czwartek, 27 grudnia 2018

Kiran Desai, Zadyma w dzikim sadzie (Hullabaloo in the Guawa Orchard)

Bardzo się na tę książkę cieszyłam - pięknie wydana przez wydawnictwo Znak, głośny debiut znanej pisarki, z ilustracją celnika Rousseau na okładce. Zapowiadała się fenomenalnie. Po lekturze uczucia mam mieszane.

Bohaterem jest młody Sampath Chawla, który usiłuje ułożyć sobie życie w spokojnym miasteczku Shakhot, ale komletnie mu się to nie udaje i ma wrażenie, że się dusi. Męczy go i nuży monotonna praca na poczcie (jedyną rozrywką jest czytanie cudzych listów, co znacznie przyczyni się do jego kariery jako proroka), dusi się w ciasnym mieszkanku z rodziną, nie spełnia wymagań despotycznego ojca. W końcu, po pokazaniu gołego tyłka na weselu córki swojego szefa, ucieka z miasteczka i "osiedla się" na drzewie w sadzie gujaw niedaleko. Kiedy zaniepokojonej rodzinie udaje się go w końcu odnaleźć, Sampath odmawia zejścia z drzewa i zaczyna odczuwać radość i wolność. Wygłasza kilka zawiłych kwestii, potem używa wiedzy zdobytej w listach i zaczyna zdobywać sławę proroka. Przedsiębiorczy ojciec chłopaka, pan Chawla, rozkręca doskonały biznes, sprzedając kwiaty i drobne upominki jako dary dla swojego syna, a w końcu również jego zdjęcia. Matka Sampatha, Kulfi, jest owładnięta pasją zarówno gotowania, jak i jedzenia. Kiedy jest w ciąży ze swoim pierwszym dzieckiem, jej apetyt jest niepohamowany. Dookoła panuje susza, wszyscy oczekują nadejścia monsunu, a ona wyprzedaje rodzinny majątek za owoce i warzywa. 20 lat później, kiedy jej syn zostaje prorokiem, gotuje mu potrawy, o jakich nikt wcześniej nie słyszał, składające się ze stu lub więcej składników, i wciąż podróżuje po okolicy, szukając nowych, nieznanych smaków. Jej ostatni gulasz będzie miał jeden naprawdę zadziwiający składnik...

Jest jeszcze młodsza siostra Sampatha, Pinky, która stara się ułożyć sobie życie w cieniu brata i niespodziewanie znajduje miłość podczas wyprawy na lokalny targ, gdzie sprzedawca lodów broni ją przed napadem małp i dzielnie ratuje sztuczną szczękę jej babci. Pinky w rewanżu odgryza mu kawałek ucha... i zdezorientowanemu chłopakowi zabiera sporo czasu, bu zorientować się, że tak właśnie objawia się jej miłość. Młodzi planują uciec razem.

Wątek małp zajmuje w powieści ważne miejsce. Najpierw pojawiają się, atakując ludzi idących do kina i rabując ich z orzeszków ziemnych i innych przekąsek, a potem odkrywają schronienie Sampatha i składane mu dary i zmieniają miejsce bytowania. Kilka tygodni później odkrywają smak alkoholu i od tej pory odwiedzający Sampatha podróżni nie mają chwili spokoju. Jak się można spodziewać, kilka lokalnych osobistości zaczyna się angażować w rozwiązanie tego problemu, a nowy zarządca odrzuca jedno po drugim. W końcu zapada decyzja, by małpy wyłapać i wywieźć, a zamieszanie związane z akcją jest kulminacyjnym punktem książki.

Sama byłam dwa razy w Indiach i odnajduję w książce Desai indyjską rzeczywistość: panujący tam chaos, częściową bylejakość i rozwiązania na chwilę, które potem trwają latami. Nieudolność władzy, brak komunikacji, samowolę poszczególnych jednostek. A jednak to wszystko się toczy, działa, trwa, a na tych niestabilnych fundamentach wzrasta wciąż coś nowego. Uwarunkowania kulturowe, rola kobiety w społeczeństwie i jej pozorna słabość, a rzeczywista władza, hierarchiczny uklad społeczeństwa, gdzie nawet (a może zwłaszcza) w państwowej instytucji pracownicy muszą porzucać swoje służbowe obowiązki na rzecz zachcianek przełożonego.

Sampath wyrywa się z tych więzi i z życia, którego nie jest w stanie znieść. Drzewo w sadzie oznacza dla niego wolność i zbliżenie z naturą, ale ogarniające wszystko więzy społeczne niweczą wszystko i wkrótce młodzieniec jest zmuszony do kolejnej uczieczki.
Skąd więc, skoro mamy do czynienia z książką tak barwną, pełną wydarzeń z pogranicza rzeczywistości i jawy, z akcją toczącą się wartko - moje poczucie niedosytu? Miałam wrażenie, że to sprawnie napisana wprawka literacka, dobry początek bardzo popularnej i szeroko znanej pisarki, ale ja raczej ślizgałam się po powierzchni wydarzeń, niż faktycznie w nie angażowałam. Zakończenie jest dobre, otwarte, zaskakujące, sama powieść barwna, ale jak dla mnie - tylko na raz.

Kiran Desai, Zadyma w dzikim sadzie
Wydawnictwo Znak
Kraków 2008
Tłumaczyła: Małgorzata Dobrowolska
ISBN: 978-83-240-0926-8

_________________________________________________________________________

I was very excited about this book - beautifully published by Znak, the famous debut of a well-known writer, with an illustration of Jean Rousseau on the cover. Seemed to be phenomenal. However, after reading my feelings are mixed up.

The protagonist is young Sampath Chawla, who tries to settle down in a quiet town of Shakhot, but he does not manage and feels that he is suffocating. He is tired of monotonous work at the post office (the only entertainment is reading other people's letters, which will significantly contribute to his career as a prophet), restricted in a small flat with his family, does not meet the expectations of his despotic father. Finally, after showing the naked ass at the wedding of the daughter of his boss, he escapes from the town and "settles down" on a tree in the Guava orchard nearby. When the worried family manages to finally find him, Sampath refuses to leave the tree and begins to feel joy and freedom. He phrases a few complicated remarks, then uses the information he found in the letters and begins to gain the fame of the prophet. The enterprising father of the boy, Mr. Chawla, is starting a great business by selling flowers and small items as gifts for his son, and finally also his photos. Sampath's mother, Kulfi, is overwhelmed by the passion for both cooking and eating. When she is pregnant with her first child, her appetite is unrestrained. Drought is everywhere, everyone expects the arrival of the monsoon, and she sells the family property for fruits and vegetables. 20 years later, when her son becomes a prophet, she cooks the food that no one has heard of before, consisting of one hundred or more ingredients, and still travels around the area, looking for new, unknown flavors. Her last goulash will have one really amazing ingredient ...

There is also Sampath's younger sister, Pinky, who tries to live her life in the shadow of her brother and unexpectedly finds love during a trip to the local market, where the ice cream seller defends her against the attack of monkeys and bravely rescues her grandmother's artificial jaw. Pinky in the rematch bites a piece of his ear off ... and it takes some time for the confused boy to realize that this is how her love manifests. The young couple plans to escape together.

The monkey thread plays an important place in the novel. First they appear, attacking people going to the cinema and robbing them of peanuts and other snacks, and then they discover Sampath's shelter and gifts offered to him and change their place of living. A few weeks later, they discover the taste of alcohol and from now on, Sampath's visitors have no time to rest. As one might expect, several local authorities begin to get involved in solving this problem, and the new administrator rejects one by one. In the end, the decision is made to catch the monkeys and remove them, and the confusion associated with the act is the climax of the book.

I've been to India twice, and I find in Desai's book the Indian reality: the chaos, partial mediocrity and temporary solutions that prove to be permanent. Inability of power, lack of communication, arbitrariness of individual units. And yet it all goes on, works and lasts, and on these unstable foundations something new is constantly growing. Cultural determinants, the role of women in society and its apparent weakness, and real power, hierarchical system of society, where even (and perhaps especially) in the state institution employees have to abandon their official duties in favor of the superior's whims.

Sampath breaks away from these ties and from a life he can't stand. The tree in the orchard means freedom and closeness to nature for him, but all-encompassing social ties destroy everything, and soon the young man is forced to flee once again.

So, since the book is so colorful, full of events from the borderline of reality and magic, with the action going on rapidly - why do I lack something? I had the impression that it was a well-written as a literary practice, a good start to a very popular and widely known writer, but I was more likely to slip across the surface of the events than actually engage in them. The ending is good, open, surprising, the novel is colorful, but for me - reading just for one time.



Author: Kiran Desai
Title: Hullabaloo in the Guawa Orchard
Publishing House Znak
Krakow 2008
Translated by: Małgorzata Dobrowolska
ISBN: 978-83-240-0926-8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz