriksen's earlier novel, "Snow will cover the snow". The book is already on the way :)


Levi Henriksen
Title: Harp Song
Publishing House Smak Słowa
Sopot 2016
Translated by: Milena Skoczko
ISBN: 978-83-64846-46-5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz